Kiedy śpi chcesz żeby wstało, kiedy szaleje wieczorem chcesz żeby w końcu poszło spać. Kiedy skacze po kanapie mówisz ze stoickim spokojem, że jak spadnie to mama nie będzie się użalała bo to na własne życzenie, ale kiedy po chwili Twoje słowa stają się prawdą, druga część przestrogi już się nie liczy. Biegniesz jak szalona do swojego największego skarba utulić go w bólu. Matki są nienormalne… wszystkie. Ja też.
Halo Aga! Halo Malwa! … cisza
Ba! Czasem mi się wydaje, że ja przede wszystkim! Ale kiedy rozpoczynam pogawędkę telefoniczną z inną dzieciatą, np. taką Agą, jednym okiem bacznie obserwując czy to małe, na które właśnie narzekam nie robi sobie krzywdy, kiedy słyszę pauzę po drugiej stronie nie dziwi mnie nic. Nic. Mogę tak zaczekać z 10 minut aż po drugiej stronie słuchawki zmieni się kupa, zrobi kaszka i 10 razy przełączy kanał w telewizorze w poszukiwaniu idealnej bajki. Matki to dziwny gatunek. Niesamowicie. Ale to chyba jedyny taki gatunek, który rozumie się bez słów. Możemy psioczyć na swoje życie, narzekać, rzygać sobie do telefonu jak to nam źle a w rzeczywistości każda z nas wie, że to tylko takie matczyne katharsis. Takie oczyszczenie atmosfery. I znów kochamy te nasze małe kłopotki. A im są większe, im bardziej pyskate, tym większą miłością je darzymy. Szaleństwo. Serio… macierzyństwo ogłupia. To takie prawdziwe.
Imprezowiczki za trzy grosze
Marzysz najpierw o babskim wyjściu. Wyobrażasz sobie jak bardzo zaszalejesz… pochłaniając niebezpieczną ilość kofeiny albo wody bo przecież na spotkanie wyjechałaś samochodem nie? No bo dziecko zostało z tatą. Tata to za mało. Może być alarm. I siedzisz jak na szpilkach, przebierasz z nogi na nogę bo chyba już za długo Cię nie ma w domu. A przecież wyszłaś pół godziny temu! Pół godziny potrafi być wiecznością prawda? Tylko matka to wie.
Wakacjowiczki za grosze… dwa
Odpocząć musisz kobieto. Ooooj przydałyby się wakacje. Dopóki do wakacji daleko twardo obstajesz przy swoich postulatach. Rodzice wypoczywają na plaży, dziecko u dziadków. I nie ma przeproś! Ma już dwa/trzy/osiemnaście lat. Poradzi sobie. Ale im bliżej wyjazdu, tym więcej znaków zapytania. A jak zatęskni? A jak zapomni? A jak zrobi mu się coś w głowę z tej tęsknoty? Tobie się matko coś zrobi ewentualnie! Halo! Słyszysz mnie?! Nie słyszysz… bookujesz właśnie wycieczkę z dzieckiem. Razem też przecież wypoczniecie prawda? A idź matko!
Zakupoholiczki od siedmiu boleści
10 dzień miesiąca. Wypłata męża siup na konto. Oooo teraz to będzie się działo! Czekałaś na to cały miesiąc! Uzupełnisz szybko debet na karcie i w miasto. Można zaszaleć. Kupisz sobie kieckę, buty (szpileczki takie fajne widziałaś w gazecie, może kiedyś je założysz na jakąś szaloną imprezę). Tym razem nie będzie kupowania ciuszków dla dziecka. Oooo nie! Jego szafa pęka w szwach. Obdzieliłby tą garderobą pół przedszkola. Ani jednej rzeczy dla dziecka. Nooo, może oprócz czapeczki z HMu… i do Zary jeszcze zajdziesz. Dla siebie przecież! Albo dooobra, już jesteś tak blisko dziecięcego. No dobra, to tylko zerkniesz.
