Dzisiaj ważny dzień. Pękniesz ze śmiechu kiedy powiem Ci o co chodzi, ale wierzę, że mnie zrozumiesz. To były najkrótsze wakacje mojego życia. Najkrótsze i najbardziej intensywne. Niby nie chodziłam do pracy a niemalże zapracowałam się na śmierć. I chwała Bogu, że w porę się opamiętałam i odpuściłam sobie etat bo byłoby ze mną krucho. Budowa domu to podobno drugi po śmierci bliskiej osoby, najbardziej stresogenny czynnik w życiu człowieka. To byłoby całkiem zabawne, gdyby nie było prawdziwe!
No ale ja jak zwykle się rozgadałam a Ty nadal nie wiesz o co chodzi. Otóż zamówiłam dzisiaj w końcu baterię do wanny. TADAM! I to jest punkt zwrotny w całej mojej opowieści :) Turlasz się już ze śmiechu? No to wyobraź sobie, że od pół roku przeglądasz dzień w dzień (i noc w noc) te same strony z bateriami nawannowymi, łazisz po sklepach, wydziwiasz wymyślasz i próbujesz dogodzić mężowi, któremu podobają się takie baterie, które ni przypiął ni przyłatał, do stylu Waszej łazienki. Ale chcesz żeby w domu było też coś dla męża więc szukasz alternatyw. W końcu się okazuje, że dajesz za wygraną bo szczęście męża przecież ważniejsze niż jakaś tam bateria ale jak baterię wymierzasz okazuje się, że jest wielkości śmigła od helikoptera i jak ją uczepisz na wannie, to Ci tą wannę przewróci. To jest takie przyziemne a jednocześnie czasochłonne. I wkurzasz się, że taka jakaś głupia bateria, odbiera Ci życie a w rzeczywistości bateria to tylko czubek góry lodowej, a pod tym czubkiem przestworza beznadziejnie przyziemnych spraw i szczególików, bez których ani rusz.
I w rzeczywistości ta durna bateria jest tylko przerywnikiem pomiędzy kłótniami z Panem od łazienek, który postanawia o miesiąc przeciągnąć wszystkie roboty, błaganiami ekipy budowlańców żaby łaskawie znaleźli czas i naprawili niedoróbki, a sanepidem, a agencją ochroniarską, a firmą od kominków, a… blogiem, tysiącem maili, miliardem zobowiązań. O MATKO! I ta bateria ciągle Ci z tyłu tej głowy siedzi. Bateria, bateria, durna bateria. Bo trzeba coś wybrać a podobają się Wam zupełnie różne rzeczy. Bo musisz zamówić a to mozaikę, a to nóżki do wanny a to okap miał przyjechać ale nie dojechał. Kierat, kołomyje, zapieprz, szaleństwo, ból głowy i … ból dupy, że większość na Twojej głowie babo. No bo jak tu męża obarczać obowiązkami skoro on 8 godzin w robocie dzień w dzień.
Pan od łazienek nie przychodzi do pracy drugi dzień z rzędu pod pozorem rozstroju żołądka, ale nie wiem czyjego rozstroju, bo chyba raczej mojego. I dzisiaj sobie myślę. NO WAY! Siadam, załatwiam wszystko co zaległe i kupuję baterię. Ten symbol mojej udręki od kilku miesięcy. To tło wszystkiego dookoła. No i zamówiłam. Bach. Koniec kropka, nie ma odwrotu i w ogóle koniec już zadręczania się tym wykańczaniem domu. Będzie kiedy będzie. Chciałam się wprowadzić we wrześniu. Niestety „rozstrój żołądka” naszego Pana mi to uniemożliwił. I wraz z pierwszym chłodnym powiewem wrześniowego wiatru (i zamówioną dzisiaj baterią) moje ciśnienie odeszło. Robię wszystko, tylko nie bloguję. Koniec tego. Wolę troszkę zwolnić, wprowadzić się później, ale złapać równowagę.
