Czuję, że się zmieniam… Kiedy patrzę na moje zapłakane dziecko, które nie rozumie dlaczego mamusia i tatuś pchają mu jakieś rurki do noska i psiukają zimnymi płynami moje serce rozrywa się na kawałeczki. Wiesz co jest najgorsze? My, dorośli, kiedy ktoś zadaje nam ból z reguły od tego kogoś uciekamy, a to biedne stworzenie po całym okrutnym zabiegu przytula się do mnie mocno i płacze mi w ramię. I tak płaczemy we dwójkę… myślę, że obydwoje nad swoją bezradnością. Moje dziecko zna tylko mnie, jest zupełnie bezbronne. To dzięki mnie je, przemieszcza się, zaspokaja swoje podstawowe potrzeby. A ja zadaję mu ból. Boże… mam nadzieję, że on szybko o tym wszystkim zapomina.
Kiedy tak patrzyłam na te łzy. Kiedy tuliłam to biedne, niewinne dziecko zrozumiałam, że jestem odpowiedzialna za każdą tą najmniejszą łezkę. To przeze mnie jest teraz chory. Bo ja za każdym razem czuję co mu szkodzi. Tylko, że zawsze kiedy ktoś negował „moją prawdę” ja cichutko czekałam na rozwój wydarzeń. Bo może przesadzam, może jestem nadopiekuńcza ple ple… To był mój błąd. To ja znam moje dziecko najlepiej. I dopóki on nie potrafi powiedzieć o co mu chodzi, jak się czuje i czego chce to na swoich uczuciach będę bazowała. Bo ja go CZUJĘ tak jak nikt inny.
Do tej pory starałam się dogodzić całemu światu. Temu nie powiem tego bo będzie mu przykro, tamtemu wybaczę bo przecież żałuje, tamta zarzeka się, że czegoś nie zrobiła chociaż obydwie wiemy, że zrobiła a ja dla świętego spokoju macham ręką i udaję, że jest dobrze. NIE, NIE JEST!
Na początku miałam to samo z moim dzieckiem. Nie, nie zwrócę uwagi komuś, kto źle je trzyma bo głupio. Lekarzowi nie zwrócę uwagi, że jest niedelikatny dla mojego dziecka bo to ja jestem na jego łasce a nie on na mojej. Pani z rozwydrzonym dzieckiem, które w parku czuje się jak u siebie w domu i wrzeszczy jak szalone też nie powiem, żeby je uciszyła bo oni mają prawo spędzać czas w parku tak samo jak ja ze śpiącym dzieckiem…
Mogłabym wymieniać i wymieniać… moją własną głupotę. I wiecie co? Wstyd mi przed samą sobą, że potrzebowałam pół roku i 3 choroby dziecka żeby to zrozumieć. To moje dziecko jest najważniejsze!
Nikt nie będzie na ulicy przechadzał się obok wózka z moim dzieckiem z papierosem w ustach. Nikt nie będzie obchodził się z moim dzieckiem jak z kukłą podczas badania bo to ja za to płacę grubą kasę i żadna Pani doktÓr nie będzie mi odstawiać teatrów podczas wizyty a skoro są lekarze, którzy potrafią je zbadać bez zbędnego denerwowania to i od tej Pani tego będę wymagała. A jeśli jeszcze raz niewychowany mały łobuz walnie mi w gondolę na spacerze i z zadowoloną miną powie do mamy „obudziłem dzidzię” to ja tą mamę bez zastanowienia walnę w cztery litery!
Nie pozwolę żeby ktokolwiek, w jakikolwiek sposób krzywdził moje dziecko. Nie umiem się patrzeć na jego cierpienie. Nie potrafię. Moje serce tego nie wytrzymuje. To jest ból nie do opisania. Ja wiem co jest dla niego dobre i jeśli mówię, jak ma być to… tak ma być!
Chcę wychować mojego synka na mądrego i rozsądnego mężczyznę. Chcę podarować mu prawdziwe, szczęśliwe dzieciństwo. Chcę podarować mu mądrych rodziców, którzy będą dla niego przykładem. Zaczynam więc zmiany od siebie… dzięki niemu i dla niego.