I wyjdzie taka nienormalna matka z tego centrum handlowego obładowana torbami. Zakupy udane. Na szpileczki nie wystarczyło… ale spoko! Ważne, że będzie w co dzieciaczka odstroić. W końcu wszystkie torby z zakupami dla niego. Ale to był ostatni raz! Nooo… dzisiaj ostatni na bank :)
Nienormalne jesteśmy drogie mamy. Ale co zrobić skoro ta nienormalność z takiej normalnej rzeczy płynie… z miłości <3
Ja dziecka nie mam. Jednak moje wizyty w CH kończą się tak samo. Okazuje się, że dla mnie „nic” nie było, ale za to dzwonię uradowana do mojej siostry i oznajmiam, że kupiłam mojemu chrzesniakowi kolejne dresiki i bluzeczki do przedszkola no i jeszcze zostało parę groszy to dokupilam kolejnego Minionka do kolekcji ;p pozdrawiam ;)
100% prawdy… Niestety ;)
Tylko matka matkę zrozumie :P
Jakbym czytała o sobie…:)
Święta prawda! matki to gatunek niepowtarzalny, zbudowany z masy paradoksów:) Narzekamy, jak nam źle, a potem same sobie przeczymy zachowaniem. Nie tylko tyczy się o dzieci. Ile razy narzekałyscie, że w chałupie brud/ nie ugotowane itp. i nawet jak mąz się zabrał, chciał zrobić sam, to go wyręczałyscie, bo same oczywiscie zrobicie to lepiej??? Ja powoli próbuję odpuszczać, niestety nie zawsze się udaje:)
Ooooo jakie to prawdziwe……..matki wariatki ale zwariowaly z milosci, z wdziecznosci za taki maly chodzacy CUD :)Jestem wariatka nienormalna ale mega szczesliwa :))))))))))))))))))))))))))))))))))
A idzzz Ty Malwa ! Maz mi wreczyl wlasnie na wakacje we dwoje ! Dzieci u dziadkow miejscowke maja a ja juz 4 noce nie spie tylko rozpiski robie zeby sobie poradzili i ciesze sie i martwie Ehh prswda prawda
Zbladlam… ni jak to się nie wpisuje w moja rzeczywistość. Jestem mamą dwóch chłopaków, jeździmy na współ e wakacje, owszem, ale raz w roku wyjeżdżam tylko z mezem na dni kilka. Raz w miesiącu tata zostaje w domu, a ja z dziewczynami na miasto – taksówką, bo winko w babskie atmosferze pęknać musi. Gdy jadę dzieciom po kurtki, wracam do domu ze szpilkami i nowa bielizna, zapomniwszy o tym, że zima idzie a dzieci nie ma w co odziac :) A szczęśliwa jestem z tymi moimi chłopakami pierunsko, mimo tego (dlatego), że taka ze mnke matka złoża :)
Świetny tekst, strasznie się uśmiałam :) I jaki prawdziwy! Podejrzewam, że choćbyśmy nie wiem jak się zarzekały, że to wszystko ostatni raz, że od jutra będzie inaczej, to nic z tego. No po prostu się nie da ;)
A Twoja mina na zdjęciu – obłędna! :)
ten wpis jest boski:)))))) jestem mamą, nienormalną! wszystko się zgadza:)))
NO jakbyś o mnie post pisała:)
Święta prawda, podpisuję się pod tym rękami i nogami :D
haha :) jakie to wszystko prawdziwe… ;)
Skąd ja to znam? :) Szczególnie te dzikie imprezy – po godzinie chcę już wracać do domu!
Ja bym dodała jeszcze nadopiekuńcze histeryczki; takie co próbują zamknąć dziecko w 'klatce’
A jednak wychodzi na to, że jestem normalna w swej nienormalności. Serio, byłam przekonana, że już mam mózg wyprany macierzyństwem, kiedy po 10 minutach wyjścia z domu w sprawie załatwienia kilku ważnych rzeczy, zaczynam tęsknić za dzieckiem, zastanawiać się czy wszystko w porządku, mimo opieki taty, a wyjście na konieczne zakupy traktuję jak „wychodne”, które nie do końca jestem wtedy pewna, czy jako matce się mi należy, bo jak to tak przez chwilę nie być z dzieckiem (chociaż o tym marzyłam).
1000% prawdy! Na imprezę jest ochota, a potem myśli cały czas przy dziecku… To samo z randką z mężem… A zakupy… Pieniądze na dziecko się zadziwiająco łatwo wydaje. Bo przecież mąż się nie przyczepi, bo to też jego cudeńko ten dzieciaczek. :D
<3 dokładnie…
Marzy mi się wyjście chociażby do kina… ale to za długo, żeby małego zostawić w kogoś rękach… przecież będzie tęsknił.. o wypoczynku (chociażby 1 dzień) nie wspomnę. Gdzie ja bez dziecka bym miała jechać?
A zakupy… hmmm…. ja już nie pamiętam swoich zakupów… dobrze, że znajoma odświeżała szafę i dobrze, że po ciąży skoczyłam w jej rozmiar…. Co tam mama, ważne, że synek ślicznie wygląda. :)
Oj jest to wszystko prawdą. Ja czasami mam ochotę wyjśc i zamknac z drugiej strony drzwi, ale wystarczy jeden uśmiech maleństwa i mi przechodzi…
Popłakałam sie ze śmiechu! Dzięki budujący wpis:D
cudowny post :)
Prawda….cała prawda.. Taka jest już nasza natura… Mamuśki „pełną gębą”… To my :P
Gdyby nie to, że jestem matką wariatką karmiącą to bym Ci polała :-) Wszystko się zgadza w 100% :-) Dzięki Bogu, że nie ja jedyna tak mam:-P
Do kina jedziemy z moim P. po 20:00 – jak mały zaśnie i jesteśmy pewni, że babcia nie będzie miała kłopotu. Kiedy mój P. wychodzi z kolegami na piwo- moje pytanie :
Ja: ” znowu wychodzisz? ja też bym chciała gdzieś wyjść z dziewczynami wieczorem”
mój P. :Ale ja Ci nie bronie.. powiedz tylko kiedy chcesz i leć
Ja: ok, hmmmmmm, ehhhhhh….. dobra może innym razem :)
wariatka :)
Nic nam nie pozostaje tylko wypić zdrowie za naszą nienormalność i szaloną miłość do naszych dzieci.