Weekend spędziliśmy na Lubelszczyźnie. Każdy dzień wypełniony dziećmi. W sobotę odwiedziny u siostrzyczki Nikolki z optymistycznie.eu. W niedzielę komunia u rodziny Maćka i masa młodych małżeństw – rodzeństwa ciotecznego Maćka, z dwójką dzieci. No każdy po kolei miał chłopca i dziewczynkę. A już nie ważne czy dziewczynka czy chłopiec. Ważne, że drugie nooo…
Ja wiem, wiem, że trzeba poczekać. Wiem, że to nie jest hop-siup (chociaż z Matim tak akurat było). I chyba to mnie trochę stresuje. No bo skoro Mati nam się „udał” tak szybko to dlaczego teraz jest inaczej? Jak tu się wyluzować skoro z miesiąca na miesiąc tego luzu właśnie coraz mniej?
Wiesz jak ślicznie Mati bawił się z Nikolką? Serce rosło tak, że aż żebra bolały! I jeszcze tak ślicznie za nią wołał ciągle „Oli! Oli! Oli!” Podlewali razem kwiatki i bili sobie brawo. A później pili z różowych filiżanek herbatę z piachu. A później była wojna o różowy wózek i płacz na całe osiedle :) A to serce niezależnie od tego co działo się między nimi rosło, rosło i rosło. Żaden dorosły nie zastąpi dziecku drugiego dziecka. Nawet najbardziej wyluzowany, najbardziej wydurniający się. Dorosły to nie jest drugie dziecko.
Ostatnio wspominałam sobie moje rozkminy sprzed roku kiedy to zastanawiałam się jak ja puszczę 3latka do przedszkola. Przecież on będzie tęsknił. Będzie płakał. Jak on sobie poradzi. A taki właśnie był plan, że do 3 roku ja i babcia, od trójeczki do przedszkola. Teraz zastanawiam się czy to 3 to nie za późno! Mati kiedy tylko zobaczy inne dziecko zapomina o otaczającym go świecie. Mama, Baba, Tata, nikt już się nie liczy. Najważniejsze to nawiązać kontakt z drugim dzieckiem. Co prawda zauważyłam, że nie przepada za dużą ilością dzieci w jednym miejscu. Upatruje sobie wtedy jednego kompana do zabaw i skupia się na nim. Nie ważne czy chłopiec, czy dziewczynka. „Dzi-Dzi” to „Dzi-Dzi” rachunek się zgadza, można się bawić.
Myślę, że maks do października już się przeprowadzimy. Do tylu pokoi, do takich przestrzeni… I już teraz wiem, że te pokoik przygotowany dla drugiego dziecka będzie mnie wkurzał. Bo już teraz powoli mam takie uczucie. Że mnie denerwuje. Że coś nie jest po mojej myśli. Że ja tu planuję a jakaś tam macica czy inne jajeczko pokazują mi figę z makiem (jest przed 22:00 nie mogę napisać co mi pokazują w rzeczywistości) i mówią: „Słuchaj Malwa, w tym miesiącu te nasze plany jakoś nie po drodze”. I tak miesiąc po miesiącu a Malwa coraz bardziej poirytowana. Chociaż w sumie jak się tak zastanowię to gdybym się irytowała i denerwowała byłoby mi chyba lżej. Mi jest tak jakoś… smutno coraz bardziej.
Oczywiście to nie jest tak, że drugie dziecko zaprząta moje myśli 24 godziny na dobę. Nieeee. Za dużo srok za jeden ogon trzymam żeby pozwolić sobie na skupianie się na jednej, ale takie weekendy jak ubiegły dają po mózgu zdrowo. I wiesz co? Kiedy pomyślę o tych dziewczynach, które chcą zajść w pierwszą ciążę i tak im to wychodzi jak moja druga od razu robi mi się ich tak bardzo szkoda. Tak świadomie szkoda. Wiesz o co chodzi prawda? Ja mam mojego Pączka. Mi jest lżej. Nie stresuję się tym, że NIGDY nie będę miała dziecka. Zastanawiam się tylko nad tym czy cesarka mi czegoś nie pochrzaniła i czy uda mi się mieć to drugie kiedyś, ale kurcze… nie móc zajść w ciążę pierwszym dzieckiem. To musi być coś strasznego. Ja pamiętam tylko jak płakałam przez jeden miesiąc kiedy pani ginekolog powiedziała mi, że mam szanse o 50% mniejsze bo jajniki policystyczne (chociaż okazało się, że wcale policystyczne nie były). Pamiętam jak dziś jak się mojej Kasi żaliłam, że pewnie nigdy dzieci nie będę miała a w rzeczywistości już byłam w ciąży.