Takie posty to można czytać i czytać, jak byś napisała książkę to przeczytałabym ją od razu. Poruszasz tak życiowe problemy i zachowania że aż chce się czytać( nawet tak obszerne posty) pocieszmy się tylko tym, że te rurki wpychane do noska Bakusia jedynie mu pomogą i już za kilka dni będzie zdrowy i pełny życia:) chorobo precz od tego słodkiego Bakusia! życzę powrotu do zdrowia i lepszych humorków.
Dla takich postów chce się pisać i pisać więc się uzupełniamy:) Dziękuję! Bardzo mi się miło zrobiło. Jak napiszę książkę będziesz pierwszą recenzentką:)
Oj tak zgadzam się z Tobą w 100% ! normalnie te Twoje posty płyną głęboko z serducha i to się chwali ! nie bój się kiedyś dziecko zrozumie, że to wszystko co dla niego robicie to dla jego dobra, że nie chcecie go krzywdzić tylko żeby mu ulżyć w cierpieniu i uwierz mi będzie Ci/Wam za to wdzięczny ! i na pewno podziękuje w ten albo inny sposób. Po co okłamywać się, że jest dobrze, jak tak w ogóle nie jest ! jak ktoś ma prawo Ciebie pouczać to i Ty również masz prawo do swojego zdania na dany temat. Wytrwałości i ryjek do góry ! Bo po burzy zawsze wychodzi słońce, będzie dobrze w życiu trzeba być twardym, a nie miętkim hihi :D
Fajnie, że to zauważasz. Staram się nie udziwniać. Pisać jak jest… jak mariusz max golonko:) No, ale nie wszystkim się to podoba niestety. Przykre…
Lidzia była przez całe [już prawie] 17 miesięcy (o matko, za miesiąc 1,5 roku :O ) chora raz. Przeziębiona kilka razy więcej. Ale Lidzia też co jakiś czas cierpi na paskudne zaparcia i kiedy widzę jak ona się pręży i krzyczy z bólu to serce mi pęka, ale idę po tego czopka, chociaż wiem, że będzie płakać jeszcze bardziej, bo wiem, że tylko to jej pomoże :( Odciąganie z noska to też tragedia, krzyk jest tak rozdzierający serce. I myślę wtedy – własna matka jej to robi. Ale co innego mogę zrobić? Zostawić? Doprowadzić do zapalenia uszu? Kto inny wie tak dobrze jak ja, jaki to ból? [ często powracające zapalenie obu uszu naraz, reakcja lekarki – Pani już tak ma :/ ]. Ehh, Matko to dopiero początek, nie wiem, czy można się do tego przyzwyczaić, ale raczej nie. No bo jak tu się tak znieczulić? W końcu to nasze skarby. I przez nie robimy się takie miękkie :) I masz racje Kochana, wara od naszych dzieci! Bronić przed wszystkim(i)! Od tego jesteśmy!
Ojjj i ja jak tego biedaka przycięłam jak próbował zrobić kupkę na siedząco z taką zmordowaną minką tak żałowałam:( Ile te biedne dzieci się nacierpią… ciekawe czy im zostaje jakaś nerwowość albo coś w tym stylu pomimo tego, że nie pamiętają. Obawiam się, że tak:(
Ja zaczełam zwracac uwage jak ktos podpala papierosa przy malutkiej, ale w srodku mi sie wszystko skreca jak widze inne mamy palace przy swoich dzieciach….
Dwa dni temu mielismy atak kolki maluska tak bardzo plakala a nic nie pomagalo ze mi łzy zaczely po polikach leciec z tej bezsilnosci a ona nagle patrzy sie na mnie i usmiecha tak serdecznie i zaczyna cos mowic po swojemu… serce mieknie….
Ja już dzisiaj BABCI zwróciłam uwagę bo szła z wózkiem i kopciła dokładnie nad główką małej dziewczyneczki!!! Jak tak można!
Masz rację! Niby to taka zwykła prawda, niby nic- a wszystko! Ja np. zawsze zwracałam uwagę jak ktoś źle trzymał Kubę, ale obcemu człowiekowi z papierosem czy lekarce nic nie mówię… Aż się muszę nad tym wszystkim zastanowić.
Ps. Podkradłam zdjęcie Bakusia na swojego bloga- mam nadzieję, że się nie pogniewacie.
