Pamiętam jak dziś, jak bardzo płakałam kiedy dowiedziałam się, że nie każde Państwo ma dostęp do morza. Opłakiwałam biedne Czechy i Węgry przez długie godziny. Rodzice nie wiedzieli czy wieźć mnie do lekarza, do szamana czy do księdza. Biednemu dziecku runął cały światopogląd przez jedno spojrzenie na mapę Europy. Dobrze, że nie pokazali mi wtedy mapy całego świata bo by mnie zabili. Na bank bym tego nie wytrzymała.
Pewnie sobie właśnie myślisz, że byłam niezrównoważonym psychicznie dzieckiem? Ja też tak myślałam do lipca ubiegłego roku kiedy to pierwszy raz pojechaliśmy z naszym Pączkiem do Trójmiasta. Kiedy zobaczyłam jego reakcję na widok morza wróciły wszystkie moje wspomnienia. Poczułam to na nowo.
Morze, dla dziecka jest czymś magicznym. Czymś nadprzyrodzonym. Kiedyś myślałam, że każde państwo musi mieć morze. Morze i góry. Nie potrafiłam wyobrazić sobie tego, że granica jest taka po prostu… umowna. Latem ludzie muszą jeździć nad morze a zimą muszą pojechać na narty (chociaż mi na te narty nigdy nie było dane pojechać, ale nadal uważałam, że wszyscy inni jeżdżą bo tak to po prostu w życiu jest). Teraz dociera do mnie, że nie zastanawiałam się nigdy nad naszą wschodnią i zachodnią granicą, ale tego już raczej nie będzie mi dane zrozumieć na nowo. Chociaż, kto wie :)
Ostatnio Monia z bloga wikilistka.pl zadedykowała mi przepiękną nadmorską sesję i wpis o tym, jak bardzo cieszy się z tego, że zdecydowała się na przeprowadzkę z Torunia do Trójmiasta. Utonęłam w tych zdjęciach. I przyznam Ci się szczerze, że trochę mnie to zaniepokoiło. Bo im częściej jestem w Trójmieście, tym bardziej mnie w sobie rozkochuje. Tam się inaczej oddycha. Tam się inaczej myśli. Tam się inaczej żyje.
A przecież my już zdecydowaliśmy. Już wiemy gdzie jest nasze miejsce. Lada moment przeprowadzimy się do naszego wymarzonego domu. Ale gdzieś tam z tyłu głowy coś mi podpowiada, że życie nad morzem… to byłoby „to”. Jak to mawiają najstarsi Górale, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, ale czuję, że tam, też bylibyśmy szczęśliwi.
Ale w życiu nie można mieć wszystkiego. Zdrowy rozsądek i kalkulacja zwykłych za i przeciw zadecydowały za nas. Zostajemy tu, na pięknym Mazowszu a morze będziemy odwiedzać najczęściej jak tylko się da. W końcu mamy tam ciocię Pati i wujka Piotrka, kochaną Monię z tekstualna.pl i Emilkę z eforevent.pl no i naszą „Wikilistkę”, która nęci nas nieustannie klimatycznymi, nadmorskimi kadrami.
A Ty lubisz morze? A może wolisz góry? Masz jakieś miejsca, w których czujesz, że oddychasz pełną piersią i zapominasz o codziennych problemach? Jeśli tak, pod zdjęciami znajdziesz miłą niespodziankę :)
Mam dla Ciebie konkurs. Prosty, lekki i przyjemny. Wystarczy, że odpowiesz na powyższe pytanie w komentarzu pod wpisem a ja 5 najpiękniejszych odpowiedzi nagrodzę trzema foczkami od Peticado i dwiema bajkami na DVD „Piłkarzyki rozrabiają”.
Z jakiej okazji ten konkurs? Ano z takiej, że od 8 maja do kin wchodzi przepiękna bajka „Sekrety morza”, która okazała się na zachodzie absolutnym hitem i została nawet nominowana do Oscara 2015! Ja już ją obejrzałam i mogę powiedzieć Ci w tajemnicy, że nigdy nie widziałam czegoś piękniejszego. Nigdy! To jest wyjątkowe bajka! A wiesz, że ja jestem wymagającym widzem. Niedługo napiszę Ci o niej trochę więcej, ale na razie musi wystarczyć Ci jej krótki opis i zwiastun.
„Sekrety morza” to nominowana do Oscara najpiękniejsza bajka roku, która zabiera widzów w niezwykłą podróż po świecie zamieszkałym przez pół foki pół ludzi, olbrzymy przemienione w kamienie i wyjątkowo odważne dzieci.
To „przebój kinowy z duszą” (AL Times), który „uwrażliwi dzieci na sztukę na całe życie” (The Wall Street Journal). „Najbardziej fascynujący wizualnie i olśniewający film roku” (The Dissolve), w którym kryje się głęboka prawda o otaczającym nas świecie, nawet jeśli bohaterami są postaci rodem z celtyckich legend.
Wszystkich, którzy szukają oryginalnych i niezwykłych, a przy tym mądrych i pięknych opowieści zapraszam na nową kreskówkę, która wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom wszystkich rodziców – mówi, występująca w polskiej wersji językowej filmu, Małgorzata Kożuchowska.
