Przyjaciel na całe życie…

Przyjaciel na całe życie…

Pamiętacie swojego ukochanego misia z dzieciństwa? Ja czuję jego dotyk jeszcze do dzisiaj. Przywiózł mi go tata „z wojska”. Nie pamiętam o co dokładnie chodziło. Wiem, że był „z wojska”. To był całkiem niegroźny koala, który był koalą bo powiedzieli mi tak rodzice… hmm… Teraz dopiero coś mi w tym nie pasuje. Nie wyglądał jak koala! Aaaa, może to raczej te wszystkie żyjące misie nie wyglądają jak prawdziwy koala. Prawdziwy koala był tylko jeden! Taki jak mój.

Później posypały się pluszaki różnej maści: był zając, była świnka, był biżmut. Wszystkie kolorowe, mięciutkie, ale tylko ten jeden był moim namberem łan. I, chociaż stracił oczy w pralce i zafarbował na bliżej nieokreślony kolor, był dla mnie najpiękniejszy ze wszystkich. Dla mnie był magiczny. Pamiętam jak wpatrywałam się w niego i prosiłam Pana Boga żeby ożywił mojego misia bo on tak bardzo chce coś powiedzieć, ale nie może… i nie powiedział. Milczał jak zaklęty. A byłam taka ciekawa jego opowieści… Chciałam też być Czarodziejką z Księżyca, ale jakoś nie wyszło.

Nigdy bym się nie spodziewała, że „Pan XXI wiek” wkroczy w świat zabawek z takim przytupem. Ferbi, Tomagoczi i inne Pokemony głośno pierdzące z chińskich głośniczków opanowały cały glob. Plastikowe skrzeczadła wygrywające 3 powtarzalne piosenki nawołują do nas z półek hipermarketów. A jak jakiś powie HELOŁ LITUL BOJ to już szaaaaacun. Personalizacja pełną gębą.

Misia Ricco trochę się bałam. Bałam się, że kiedy już go dotknę i posłucham, stwierdzę, że to kolejna bełkocząca chińszczyzna i będę musiała odmówić firmie współpracy. No bo przecież bubla nie pokażę. Powiedziałam o moich obawach. Nie wycofali się. Dalej uparcie twierdzili, że będę zadowolona. Bo to polska produkcja, a nie jakaś tam tanizna zza Chińskiego Muru…

Weszłam na stronę (najpiękniejsza bajkowa grafika jaką kiedykolwiek widziałam! Z resztą sami zobaczcie tutaj), wybrałam sobie kilkadziesiąt bajek po polsku i angielsku, piosenek i wierszyków, piękne powitania i to nie HELOŁ LITUL BOJ tylko pięknie brzmiące „Witaj Mateuszku! Pobawisz się ze mną…” itd. itd. Do wyboru miałam tryliardy kombinacji! A co najlepsze, teraz też mogę sobie dokupować za grosze dodatkowe nagrania i wgrywam je podłączając Misia do komputera w jednym prostym, przyjemnym programiku.

Jest z nami od miesiąca. I z przyjemnością opisuję go na naszym blogu. Bajki, to nie zwykłe czytanie z kartki – to całe opowieści z pięknymi dźwiękami w tle. Piosenki, aż chce się śpiewać, a jak usłyszycie angielską wersję Kopciuszka odezwijcie się do mnie z wrażeniami. Ja byłam zachwycona!!! A co do brzęczących głośniczków… w Misiu Ricco ich nie znajdziecie. Ja nie wiem co tam jest włożone ale brzmi jak „dolbi stereo dżidżital”.

Misio ładuje się przez USB bezpośrednio z naszego komputera. Na uszkach ma 10 poziomów głośności. Jedną łapką go włączamy i pauzujemy, drugą skaczemy po utworach. A jak już nam się chłopak zmęczy to mówi żebyśmy go naładowali, po czym gada jak najęty jeszcze z 5 minut i znów uprzejmie się dopomina papu.

Miś Ricco Test Blog (2) Miś Ricco Test Blog (10) Miś Ricco Test Blog (9) Miś Ricco Test Blog (1) Miś Ricco Test Blog (3)

Chcecie zobaczyć jak wygląda przyjaźń 8-miesięcznego Bakusiątka z Misiem Ricco?
Tadaaaam! Zapraszam na film.

(włączcie sobie trybik w prawym dolnym rogu i ustawcie jakość full HD,
nie wiem dlaczego z automatu się wrzuca ta gorsza)

 

Dlaczego przyjaciel na całe życie? Bo Miś Ricco dorasta z dzieckiem. Najpierw opowiada słodkie bajki, później uczy literek i cyferek, a kiedy bąbel już się do tego nadaje, uczy go kwiecistego angielskiego. Jeden i ten sam Miś. Wyobraźcie sobie co musi czuć świadome dziecko, którego Miś nagle zaczyna mówić coś czego wcześniej nie słyszał? Jak nie zaufać i nie pokochać takiego towarzysza? Sam Miś to tylko nośnik tego co my – rodzice chcemy naszemu dziecku przekazać. To my dajemy mu duszę i ją kształtujemy. Dla mnie bomba!!!

Moje dziecięce marzenie o mówiącym (logicznie) misiu uważam za spełnione. Teraz tylko pozostało mi zostać Czarodziejką z Księżyca :)

A Bakusiątko pokaże Wam jeszcze raz co gdzie Misio ma :)

Lewa Rączka – przełączamy utwory

Miś Ricco Test Blog (5)

Brzuszek – na stronie www producenta wybieramy, co chcemy na brzuszku umieścić, żeby „kuj-kuj” w to miejsce było ciekawsze.

Miś Ricco Test Blog (6)

Oko Misiowe to bardzo ważna… nic nie robiąca rzecz.
Ale gdybyście trafili w uszko zawsze możecie podgłosić albo przyciszyć przyjaciela:)

Miś Ricco Test Blog (8)

Nos służy do przewracania naszego towarzysza tak jak można to zaobserwować na filmie.
Bardzo ważna funkcja! :)

Miś Ricco Test Blog (7)

A tu już mamowe paluchy i misiowe bebechy:)

Miś Ricco Test Blog (11)

Misia Ricco możecie powołać do życia tutaj.

Bakuś:

Bluza – Hobibobi

Spodnie – Hobibobi