Eeeee no pewnie, że się nie pogniewamy:) Bardzo nam miło:) Fajnie piszesz wiesz? Masz dryg dziewczyno. Podoba mi się Twój styl:)
Bardzo mi się miło zrobiło, dziękuję! ;)
zgadzam się z Tobą, przy dziecku uczymy się nowych rzeczy i tego by być drapieżnym jak lwica o swoje młode. na poczatku było ciężko/głupio. teraz już wiem, że jak się nie da po dobroci to trzeba inaczej, bo to jest nasz skarb, cenniejszy niż wszystkie złoto na całej ziemi.
Fajnie mi, z taką mną wiesz? Dużo lepiej. Bo się już nie stresuję tak, że jakaś sytuacja będzie miała miejsce. Jak będzie to ją „załatwię”:)
Zgadza się. Trzeba być asertywnym, ale ja też mam z tym problem do tej pory. Pamiętam kiedy mój synek był w wieku Twojego, nieraz został właśnie w ten sposób obudzony przez jakieś dziecko. Kolejna sprawa, to zaczepianie dziecka, zaglądanie do wózka, chwytanie za rączki i takie tam. Mój synek tego nie znosił, a ja jakoś nie miałam odwagi powiedzieć sąsiadkom i spotykanym na spacerze osobom, że sobie tego nie życzę. Dopiero jak synek podrósł poszłam po rozum do głowy i postanowiłam podobnie jak Ty myśleć o tym co dla nas jest dobre.
Smutne, że ludzie są tacy dziwni. Przecież większość ludzi na tym globie to jednak matki i ojcowie. Czy tak trudno postawić się im na naszym miejscu?
U nas to zazwyczaj było tak, ze jak ktoś brał Małego na ręce to patrzył na mnie czy dobrze trzyma i mu uwagi nie zwrócę (ze względu na mój zawód). Co do asertywności, to tak naprawdę jeszcze długa droga nauki przede mną, ale jeśli chodzi o syna to walczę jak lwica. Nie potrafię zrozumieć u ludzi znieczulicy, dlatego tak bardzo razi mnie zachowanie niektórych lekarzy, pielęgniarek i innego personelu medycznego zwłaszcza w stosunku do dzieci i osób starszych :-(
Zdrówka dla Bakusia i dla rodziców dużo, dużo siły!!
No ja nie rozumiem po co być pediatrą skoro się nie lubi ewidentnie dzieci np…
Ja tez widze ze przy Nikusi sie zmienilam, ale potrafie byc asertywna i we wczesniejszej przychodni zwracalam uwage dlatego traktowano mnie tam jak mloda rozwydrzona mamusie, ktora nie dorosla do maciezynstwa wiec postanowilam zmienic przychodnie i lekarza. Teraz mam super opieke nad dzieckiem moge zadzwonic z kazdym problemem i pytac. Panie zawsze cieplo witaja nas jak przychodzimy a lekarz z mała obchodzi sie bardzo delikatnie i zazwyczaj kaze mi ja trzymac i obracac. Naaszczescie jeszcze nie mialam tak jak ty w parku bo mieszkam na wsi ale na rece nie daje jej nikomu innemu procz najblizszym. A sasiadki moga tylko patrzec ;)
No i my jesteśmy po pierwszej wizycie u poleconego lekarza. I nie żadne elenmedy za 160zł a fajny Pan, który aż się garnął do tego, żeby nam wszystko wytłumaczyć i sam pytał czy mamy jeszcze jakieś wątpliwości. Za 70 zł!
Czytam Cię i czytam :)Bo lubię :D
Ale nigdy jeszcze nie komentowałam :) Ale dziś to zrobię, bo mnie zastanowiło jakie Ty rurki Bakusiowi pchasz do noska przy tym katarze?? Może wystarczyłby aspirator Katarek?? Używa się go z pomocą odkurzacza, szybko i chyba to nie boli :) Mój Mały może w tym wieku za tym nie przepadał, ale dziś się śmieje przy takim wysysaniu (ma 16 m-cy).
Pozdrawiam!