Dziewczynka o imieniu Sirsza obchodzi swoje 6 urodziny. Nic nie wygląda tak, jakby chciała. Starszy brat jej dokucza, tata jest zatopiony w myślach, a mamy nie ma z nimi od dawna. Na domiar wszystkiego przyjeżdża zrzędząca babcia, która zamierza zabrać rodzeństwo do dużego miasta, które uważa za bardziej odpowiednie miejsce dla nich do życia. Po nieudanym przyjęciu Sirsza podkrada bratu muszlę, którą dostał kiedyś od mamy, i zaczyna na niej grać. Muzyka prowadzi ją do skrzyni, w której znajduje niezwykły płaszcz. Sirsza rozpocznie podróż, dzięki której zrozumie kim jest i co stało się z ich mamą. W wędrówce pomaga jej starszy brat, tajemnicze świetliki oraz pół ludzie pół foki. Wspólna podróż pomoże odkryć rodzeństwu łączącą ich więź i siłę, która tkwi rodzinie.
Najpiękniejsza bajka roku od 8 maja w kinach.
Pamiętaj o konkursie! Zabawa potrwa do 4 maja, godz. 23:59.
Wyniki pojawią się w tym miejscu 5 maja… godzina nieznana ;)
Czekają na Ciebie te śliczniutkie foczki <3
WYNIKI KONKURSU
1. Lolah – Foczka
2. nina – Foczka
3. Andzela K – Foczka
4. asik – płyta
5. Katarzyna – płyta
Rozmarzyłam się nad Waszymi odpowiedziami. To cudowne uczucie, kiedy wiesz, że to co piszesz trafia do wrażliwych osób, które czują tak jak Ty, albo chociaż podobnie. Gdybym mogła nagrodziłabym każdy komentarz. Ja zwykle mam mieszane uczucia bo z jednej strony cieszę się, że ktoś dostanie nagrodę, ale z drugiej wiem, że pozostałe osoby odejdą z niczym :( Właśnie postanowiłam, że będę częściej robiła konkursy. Żeby jakoś podziękować Wam chociaż w ten sposób, że jesteście tu ze mną przez ten cały czas…
Gratuluję wygranym i standardowo czekam na dane d wysyłki pod mailem kontakt@bakusiowo.pl :*
Na konkurs zaprasza VUE MOVIE DISTRIBUTION dystrybutor bajki Sekrety Morza.
Ja kocham morze… dlatego cieszę się, że się tam przeprowadziłam, choć chwilowo zawołała mnie Warszawa;)
Ania to ja już nie ogarniam :) Wy w końcu się przeprowadzacie do W. czy do Trójmiasta? Bo ja byłam pewna, że Wy chwilowo w Trójmieście a docelowo w Warszawie :)
Ehhh te ciążowe hormony chyba sprawiły że się poryczalam albo ten twój wpis ;) Ja i mój mąż też mamy takie marzenie że kiedyś, może na starość będziemy mieszkać nad morzem i chodzić codziennie z psem na plażę. W zeszłym roku byliśmy dwa razy, a mamy 500 km około, może 400? Nie wiem sama ale 5 godzin Jedziemy. W każdym razie rok temu mąż mi zrobił taka niespodziankę i w sierpniu drugi raz spontanicznie pojechaliśmy na 4 dni Jezu jak odpoczelam mimo że z 20 miesięczną buntowniczka ale było bosko :) Teraz modlę się o to żeby w czerwcu było ciepło, bo to ostatni moment kiedy będę na chodzie, z doświadczenia wiem że po 30 tygodniu podróże i spacery nie dla mnie więc się modlę o słoneczko w czerwcu i jak znajdę taka lukę w pogodzie to się pakujemy i jedziemy na dwa tygodnie, tak mi mąż obiecał :) Już odliczam dni ehh a za rok znowu z wózkiem i lozeczkiem ehhh Kocham polskie morze :)))))
Kocham morze, jako dziecko każde wakacje spędzałam nad morzem. Jestem z Krakowa i każdy wyjazd to była całodniowa jazda autem, długa podróż, by wieczorem przyjechać do miejsca, które jest bajeczne. Szum fal, powiew bryzy, piasek i ten fantastyczny zapach. Marzę, że uda mi się zabrać tam dzieci i to jak najszybciej :)
Mam podobnie jak Ty. Pierwszy raz byłam nad morzem w wieku dwóch lat. I to wtedy musiało mnie zauroczyć. Nie wyobrażam sobie wakacji bez morza. Polskiego morza! Choć nikt nie potrafi tego zrozumieć, bo przecież „jest tyle pięknych miejsc na świecie”. Ale 10 godzin w nocnym pociągu, to zmęczenie rano, pomimo którego pierwsze co robię to rzucam walizki i biegnę na plażę, i widok wyłaniającego się zza wydm morza – niezastąpione! Nic nie uspokaja mnie tak jak szum fal i krzyk mew. Dla mnie to magia. Mam nadzieję, że w tym roku zarażę swoją miłością do morza Lidię.
<3 ;* Przyjeżdżajcie koniecznie ;*
i… jak ja się cieszę, że najpierw postawiliśmy na znalezienie takiej pracy, która nas 'miejscowo' nie ogranicza<3
Mnie morze zaskakuje za każdym razem kiedy tam jestem. Jest to niezwykle rzadko, bo mam coś koło 600 km. W każdym razie jeszcze nigdy nie zdarzyło się, że miałam brzydką pogodę. Nawet jednego pochmurnego dnia. W zeszłym roku pojechaliśmy z Młodym. Początkowo był nieufny (taka wielka piaskownica), potem z trudem można było go odciągnąć od wody. Do dzisiaj jak w TV widzi morze krzyczy „myju, myju”.
