Dzisiaj Twój dzień. Pamiętam jak płakałaś 9 lat temu bo nie potrafiłaś się cieszyć ze swoich 18 urodzin kiedy taka tragedia na świecie… Pomyślałam sobie wtedy, że chciałabym mieć chociaż w połowie tak dobre serce jak Twoje. Zawsze byłaś tą lepszą częścią naszego duo. Ale zawsze było duo. Nieprzerwanie. Nawet wtedy, kiedy zniknęłam na pół roku pamiętałaś o mnie (co prawda chusteczki z Michasią bolą mnie do tej pory, ale już się rozpuściły więc serce mniej krwawi ;) ) Wybrałaś tego małego bobka wiecznie spóźnionego, trzesącego ławką, wyjadającego Ci kanapki, ciągnącego na wagary, ściągającego na chemii i biologii.
I tak od piaskownicy po Park Bródnowski. Przez całe życie razem. Nawet kiedy znikałam tylko Ty wiedziałaś dlaczego. I rozumiałaś, trzymałaś kciuki. Byłaś od zawsze. Ostatnio zastanowiłam się (tak przez chwilkę, przez minutkę) co by było gdybyśmy się nie poznały… i wiesz… zniknęły najpiękniejsze chwile mojego życia. Bo nawet jeśli nie uczestniczyłaś w nich bezpośrednio to czym są te piękne chwile kiedy nie można się nimi podzielić z najdroższą przyjaciółką…
Myślałam ostatnio nad „tą” książką. Gdybym opisała w niej moje życie na każdej stronie byłabyś Ty. Bo byłaś w nim od zawsze. Byłaś tam, pod balkonem w naszej „bazie”, gdzie ukrywałyśmy się przed mroźnym spojrzeniem Sama Wiesz Kogo :) Byłaś tam na końcu klasy kiedy ratowałaś mi tyłek pokazując naszym tajnym (nie złamanym przez nikogo :)) językiem co powinnam odpowiedzieć nauczycielce. Byłaś pod moją furtką kiedy ja „już wychodziłam” od pół godziny i spóźniałaś się wszędzie razem ze mną zawsze odpowiadając „dooobra nie stresuj się” na moje „no już miałam wychodzić, ale…”. Byłaś ze mną wszędzie tam gdzie powinnyśmy i nie powinnyśmy być. Byłaś ze mną zawsze wtedy kiedy tego potrzebowałam.
Od wczoraj Twój miesiąc… Wasz miesiąc:) Dla mnie 1 kwietnia to nie jakieś tam prilisy-aprilisy tylko początek SZKODNICZEGO MIESIĄCA! I wiesz co? 2 kwietnia uznaję oficjalnie DNIEM NAJLEPSZEGO PRZYJACIELA i w tym dniu chciałabym życzyć wszystkim takiego przyjaciela jakiego ja mam w Tobie. Bo w życiu jest kilka ważnych osób… jest mąż, dziecko, rodzice, siostra czy brat, ale jest też przyjaciel, bez którego nie wyobrażamy sobie tego wszystkiego co do tej pory i co później.
A Tobie samej pożyczę już w cztery oka jak się standardowo jak co roku chociaż na chwilkę złapiemy żeby wznieść toast za „szkodnicze stworzenia”. A wpis poczynić musiałam… bo Bakusiowo to przecież lajfstajl a integralną częścią naszego lajfstajlu są nasze Szkodniki (i te czerwonogłowy i te świdrooki)… HA! A jak Pan T. będzie czerwonogłowoświdrookiem będzie weeeeery fany:)
Wszystkiego najlepszego Kasiu…
Pięknie powiedziane. Czym byłoby nasze życie bez ludzi, których kochamy.
:)
Pamiętam Was ze szkoły. Zawsze razem. Pozazdrościć takiej ptzyjaźni.
:) rzeczywiście:) Nawet „siku” razem chodziłyśmy :)
Pięknie, rzadko się zdarza, żeby przyjaźnie trwały tak długo! Tylko pozazdrościć… Pozdrawiam serdecznie ;)
:) Pozdrawiamy (Kejt pewnie też pozdrawia:) )
Oj az mi sie cieplo na sercu zrobilo..tez mam „kwietniowa” psiapsiolke,znamy sie od ..chrztu;-) smiejemy sie ze polaczyla nas woda swiecona.Rowniez cale lata szkolne spedzilysmy ramie w ramie.Sluby i dzieci w tym samym czasie.Nie ma nic piekniejszego jak prawdziwa bratnia dusza!pozdrawiamy
Woda święcona to dobre spoiwo ;)
Miło wiedzieć, że jednak istnieje taka prawdziwa przyjaźń :-) gratuluję :-)
przyjaźń jest bardzo cenna w życiu każdego człowieka. ja mam wspaniałe przyjaciółki. i te z czasów LO i ze studiów i z pracy. staram się to doceniać i szanowac i dbać. z tego co wiem nie wszystkie kobiety mają takie szczescie
Faktycznie:) Tylko pozazdrościć:) Ja do niedawna też dałabym sobie rękę uciąć za moją przyjaciółkę… byłyśmy jak dwie bratnie dusze. Ale odkąd znalazła „tego jedynego” już jej inni ludzie nie są do szczęścia potrzebni. Nie lubi też dzieci za bardzo, swoich nie ma, więc tak średnio teraz się dogadujemy. Jeszcze do niedawna zabiegałam o spotkania, pisałam, ale teraz stwierdziłam, że nie będę się narzucać. Bardzo żałuję, że tak się stało… no, ale życie…