Owszem, dookoła bloga dzieje się masa. Mega masa :) W niedzielę byłam gościem Targów Family Time, udzielałam wywiadu (na żywo łaaaaa). Prawdopodobnie jutro (ale jeszcze nie jestem pewna), pojawię się w Gazecie Wyborczej. Niedługo również i na szklanym ekranie, ale tu jeszcze nie znam szczegółów. Jutro jadę do Ewy Kopacz na pogaduszki o polityce, zaraz po tym uderzamy ze Zróbto.no i Love2Work do Wrocławia bo w sobotę przecież BLOG FEST. Już teraz mogę Ci zdradzić, że kolejna edycja już 20 września w Warszawie (bilety kupicie TUTAJ). W międzyczasie 3 eventy, później Blog Forum Gdańsk i… jeszcze dwa fajne projekty, ale o tym wkrótce. No, aleee, co by nie było, przez tą budowę nawet nie mam czasu napisać Ci konkretnie co się dzieje u mnie. Opisać tego wszystkiego. Właśnie tego pisania mi brakuje. Tak bardzo :(
Tak więc obiecuję, aj promys, że wracam tu, na Bakusiowo.pl. Bo dotarłam do momentu, w którym staję się powoli blogerką nieblogującą :) No i ten dom… i ta bateria. Ale bateria już jest. Znaczy się idzie już. Biegnie. Teraz to już tylko z górki. Oby na pazurki… oby :)
PS. No i się nacieszyłam, nawracałam, naobiecywałam cudów na kiju, a teraz jadę do domu bo właśnie zadzwonił Pan od łazienek z informacją, że płytki, które sobie wybrałam są w skrócie mówiąc ZŁE i teraz trzeba będzie wyliczać domawiać, czekać miesiąc… Czad. Kocham Cię życie.
czy z Toba wszystko ok ? budowałam dom 290m, budowałam – nie kupiłam gotowca i wykańczałam. Od pierwszej łopaty ganiałam za ekipą, w rok sie wprowadziłam, miałam wtedy 2 letnie dziecko, nowa prace i przeprowadzke o 400km od poprzedniego miejsca zamieszakania, męża ciagle poza domem i nie mialam 5 mln na koncie a kredyt. Mam wanne wolnostojącą i baterie do niej, rownież wolnostojącą.Chcesz zobaczyc ? , nie na sprawy – przesle zdjecie.
NIe masz o czym pisać ? nie masz zajec? poczytaj książke jak sie nudzisz, pobaw sie z dzieckiem, idz na spacer, odwiedz groby bliskich.
Dziewczyno! zycie jest zbyt cenne, zbyt szybko przecieka przez palce… i szkoda mi czasu aby czytać od pewnego okresu Twoje infantylne wpisy.Przepraszm, ale musiałam.
Pa.
Wybaczam, czasem trzeba się podbudować wylewając wiadro goryczy na kogoś nieznajomego. Pewnie było Ci to potrzebne, żeby roztrwonić trochę cennego życia, które przeciekło Ci właśnie przez palce podczas pisania komentarza. Cieszę się, że Ci pomogłam. Pa :)
Chyba trochę za mocno oceniasz. Za dużo w tym przesady. Wychwaliłaś się metrarzem, talentem dekoratorki i niezastapionej mamy. Super. Strata czasu to pisanie takich dennyh komentarzy. I Pani polecam spacer bądź zabawe z dzieckiem. Czillll kobieto! ;)
Oj Aga dziewczyno…….! Czy nie można już cieszyć się z wykończeniówki i kupowania baterii? Daj żyć i wyluzuj! Ja kupuję właśnie meble do mojej wymarzonej 4m2 kuchni w bloku i cieszę się jak małe dziecko,że mogę ją wyremontować! I jak miałabym bloga to też bym to opisała :)! Ciesz sie swoim domem i nie odbieraj radości innym!
Ja uwielbiam wpisy Malwiny o budowie i czekam na więcej! Sama jestem w trakcie remontu mojego pierwszego mieszkania, więc tym bardziej moje zainteresowanie tematem wzrosło.
