Początek (fotograficznej) przygody

BT: Chciałbym kupić ten aparat… zawsze marzyłem o prawdziwej lustrzance..

Ciężarna JA: Bój się Boga! Dziecko w drodze! Tyle piniędzy!

BT: Ale to dla bejbika przecież! Zobacz jakie śliczne zdjęcia będziemy mogli mu zrobić (pokazał mi jakieś super strzały Anne Geddes)

Ciężarna JA popuściłam z wrażenia:) Takie piękne zdjęcia będzie mój kochany mąż cykał naszemu Bakusiowi. Bakuś też podskoczył (myślę, że ze szczęścia) w brzuszku.

BT: Będę mu robił zdjęcia w każdej wolnej chwili. No chyba, że chcesz dalej robić zdjęcia tosterem…

Ciężarna JA nie miałam zamiaru robić zdjęć tosterem a fotki strzelane do tej pory smark-fonowym aparatem jakością bliższe były właśnie tym tosterowym… po namowach odpuściłam i dałam Dużemu Tacie wolną rękę.

I to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu (czasem warto posłuchać faceta…ale tylko czasem:)) z tą małą różnicą, że jakoś nie było czasu na robienie pięknych i profesjonalnych zdjęć a ja uwieczniałam każdą chwilę z Bakusiem wspomnianym smark-fonem. Stopniowo dorastałam do myśli, że jak jakaś tam Ania Geddes mogła się nauczyć to i ja mogę. :)

Od jakiegoś miesiąca, w wolnych chwilach (czyt. zdarzyło się kilka razy) studiuję książkę Bena Longa o zaskakującym tytule „Fotografia Cyfrowa”. Książka super. Polecam każdemu. Tylko przyznaję się, że wiedzę teoretyczną z niej wyczytaną musiałam z moim kochanym mężem przedyskutować z tysiąc razy żeby przyswoić i zapamiętać to co Ben próbuje mi wtłoczyć do głowy. Więc tematyka, zdjęcia, język książki oceniam bardzo dobrze, ale nie wiem jak to będzie w przypadku osób, które nie mają zaplecza w postaci Bakusiowego Taty.

To druga z moich „sesji”. Pierwszą znajdziecie TU. Moje zdjęcia są też TU i TU. Ja jestem przezadowolona z efektów a będzie tylko lepiej. (dopisane 19.01.2015 – o matko i córko! Bój się Boga Bakusiowa! Przecież te zdjęcia to katastrofa! Ech… człowiek głupi był) :)

Bakuś:

Czapka – Mothercare

Rękawiczki – Mothercare