Ty też zauważyłaś, że kiedy mówisz dziecku, że czegoś nie wolno, ono nagle czuje, że musi zrobić dokładnie tak jak mama… nie pozwala?! A to „rozdwojenie jaźni” też zaobserwowałaś? Mówisz delikwentowi „nie mój skarbeczku, skarbuniu, mamusia nie pozwala mój Ty cukiereczku najsłodszy…”. W odpowiedzi dostajesz przesłodkie spojrzenie kota ze Shreka ale rączki już nie pasują do spojrzenia. Nie nieee. Rączki są w tym czasie kierowane inną świadomością, która w trzy sekundy znajduje sposób na to, żeby zrobić to, co się zaplanowało. I sru! Piłka ląduje na wazonie, wazon na podłodze. Sru! Czarna kredka aż skrzypi na nowych śnieżnobiałych meblach… Dziecko w robieniu tego co zakazane widzi swoją misję.
1. Cisza. Za cicha cisza. Wchodzę do pokoju i widzę, że młody szykuje się do skoku z kanapy. Czeka tylko na odpowiedni wiatr, na odpowiednie ułożenie „nart”. Sunę jak szalona pod kanapę, żeby skoczka uratować i oczywiście się wyrabiam. Jakżeby inaczej. Ląduję wprost na linii ognia łapiąc śmiałka tuż nad sobą ale obrywając przy tym kolanem/stopą/tyłkiem prosto w nos. Ale fajna zabawa!
2. Leżę tak pod moim oprawcą zanoszącym się ze śmiechu. Czuję, że się podnosi. No dobra, pewnie sobie pójdzie poczytać książeczki myślę. Taaaa! Marzenie! Oprawca się podnosi żeby wziąć większy zamach. Przecież musi poprawić po pierwszym uderzeniu. Przecież skakanie po mamie to najwspanialszy ze sportów…
3. Rysujemy sobie „ko-ko” na pięknych białych kartkach, leżących na pięknym białym stoliczku. Mała Pączkowa rączka woli jednak blat od kartki. „Nie wolno” mówię. „To stolik, Tu masz karteczkę.” Oczy kota ze Shreka wpatrują się we mnie z miłością a „druga jaźń” włącza „rączki”. Jedna w mgnieniu oka zrzuca kartkę ze stołu, druga zostawia autograf na blacie. A na koniec słyszę przesłodkie „ko-ko”. No przecież stół z „ko-ko” jest ładniejszy niż stół bez „ko-ko”, każdy to wie prawda?
4. Przy pięknym stoliczku z „ko-ko” jemy sobie obiadek. Młody musi jeść „dorosłą” łyżeczką bo nie jest już przecież młody. Jest wystarczająco niemłody żeby jeść wielką łychą, która nie mieści mu się do Pączkowej buzi. „Mateuszku, możesz jeść tą łyżką, ale nabieraj na nią mniej serka. O tyle.” – mówię pokazując bezpieczną ilość. Mateuszek rozumnie bierze ode mnie łyżkę i nabiera… całe wiadro na tą chochlę. Po czym chochla się wygina i spada prosto na nowe spodenki. #BrudneSzczęśliwe w końcu :) Nie ma co się złościć prawda? :)
5. Poczytaj mi mamo uskuteczniamy co wieczór. Biorę piękną książeczkę do ręki, dziecko układam na podusię obok siebie, głęboki oddech i uśmiech do mojego ukochanego dzieciątka, które zaraz złapie mnie za rękę i niczym w amerykańskich filmach wsłucha się w czytaną opowieść powolnie odpływając do krainy snów. Taaaa… marzenie. Do tej pory nie udało mi się jeszcze przebrnąć przez pierwszą stronę. No ale jak mam przebrnąć jak muszę kurczowo trzymać całą książkę bo mój towarzysz ubzdurał sobie, że właśnie ta strona będzie wyglądała lepiej przerwana na pół. A może by zacząć jednak czytać od 17 strony? A może oddaj mi mamo tą książkę i weź sobie drugą. Tą drugą w summie też Ci zabiorę… taki jestem rządny wieczornych lektur.
6. Szykujemy się do wyjścia na spacer. Kiedy mówię Pączkowi hasło „spacer” pieje z zachwytu. Kiedy mówię „Chodź, założymy czapeczkę.” dziecko znika. Dziecka nie ma. Pączek ma już inne zajęcia. Wszystkie są ważniejsze od zmiany pieluszki, założenia butów i czapki. Na spacer jak najbardziej, ale bez tych zbędnych ceregieli matka! Przecież powiedziałaś, że idziemy na spacer a nie „przebieramy się”. Nie wszystko na raz!