Wyłamię się chyba… Kocham góry. Uwielbiam. Mam swój mały magiczny zakątek gdzie kilka razy do roku wyjeżdżam ładować akumulatory. Jest to dla mnie ważne miejsce z tak wielu powodów, że nie sposób ich wymienić. Choć ostatni wyjazd był „lekarstwem na zło świata” i miał nie tyle za zadanie ładować akumulatory co nie doprowadzić do całkowitego ich rozładowania… Wykrzyczałam w Ustroniu wszystkie troski, mama, której serce było tak skołatane, że mam nadzieję, że ja do późnej starości nie będę musiała zrozumieć jej bólu, mogło tak nieco się uspokoić. Dla mnie góry, Ustroń, moja ławka nad Wisłą miały ostatnio szczególne zadanie – pocieszyć w jednym z najtrudniejszych momentów w życiu. Powietrze, widoki, moja miejsca, pstrągi w rzece, nasze stałe miejsce na ławce i wiele innych aspektów górskiego zakątka pozwala mi wracać do normalności. Tak więc dla mnie gry, góry i jeszcze raz góry. A właściwie Ustroń :)
A ja 20 lat mieszkałam w górach (Podkarpacie) .. Do momentu aż poznalam pewnego chłopaka który też mieszkał w górach ale kochal morze.. Wiec odrazu po skończeniu szkoły wyruszyliśmy nad to morze.. Wzielismy slub, urodziłam synka, żyjemy tu, chodzimy do pracy, ja studiuje.. I tak naprawde myslalam ze nie lubię morza… Daleko mam do rodziny, malo znajomych… Pewnego razu mój ukochany wrociwszy z pracy powiedział mi ze ma dla mnie niespodziankę (wiedzial ze pragnę byc blizej rodziny), powiedział mi że przeprowadzimy się do stolicy. Ja bede miala bliżej do domu(o pol drogi :D) on lepiej zarabial, ponieważ awansuje i w koncu bede szczęśliwa. Powinnam skakać do góry? Chyba tak, ale ja poczulam ucisk… Jak to juz nie będę mogła w każdej chwili uciec na plażę? Porozmyslac? Moj syn nie bedzie sie tarzal po plazy i wsypywal piachu do wiadereczka? Kurcze.. Myślałam że wiem czego w życiu chce.. Jednak kocham to morze.. W koncu to właśnie tu spotkały mnie najpiekniejsze wydarzenia.. Dal mi czas, mogę sie jeszcze zastanowić… A wiec teraz siedze na plaży i zastanawiam sie jak to będzie gdy nie bede miec tych cudownych fal, mew, zapachu.. Czy będę szczęśliwa?
morze dla dzieci jest magiczne! Pisze właśnie z nad morza w gorącym Dubaju, tak wiec jestem w temacie ;). Jak patrzę na mojego 3,5 letniego synka jaką radość czerpie z przebywania na plazy to się serce mocniej raduje! Nawet wczorajsze poparzenie meduzą nie odstraszyło go nawet na chwilę na dalsze kąpiele w morzu;). Co prawda co roku przelatujemy tutaj na urlop oraz w inne ciepłe miejsca w Europie, ale dopiero teraz widzę jak wielką przyjemność czerpie z tego wyjazdu! Jak wspominam o powrocie do domu to mi odpowiada, ze zostaje tu 5 tygodni bo tu jest cieplutko, a w domu musi nosić kurtki i czapki ;))).
Na fotorelacje z naszego pobytu w tym magicznym miejscu zapraszam wkrótce (po naszym powrocie:) na moją stronę http://www.jolantabt.pl
A Twojego bloga Bakusiowa Mamo czytam z wielką przyjemnością ;))).
Zawsze myślałam że to góry nas oczarowały najbardziej i że tam chcę wracać. A wyjazd nad morze był dla nas tylko tańszym rozwiązaniem na to by wyjechać na wakacje i odpocząć od codzienności. Ale 2 lata temu byliśmy w Łebie na wydmie Łęckiej i zakochaliśmy się. Nie przeszkadzało mi że trzymam śpiące dziecko na rękach i muszę przejść wiele kilometrów po górkach pełnych piachu. Poza radością i zachwytem nie czułam nic. Bardzo chciałabym tam wrócić. I nic więcej nam do szczęścia nie potrzeba – jeden pełny dzień w tych piaskach i później na plaży i w wodzie. A swoją drogą ciekawość mnie zżera jak tym razem piaski będą ułożone. Mam nadzieję, że pojedziemy tam chociaż na ten jeden dzień.
<3 Dziewczyno, na szczęście jest pendolino :P tanie i drogie loty, kilometry autostrad i masa obietnic polityków, hahah. Jedno mrugnięcie okiem i jesteś nad morzem, mówię Ci :)
Pytasz gdzie jest to miejsce, w którym oddycham pełną piersią, gdzie zapominam o problemach… Tych miejsc jest milon, a może i więcej… W parku na huśtawce, w lesie, w łazience podczas kąpieli, u babci na kolanach. Wszędzie gdzie widzę uśmiech mojego dziecka. Kiedy widzę, że Michalina jest szczęśliwa wiem, że jestem w najlepszym miejscu na ziemi, a problemy? Jakie problemy? Jesteśmy zdrowi, czego chcieć więcej?
ja kocham morze! Wodę! Szum fal i bujanie… Mieszkając w wielkim Stambule, bardzo często aby się uspokoić szłam na przystań, wsiadałam na prom i relaksowałam się… Wokół mnie latały mewy, spokojnie mną bujało a mnie przepełniał spokój i fascynacja faktem, że w 15 minut mogę przepłynąć z Europy do Azji za cenę uglowego biletu autobusowego. Piękne chwile. Aż mam ciarki pisząc ten komentarz, bo właśnie w tej chwili gdybym tylko była teraz w Turcji wsiadłabym na prom, żeby odpłynąć myślami, na Bosforze, popijając turecki çay…
Za co kocham morze?
