Matka to gatunek nienormalny, powiedziałyśmy sobie to ostatnio. Oprócz kilku charakterystycznych zachowań mamy też kilka cech zewnętrznych, które pozwalają nam się rozpoznać w tłumie w 3 sekundy. Szczególnie te początkujące mamy. Oooo tak. Te początkujące to już przesadzają z tą swoją „widocznością”. Po czym się rozpoznajemy zatem?
- Związane włosy – jeszcze jak sobie dostojny koński ogon powiewa na wietrze to pół bidy. Gorzej jak po ciąży włosy zaczynają wychodzić garściami i „koński ogon” zamienia się w „mysią psitkę” jak to mawia babcia Ola. Mysiej psitki w ogon nie zwiążesz. Mysią psitkę to w jakiś mikro koczek na czubku głowy ewentualnie skręcisz. I tak sobie z dumnie skręconym włosiem paradujemy przyspieszonym krokiem bo wiecznie w niedoczasie przecież.
- Brak obcasów – żeby ten przyspieszony krok utrzymywać w odpowiednim przyspieszonym tempie. Albo w ogóle, żeby krok utrzymywać bo tyle kilometrów co w życiu matka z dzieckiem nachodzi to i zawodowy maratończyk się nie powstydzi. A obcasy niewskazane na pogonie przez trawniki za uciekającą pociechą. Z resztą po ciąży i tak wielka stopa się w połowę szpileczek nie zmieści prawda?
- Wielka torba – oprócz wielkiej stopy, matka choruje również na syndrom wielkiej torby. Ta powiększa się wprost proporcjonalnie do ilości upychanych w niej pieluszek, chusteczek nawilżanych, butelek i innych dzieciowych gadżetów. Z resztą z czasem te gadżety przestają być dzieciowe i przywiązujemy się do zapasowych pieluch nawet podczas wychodnego bez dziecka. No bo jak by tą torebkę z pieluch i chusteczek nagle opróżnił to by ramię zwariowało. Za lekko by było. I jakoś tak… dziwnie nieswojo.
- Smoczek w kieszeni – nieswojo z lekką torbą bez pieluch, nieswojo bez smoczka w kieszeni prawda? Smoczek w kieszeni w pewnym momencie to standard taki sam jak pomadka czy klucze od domu. Ba! Pomadki i kluczy zapomnieć się zdarzy czasem. Smoczka nigdy.
- Brak kolczyków, łańcuszków i innych zagrażających życiu ozdób – życiu matki oczywiście bo dla dziecka to przecież najlepsza rozrywka zaraz po szarpaniu za włosy. Ale włosy można w koczek, psitkę czy inny ogon. A wisiorka już nie. A kolczyka tym bardziej. Chyba, że raz a porządnie dziecko chwyci to z uchem urwie i bez problemu. Ale ucho czasem się przydaje żeby dziecka mlaskanie w nocy usłyszeć dobrze i w porę znaleźć smoczek albo wkurzyć się podczas PMS-u na męża, że tak głośno oddychać raczy. Taaaak. Ucho potrzebne czasem. Lepiej już z tych kolczyków zrezygnować. I wisiorków. Wisiorki są takie niemodne… wśród mam :)
Matka matkę wypatrzy na kilometr, wywącha na dwa. My – mamy bezbłędnie rozpoznamy się w tłumie. Zachowujemy się i wyglądamy charakterystycznie. Fajne to… bo w imię miłości, w imię wyższych priorytetów, bo tak naprawdę to na chwilę. I tylko my – mamy rozumiemy to doskonale. A jak nam dziatki podrosną… to my już pokażemy światu co to znaczy sexapil i prawdziwa kobiecość. I hope… ;)
Ze wszystkim się zgodzę… no ja tylko smoczka nie nosiłam. Koczek jest, płaskie buty są, wielka torba odhaczona i wiszące kolczyki zamienione na sztyfty :)
O Boże to prawda! :o moje włosy wychodzą garściami aż boję się sięgać po grzebień, pomykam w trampkach niczym rasowy dres, smoczek zawsze na podoredziu, torba to tylko taka do wózka bo przecież pampersa w kopertowce ciężko upchnac, wisiorek co to takiego? Aaa aa!
Ps. Dodałabym jeszcze opluta/osliniona/obrzygana bluzka ;)
O tak, i tak jakoś nie widać tego w domu, tylko potem zauważasz jak sięgasz do torby;p
U mnie zgadza się jedynie punkt 1- koński ogon :). Szpilek nie potrafię sobie odmówić- i będzie, że zła matka jestem- jak dla mnie najbardziej wygodne buty świata :)
Wszystko prawda. Jednak ja nosze rozpuszczone włosy ;-)
Jeszcze bym dodała:
plama na koszulce
resztki jedzenia we włosach
krótkie paznokcie
:)
Eeee tam ja chodzę tylko w rozpuszczonych włosach, na obcasach i przed ciążą nie chodziłam ;p , smoczka nie używaliśmy ;p łańcuszek noszę cały czas , kolczyków nie mogę ;p Jedynie do torby się zgodzę , chodź jak mały ma plecaczek mogę mieć mniejszą :D
Prawie wszystko się zgadza a kitka to moja ulubiona fryzura, cóż poradzę ;)
Trzy pierwsze punkty moje :) Mysia psitka niestety też ;) A od siebie dodam: http://alergicznedziecko.pl/dres-domowy-dres-wyjsciowy/
Rano postanowiłam założyć płaszcz, który ostatnio miałam notabene wiosną na sobie o.O
wiesz co znalazłam w kieszeni…!! smoczek!!!! :D
Jezu, to o mnie.