Dzisiaj Dzień Dziecka. Moje dziecko jeszcze nie do końca kojarzy o co kaman więc wykorzystam tą szansę i złożę życzenia samej sobie. Uwagaaa, zamykam oczy i piszę wypowiadając życzenie głośno, żeby usłyszały wszystkie bociany (które podobno teraz latają do Hiszpanii zamiast do Polski więc to w nich upatruję podłoże swojego problemu). No dobra. życzenie in progres: „Na dzień dziecka, życzę sobie dziecka!!!” (łał, umiem pisać bezwzrokowo!) :) Trzymajcie kciuki dziewczyny za drugie Bakusiątko! <3
Bakuś:
Czapka – Babyhood
Koszulka – Misumisu
Spodnie – Zara
Buty – Mrugała
Pewnie! Kciuki już mocno zaciśnięte (tylko nie wiem, jak ja tymi wskazującymi ten komentarz doklikam do końca!). Będzie wszystko jak ma być! Powodzenia! :)
Czymiej! Pisz stopami ale nie puszczaj! :)
Trzymam kciuki za Ciebie :) Ja na pierwszą ciążę czekałam rok, prawie w psychiatryku wyladowalam, druga ciąża była jak pstrykniecie palcami po roku i trwała 10 tygodni :/ na kolejną czekałam znowu rok, po drodze torbiel i miesiąc krwawienia non stop i trzy miesiące antykoncepcji – przytyłam 8 kg i wypilam morze browara ehh no ale drugi cykl po odstawieniu jest fasolek, synuś wyczekany, mam swoją wymarzoną parke :) Trzeba wierzyć że się uda bo się uda :) Trzymam kciuki!
Ma Pani najpiękniejsze dziecko na świecie! Jestem zachwycona! :*
Przekażę Pączkowi :) Dziękujeeeeemy :*
Trzymam kciuki mocno! Nie może się przecież ten pusty pokój w nowym domu marnować, marnotrawstwu mówimy nie!
Powiem to moim jajnikom hahahahaha ;) :*
Życzę Ci spełnienia marzeń w takim razie ;)
Nasz pierwszy syn też „zrobił się” bardzo szybko. Ledwo zdecydowaliśmy, że chcemy dziecka a już byłam w ciąży. O drugą ciążę staraliśmy się 9 miesięcy, myślałam nawet że już mi się coś tam popsuło ;)). Pomógł okres wakacyjny i urlop nad morzem. Niestety drugą ciążę proniłam (wrzesień 2013), ale już po 3 miesiącach znowu byłam w ciąży! :) urodziłam we wrześniu 2014, obecnie pisklak ma 9 miesięcy. Zobaczysz, w najmniej spodziewanym momencie zdasz test pozytywnie. Pozdrawiamy!
Kuuuuurcze, właśnie się obawiam, że ja po prostu za bardzo pędzę :(
Kochana, trzymam kciuki z całego serca!!! We mnie masz dowód – nie można przestać wierzyć, przestać się starać! Ja nie dałam za wygraną… i widzisz… na dniach czekam na moje trojaczki :* cud przyjdzie, w odpowiednim czasie:)
w pewnym sensie wiem co czujesz. My rok prawie się o pierwsze staraliśmy. Miałam już dwa skierowania na oddział do szpitala. Czekałam na okres, by pójść w odpowiednim dniu cyklu. Tego okresu juz nie dostałam bo byłam w ciąży.
Wiem co czujesz. Nie napisze, byś nie myślała o tym. Nie napisze, byś wrzuciła na luz. Nie napisze, byś zajęła się czymś innym, to samo się wtedy pojawi. Nie napisze nic w tych rzeczy, bo doskonale wiem, jak drażnić mogą takie rady, jak sprawiają przykrość i jak po prostu wkurzają.
Napisze po prostu, że jestem z Tobą, trzymam kciuki i posyłam ciepłe myśli pełne słońca! Trzymaj się dzielnie.