Zastanawia mnie jedno… Skąd tyle jadu w niektórych użytkownikach Internetu! Wczoraj napisałam coś na jednym z popularnych forów, którego użytkowniczki się na mnie wręcz rzuciły! Dzisiaj patrzę – a tu taki komentarz :O
Malwina jak następnym razem przeczytasz takie brednie pod swoim postem radzę włączyć na full Taylor Swift „Shake it off” :D „haters gonna hate, hate, hate, hate, baby I’m just gonna shake, shake, shake, I Shake it off, I shake it off !” :D Poprawa humoru gwarantowana :)
;-) gratulacje :-) Ja wczoraj zrobiłam TEN krok i kupiłam baterię do kuchni. Miała być dzisiaj, ale zapomnieli wczoraj wysłac i znów mamy obsuwę… Miał być sierpień na przeprowadzkę, a już mamy wrzesień.. Niby już blisko, a cały czas coś wychodzi. Oj rozumiem Cię w 100%. Pozdrawiam z Gdańska
Ja też chwilowo blogerka intensywnie nieblogująca. Ale git, w takie towarzystwo, @@ to się chętnie „wpisuję” ;)
to juz nie jest blog parentinowy chyba.. tylko dziennik chwalenia sie co kupilam co zorbilam…
A wolałabys dziennik w stylu „kolejna pielucha o 14:45” ? :D
Ludzie żyjcie i dajcie żyć innym :)
Nasz hydraulik nagle dzisiaj chciał żebyśmy określili w którym miejscu będzie stała bateria do wanny, więc ogarnęła nas panika, bo okazało się, że mamy inne wizje tego, w którym miejscu ma stać :/ na szczęście moje racjonalne argumenty przekonały narzeczonego do mojej racji :P
Dobrze, ze nie blogujesz intensywnie, przynajmniej mam czas poczytac. Ot właśnie życie- jedni cenia Twoje wpisy i czas poświęcony dla bloga a drudzy są po to aby okiem krytyka przedstawiać swoją wizję i swoje zdanie… A swoja drogą nawet nie wiesz jak bardzo chcialabym mieć tyle sily żeby wszystko ogarniac jak Ty. Blog, praca, dom, dziecko itd… Kobito zazdrosze! Lubisz pisać o wszystkim to pisz pisz pisz! Ja mam wymowke aby usiąść i poczytać ;)
Witaj. Ja bądź co bądź bardzo zadko do Ciebie wpadam ( nie mam na to czasu) ja tez wprowadzilam się w rok od rozpoczecia prac tez bez kasy z kredytem który mieszkać ze mną będzie 25 lat jest rok starszy od mojej corki . I nie obchodzi mnie ile Ty masz kasy jaka wille bydujesz bo fajnie jest poczytać o takiej baterii czy chodźby o cieknacej kiedyś z niego wodzie bo super babka z Ciebie i życzę Ci szybkiego zamieszkania bo te „majstry” to są jakby prosto z „Usterki ” :-) :-)
Doskonale to rozumiem. Jestem w trakcie remontu kuchni, to tylko kuchnia a ja mam już dosyć. Trzy dni jeździłam w poszukiwaniu idealnej terakoty, znalazłam i okazało się, że nie wyszła z produkcji, a Panowie glazurnicy mogliby zacząć już od zaraz cały remont, a potem terminy ich gonią… remont to jest stres, łzy i pot, ale potem się o tym zapomina, gdy efekt końcowy jest już widoczny :)
Ha! Wiem co czujesz! Ja tak mam z okapem do kuchni, szybą ozdobną na schody (nie mogę się zdecydowac na wzór), o lampach i zyrandolach nie wspominając. Jesteśmy na tym samym etapie, tez mieliśmy wprowadzić sie we wrześniu, ale nic z tego. Nasz dom za miastem jeszcze będzie chwile niezamieszkany.
Pozdrawiam :-)
Witaj…. miałam sie wprowadzić do swojego DOMU ale w sierpniu…. hm… życie zweryfikoeało trochę (myślę że listopad to będzie dobrze) :-) jak mi ktoś mówi że przyjemne takie wybieranie to mam ochotę poprosić go aby zrobił to za mnie. Nie nawidze tego wybierania ,szukania i czekania za fachwcami (bo biorą więcej pracy niż mogą w danym czasie wykonac) jak się wprowdze moje życie zaczne od nowa….. :-) mowi się jak że komuś chcesz czegoś złego życzyć zycz mu budowy…. kończąc budowe już wiem o co chodziło.P.S Jak już skończysz liczę na to że Twoje wpisy będą takie jak lubię :-)
no to korzystaj z baterii, się wymocz… i naładuj akumulatory (czyli BATERIE!), żeby pisać jak najwięcej! No iżeby przetrwać udział w Kampanii Wrześniowej Kopaczowej! ;-)
też się z tym częściowo zgadzam. robienie sobie problemów z takich spraw jest dla mnie dziwne, chociaz chyba to nie to okreslenie ktore mam na myśli… chodzi o to, że jest wiele osób; które chciałyby mieć właśnie takie 'problemy’. Rzeczywistość jest taka, że wielu osób nie stać nawet na najtańszą baterie, nie mówiac o takiej wymarzonej. Ja rozumiem ze budowa domu moze być męcząca ale czym jest rok w porownaniu z całym życiem. ..