Normalnie widzialaś mnie czy co??? :)
Pół żartem i „większą połową” serio. Lubię Twój styl pisania. Już myślałam, że tylko ja przestałam nosić biżuterię, a tu taka niespodzianka. Typowa matka :D
Ale się uśmiałam. ! Ten smoczek w kieszeni. Bez niego ani rusz..
Muszę jeszcze dodać, że nawet w adidasach w trakcie remontu wyglądasz bardzo ładnie i kobieco. Ostatnio przeczytałam wpis o kobiecości, w którym przedstawiony był Twój punkt widzenia tej kwestii i jestem pełna podziwu dla wielozadaniowości z którą sobie tak świetnie radzisz.
No to ja sie maskuje doskonale:) od razu szpilki, torebka mala-listonoszka, bransoletki, kolczyki…brak tylko czegos na szyje:) i smoczka nie nosze. A wlosy spinam okazjonalnie:) moje latorosle sztuk 2 w wieku 3l i 9 mcy:)
A u mnie wszystko się zgadza w 100% może dlatego że mam dwie córki w krótkim odstępie czasu i nie zdążyłam jeszcze „wyjść z t roli”:D :P
Spódnice stały się dłuższe, żeby łatwiej było przykucnąć, podbiec iitp. Szpilki czasami są, ale już nie dwunastki. Makeup raczej dyskretny, nie dlatego, że nagle stawiam na naturalność, ten po prostu robi sie w 3 minuty niekoniecznie spoglądając w lustro. Wypadające zewsząd mokre chusteczki tudzież zwisająca z rękawa naklejka z jakimś misiem, lub niedojrzana plama np. na łokciu. Niegniecące się ciuchy. W razie jakiegoś kilkunastokilowego bagażu uwieszonego na szyi. Wisiorki z tych do pasa zastąpiłam takimi przy szyi. No i ten odrost. I pomyśleś, że kiedyś było to dla mnie coś niewyobrażalnego. Włosy nawet do spania zaplatam w warkocz na wraziewu. Ostała się w waszych szafach jakaś biała koszula, która nie straszy? Mi została jedna. Tylko dlatego, że jej nie lubię i prawie nie noszę.
5/5 ! :) a do tego bujam czasem jakąś rzeczą jaką mam w ręce… i to godzinę po tym jak dziecko wybujane na sen już śpi !
U mnie tylko smoczek się zgadza, włosy zawsze rozpuszczone, wysoki obcas, a kolczyków brak, bo po prostu nie lubię biżuterii:)
Tak. Zarośnięte dziurki w uszach to znak mojego matczynego poświęcenia.
Zgadzam się zupełnie ze wszystkim… a smoczek tylko w kieszeni??? e tam… w moim przypadku zawsze trzy smoczki, w torebce, w kieszeni i UWAGAAA – w staniku hahaha :)
(tak na wszelki wypadek) :)
Nie ma co, sama prawda :) z biżuterii zostały tylko bransoletki, które fantasycznie odwracają uwagę Dziecia w chwila kryzysowych ;)
Wszystko się zgadza! U mnie to samo, jeszcze adidaski, obśliniona bluzka na ramionach, niepasujące czasem do siebie ubrania(bo przecież moje TRZY ślicznotki muszą być pięknie wystrojone, uczesane itp., a dla mamy już często zabraknie czasu na strojenie, no i jeszcze tatuś trąbiący w samochodzie, bo on już od pół godziny gotowy a ja ciągle jeszcze nie i co ja tak długo robię???:))
wszystkie punkty spełnione;)
Wielka torba, ba! U mnie nawet dwie :D
A ja się zgodzę z płaskimi butami i to wygodnymi bo jakieś twarde ale śliczne czółenka odpadają, dużą torbą i smoczkiem w kieszeni (bez niego nie ma życia, więc kolejne egzemplarze mam pokitrane dosłownie wszędzie). Włosy rozpuszczone i biżuterię nosiłam już na porodówce i córka się przyzwyczaiła. W ogóle jej to nie interesuje, żeby mnie tam za coś ciągać, albo coś zrywać, więc nie rezygnuję z tego. Ba! Wychowuję przez to taką „srokę”, że w wieku 12 miesięcy nosi sama bransoletki do wyjścia i tylko delikatnie ich dotyka i ogląda z zachwytem.