Nam obie ciąże „udaly” się po wyjeździe, urlopie, wakacjach itp. Pierwsza rok starań, druga 3 miesiące. Stres dziala negatywnie ;)
powodzenia, wierzę, ze juz niedlugo :)
Malwa jak zwykle skromna i wstydzi się prosić o pomoc. Trzeba było mówić, byśmy użyczyli Nikoli na Komunię ;)
A tak serio, to wszyscy trzymamy kciuki i na pewno w końcu się uda :)
A ja stoję przed dylematem. „Czy nie za wcześnie?” Bo czy dam radę, czy nie będę zbyt zmęczona, czy nie będzie problemu z Julką, czy ludzie nie zapomną o mnie już w ogóle, a co z pracą, i takie tam. Oprócz tych pytań pojawia się strach, bo przecież to nasze Maleństwo jest takie idealne, zdrowe – czy nie wyczerpaliśmy już szczęścia w nadmiarze. A z drugiej strony jak nie teraz to czy później nie będzie za późno?
No jakbym to ja pisała :)
Znam to, również nie wiem, nie czuję kiedy będzie „ten” czas :)
Pozdrawiam
To i Ja sobie pożyczę tego samego na dzień dziecka co Ty ;) Z córcia staraliśmy się ponad rok a o drugie maleństwo pół roku i dalej nic. Z jednej strony to irytuje i to bardzo ale ostatnia rozmowa z mężem dała mi dużo do myślenia . Stwierdził że jeszcze parę lat temu lekarz stwierdził że w ogóle nie będę miała dzieci a teraz mamy 20 miesięczną roześmianą Żośkę :) Więc tak teraz sobie myślę że może na wszystko jest odpowiedni czas. Trzymam kciuki !
Też współczuję tym dziewczynom co to czekają kolejny miesiąc, rok na upragnione maleństwo, dlatego bardzo się cieszę, że u nas była to całkowicie nieplanowana niespodzianka, którą będziemy mogli już we wrześniu przytulać w nieskończoność ;)
A ja trzymam mocno kciuki, co by Cię Maciek skutecznie 'dopadł’ :P ;)
I niech Ci się spełni! Trzymam kciuki :)
Jejku, to niesamowite…! Czytam Twojego bloga od krótkiego czasu i z każdym kolejnym wpisem zdaje mi się jakbym coraz lepiej Was poznawała. Ale teraz to już całkiem… Być może będzie to dla Ciebie troszkę pocieszające (bo dla mnie na pewno było, gdy czytałam ten wpis). Wyobraź sobie, że jestem dokładnie w tym samym miejscu, gdzie Ty. W tym roku chcemy przeprowadzić się do naszego nowego domu, który właśnie się wykańcza! Mamy słodką córeczkę, która kilka dni temu skończyła 2 lata – z zajściem w ciąże nie było żadnych problemów! I mamy również problem z drugim brzdącem, który nie chce zagościć u mnie już od ponad pół roku! Gdy czytałam o Twoich emocjach, o tym wszystkim co czujesz, gdy widzisz inne dzieci, o tych planach, które z miesiąca na miesiąc zmieniają się itd… to jakby ktoś wyciągnął wszystko z mojej głowy i napisał o tym na „jakimś” blogu, rozumiesz. Oczywiście jest mi przykro, że do tej pory Wam się nie udaje, ale z drugiej strony czuję ulgę, że jest na tym świecie ktoś kto ma ten sam problem! Bo to okropne – czekanie, rozmyślanie, patrzenie na innych. I ja też boję się tych pustych pokoi w naszym domu. Czasem to nawet myślę sobie, ze to już nie chodzi o mnie, ale o tą moją córę, która wydaje mi się (a może to moje wkręcanie sobie), że jest nieszczęśliwa, bo taka biedna, sama jedynaczka! Fee!! To aż wydaje się śmieszne, że kobiety nie znające się w ogóle, mają dokładnie to samo w głowach:) No naprawdę, wypisz wymaluj:) Mam ogromną nadzieję, że niedługo obie poczujemy się spełnione. Trzymam za Was kciuki, a Ty trzymaj za mnie:) I wiedz, że – jak widzisz – nie jesteś sama;) Powodzenia!