Nie wiem jaki problem widzą inne osoby, Twój blog i Ty decydujesz o czym piszesz.. trzecia kupa dziecka w ciągu dnia czy zakup baterii do łazienki.
problem jest chyba taki, ze albo sie komus na tym blogu wszystko podoba albo niech go nie czyta… nieprzychylne opinie nie sa mile widziane. a chyba nie o to powinno chodzic.
Nieprzychylne opinie i konstruktywna dyskusja ( co jest możliwe na tym blogu i istnieje pod wieloma postami ), a wywalenie zali i negatywnych uczuć na autorach blogów to rózne rzeczy nie sądzisz? Ty też w komentarzach na blogach piszesz żeby poodwiedzali groby bliskich zamiast pisać posty????
Oczywiście, że nie kate. Ale skoro ktoś ma prawo do nieprzychylnego skomentowania mojego wpisu to chyba ja też mogę nieprzychylnie skomentować komentarz? Czy mnie już to prawo nie obowiązuje? ;)
Komentarze są dokładnie przebrane. Autorka jak widać jest przygotowana na krytykę.
nie pisze, nie widzę w tym jednak nic złego. jakby napisała, że może ugotować zupę to też by pewnie było źle; jak ta pani wyżej napisała że budowała też dom to zostało to skomentowane że się chwali. a jakby napisała że jej nie stać to by było że koment jest z zazdrości. Widziałam na tym blogu kklka komentarzy negstywnych, na które bym nie zareagowała tak emocjonalnie, zgodzę się jednak z tym że były tu komentarze; które nie powinny zostać napisane. Ten wyżej nie jest może napisany delikatnie ale trochę prawdy w nim jest.
A ja kiedys uwielbialam czytac Twoje wpisy , teraz jednak rzadko tu zaglądam bo nie jestem w temacie budowy ;)
Jestem baaardzo zainteresowana Blog Fest-em w Warszawie 20 września. Ale klik TUTAJ nie działa :(
Poproszę o info co i jak bo ja zapracowaną i korporacyjna mamą bliźniąt jestem. Znacznie wcześniej muszę się ogarniać żeby się do 20-ego wyrobić ;)
Link nie działa, bo brakuje dwukropka po http :) Z dwukropkiem ok!
Ludzie!
Coś Wam nie pasi to nie czytajcie! Przecież to blog a nie obowiązkowa lektura!Nie szukajcie na siłę sposobów na uzewnętrznianie swoich kompleksów!
Malwina!
No stress! Tak bez cukru i bez lukru…,,Byłaś pierwszym blogiem,, po którego wyciągnęłam rękę;) Zainspirowałaś mnie i zachęciłaś do mojego!Zaczynam i ja! Przez Ciebie;))),,Fajne,, blogowanie chyba na tym ma polegać-raz jest luźno, raz o kupie, innym razem o miłości!Tak trzymaj:*
Ja Cię rozumiem doskonale. Ja nie budowałam nowego domu, a remontowałam stary (po teściach). Miało być szybko, wyszło jak zwykle. Miało być łatwo, a nie było. Dni w trakcie remontu wydawały się strasznie krótkie, lista rzeczy do zrobienia wcale się nie kurczyła, a na myśl o tym, że mam jechać do kolejnego sklepu oglądać meble dostawałam palpitacji serca. Rzygać mi się chciało jak miałam przeglądać kolejną stronę kolejnego sklepu internetowego w poszukiwaniu idealnej zmywarki czy super energooszczędnej lodówki. Ciśnienie podnosili fachowcy, którzy umawiali się na czwartek, a docierali w niedzielę. Wisienką na torcie w tym całym bajzlu były biegające dzieciaki, bo przedszkole w sierpniu nieczynne. Ach….to były najgorsze miesiące ever. Przed zwariowaniem i kilkoma siwymi włosami na głowie uratowało mnie bieganie, bo po kolejnym ataku zmęczenia, bezsilności i płaczu musiałam wrócić do czegoś co sprawia mi fun :)
Gdybym ja pisała bloga (a czasem chodzi mi to po głowie) wpis o remoncie zacząłby się od „Na początku był chaos…tak przez 3 miesiące :)”
Pozdrawiam