Za najpiękniejszy weekend w Trójmieście na który pojechałam z narzeczonym na totalnym spontanie. Pojechaliśmy na PKP i kupiliśmy bilety na najbliższy pociąg.
Teraz smiejemy sie, ze morze dało nam synka Gabrysia. Dzieciak z Gdańska :-D
Kiedy mały robi bruum brumm to żartujemy, ze do Gdańska jedzie.
MORZE. ZDECYDOWANIE MORZE. do dziś pamiętam gdy zobaczyłam je pierwszy raz. Miałam kilka lat. Stałam, słuchałam, patrzyłam a ono mnie hipnotyzowało. Nie podbiegłam chlapać nogami w wodzie. Nie przeskakiwałam fal. Nie szukałam muszelek. Nie zanurzyłam rąk w ciepłym piasku i nie budowałam zamków. Po prostu stałam. Mama mówi, że dobre 2 godziny po prostu na nie patrzyłam. Obserwowałam jak daleko na morzy zamykały się białe spienione fale. Jak na brzegu cofająca się woda zostawiała piękne ślady na piasku. Ten szum, plusk, zapach morza, świeży wiatr na twarzy, mewy w powietrzu. Nigdzie nie jestem tak szczesliwa jak we wlasnym domu lub nad morzem.
W górach niestety przez problemy z różnicą wysokości i ciśnienia mam migreny. Natomiast morze.. to lek na wszytsko :) Właśnie jutro jedziemy nad morze na weekend. Cieszę się jak dziecko. Wiem, wiem. Tylko weekend i to jeszcze w Polsce. Ale dla mnie to i tak szczyt marzeń. Lata leczenia niepłodnosci, budowa, potem ciąża. Teraz wreszcie sie doczekałam. To nasz pierwszy wyjazd od 2011 roku. Pierwszy rodzinny weekend poza domem z Majusią. Nie mogę się doczekać jej reakcji. mam nadzieje ze bedzie super
Ja byłam pierwszy raz nad morzem w wieku 26 lat i… również mnie oczarowało. Moje dziecko dzięki m. in. dziadkom bywa nad morzem co roku… Ja ze względu na finanse byłam z Julą 2 razy… najpiękniejszą dla mnie chwilą nad morzem było wspólne, wieczorne puszczanie lampionów :)
Jakoś tak już mam od dziecka, że najlepiej wypoczywa mi się nad morzem. Obojętnie czy jest to przejmująco zimny Bałtyk czy przyjemnie ciepły Adriatyk w Chorwacji. Urokliwy Gdańsk, zapach przypalonych gofrów bitą śmietaną, plaża w Sobieszewie, wiatr który mało co nie urwie głowy, włażący wszędzie tam gdzie nie powinien piasek(przylepiający się do olejku do opalania) i ten śmieszny parawan, bez którego nie ma opalania ;) A Chorwacja? sielsko-anielsko,magiczny Trogir, gdzie nowe miesza się ze starym, swojskie wino które można kupić na ulicy, zamiast piasku żwirek gniotący w du…duuużo miejsc, gdzie nie można znaleźć optymalnej pozycji do wylegiwania się, gumowe buty, bez których nie da rady wejść do wody…Same plusy :P Zapach morza, beztroski klimat, przejmujący bezkres wody sprawia, że o niczym nie myślę, oddycham, podziwiam, kontempluję jedynie to co mnie otacza. Jakbym dostała dożylny zastrzyk energii i chęci do życia. Fenomen, którego sama nie potrafię do końca ogarnąć. Niby jestem koziorożcem, a czuję się tam jak ryba w wodzie..:)
Ja też w trójmieście zakochana. Nawet kiedy przeglądałam mieszkania w Gdańsku na sprzedaż i znalazłam tkie piękne, przestronne w kamienicy z wielkim, zielonym tarasem. No, obłęd!
a ja za morzem tesknie (byłam tam w podstawówce) ale to góry Kochamy calała rodziną:) pierwszy raz z moim przyszłym mężem w górach bylismy 8 lat temu jako para dzieciaków. po ślubie w górach byliśmy co roku na wakacjach. na pierwszych wakacjach Ania miala 8 miesiecy i zdecydowaliśmy sie na Krościenko i Szczawnice… pięknie:) rok później byliśmy w górach stołowych i to były najpiekniejsze wakacje… całkowity reset… w Karłowie jesteś odciety od świata:) zero łaczności ze światem w tv tylko czeska telewizje zściągało, kilometry lasu i szlaki dookoła:) a rok temu byliśmy w Zakopanym:) też bylo cudnie a duma mamy i taty gdy 2,5 latnie dziecko na własnych nogach zdobywa tą gorsza strone Nosala niedoopisania:). i dodam że co roku planujemy wakacje nad Polskim morzem ale jakoś odstraszaja nas korki i tłumy a mamy dość daleko bo pochodzimy z okolic Lublina, i zawsze lądujemy w górach:)
Uwielbiam góry… szczególnie zimą!! Piękne widoki, białe, zamarznięte drzewa, szczyty gór, skały…. a pomiędzy ja pomykająca na desce snowboardowej. To jest coś, co działa na mnie…. niesamowicie, nadaje sens i daje zapomnieć o całym codziennym świecie, problemach. Kiedy myślę o tym, jak zjechać by się nie wywrócić, a jeśli się już wywrócę, staram się jak najszybciej wstać. Później ból mięśni, jak również różnych części ciała po upadkach… to znak, że żyję i nabieram siły na kolejne dni!!