Okey Stara,trzymam mocno kciuki za drugie Bakusiątko a Ty zaciskaj swoje i trzymaj za moje drugie Muraszczątko,bo ja mam takie same życzenia dla siebie na Dzień Dziecka. ;-)
I w ogóle ten wpis to jakby o mnie, bo pierwsze dzieciątko hop siup mimo policystycznych a jednak nie policystycznych, a o drugie modły odprawiam…
:-*
My staramy się 2 i pól roku o pierwsze dziecko i nadal nic. Już byłam u wieeelu lekarzy ginekologów. Wszystko jest niby ok. Zawsze piękne endometrium, pęcherzyk pęknięty, wyniki badań w normie, cykle bardzo regularne. Potem za wysoka prolaktyna, bromergon biorę do dziś. Były monitoringi, wszystko, ale nadal ciąży brak… Już znam swój cykl do tego stopnia, że wiem z określeniem co do 2 -3 godzin kiedy mam owulację. Nawet lekarzowi na wizycie ostatnio powiedziałam, ze mam właśnie owulacje, i na USG zobaczył, że pęcherzyk pęknięty i jest płyn w Zatoce Douglasa, więc rzeczywiście musiało to być niedawno :) Jeszcze kilka miesięcy temu jak widziałam małe dzieci albo kobiety w ciąży potrafiłam się rozryczeć, że dlaczego wszyscy mogą, a nie ja?! Już wrzuciłam na luz i lubię patrzeć na małe dzieci, ale nie ukrywam, że kolejne dziewczyny w ciąży w moim otoczeniu po prostu mnie denerwują. Tzn, nie te dziewczyny mnie denerwują, tylko to, że u nich nie było trudne zajście, a wręcz „powpadały”! Życie jest niesprawiedliwe :/ A Wy ile się staracie o drugie Bakusiątko???
partner tez po badaniach?
Tak, 2 razy miał badane nasienie, wszystko w porządku, dobre ma plemniki.
Podziwiam Cię za szczerość i taką otwartość do ludzi. Dlatego też uwielbiam czytać Twoje wpisy. Jesteś bardzo naturalna w tym, co robisz. Trzymam kciuki, oby się jak najszybciej udało…i żeby Mateuszek doczekał się wkrótce rodzeństwa. Muszę przyznać, że my z mężem również mamy w tym miesiącu plan zacząć starania o drugie maleństwo. Nasza córeczka ma 21 miesięcy. W jej przypadku od razu się udało, w pierwszym miesiącu, ale jak będzie z drugim, to się dopiero okaże….Po cichu liczę na to, że będzie dobrze :) Ale obawy są….wielorakiego rodzaju. Chociaż tak, jak napisałaś- jeśli się ma już pierwszego szkraba, jest lżej na duszy. W sobotę jedziemy na urlop, a po powrocie zaczynamy „roboty budowlane” na chłopca :D Chociaż tak naprawdę najważniejsze jest to, żeby się udało i żeby Hania miała zdrowe rodzeństwo :) Powodzenia dla nas obu! :D
Jak to dobrze wiedziec ,że ludzie maja takie same problemy .Czytajac ten post mam takie wrazenie ,jakbym sama to pisała.Pierwsze dziecko udało nam sie za drugim razem ,a teraz prawie rok sie staramy,ale fakt mój mąż czesto wyjeżdża za granice przeważnie w te dni ,, kiedy można ” .Od zawsze miałam takie marzenie ,aby mieć co najmniej parkę maluchów ,chłopca juz mam wiec do szczęścia brakuje mi tylko dziewczynki.Czekałam z decyzja ,aby roznica wieku byla przynajmniej 3 lata ,a teraz czekam już prawie rok ,a malucha jak nie było tak i nie ma. Nagle wszyscy znajomi mają dziecko ,zadaja pytanie kiedy drugie … a głowa bije sie z myslami ,co im odpowiedziec. Z medycznego punktu widzenia wszystko gra ,ale czuje ,że to też wina stresu .Jak tu się w sumie nie stresowac ,jeżeli w głowie jedna myśl. Może czas wrzucić na luz i wtedy sie wszystko jakoś ułoży.Wczoraj mój syn powiedzial ,że chciałaby miec siostre i brata i serce mi sie kraja jak pomysle,że nie moge dac mu czego chce rodzenstwa z którym ,bedzie sie bawił i śmiał … Malwinka trzymam kciuki za was i życzę nam i naszym maluchom tego samego :D
U nas starania trwały 8 miesiecy, jakoś oboje w głowie mieliśmy przekonanie o swojej bezplodnosci(?why?),nawet mąż poszedł się przebadac do jakiejś kliniki(bo może to jego”wina”), za grube pieniądze. Potem ginekolog zaczęła monitorować owulacje na usg,wyczaila jajo i powiedziała-no to do dzieła i dzieło się wykonalo :) .Chociaz moja Babcia twierdzi ze to wakacje nas wyluzowaly i pomogly.Tak Babciu wakacje początek września a trafienie w połowie grudnia :))) W każdym bądź razie powodzonka!Przeznaczenie i tak się wypełni w odpowiednim momencie bo przecież zawsze tak jest;)
Malwina i tego życzę Wam z całego serca…Ono się pojawi w najmniej spodziewanym czasie. Zaciskam palce i trzymam kciuki:) Pozdrawiam.
