?Cudeńka z targów Kind und Jugend 2019 ? [wpis grozi oczopląsem?]

?Cudeńka z targów Kind und Jugend 2019 ? [wpis grozi oczopląsem?]

Na targi Kind und Jugend chciałam wybrać się już od kilku lat. Z ciekawości, to raz, a dwa… chodzi mi po głowie założenie sklepu z dziecięcymi gadżetami. Takimi, których w Polsce jeszcze nie ma. Ale kolejne targi mijały i chociaż co roku, dostawałam na nie zaproszenia, nigdy nie miałam czasu żeby z nich skorzystać.

Tym razem też było mi ciężko się wyrwać. Dzień po powrocie z Niemiec nagrywaliśmy teledysk do Mama Ostrzegała. Musiałam zostawić w Polsce masę zaległych zobowiązań. Dodatkowo się rozchorowałam na sam wyjazd :) No po prostu klimat pod wyjazd idealny :)

Na szczęście marka Thule, która na targi mnie zaprosiła, stanęła na rzęsach, żeby maksymalnie skondensować mój pobyt. Przyleciałam jednego dnia, wyleciałam następnego. W międzyczasie publikując Ci jeszcze obiecany wpis :) Czy było warto? TAK! Czy otworzę sklep? NIE! Dlaczego? Bo tych cudowności jest TYLE, że nie potrafiłabym się na coś konkretnego zdecydować :) :) :)

Wróćmy jeszcze do marki Thule. Po co mnie zaprosiła? Ano po to, żeby pochwalić się swoim najnowszym dzieckiem, które dołączyło do rodziny innowacyjnych produktów ułatwiających rodzicom aktywne życie ze swoimi dziećmi.

Marka ma w swojej ofercie już przyczepki do rowerów, wózki do biegania, wielofunkcyjny Sleek. Brakowało jeszcze tylko… spacerówki. No i jest! To znaczy, będzie. Jeszcze nie weszła na polski rynek, ale już niedługo będzie ją można kupić i u nas. Co ciekawe, za zdecydowanie niższą cenę, niż pewnie się spodziewasz. Thule Spring zachowuje jakość Thule, ale cenowo, będzie konkurował z półką ekonomiczną jeśli chodzi o ten model.

Wózek składamy i rozkładamy go jedną ręką. Jest leciutki i kompaktowy. Złożony – stoi pionowo. Do tego wszystkie bajery, jakie cenią sobie rodzice. Kosz na zakupy, wentylowana budka, którą można oczywiście dodatkowo rozłożyć. Podstawki na kubek/butelkę i dla dziecka i dla rodzica. Wszystko co podoba nam się w różnych modelach wózków, tutaj mamy w jednym. Nowoczesne, doceniane przez rodziców rozwiązania w jakości premium, a jednak, z tego co udało mi się dowiedzieć… w ekonomicznej cenie :)

A co jeszcze ciekawego na targach oprócz nowego dziecka Thule? A proszę bardzo! Popatrz tylko na te zdjęcia!!!

Taki nocniczek na przykład chowa się w śmiechowym plecaczku (widać różne wzory w tle)
Nie komentuję… tego nie trzeba komentować :)
Batman jest moim mistrzem :)

Markę BabyBjorn pewnie znasz…

Ale dla mnie hitem jest marka HEROBILITY (jest w Polsce). Te wszystkie naczynia są zrobione z łodyg kukurydzy, które normalnie byłyby bezużytecznym odpadem. A tu proszę :) Nie dość, że eko, to na pewno i zdrowiej niż z plastiku :)
Fajne rozwiązania, których nie da się pokazać zdjęciem to: śliniak z magnesem, który przyczepia się do tej podstawki, do której z kolei przyczepia się talerzyk, więc nie trzeba całej podstawki myć. Dziecko talerzyka nie jest w stanie oderwać bo ten jest przyczepiony na przyssawkę :) Aaaa! A tą szklaną butelką podobno można rzucać i się nie zbije dzięki gumowej osłonce :)

Na targach możesz zobaczyć calutkie, zaaranżowane pokoje :)
W których stoją…
…wanny z hydromasażem! :) :) :) Czego to ludzie nie wymyślą :)

Na targach w Niemczech możesz też spotkać… POLAKÓW :) I to swoich ulubionych chłopaków! :)

Oto i najbardziej uśmiechnięty, męski duet w branży dziecięcych ubranek, jaki zna świat :)

Ubranka PINOKIO pokochałam zanim poznałam chłopaków. Pierwsze bodziaczki dla Matiego kupowałam właśnie z Pinokio. I wychwalałam pod niebiosa markę za to, że ma w ofercie kopertowe zapięcia i KAFTANIKI a nie BLUZKI przez głowę dla noworodka. Zachodnie marki, które zalały nasz rynek mają chyba jakieś inne dzieci, albo zwinniejsze matki :) Pinokio to był mój ratunek w pierwszych miesiącach przygody z noworodkiem. Dlatego do marki mam ogromny sentyment.