My mieszkamy nad morzem i nie wyobrażam sobie razem z mężem aby mogło być inaczej :). Mieszkam w Świnoujściu pięknym i malowniczym z którego mamy tylko pare kroczków do niemiec i pobliskich tam miasteczek. Uwialbiam spacery po plaży razem z moja niunia która podziwia wszystko jeszcze z wozeczka :). Te powietrze którego niema nigdzie indziej taki zapach jak ja to mówię wodorostow hihi i mewy które budzą miasto co poranek oznajmiajac ,że już nastał nowy dzień i pora wstać. A lato nad morzem to jest pora na to aby na rozgrzanym piasku powygrzewac trochę kości i popluskać się w morzu. Poprostu cudownie jest mieszkac nad morzem tu jest miejsce mojej rodziny i nigdy to się nie zmieni! :)
Ja nie lubie morza, ja go uwielbiam . Od dziecka co roku jeździłam nad polskie morze było to Świnoujście, teraz zakochałam się w Gdyni i co roku muszę tam być. Tam mój mużdzek i ciało odpoczywa. Ale w tym roku będzie to wyjątkowy wyjaz , ponieważ te cudowne widoki pokarze mojemu juniorowi. Jego błękitne oczęta zaobserwują błękitne morze. Będzię się pluskał w wodzie, jego małę grubaśne stópki zaczną stąpać po ciepłym piasku,a delikatne rączki będą się nim bawić. Jego płuca będą oddychać nadmorkim powietrzem z dużą zawartością jodu, samo zdrowie :). Nasze wspólne chwile w tym sielankowym miejścu uwiecznimy na zdjęciach.
Ja kocham i góry i morze i jeziora tez… wychowalam sie nawsi w domu pod lasem wiec natura jest dla mnie czyms tak niezastapionym, oczywistym ze bez kontaktu z nia czuje sie zle… wychowalam sie biegajac na bosaka po trawie i goracym piachu i zawsze mnie to cieszylo i tak jest do tej pory. Dlatego gdy moge na plazy zdjac buty i poczuc jak stopy zapadaja sie w goracy piasek, rozsiasc sie na trawie i zamoczyc stopy w wodzie czuje sie najszczesliwsza osoba na swiecie i juz nie moge doczekac sie kiedy pokaze to wszystko mojemu 11 miesiecznemu synkowi…
Kocham przyrodę, kontakt z naturą. Marzyłam o zamieszkaniu na południu Polski. Wielkopolanka uwielbiająca piesze wędrówki górskimi szlakami zakochała się w facecie z Pomorza i podążyła za głosem serca na północ. Morze lubię ale do miłości jeszcze daleko. Wakacje planuję w kochanych górach.
My raz w roku staramy się jeździć nad morze choćby na weekend, choć kilku godzinna podróż jest dla nas mordęgą, ponieważ i ja i nasze kochane dzieciaczki mamy chorobę lokomocyjną, to chwila gdy dotykamy tej „wielkiej wody” powoduje, że o wszystkim zapominamy :)
Ale niestety nie znalazłam jeszcze takiego miejsca, które by mnie zachwyciło tak, żeby tam wrócić ponownie, dlatego co roku jedziemy gdzieś indziej, ale mam nadzieję, że w końcu uda się coś znaleźć :)
I co tu napisać po tak pięknym wpisie??? Ujęte wspaniale, ale nie mogę zrozumieć dlaczego nagle po przeczytaniu pojawiła się we mnie tęsknota za morzem??? Może dlatego że u nas na Podlasiu niby powietrze czyste, niby wszyscy mówią że u nas żyje się spokojniej i bez takiego pośpiechu…a jednsk coś jest nie tak…z mężem zawsze uwielbialiśmy wodę, częste wypady nad zalew, nad jeziora, ale jednak nad morzem spędzaliśmy najpiękniejsze chwile. Woda i bryza morska niezwykle odprężająco na nas działa:-) z Wojtuniem byliśmy pierwszy raz jak miał roczek…to było nieziemskie…ta radość…to zdziwienie…ten błysk w oku Szkraba że tyle piachu tyle wody…było wspaniale. Mimo to nie odwiedzaliśmy morza przez parę lat…zniesmaczyłam się drogą(bo wcale fajnie od nas nad morze się nie jedzie). W tam tym roku Wojtuś miał 4 latks a Michaś 9 miesięcy…nadszedł czas wakacji a my żadnych planów…nic…jak nigdy. Jazda 8 godz z dwójką Krasnali…średnio mi się to podobało…jednak padło jedziemy nad MORZE…Droga minęła super…dzieci BOOOSKIE ciut nie aniołki (Na co dzień wulkany energii). Pogoda super, zachody słońca, kąpiele, zabawa w piachu, radość dzieci…nasze uczucie nasze szczęście lstało wokół nas:-) nigdy chyba nie było tak pięknie, cudownie a dzieciaczki dodawały nam energii, radości, motywacji…tak jak wtedy tak mogło by być zawsze…beztrosko, kolorowo, spontanicznie…byliśmy tylko MY bez tej całej otoczki dnia codziennego. Morze, plaża, muszle, słońce, gofry czy hot dogi które nigdzie nie smakują tak jak nad MMORZEM!!! Czuję że to też jest nasze miejsce, nasza oaza…niestety trochę daleko, ale jak się chce to nie ma przeszkód:-) chociaż raz do roku odetchnąć pełną piersią bez uczucia ucisku, bez przygniatania!!!!! Czas zacząć szukać…czas coś wybrać…czas pokazać Krasnalom jeszcze więcej niż ostatnio…spotkanie z Foczkami będzie nieuniknione;-)