No właśnie aspirator katarek:( Ale on kręci główką i robi NIE NIE NIE bo już wie, że cos będziemy robić:( I nawet tego odkurzaczowego nienawidzi:(
Tak trzymac! Ja od poczatku taka jestem, mama lwica, jak mam kogos upomniec, zkrzyczec czy co gorsza to to robie, moze i sobie czasami robie wrogow, ale co mi tam… MOJE DZIECKO JEST NAJWAZNIEJSZE:)Nie pozwalam sobie wmawiac niczego, ja go nosilam pod sercem 40 tygodni i ja wiem co dla niego jest najlepsze i dzieki temu w przeciagu 12 miesiecy jeszcze ani razu nie bylo zadnego chorobska ani problemu. Pamietaj, nie boj sie odmawiac, upominac, a ja trzeba i krzyknac. Pamietaj ze robisz to dla dobra swojego synka:) I nic innego sie nie liczy:)
Nooo Dora jesteś moim niedoścignionym ideałem:)
aj tam, taki nieposkromiony charakter czasami tez przysparza klopotow;)
Witajcie:)
Twojego a raczej Waszego bloga odkryłam całkiem przypadkiem wczoraj (i już żałuje, że tak późno)… Zaczęłam czytać i wciągnęłam się jak w dobrą książkę!! Twoje posty ściskają za gardło, wywołują uśmiech na twarzy a przede wszystkim są takie prawdziwe….czytając je widzę moje życie, które rozpoczęło się 26.08.2013 kiedy zostałam mamą najjjjcudowniejszego synka pod słońcem:) Do tej pory mam wrażenie, że egzystowałam a nie żyłam. Praca w korporacji (której szczerze nienawidzę – nie wiem jak ja tam wrócę:(, dom (a raczej powrót po to, żeby się tylko przenocować) i tak codziennie. A teraz mimo to, że mój dzień wygląda tak samo codziennie budzę się z szerokim uśmiechem na twarzy – naprawdę nie pamiętam kiedy tak było. Pitek jest cudowny i kochany, nawet jak ma gorsze dni (marudzi, płacze bez powodu) to nie sposób się na niego gniewać, denerwować.
Gratuluje Ci przede wszystkim cudownego i ślicznego syna. Mam nadzieję, że będziesz jeszcze długo opowiadać nam co u Was. Ja ze swojej strony mogę Cię zapewnić, ze zyskałaś kolejną czytelniczkę i będę czekać codziennie na nowe wpisy:)
ps. Mam jeszcze kilka pyt. Dobrze liczę , że Twój synek ma 7 mc? pytam bo nie mogę się nadziwić jak bardzo jest rozwinięty, bardzo szybko nauczył się siadać. Planujesz jakiś post o rozszerzaniu diety i np. dodawaniu przepisów?
pozdrawiamy,
A&P
Aga… nie wiem co powiedzieć. Pięknie napisane:) Jeju… jak to dodaje skrzydeł! Postaram się coś o rozszerzaniu diety napisać.
Ściskamy!
Wiesz Malwinko – asertywność przy wychowywaniu dzieci to zwyczajnie troska o ich dobro. Ja też nauczyłam się otwarcie mówić, wymagać,pytać, zwracać uwagę i pokazywać niezadowolenie… Trudno – czasem ludzie pomyślą, że jesteś gburem, czasem rodzina się obrazi ale trudno… Mama zawsze wie najlepiej bo po prostu CZUJE!!! Nigdy się nie przejmuj, że kogoś urazisz…
Ech… no widzisz. Nie każdy to rozumie. I wiesz co jest najgorsze? Że te osoby, które powinny mnie w byciu asertywną wspierać robią największe problemy… I nie mówię o moim mężu żeby nie było:)
