Pamiętacie wpis o tym, że mama wraca do pracy? Dla przypomnienia tutaj. Napisałam w nim, że nie powiem Wam kiedy wrócę żebyście się same domyśliły. Trwałam w moim postanowieniu aż do dnia, w którym… zmieniłam zdanie :) I powiem Wam kiedy to będzie bo muszę się wygadać w to brzydkie niedzielne popołudnie. A kto lepiej zrozumie matkę niż druga matka, przeżywająca to samo obleśne, niedzielne popołudnie (a fuj!)
Otóż wracam do pracy w następnym tygodniu. I wszystko byłoby normalne, bo przyznam się Wam, że wracam do pracy z przyjemnością, gdyby nie jeden mały szczegół. Moja praca to sporo delegacji. Fajnie! Uwielbiam to! Zwiedzam świat, a co lepsze, MUSZĘ chodzić po sklepach :D Wymarzone zajęcie dla kobiety. Wymarzone, dla samotnej kobiety… W następny piątek wyruszam do Francji, 2000 km od mojego dziecka. I boję się. Boję się szalenie, że moje dziecko tych długich dni beze mnie nie zniesie dobrze. Boję się, że w pewnym momencie zacznie tęsknić tak, że już ani Baba Iwąka, ani Xavi (piesek z tego filmu) ani Tatuś nie wystarczą. I w tym momencie czuję, że wolałabym, żeby moje dziecko o mnie zapomniało, niż żeby za mną tęskniło. Żeby nie kochało mnie tak bardzo. Żebym mu nie była potrzebna. Najważniejsze to żeby ono było szczęśliwe. Ja będę szczęśliwa wiedząc, że jemu, jest dobrze.
Cieszę się na powrót do pracy. A pamiętacie co pisałam Wam kilka miesięcy temu tutaj? Miałam potworny dylemat. Z jednej strony chciałam wrócić, z drugiej martwiłam się o Matiego, o bloga, o to czy uda mi się to wszystko ze sobą pogodzić. Znam siebie. Uwielbiam łapać dwie sroki za ogon. A najlepiej to z 7 od razu! Najgorsze jest to, że mi to łapanie srok doskonale wychodzi i w skutkach wcale nie jest tak jak wynika z sensu tego powiedzenia. Potrafię pracować miliard godzin na dobę jeśli trzeba. Niestety, cierpi na tym tylko mój przepracowany mózg i psychika. Bałam się też, że w pewnym momencie przeniosłoby się to na moją rodzinę. Że straciłabym totalnie czas, dla moich chopaków. Dlatego poczyniłam pewne postanowienie i „zwolniłam się”. Wtedy już wiedziałam, że wracam niedługo do pracy i muszę rozplanować swój czas tak, żeby zachować jakąś równowagę. I wiecie co? dotarło do mnie, że moje życie, od przyszłego piątku będzie się składało tylko z tego, co kocham. Z czasu spędzonego z rodziną, w pracy i z Wami podczas blogowania. Bo nie zostawię Was tutaj samych! O nie! Postaram się o to, żebyście nie odczuły, że jest mnie mniej.
Rano, Baba Iwąka będzie przychodziła do śpiącego Bakusiątka a my z BT znów powrócimy do wspólnych wyjazdów do pracy (pracujemy niedaleko siebie). W trakcie pracy wyskoczymy sobie na wspólny lunch w naszej ulubionej restauracji (w której się poznaliśmy tak btw. <3) a po 3 godzinach znów zobaczymy naszego Pączka, który po całym dniu szaleństw z Babą Iwąką i Xavim pewnie będzie padał o 20. A wtedyyyy, mam czas dla Was lejdis. I będziemy sobie dalej plotkować przy kieliszku winka i rozprawiać o naszych dzieciutach, małżutach i wszystkim co się napatoczy.
Jedyne czego się boję to te wyjazdy… My – dziewczyny, sobie poradzimy, bo Internety są na całym świecie, ale obawiam się, że dla mojego dziecka, tydzień bez mamy będzie bolesnym przeżyciem. A może da się jakoś wyłączyć miłość i tęsknotę na czas rozłąki? … I’m afraid not…
PS. To nie są wszystkie zmiany :) Ale o tym już wkrótce :*
Jestem okropna, wiem… ale zdradz gdzie pracujesz bo chyba sie przejde do Twojej firmy i poprosze o angaz! Zakupy! Wyjazdy! Go Girl! O Bakusia sie nie martw! Bakus dzielna bestia- da rade! Ty zreszta tez (dzielna bestia :P)
Dżasta, wyślij mi CV :) Albo nie wysyłaj, już jesteś przyjęta i tak ;)
Och, skąd ja to znam :( i mnie czeka powrót do pracy i to o wiele szybciej niż zakładałam. I delegacje też są mą zmorą. Znając jednak życie i me dziecko to nie ono będzie źle znosiło tę rozłąkę, ale ja.