Ja też trzymam kciuki za Was :*. Ja już drugiego dziecka nie chce, jedno mi wystarczy :) nadal nie śpię w nocy a co dopiero byłoby z drugim :p
Najlepiej to chyba odpuścić wszystkie myśli, czekanie, wyluzować, odetchnąć. My o córkę staraliśmy się jakiś czas, za każdym nieudanym razem było mi tak smutno, że tydzień chodziłam struta. I mówię do Męża „wiesz co, ja nie chce mieć teraz dziecka” (to było tak na odczepne, ale nadzieja była, bo ponoć jak się nie chce to się ma :D) i cóż, wyszło! 16 miesięcy nasz Ryjek jest z nami :D
Dlatego trzymam mocno kciuki za Twoje jajniki :D :**
Boże jak bardzo wiem o czym mówisz… Aż za bardzo, aż serce boli, pęka, rozpada się na milion kawałków. O moją córkę walczyłam 2 lata… Udało się dzięki in vitro.. Dzięki in vitro ją- najukochańszą- mam, a taki jeden z drugim teraz mówi jakie to dzieci połamane i chore się rodzą przez to in vitro – nóż w kieszeni się otwiera! A teraz walczymy o rodzeństwo… Tak bardzo pragniemy dla niej rodzeństwa i znowu się nie udaje…. I nie chodzi o ten ogrom pieniędzy jaki trzeba wydać, nie chodzi o te codzienne zastrzyki, dojazdy do kliniki… chodzi o tą pustkę… I dziś odebrałam kolejny wynik hcg – kolejny raz się nie udało i mimo że Ją mam znowu się rozpadłam w jednej sekundzie na miliony kawałków… ALe muszę się pozbierać dla Niej… Dla Niej jakoś z tym żyć…
Niech więc się spełni tego z całego serca ci życzę. Ja na pierwsze długo czekałam. Cały rok starań aż zaczęłam tracić nadzieję. W dodatku okres mi zanikł chyba od tego stresu że tak bardzo chcę a nie wychodzi i wtedy przystopowałam po czym dwa miesiące później (mimo braku @) okazało się że jestem w ciąży. Za to drugie udało się za pierwszym razem może dlatego że w dzień matki je sobie zrobiliśmy :)
uda sie na pewno!!! 2gie Bakusiatka bedzie… zajmij sie tylko urzadzaniem pokoju starszego, a male z zazdrosci samo wyskoczy ;) :)
Kochana grunt to się wyluzować, jak przestaniesz myśleć o drugim to pewnie zajdziesz raz dwa:) To tak jak się czegoś szuka… jak bardzo Ci jest potrzebne i szukasz wytrwale to nie znajdziesz, a jak machniesz ręką to zaraz się znajduje :P Mojej jajniki też są policystyczne (tak, są nadal). I też raz dwa zaszłam :) A pamiętam jak myślałam, że znając moje szczęście to nigdy dzieci nie będę mieć :) Moja mama też miała pilicystyczne i jest nas trójka więc don’t worry, uda się!