Moim ukojeniem i spokojną przystanią nie są góry czy morze. Nawet Mazury przy moim jednym jedynym ( a nawet trzema jedynymi ) miejscami błogiego odpoczynku i wytchnienia były, są i będą jedynie ramiona moich mężczyzn oraz mojej mamy, w które o każdej porze dnia i nocy mogę się do nich wybrać zmęczona codziennym życiem, znużona codziennością i odpocząć od nawału prac i codziennych problemów. Te wyprawy w te zakątki mojego świata nie muszę praktycznie inwestować. Mogę korzysztać z ich uroków o każdej porze dnia i nocy. I nigdy nie braknie mi funduszy by tam odsapnąć choćby przez momencik. A dodatkowo mogę się tymi cudnymi chwilami wspólnie z nimi cieszyć i dzielić. I na żaden inny zakątek świata nie zamienie się za żadne skarby świata.
Miejsce do którego ciągle wracam (przynajmniej myslami) to… Zakopane! Dla jednych symbol wakacyjnej udręki, dla mnie miejsce magiczne rodem z Hobbita. Kiedy jesteś w samym centrum gdzie się nie obejrzysz napotkasz góry. Nie milion straganów z oscypkami i chinskim szajsem stylizowanym na „ludowo” a właśnie góry. Wystarczy spojrzeć ciut wyżej a już majestatycznie spogląda na Ciebie któryś ze skalnych wierchow. Mało? idziesz dalej. Zagłębiasz się w leśne odmety, idziesz miliony godzin po to żeby ujrzeć Morskie Oko, wodogrzmoty Mickiewicza doline pieciu stawow albo inne równie magiczne miejsce. Wjezdzasz na Gubałówke a w okół Ciebie jest mnóstwo olbrzymow- pięknych, dostojny, być może na razie dla ciebie niedostępnych. Niebo wydaje się być tutaj bliżej niż w innych miejscach na ziemi. I to wszystko przypomina mi się kiedy pije co rano herbatę z tandetnego kubka ze zdjęciem Morskiego Oka. Nic to. Pod powiekami wciąż chowają się skalne olbrzymy.
ja zdecydowanie kocham morze. nie neguje gor, nigdy w nich nie bylam, ale tez powiem szczerze, ze nie ciagnie mnie do nich, bo nie rozumiem ich fenomenu, zamilowania nimi.. dla mnie jedynie morze .. mam to szczescie ze mieszkam 50 km od niego i moge jezdzic tam praktycznie kiedy tylko mam na to ochote. podroz trwa ok 40min.. ale to powietrze.. nie mam na mysli trojmiasta, tam jest to jednak nadal „miasto”. ja mam swoje”morze-nature” las, spiew ptakow, dzika plaza, brak tlumow.. mozna pomyslec o wszystkim i o niczym.. nic nie odpreza mnie lepiej niz plaza morze i powietrze przepelnione jodem <3
Mieszkam nad morzem od urodzenia. Gdynia to nie tylko miasto, z ktorego pochodze i w ktorym mieszkam. To miejsce, ktorego nigdy nie opuszcze. Miejsce ktore kocham. Nie wyobrazam sobie byc gdzie indziej. To tu jest moje miejsce na ziemi. Jest tyle pieknych miast.. ale wystarczy spacer po bulwarze nadmorskim. Wschod i zachod slonca odbijajacy sie od fal uderzajacych z hukiem o kamienie. Dzwiek tak wyciszajacy, uspokajajacy.. spacer po Molo w Orlowie, po klifie nadmorskim. Glosne wolania mew…
Chyba sie za bardzo rozpisalam.. przepraszam. Zapraszam wszystkich na wizyte w Gdyni! To niesamowite miejsce! A jesli dane wam jest tu mieszkac.. wiecie o czym pisalam wyzej ;)
Kocham morze od zawsze…Kiedy tylko natrafiła się okazja, pakowałam auto, dzieciaki i pędziliśmy 300 km, żeby nacieszyć się nim choć przez kilka dni, bez względu na porę roku. 3 lata temu mój „A” zrobił nam niespodziankę i kupił mały apartament w Rogowie. To mała mieścina, do której nie dotarły jeszcze głośne tłumy i setki straganów. Uwielbiamy to miejsce! Kiedy byłam w trzeciej ciàży i spacerowałam po plaży, głaskałam się po brzuchu i mówiłam-” Tośka, to jest morze…i Ty to morze będziesz kochała jak ja”. Chyba się udało, bo gdy zabrałam ją tam na miesiąc gdy miała 4 tygodnie, zasypała natychmiast gdy pojawiałyśmy się na plaży. Właściwie przez 4 tygodnie miałam wrażenie, jakby Tośki nie było;) Żadnych problemów ze spaniem, itp. W poniedziałek planujemy babski ( mama z córką) wypad na tydzień:)