No i ja myślałam, że jeszcze posiedzę do nowego roku na tyłeczku, ale obowiązki wzywają :) Co ja bym dała za świadomość tego, że moje dziecko nie będzie tęskniło… oby.
O matko, mój ma 2,5 roku i na jedną noc by nie został z babcią. A jak miał rok to w ogóle nie było mowy żeby mnie w nocy przy nim nie było. W dzień to mu taka potrzebna nie byłam, teraz bardziej tęskni, bo jak o 18 nie ma mnie w domu to każe tacie do mnie dzwonić :) i w słuchawce słyszę słodki głosik synka: „wracasz do domu mama?”
Nie wyobrażam sobie wyjazdu na weekend, co dopiero na cały tydzień. Choć bardzo tego potrzebuje i z chęcią bym się wyrwała ehhh
Życzę Ci wytrwałości, no i żeby Bakuś tak nie tęsknił …
Tez poprosze namiar na twoje miejsce zatrudnienia ;) powiem ci ze Bakus napewno lepiej poradzi sobie niz twoje obawy ; ))) Glowa do gory szczesliwa mama to szczęśliwe dziecko ; )
Nie martw się na zapas! Podejrzewam, że to właśnie Ty bardziej przeżyjesz tą rozłąkę niż Bakuś!
P.S. Umiesz trzymać w niepewności! Ciekawa jestem co to za zmiany dalsze ;)
Powodzenia w każdym bądź razie :)
Kochana zycze ci dużo sily na pogodzenie tych obowiazkow i przyjemności. Pamietaj nic kosztem zdrowia bo ono jest najważniejsze. Trzymam kciuki.! Zdradz nam co to za praca pozwala tak duzo podrozowac i jeszcze przebywać w sklepach? ;) czym sie zajmujesz kochana??; (buziaki
Halo!! A gdzie info na temat ciuszków Bakusia??
Chcialabym zapytac kiedy zmieniałaś fotelik dla Bakusia? I jaki model wybrałaś?
Karolka chwilowo nie mam czasu na ciuszki, ale są w kolejce. Będe o nich pamiętała :) A jeśli chodzi o fotelik, to kiedy przekroczył 9 kg zmieniliśmy z Maxi Cosi Cabrio Fix, na Romer Trifix bodajże. Bardzo fajny fotelik. Polecam!
A to się cieszę bo zastanawiam się nad romerem safefix
Chciałabym zapytać kiedy zmieniałaś Bakusiowi fotelik i jaki model wybrałaś??
Uwielbiam czytać twojego bloga śledzę go już od dobrego roku. Tez jestem mamą, mam synka w podobnym wieku co Mati obecnie ma 17 m i muszę przyznać, że dzięki Wam zdecydowalam się na założenie bloga. Jest świeżutki ma dopiero dwa dni ale zbierałam się właśnie od roku :)jakoś tak się zainspirowalam :) A odnośnie wpisu to zazdroszczę strasznie, gdybym miała taką babę Ikonkę ehh….ale do żłobka nie oddam.
Aneta trzymam kciuki! Kiedy kolejna czytelniczka pisze mi, że zainspirowała się nami i założyła bloga… SERCE ROŚNIE!!! Jestem przeszczęśliwa, że możemy być inspiracją dla kogoś. Będę Wam dopingowała!
PS. Nie oddawaj! Ja bym też tego nie przeżyła.
Przejrzałam wszystkie zalinkowane wpisy uff… :) Nie komentuję i bywam tu zbyt często, ale dzisiaj wyjątek zrobię. Bo zaskoczona jestem :) Myślałam, że blog z taką ilością fanów daje na chleb i pracy szukać nie trzeba. Rozumiem jednak, że wracasz, bo Twoja jest przyjemnością. Powodzenia. A Bakuś poradzi sobie bez trudu – jestem pewna.