my pierwszego malucha też za pierwszym razem strzeliliśmy, teraz jestem gotowa na drugie, pamiętam jak przeryczałam cały dzień bo ginekolog wykrył mi nieprawidłowości i muszę wszystko wyleczyć, a druga ciążanie jest taka oczywista jakby się wydawało! to trudne zderzenie naszych planów z rzeczywistością, mówię, do mojego aniołka, że musi jeszcze w niebie poczekać, niedlugo go zawołam, czekam z niecierpliwością
Fajne te Twoje teksty :)
Ja mam prawie dwuletniego synka Szymusia. Właśnie wprowadziłam sie do mojego pięknego i wymarzonego domu pod Wawą i jestem w 32 tygodniu ciazy z Hanią :-))
Podobne te nasze losy…. Syn, dom….teraz tej córki Ci życzę :-)
Jeeeeejj… bajka :) <3
Pamiętasz Bakusiowa ten wpis: http://bakusiowo.pl/planuje-ciaze-o-czym-pamietac/ – pamiętam jak się we mnie zagotowało jak to przeczytałam i to jak nie rozumiałaś moich argumentów. Wkurzyło mnie strasznie to książkowe przygotowywanie się do ciąży i traktowanie ciąży jak towaru w sklepie. I co… zaszłaś w tą książkową ciążę, książkowo zaplanowaną? Nie… ale ja też za karę nie… ;) staramy się już dobre pół roku i nic.. właśnie są te dni :/ I tak jak za tamten wpis bym Cię „zdzieliła” tak pod tym się podpisuje… Rozumiem Cię i to samo przeżywam… i może sęk w tym, że za bardzo chcemy… A w związku z tym, że mój synio jest starszy od Twojego 1,5 m-ca to następne dzieci też będziemy miały podobnie :) Zresztą trzecie i ewentualnie czwarte też :) Bo Tych Cudaków to chcę mieć całą gromadkę. Uda nam się :D
Nosz kuźwa a ta dalej swoje :) Ty wiesz jakiego ja Ci maila wysmarowałam po tych komentarzach? Że się sprzeczamy a w rzeczywistości mamy te same poglądy :) Ale nie wysłałam… bałam się, że znów się nie zrozumiemy. Myślałam, że sobie poszłaś a Ty tu dalej jesteś :) <3
Wiesz... ja sobie codziennie myślę, że skoro nie zachodzę (pomimo tego, że "książka" nie wyklucza wiary koniec kropka nie drocz się ze mną!;)) to pewnie z jakiegoś powodu. I pewnie jakiś lepszy czas jest dla mnie przygotowany. Albo... może na tym mamy już poprzestać? :( Smutno mi. Tak po prostu smutno. Ale ufam. Co ja tam wiem, co mi jest pisane :)
Jestem jestem, a nie piszę bo zwykle odczytuje na telefonie, a na nim pisanie mnie dobija ;)
Moja pierwsza ciąża była totalną wpadką, po czym przez 4 lata sie nie zabezpieczaliśmy, w tym ponad rok „intensywnych starań”. Też mi wmawiano policystyczne jajniki. Aż moja gin. powiedziała ze jej zdaniem nie ma czegoś takiego jak policystyczne jajniki jej zdaniem jest stres, zła dieta i negatywna energia. Posłuchałam, pomogło ale byłam załamana ogromną różnicą wielu (ponad 5lat) a dzisiaj? Uważam że to idealna dla nas różnica wieku!! Mąż często wyjeżdża i jak zostaje sama to córka chętnie pomaga przy bracie! Do tego była na tyle duża żebyśmy zdołali ją na brata przygotować i jak na razie nie widziałam u niej odrobiny zazdrości! Teraz sobie nie wyobrazam o by bylo gdyby młody pojawił się wcześniej.
Od niedawna poczytuje sobie twojego bloga i wciaga mnie…… co do wpisu o dtugim dziecku to niech twoje jajniki nie robia sobie jaj i biora sie do roboty….. Ja na pierwsza fasolke musialam czekac nie wychodzilo odrazu ale sie udalo i ma On tez Mati 6lat a z druga poszlo szybko wiec nie ma reguly….tez pierwsze mialam CC….. pozdrawiam
Moj maluch konczy w sobote 2latka i jeszcze prawie pol roku temu bo w grudniu rozmawialam z kuzynka meza,bo jej siostra urodzila druga core, ze ja to bym tak nie chciala ze Kuba maly,ze wszystko od nowa pieluch wiecej bo Kubi i kibelek nue ida w parze poki co :( i wszystko bylo u mnie na nie aaa tu przyszedl styczen i co? I pod koniec wrzesnia bedzie cora i ani cesarka mi nie przeszkodzila a raczej fasolce hhe to moze chodzi o to ze jak sie nie chce to na serio to sie ma?:D ja bylam bardziej na nie ale te tak w glowie tez sie pojawialo w 5% hehe wiec powodzenia trzymam mocno kciuki niech i u Ciebie zagosci maluszek a co! Obys dolaczyla do grona podwojnych matek zombi :P bo na pewno latwo nie bedzie i w drugiej ciazy jak to moja lekarka powiedziala lezec i pachniec nie mozna gdzie po cesarce w sumie sie powinno :) pozdrawiam i trzymam kciucki!:*
Trzymam mocno!