Witaj droga mamo, nie wiemy jeszcze jak to jest byc chorym i mam nadzieje ze predko sie nie dowiemy, ale rozumiec sie.jesli chodzi o czyszczenie noska, u nas do pewnego czasu bylo to udreka. Posiadalismy aspirator do noska nosefrida, wielka koncowka, nie oasujaca do noska, mala tylko jak zobaczyla te rurki razu wpadala w histerie, rece, glowa, nogi lataly na wszystkie strony co uniemozliwialo mi czyszczenie glucioszkow. Szukajac innego rozwiazania naszych problemow trafilam na amazonie na takie.cudo, aspirator elektryczny (na baterie) „dr bee electric nasal aspirator”. Czytalam opinie i sporo mam nie polecalo bo troche buczy, ale coz zaryzykowalam, w tej chwili na amazonie w UK kosztuje niecale 30£, nie.orientowalam sie.czy dostepny jest w.polsce. Noi od jakis 2 miesiecy nasze zycie sie zmienilo. Wyciaganie glutkow to.przyjemnosc, Olivka jak widzi ze wyciagam to urzadzenie od razu nieruchomieje,.raczki kladzie.za glowe i.czeka… Faktycznie troche buczy, ale chyba malo.mam.wyciaga gluty przez sen. My najczesciej robimy to rano,.po nocy zbiera sie w nosku. Dodam ze aspirator ma 3 koncowki, o roznych wielkosciach otworow i noskow, tak wiec posluzy nam dlugie lata,.baterie.sa.wymienne, jest latwy w obsludze.tylko jeden.guzik, latwy w czyszczeniu. Nie wiem czy dobrze poradzi sobie z katarkiem, ale mysle ze warto sprobowac… Powodzenia:)
Oooo muszę sprawdzić. My mamy od tygodnia nasz polski KATAREK do odkurzacza. Na początku był fun, ale po 3 razach kręci główką „nie nie nie” i płacze dalej:( muszę sprawdzić to o czym piszesz. Bo coś czuję, że to nie ostatnia nasza choroba:(
Dodam ze mamy teraz 4 miesiace, a kupilam.to.cudo jak miala jakies 2 miesiace:-) na naszym przypadku to buczenie dziala na korzysc, tak jak kojace dzwieki suszarki:-)
hahaha no suszarka to nasz wierny pomocnik przy kolkach:) O MATKO! Właśnie do mnie dotarło, że kolki przeszły!
jako mama 5 letniego chłopca i 2,5 letniej dziewczynki powiem Ci, że młode mamy są bardzo przewrazliwione na punkcie swojego pierworodnego/ej (wiem, bo sama taka byłam ;))!!!
owszem, na pewne sytucje trzeba reagować i one nie podlegają dyskusji, ale bez przesady…
kto wie może za rok, dwa to Ty będziesz mamą zbuntowanego małego człowieka, wrzeszcząecgo w parku, gdzie obok akurat będzie słodko spał jakiś niemowlak, kto wie ;) punkt widzenia zalezy od punku siedzenia :D
Pewnie, rozumiem. Ja nie mam nic przeciwko zbuntowanym dzieciom. To nie ich wina. Ale mama, która nie zwraca swojemu dziecku uwagi na to, że uderza w gondolę i jeszcze oznajmia, że zrobił to żeby obudzić dzidzię zasługuje na kubeł zimnej wody. Ale masz piękną parkę… marzę o takiej:)
Trafny i poruszający post! Ja sama chciałam napisać podobny na moim początkującym blogu. „Matka, jak lwica”, tak miał być zatytułowany. Chciałam go napisać a propos wizyty w lekarza… Ale wydał mi „wzniosły”. Cieszę się, że to zrobiłaś!!!
Masz w 100% rację.
Trzeba walczyć o dobro dla swojego dziecka, bo ono jeszcze długo samo nie będzie tego potrafiło.
Ja z lekarzami też mam problem. Z jednej strony denerwują mnie konowały, które podchodzą do dziecka jak zło konieczne, ale z drugiej boję się zareagować, bo jak nie dany lekarz (np. na pogotowiu), to kto mi inny pomoże w nagłym wypadku? Więc czasami wolę przemilczeć, przytulić dziecko, bo wiem, że zaraz się to skończy i najprawdopodobniej już więcej na tą osobę nie trafimy.
A z chorowaniem to dopiero w przedszkolu zaczyna się udręka. Mój syn puki nie poszedł do przedszkola miał tylko kilka lekkich przeziębień, a teraz non stop antybiotyki, duszności, katar i płacz przy podawaniu leków itp.
I co rodzic ma zrobić? Najchętniej wytargałabym za kudła rodziców, którzy przyprowadzają chore dzieci do przedszkola (kaszlające jak astmatyki i z gilami po pas) i zarażają inne dzieci :/