Rosa, bo daje rzeczywiście na chleb i troszkę więcej ;) Ale ja muszę mieć wszystko zaplanowane, muszę nad tym panować. A nad blogiem siłą rzeczy nie mogę bo zarobki zależą od reklamodawców. Teraz jest super, pięknie, rzeczywiście dodatkowej pracy nie potrzeba, ale może przyjść taki miesiąc, że nie będzie nic… i co wtedy? Za bardzo bym się stresowała taką sytuacją. A tak, bloguję bez spinki, na luzie :) A poza tym, za bardzo lubię moją pracę. Tęskniłam już :)
Co to za spodnie ma Bakuś?
Bywa tak, że strach a wielkie oczy…Oby i w Waszym przypadku też tak było:)
Pozdrawiam:)
Zara, aktualna kolekcja :) Nasze ulubione ostatnio :)
Aż mi trudno uwierzyć, że odpowiedziałaś! Dziękuję :)
Tak własnie czułam, że cię ciągnie do tego co lubisz. Powodzenia zatem!
Ojej a dlaczego trudno Ci uwierzyć? :)
Będzie dobrze! Trzymam kciuki!
p.s. pamiętaj szczęśliwa mama- szczęśliwa rodzina ;)
Ja miałam już możliwość sprawdzenia jak Kajtek poradzi sobie bez ze mnie… I co się okazało? To ja sobie nie poradziłam bez niego :( Młody świetnie bawił się z dziadkami i dziećmi sąsiadek a ja na wyjeździe nie potrafiłam opamiętać swoich myśli. Telefon był 5 razy dziennie ładowany ” na wszelki wypadek” żeby nie wyszło tak że jak zadzwonią (bo coś się dzieje) to się nie do dzwonią bo matki telefon się rozładował…. To były moje najokropniejsze 3 długie dni i 4 wiecznie trwające noce których w życiu chyba nie zapomnę…. :(
Dla matek pracujących w terenie może fakt że dziecko nie tęskni jest dobre ale dla samych matek to przeżycie raczej jest bardzo drastyczne a głównie dla samej podświadomości. Przynajmniej dla mnie….
P.S. Pani Malwinko, o smyka nie trzeba się martwić. On sobie poradzi jeszcze lepiej niż się wydaje. :) Wystarczy że przy babci i tacie będzie czuł się bezpieczny i o matce potrafi czasem zapomnieć na kilka dni ;)
Czasem a raczej zazwyczaj ze rodzice bardziej sie czegos boja niz dzieci. Bakus napewno bedzie dzielny wkoncu zostaje z babunia, a Tobie kochana powodzenia w powrotach i oby Ci czas szybko mijal bez Bakusia.
PS. Zazdroszcze pracy… po sklepach….. ;)
Bakusiowo Mamo, super babka z Ciebie! Kiedy jeszcze będzie można Cię zobaczyć w Białymstoku? Może wtedy moja Aga z Buuba.pl pozwoli mi się wprosić na wspólną imprezkę xD
A z tego co wiem to całkiem niedługo :)
oooo, superowo:)
Przykro mi, ale ja nie rozumiem jak można zostawić tak maleńkie dziecko na tak długo. Nie pocieszę Cię – moim zdaniem będzie tęsknić nawet jeśli sobie tego nie uświadomi. Nie rozumie jeszcze upływu czasu, odbierze to jako porzucenie. Przez mamę, a więc najważniejszą osobą na świecie. Jedynie można mieć nadzieję, że szybko sobie z tym poradzi o odbuduje zaufanie. Ja bym się nie zdecydowała.
Przypominam, że zgodnie z kodeksem pracy, jako osoba opiekująca się dzieckiem do lat 4, masz prawo odmówić wyjazdu w delegację.