Z doświadczenia mogę doradzić, by odpuścić, płać, myśleć o czym innym, bo im bardziej się smucić i nakręcać, tym trudniej Ci będzie. Wystarczy odpuścić, wyluzować się a jajeczka same zechcą wpuścić jakiegoś gościa do siebie. No i seksić się regularnie i bardzo często :)
Sorry za poprzednie literówki, ale czasem mój smartfon mnie z lekka oszukuje i irytuje :p
A ja właśnie w ciąży z drugim dzidziusiem. Synek ma 2,5 roku i z jego poczęciem nie było żadnych problemów ;-) Szczerze mówiąc nie planowałam jeszcze drugiego bo dopiero teraz odżyłam, wróciłam do figury, do pracy i było mi z tym dobrze. A tu całkiem niechcący druga ciąża… Również bez problemu, a tak samo jak Ty jestem po cesarce. Marzy mi się córeczka, chociaż w głębi duszy czuję że będzie drugi chłopak… A Tobie się uda na bank :-) Może z drugim trzeba Ci troszkę więcej czasu. Świetny blog i śliczny synek. Pozdrawiam!
Ja za to zachodzilam odrazu jak tylko sprobowalismy ale 2 ciążę poronione i to jedną w 5 miesiącu…. :( oj ciężko było, dałam spokój na rok, trzecia sie udała i mam super synka. Często sie zastanawiałam co byłoby dla mnie trudniejsze, nie moc zajść w ciążę czy zachodzić łatwo i ronic…. Dalej nie wiem, uważam ze to oczekiwanie tez musi być cholernie trudne… Mój synek ma 2,5 roku i czekamy już na corcie ale z przerażeniem, beztroskie oczekiwanie na brzdaca niestety nie jest mi pisane, ale jestem ogromnie wdzięczna ze mogę sie już z jednego cieszyć. Mam nadzieję ze z drugiego tez i tobie tez tego ogromnie życzę!
My o naszego fasolka staraliśmy się prawie rok, bardzo to przeżywaliśmy, każdy okres był dniem żałoby, żadne wakacje i wyluzowania nie pomogły, ale w końcu po tak długim czasie się udało i od 8 tygodni jesteśmy w ciąży :)
Moja frustracja również rośnie. Wszyscy mówią masz przestać tak bardzo chcieć, bo nic się nie uda. Jak mogę przestać chcieć skoro to moje największe marzenie mieć drugie dziecko? Nad pierwszym też się napracowaliśmy. Też już popadałam we frustrację, aż mój świętej pamięci lekarz uprzytomnił bym wyluzowała. Wyluzowałam na tyle, że nawet daty okresu przestałam zapisywać i w końcu pykło. Pół roku to zajęło, a 9 miesięcy od odstawienia pigułek (przez pierwsze trzy miesiące po odstawieniu stosowaliśmy inną antykoncepcję według zaleceń). Przed drugim dzieckiem musiałam uwić nowe gniazdko, bo przecież w starym miejsca nie było. Znów zleciało pół roku nim udało się zajść w ciążę. Moja radość była tak ogromna, że nie umiałam jej ukrywać, pochwaliłam się wszystkim, na blogu też. No i straciłam tą ciążę… Po zabiegu doczyszczenia macicy dostałam zielone światło na starania już po pierwszej miesiączce, ponieważ ciąża była prawidłowa, straciłam ją przez zarażenie się w 5tc grypą bostońską przyniesioną ze złobka przez moją córeczkę. Naczytałam się cudownych, wzruszających opowieści jak kobiety zachodzą w ciążę miesiąc, dwa po poronieniu, mówiąc, że ich aniołki do nich wróciły. Mój niestety nie wrócił. Wciąż na niego czekam. Ale nie poddaję się. Nie umiem zupełnie o tym nie myśleć, ale staram się zajmować głowę wszystkim co tylko się da. Chyba zostanę pracownikiem roku ;) Pozdrawiam i życzę powodzenia. Tobie i sobie i wszystkim innym mamom, które tak bardzo chcą już zajść i dupa blada. W końcu wylądujemy z gromadką dzieci, bo stwierdzimy później, że przecież z tym zajściem w ciążę to nie tak łatwo ;)