7. Romantyczny spacer „in progres”. Znaczy spacerować próbuję ja, bo przecież Pączek wyszedł nie na spacer a na bieg przełajowy. Chodnik to żadna frajda. Najlepiej się chodzi po trawie między „minami” zostawionymi przez pieski i ich niewychowanych właścicieli. „Matunio nie wolno po trawce bo tam jest brudno.” – mówię do młodzieży a po chwili słyszę „Bleee” – jaki ten mój synio mądry, rozumny myślę sobie i spoglądam w jego stronę. Spoglądam i już wiem czego to „Bleee” dotyczy. Czego? Jak to mawia moja babcia Ola – „gówna psiego” gustownie rozmazanego dookoła nowiuśkich bucików :) To #BrudneSzczęśliwe to już hardkor…
Dzieci zawsze wiedzą co jest dla nich lepsze. Jak to mawiał Joey z Przyjaciół: But w kupie – goood, „ko-ko” na stole – goood. A skoro coś jest goood to po co sobie tego odmawiać? Dorośli są tacy nierozumni. Gdyby tylko wiedzieli ile frajdy ich w życiu omija…
Bakuś:
Kurtka – Zara
Czapka – Broel
Bluza – Kukukid
Komin – Bambolo
Spodnie – Zara
Buty – Zara
Zgadza sie punkt po punkcie:) to chyba nigdy się nie zmieni :)
Genialną bluzę ma Mati <3
Uwielbiam Was :)
Myslalam, że pkt 5 tylko u mnie tak wygląda ;)
Uśmiałam się czytając post :)
Jezuuu jaki on piękny ;)
Hahahah dołączam się, u nas w punkcie 5 chyba nigdy nie ziści się amerykański sen ;)
Ale się uśmiałam.
Do pkt. 6 u nas czapka jest jako pierwsza, najlepiej taka gruba zimowa i szalik obowiązkowo, ale spodnie, pielucha…… nieeeee, to niepotrzebne :)
Tak to z tymi dziećmi jest :) są bardzo ciekawe świata. A zakazany owoc smakuje najlepiej. Zapraszam do siebie. Ostatnio pisałam post w tej samej tematyce. http://mlodamamabloguje.piszecomysle.pl/…/co-dzien-inne-od…/
Bardzo fajne zdjęcia. Ta chęć zrobienia czegoś czego nie wolno jest spotykana chyba u wszystkich dzieci.
Noo co roku to nowe wyzwania
.. U nas pewne etapy mamy juz za sobą i brudzenia jest mniej. Za to mamy nową zabawę – uciekam mamie. A najlepiej to się robi na biegowce -można poginac 15km/h i mama choćby biegła najszybciej jak potrafi to mnie nie złapie :p
To trzeba przeżyć :P U nas to samo, o ile reszta ujdzie „w tłumie”, tak ubieranie się na spacer to walka z wiatrakami, ja spocona biegam jak szalona, by ubrać czapkę, która szybko ląduje na podłodze, buty też są w trakcie zdejmowania.. ale wieczorem siadam i się z tego śmieje :D Taka matczyna bezradność na te małe stworzenia :D
No oczywista oczywistość że dzieciaki kochają robić to czego im nie wolno :) Zwłaszcza jak mama ciągle mówi NIE.
BAKUŚ MAJA CAŁUJE EKRAN :) a ja pozdrawiam serdecznie, super wpis wszystko przede mną
Jak dobrze, że napisałaś ten post! Już się miałam za wyrodną matkę, która dziecku nie potrafi bajki na dobranoc przeczytać. W konfrontacji z akcją „Czytaj dziecku 20 min dziennie, codziennie” wypadam tragicznie i wpędzało mnie to w poczucie winy. Uff, kamień z serca. Dziękuję!
Mnie rozbraja moj maly jak wie, ze nie wolno czegos, wyciaga paluszek, powtarza” nie, nie,nie,nie,nie” i wlasnie robi to czego NIE .
Zdecydowanie Ty się matka nie znasz ;)
to wszystko jest silniejsze od Pączka :P
hahaha Asia ma rację- mój też zawsze tak robi paluszkiem, że nie nie nie a potem dokładnie to robi patrząc mi prosto w oczy- ale jak mam się na niego złościć? :-) Dziewczyny już wspominały, że ma piękną bluzę- chciałam więc spytać, czy ona jest ciepła i nada się na jesień? Widzę, że tutaj https://kids.showroom.pl/marki/32,kukukid mają własnie na tą markę promocję i się zastanawiam nad zakupem…
Jak Ty to potrafisz wszystko fajnie napisać !!! Uwielbiam czytac Twoje posty !!! Pod każdym z punktów się podpisuję. Punkt 6 dał mi do myslenia bo mój syn jak mowię o spacerze to się cieszy a po sekundzie leży pod kocykiem i za nic nie chce się ubrać, myślałam, że to jakieś przesilenie a to jak nic chodzi o te ubieranie, które mnie tez już z reszta meczy :)