Nasz synek – aktualnie przedszkolak – zaczął przygodę ze żłobkowaniem gdy nie miał jeszcze skończonych 5 mcy… To był początek października… 20 tygodniowy urlop macierzyński skończył się baardzo szybko, nie mogłam wziąć po nim zaległego urlopu wypoczynkowego. Babci nie mamy, rodziny bliskiej na miejscu też nie, sąsiadki to panie w wieku 70+, a poszukiwania opiekunek przy takich a nie innych godzinach pracy (nie wspominam już o wymaganiach płacowych) spełzły na niczym. Początki były trudne. Grzybek sporo chorował, nie chciał jeść ( a to był dopiero początek rozszerzania diety), przypałętała się silna niedokrwistość – a w końcu zdiagnozowano m.in. celiakię. Przejście na dietę bezglutenową i bezmleczną pomogło, waga drgnęła, odporność się poprawiła i kolejne newralgiczne okresy (wiosna i jesień) poszły nam już lepiej. Żłobek polubił bardzo (a przedszkole pokochał) i wkręcił się w te trybiki…
Moja praca – to też min ( z naciskiem na minimum) 8 h dziennie i dość częste wyjazdy zagraniczne) i ta, ta! – też m.in. mam w grafiku sklepy:-) ) Pierwszy raz odmówiłam (Grzybek nie miał jeszcze skończonego roku, karmiony piersią, byliśmy w trakcie diagnozowania problemów zdrowotnych, czekaliśmy na biopsję w szpitalu) i usłyszałam swój wykład. Pierwsza delegacja : cały długi tydzień – gdy Mały miał rok i 1 miesiąc… Chłopacy dali radę, przetrwali, a mnie za kilka tygodni czekał kolejny wyjazd… I kolejny…
Tylko dla mnie te wyjazdy były trochę bardziej stresujące… To nie było to samo co wcześniej. Lubię swoją pracę, lubię jeździć, ale w domu czeka ktoś bardzo ważny.
Niedawno podejmowałam decyzję co robić z dobrodziejstwem danym nam przed rząd w postaci rocznego urlopu macierzyńskiego. Bo 6 mcy minęło tak szybko. A Grzybka jest małą kruszynką… I jeszcze podłapała jakieś poważne infekcje. I dopiero trzeba rozszerzać dietę. I obserwować wagę( może w końcu się ruszy??). I na razie zostałam. Nie wiem jak zareaguje firma. Ale ten czas gdy Grzybka nie ma jeszcze roku- już nigdy nie powróci.
A za Ciebie trzymam mocno kciuki. Za te pierwsze wyjazdy, tęsknotę i radosne powroty. I jestem pewna, że dacie radę. Mati to już poważny kawaler ;-). Wiem, że roczniak to tylko roczniak, ale od samego początku starałam się tłumaczyć, ze Mama wyjeżdża, ale wróci za kilka dni, a on musi pobyć trochę w domu z samym Tatusiem. I zależało mi na tym, żeby widział jak się pakuję , żeby mógł mnie pożegnać, żeby nie była to taka nagła „ucieczka”. I Grzybek daje radę. Ciekawe, czy tak samo pójdzie mi z Grzybką?
Może nie będzie tak tęsknie jak myślisz :) Dzieci sa bardzo różne. Zalezy też jak rodzic je chowa w pierwszym roku, jakie sa okoliczności, sytuacje. Czy zostawało już samo na noc bez mamy, czy jest towarzyski itp. Przy pierwszym synku poszłam do pracy jak miał 13 miesięcy. Zostawał z tatą w domu. Bardziej ja się bałam jak on to zniesie, czy mąż sobie poradzi ze wszystkim niż oni. Dawali sobie radę świetnie i po 2-3 tygodniach ogarnął mnie spokój. Moj pierwszy syn zostawał wcześniej na 1-2 dni u babci ze dwa razy, chował się też w otoczeniu wielu ludzi. Tzn był ciągle ze mną, ale mieliśmy takie zajęcie jakieś pół roku, że mnostwo ludzi sie przewijało dookoła nas całymi dniami. Drugi syn z kolei był już taki bardziej domowo chowany, bo tak nam sie po prostu okolicznosci zyciowe pozmieniały, poza tym macierzynski roczny, i zostawianie jego pod czyjac opieka na pare dni bylo juz trudniejsze, gorzej znosił. To sie jednak zmieniło jak podrósł, teraz ma 2 latka i już nie ma takiego problemu, byle to była jakas bliska mu osoba jak babcia i dziadek. A sądząc po blogu, Mati ma kochającą i kochaną przez niego babcię, będzie z nim tata, poza tym to otwarty i towarzyski chłopczyk więc nie powinno byc problemu. Z pewnoscia bedzie troszkę tesknił i cieszyl sie bardzo jak będziesz wracać, ale nie będą to traumatyczne wyjazdy i rozłąki, ktore źle by na niego wpływały.
Trzymam kciuki i zdradź co to za praca jeśli możesz, bo mnie też zaciekawiłaś tymi zakupami! A Francja to mój drugi dom.
Pozdrawiam,