My z mężem też planujemy drugiego dzidziusia ale ja sobie tak wymyśliłam wszystko precyzyjnie kiedy zajdę w ciążę, kiedy się małe urodzi…a jak mi też sie nie będzie udawało? Chyba juz się zabierzemy „do dzieła” :)
Z calego serca zycze Ci drugiego maluszka, mam nadzieje, ze niebawem starania powioda sie. Tymczasem postaraj sie zwolnic, wiecej czasu dla siebie znalezc. Nie na kolejne aktywnosci, tylko na lenistwo, ksiazke, powolny spacer w parku z Bakusiem, na lezenie na kanapie i przegladanie z Bakusiem ksiazek i albumow o zwierzatkach, na hedonizm, na godzine w kawiarni (samej!) z gazeta w reku. Jak znajdziesz przestrzen dla siebie, znajdzie sie takze przestrzen na drugiego maluszka. U nas tak wlasnie bylo. 3 miesiace staran o drugie dziecko, bez efektu. W trakcie tych 3 miesiecy duzo pracowalam bardzo, synek nasz mial wowczas 2 lata. Generalnie codzienna gonitwa. Postanowilam zwolnic, zaczac sie delektowac i znalezc swoja przestrzen. 3 piekne letnie miesiace mialam, podczas ktorych faktycznie odpoczelam. Pracujac owszem, ale juz bez cisnienia, za to szukajac zawsze w tygodniu miejsca na moje i codzienne chwile beztroski i lenistwa. I coz? W pazdzierniku zaszlam w ciaze, za pare tygodni urodzi sie nasz drugi synus, w okolicach 3. urodzin swojego brata.
Pozdrawiam Cie przeserdecznie i trzymam mocno kciuki.
Trzymam za Ciebie kciuki, a Ty trzymaj za mnie i za inne dziewczyny. Znam dużo dziewczyn, które o pierwsze dziecko starają się nawet 3 lata! ja „dopiero” pół roku, ale cierpliwości jakoś mniej, i hormony też nie do końca dały się ujarzmić i buzują, jest ich za dużo i jakoś nie po drodze. Ale uda nam się bo miłością do dzieci naszych i nie naszych zwyciężymy przeciwności. Już ktoś tam na górze nam pomoże, bo zasługujemy! :)
Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki, aby marzenie o kolejnym dziecku Ci się spełniły! Na pewno Ci się uda. Musisz tylko za bardzo się nie stresować i nic na siłę! Wiem, wiem łatwo się mówi, gorzej w praktyce. Ale na pewno będzie dobrze!
Ja mam policystyczne jajniki (przez które nie mam owulacji), które nie działają na leczenie hormonami a do tego niedoczynność tarczycy. Nie ma lekarza, który by mi nie powiedział, że moja ewentualna ciąża to będzie cud. A ja od dziecka marzę o dziecku ;) i będę z nimi pracować i nie wyobrażam sobie nie mieć swojego…
Witaj Malwa :) od niedawna do Ciebie zaglądam, ciekawie tu nawet :D Ja na dzień dziecka w 2012 r. dostałam najwspanialszy prezent pod słońcem: mojego Tomasza <3 a w tym roku, trochę po jego urodzinach dowiedziałam się, że niedługo dostanę drugi taki cudowny prezent :) wierzę, że i Wam się uda! trzymam za Was kciuki :) mój synek nie mógł się doczekać, dopytywał się już od dawna czy będziemy mieli dzidzię (szczególnie jak widział takie bobo u kogoś) i kiedy ta dzidzia będzie, a od kiedy się dowiedział, że będzie miał rodzeństwo jest przeszczęśliwy :) nie poddawajcie się :)
Wpadłam na ten post przypadkiem przeglądając bloga i przypomniałam sobie jak to w dzień dziecka mieliśmy umówiona wizytę w klinice leczenia niepłodności. Potrzebne były badania wykonane w 3 dniu cyklu a tu nic i nic… I tak po drodze coś mnie tknelo, kupiłam i wykonałam test i wyszły dwie kreski!! Tak oto dostaliśmy nasze upragnione wyczekane dziecko na dzień dziecka <3