Morze…. Zdecydowanie Morze. Mój Ukochany pewnego lipcowego dnia pokazał mi morze, a mnie wtedy zaparło dech w piersiach…. Nigdy przedtem nie widziałam czegoś równie pięknego. Zobaczyłam jak morze jest potężne, jaka wielka siła w nim drzemie i zarazem jakie ukojenie potrafi przynieść…. Szum fal jest jak spokojny oddech, jak balsam na skołataną stresem duszę…
Miejsce do którego ciągle wracam (przynajmniej myslami) to….. Zakopane! Dla jednych symbol wakacyjnej udręki, dla mnie miejsce magiczne rodem z Hobbita. Kiedy jesteś w samym centrum gdzie się nie obejrzysz napotkasz góry. Nie milion straganów z oscypkami i chinskim szajsem stylizowanym na „ludowo” a właśnie góry. Wystarczy spojrzeć ciut wyżej a już majestatycznie spogląda na Ciebie któryś ze skalnych wierchow. Mało? idziesz dalej. Zagłębiasz się w leśne odmety, idziesz miliony godzin po to żeby ujrzeć Morskie Oko, wodogrzmoty Mickiewicza doline pieciu stawow albo inne równie magiczne miejsce. Wjezdzasz na Gubałówke a w okół Ciebie jest mnóstwo olbrzymow- pięknych, dostojny, być może na razie dla ciebie niedostępnych. Niebo wydaje się być tutaj bliżej niż w innych miejscach na ziemi. I to wszystko przypomina mi się kiedy pije co rano herbatę z tandetnego kubka ze zdjęciem Morskiego Oka. Nic to. Pod powiekami wciąż chowają się skalne olbrzymy.
A ja kocham i morze i góry… Mam 21 miesięczną córeczkę z która dużo jeżdzę ale niestety narazie w celach zdrowotnych- mianowicie walczymy o jej samodzielność , na którą ma ogromną szansę:)
I tak czytając rozmarzyłam się nad tym co jej niedługo pokażemy, czego doświadczy…jestesmy z Podkarpacia więc cześciej to będą góry ale i morze zobaczy:) Pomozemy pokonać jej wszystkie trudności!!!
I naszła mnie taka refleksja……teraz tym magicznym miejscem jest każde miejsce w którym jestem z nią:)
Uwielbiam morze i tak samo jak ty jestem nim zafascynowana. Siedząc na plaży mogłabym się bez końca w nie wpatrywać. Niestety mieszkam na drugim końcu Polski i dojazd nad morze autem zajął nam jakieś 8 godzin. Niestety obie moje córki marnie znoszą podróże autem. Starsza gdy była niemowlakiem w aucie dostawała wręcz histerii, przeszło jej jak miała ponad 2 latka. Teraz mam drugą (ma 2 miesiące) i też autem jeździć nie lubi więc spodziewam się że nad morze uda nam się pojechać najwcześniej za dwa lata.
Mieszkam tak blisko morza, że bywam nad jego brzegiem rzadziej niż mieszkająca w centrum Polski szwagierka :D Bo ona ile razy mnie odwiedza, tyle razy zahacza o Bałtyk. Ja tam wolę jeziora – cieplejsza woda, mniej ludzi. I góry – bo tam za rzadko bywam.
Zwiedziłam wiele krajów, lecz do jednego miejsca wracam najchętniej. Z mężem zawsze najlepiej się czujemy w Bieszczadach (to tam stworzyliśmy po wielu nieudanych próbach nasz mały cud- córcię) W tym roku pierwszy raz zabierzemy tam naszą córkę-10 miesięcy. Za każdym razem zachwyca nas tak samo swą piękną naturą:)
no raczej… czekam zawsze <3
hej mam pytanie czy jeszcze na tym osiedlu zostały jakieś domki na sprzedaż czy już wszystkie są kupione jak tak to można jakieś namiary ? pozdrawiam serdecznie
Ja również wielbię morze, kocham góry, jednak moje prawdziwe 'wyspy szczęśliwe’ to mała wieś na Podlasiu, tak mała, że ciężko ją znaleźć na mapie. Jest to wieś, gdzie mieszkała moja Babcia – najmądrzejsza kobieta, jaką kiedykolwiek znałam, o szorstkich, acz ciepłych dłoniach i gołębim sercu. To miejsce, gdzie dopiero poznaję smak i zapach ciszy, prawdziwej ciszy. Uciekam tam od zgiełku miasta i zgiełku swej duszy, siadam pod starym dębem i słucham, jak pod grubą korą tętni życie. Wspomnienia z dzieciństwa same wracają – to miejsce jest jednym wielkim sentymentem i wspomnieniem. To właśnie tu kładłam się na kocyku na zielonej trawce przed domem i zasypiałam, słuchając miękkiego, aksamitnego głosu mojej mamy, która śpiewała mi wzruszającą (po dziś dzień) kołysankę Marka Grechuty: 'Śpij, bajki śnij, kolorowe, piękne, dobre bajki; w nich na łące ty, wokół ciebie niezapominajki…’ Dziś na tę podlaską wieś zabieram swego synka, kładziemy się razem na kocyku i jesteśmy tylko dla SIEBIE :) Tak, tam mogę odetchnąć pełną piersią, tam jestem naprawdę sobą…