Myślę i myślę i nie zgodzę się ze wszystkim ;) włosy związuje ale nie zawsze po prostu lubię czasem tak czasem tak ;) biżuteria owszem praktycznie cały czas.. make-upu nie stosuje na codzień chyba że jakieś wielkie wydarzenie ;) i torebka oj uwielbiam duże i juz ;)
Sama prawda, najbardziej mi brakuje szpilek no i rozpuszczonych włosów ;) za hmmm 18 lat sobie odbije ;)
Włosy – zgadza się. Praktycznie zawsze chodzę w kucyku, bo nie cierpię jak ktoś ciągnie mnie za kudły :D Biżuterii brak – jak urodziłam to przestałam zakładać, bo zrobię dziecku krzywdę i tak zostało ;)
Buty na płaskim – o tak! ale to dlatego, że mam 180 cm wzrostu.
O tak, faktycznie 100% prawdy ;) Choć ze smoczkiem nigdy nie biegałam, ale wszystko pozostałe aktualne, szczególnie te bidne włosy w kucka.
Mnie wlosy zazwyczaj mialam zwiazane, teraz nawet jak sobie zaplote w warkocz z boku to musze przewiaac w koka, bo mala denerwoje i mi go sama przez glowe przezuca :-). Plaskie buty nosilam od zawsze i wszedzie, wiec tu zmiana nie zaszla, fakt z bizuterii zrezygnowalam, mam tylko jedma bramsoletke cieniutki sznureczek z gwiazdka, ma dla mnie ogronma wartosc i nawet na porodowce jej nie zdjelam i mala jest do niej przyzwyczajoma, w nocy jak szuka reki tosprawdza, jak jest bransoletka to ok jak nie ma to mamrocze ” nie ta reka, daj druga” duza torba zdecydowanie co prawda pampersow juz w niej nie musze nosic ale trzeba tam upchac wychodzac z domu krolika lub innego aktualnego przyjaciela a potem torba musi przyjac wszystkie skarby i znaleziska: kamyczki, patyczki, listki, kwiatuszki…….. a samo ubieranie sie, no coz juz nie przykladam do tego takiejwafi jak kiedys bo i czasu nie mam na to tyle co kiedys wiec zakladam jak leci byle czyste i wzglednie nie pomiete, a czy to rozem tworzy cos ciekaweto to juz trudno, wazne zr Sara dobrze wyglada od a do z :-) taka ze mnie matka polka i niejednokrotnie postawioma obok matki francuski wygladam zenujaco, ale co tam kiedys sobie odbije :-)
1. Włosy obowiązkowo związane do góry …
2. Płaskie obuwie obowiązkowo, nie wyobrażam sobie biegania za moim energetycznym synkiem w butach na obcasie :) Jednak uwielbiam szpilki i przed ciążą i porodem było nieodłącznym elementem mojej garderoby dlatego staram się je założyć przy okazji weekendu :)
3. Duuuuuuża torba w której mam dosłownie wszystko…
4. Kolczyki małe przy uchu, żeby go przez przypadek nie stracić podczas szalonych zabaw:)
Pewnie jest jeszcze parę innych rzeczy o których po prostu nie pamiętam:)
Haha, lubię Twój styl pisania! :) ja jeszcze mam chwilę czasu na taką zmianę, ale ciekawe jak to będzie, ciekawe :D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie, Panna O ♥
http://www.zielonookamama.blogspot.com
To ja muszę być jeszcze bardziej nienormalna albo jeszcze początkująca… Urodziłam tydzień temu, dziś miałam pierwsze wychodne bez dziecka, to nic że tylko do kauflandu i do rossmanna, i jestem zaprzeczeniem powyższego opisu. Włosy miałam rozpuszczone, buty na obcasie, ani jednego przedmiotu w torbie związanego z dzieckiem i biżuteria na szyi też się znalazła! Wystający brzuch mógłby mnie tylko zdradzić ;)
Piękne podsumowanie :) Smoczek czasem się znajdzie w kieszeni, adidaski są, wielka torba jest, kitka lub szybki kok jest, brak wiszących kolczyków czyli jestem 100 % mamą :)
Ja nie mam wielkiej torby, no chyba, ze ta przy wózku. Mam torbę na ramię i ewentualnie przy ramie od nosidełka . Mam kolczyki wkręty, praktycznie od zawsze. Co do reszty sie zgodzę ;)
No cała ja:) i gdy już zaczęłam wracać do kolczykow zegarkow i doprowadziłam włosy do uzywalnosci zdecydowalismy się na drugie i znowu ta samo:) w dzinsy juz sie nie mieszcze, stopy mi puchna a bluzki przestaly obejmować brzuchol:) wiec moze kiedyś…….
Matką jestem od ponad 5 miesięcy. I wszystko się zgadza z wyjątkiem smoczka bo go mały nie akceptuję. Ale u mnie koczek na czubku głowy,płaskie buty i duża torba to norma. Chodziłam tak przed ciążą, w ciąży i chodzę tak teraz ;)