A później okazało się, że chłopaki to są ziomale moich ziomali z moich rodzinnych stron :) O taka historia :) Kibicuję więc im podwójnie. Chłopaki pokazują, że można robić ciuszki w dobrych cenach, dobrze skrojone, z dobrych tkanin i mieć w nosie konkurencję z Chin czy innych Indonezji :)

Jest jeszcze tylko jedna taka marka, którą uwielbiam tak samo zawodowo/produktowo jak i prywatnie…

Mowa o… MAYLILY :)

Kasia jest typem kobiety, które imponują mi najbardziej. Konkretna babka, ale widać, że artystyczna dusza. Zakochana w tym co robi i tak samo jak chłopaki z Pinokio, idąca totalnie pod prąd. Dla niej liczy się jakość nie ilość. Jej wzory są unikatowe i dopracowane w mikro szczegółach. Tkaniny, materiały takie, że jakość bije od nich na kilometr. Ręczna robota. I super pomysły! Kasia wpadła na genialny pomysł! Kocyk z rękawami! No sztos nad sztosy! Co za wygoda! Zobacz tylko:

Kocyk bambusowy z rękawami Srebrny
Super sprawa, prawda? :)
A tu moja ulubiona marka przytulanek. Mam słabość do Jellycat. Zrobiłam tylko zdjęcie z daleka i uciekłam :) Bałam się, że jak zobaczę te cudowności na żywo, zamówię je wszystkie :)

Ciekawostką jest dla mnie kierunek w jakim poszła marka Ellodie Details…

Pamiętasz pewnie te kultowe spacerówki w romby? Albo te miętowe wózki w kwiaty wiśni? Kilka lat temu, takie wzory to był przełom na rynku wózków. Do tej pory matki się o nie zabijają :) Marka kojarzyła mi się więc zawsze z odważnym wzornictwem i szaleństwem. A tu nadchodzi rok 2019 i… Elodie Details w kompletnej opozycji do tego co było do tej pory. Wraz ze zmianą logotypu przyszły stonowane kolory natury. Brązy, beże, brudny róż, zgniła zieleń.

Zastanawiam się skąd ten odwrót i mam na to swoją teorię. Otóż Elodie to marka, która pozycjonuje się nieco wyżej. Ma być dla wąskiej grupy odbiorców. Ma być unikatowa. Kiedyś była taka w tych swoich odważnych wzorach. Teraz, kiedy marki ekonomiczne ochoczo w takie klimaty weszły, Elodie próbuje zaznaczyć czymś swoje „oczko wyżej”.

Takaż to moja teoria drogi Watsonie :) Powiedział Baku Sherlok :) A Ty, co o tym myślisz? I w ogóle, które Elodie bardziej czujesz?

Trochę cudowności jeszcze na dokładeczkę :)

Na koniec jeszcze sztos ale KOSMICZNIE DROGI :) Pokazuję Ci w ramach ciekawostki :) Uwaga:

To łóżeczko jest sterowane…

 

… smartfonem! :)

Micuna to hiszpańska marka, ale uwaga – właściciel marki, z którym rozmawiałam ma żonę Polkę :) Mówi, że lubi… Piotrków Trybunalski :) Pierwszy obcokrajowiec, który nie wymienił mi Warszawy, Krakowa i … wódki tylko Piotrków Trybunalski :)

Wracając do łóżeczka, kosztuje kilka tysięcy euro, ale w nocy robi robotę za Ciebie. Gdyby karmiło dziecko zastanawiałabym się czy nie sprzedać nerki i nie sprawić sobie takiego luksusu :)

Łóżeczko zapamiętuje jakie ruchy, jakie bujanie dziecko lubi najbardziej i reaguje na jego płacz! A kiedy dziecko przestaje płakać, buja je jeszcze przez chwilkę i się zatrzymuje :) Mierzy wilgotność powietrza i temperaturę w pomieszczeniu, wydaje dźwięk bicia serca. No serio… jestem tym łóżeczkiem totalnie rozwalona :)

I tym akcentem kończę moją relację z targów :) Warto się było na nie przelecieć :) Rynek dziecięcych produktów to OBŁĘD. My w Polsce mamy tylko niewielką jego namiastkę. Może to i dobrze :) Bo czekałoby nas narodowe bankructwo ;)