Od malenkosci kochałam naturę i to na jej łonie czulam i nadal czuje się najlepiej. Jestem wrazliwa duszyczka wiec byle lasek,pole,laczka czy akwenik łatwo mnie zauraczaja. Będąc na wyjeździe, lubie czmychnac w okolice,usiasc sobie wygodnie,zamknac oczy i wdychac powietrze.Wydaje mi się wtedy ze czuje każdy składnik otoczenia,poczawszy od drzew,poprzez trawy,krzewy,kwiaty kończąc na wodzie. Jest to dla mnie forma głębokiego relaksu,taka trochę medytacja która pozwala mi się zapoznać i zaprzyjaźnić z otoczeniem. Jest tych kilka miejsc na ziemi które są dla mnie wyjatkowe.Największy sentyment mam do miejsc z którymi wiążą się najprzyjemniejsze wspomnienia.I tak jest mój Augustów w którym spędziliśmy z moim mężem pierwsze wspólne wakacje,oraz wiele kolejnych. Piękne jezioro otoczone majestatecznymi drzewami , wspólne wypady nasza mala lodeczka na ryby,wieczory z winem na pomoscie…Jest tez nasza Stegna nad morzem,gdzie również bywalismy i bywamy. I choć nie jest to najpiękniejsze miejsce na naszym wybrzeżu to dla nas ma w sobie to cos.Piasek nigdzie nie jest tak puszysty,las pachnący olejkami eterycznymi a mewy nigdzie tak pięknie nie spiewaja.Nawet woda jest jakby cieplejsza niż gdziekolwiek indziej.Kolejnym miejscem jest nasza Obidowa.To maleńką wieś na Podhalu,gdzie wynajmujemy cześć lesniczowki. Domek jest na samym końcu wsi,tuz na granicy z Gorcami.Powietrze jest tam czyste jak kryształ a cisza sprawia że lepiej słychać własne mysli.I góry takie piekne…Uczucia które towarzyszą mi w tych miejscach mogę porównać do zakochania, kiedy tam jestem wiem ze to jest TO -jedno z moich miejsc na ziemi. Wiem ze zawsze będę tam wracać i zawsze będę czula się tam tak samo.I mam takie marzenie-by moja córka równie mocno pokochała te miejsca.Chcialabym w tym roku zabrać ją w każde z nich.I choć ktoś mógłby powiedzieć ze mała,ze dla niej to bez różnicy dokąd jedzie to ja mu powiem wtedy ze wiem ze pamiętać wszystkiego nie bedzie,ale w jej podświadomości zostanie wrażenie tych miejsc a uczucia i odczucia piękna zostają w niej na zawsze.
foczki rozdane? bo ja jakaś nieogarnięta, echh ;)
Ja też nie widzę wyników;-)
Nie wierzę naprawdę płytka dla mnie??? Tzn dla moich Szkrabów??? Dziękuję:-) :-) :-)
Dziękujemy ! <3 ale Mikus się ucieszy z foczki:)
Bakusiowo mamo kiedy otrzymamy nagrodę ? ;)
Ja kocham polskie morze. I z miłości do niego właśnie postanowiłam wybudować kilka domków, chociaż sama mieszkam w centrum Polski. Jednym słowem łączę przyjemne z pożytecznym, bo wypoczywam, jestem w miejscu które kocham, dzieci – niestety alergiczne, korzystają z dobrodziejstw nadmorskiego klimatu, a do tego zarabiam, spędzając nad Bałtykiem bite 2 miesiące.
Pogoda nad morzem, to tak jak pogoda w górach – bardzo zmienna i dynamiczna. A wszystko, to za sprawą wiatrów rzecz jasna. Domki prowadzę 3 rok i jak do tej pory – nie narzekam. Ostatnie lato nas rozpieściło zdecydowanie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie zawsze tak musi być, ale póki co… :). Oby nie zapeszyć.
Dzieciaki mniej chorują. Właściwie od 2 lat nie mieliśmy poważniejszej infekcji, więc jak ktoś powie, że leczenie klimatyczne i polskie morze jest przereklamowane – zdecydowanie zaprotestuję. Oczywiście – pamiętajmy, że trzeba nad morzem być min. 2 tygodnie, żeby takie leczenie przyniosło efekty. Pierwszy tydzień, to szok dla organizmu dziecka, pracuje na przyspieszonych obrotach żeby przystosować się do nowego klimatu. Ale drugi tydzień czerpie się z pobytu wszystko to, co dla nas najlepsze.
Domki prowadzę w Ostrowie. Miejsce nie wybrane zostało przypadkowo. Najpierw zwiedziliśmy całe wybrzeże, a potem zdecydowaliśmy, że to tu. Piękna szeroka plaża, póki co – niezatłoczona, łagodnie opadające dno i urocza rzeczka wpływający w tym miejscu do morza. Nie bez znaczenia oczywiście pozostawał fakt, że mieliśmy szybki i łatwy dojazd z centrum Polski. Okazało się że obok nas jest mnóstwo miejsc wartych zobaczenia. W ogóle Kaszuby to mnogość pięknych krajobrazów i ciekawych miejsc, wartych zobaczenia.
Co roku spędzam wakacje nad morzem i muszę przyznać że nie zamieniłbym tych wakacji na żadne Chorwacje czy inne Bułgarie :p