Grzeczne dziecko – czy to możliwe? 7 moich sposobów.

Grzeczne dziecko – czy to możliwe? 7 moich sposobów.

Komentarze typu: „Na tych zdjęciach Mati wydaje się taki grzeczny i ułożony” to już standard. Standard, chociaż zawsze kiedy je czytam po raz kolejny dociera do mnie, że grzeczne dziecko to nie standard. Widziałam już różne rzeczy… różne zachowania. Nie znam się, nie jestem pedagogiem, nie chcę wyrokować skąd biorą się określone zachowania. Mogę sobie tylko gdybać. Jestem jednak bardziej niż przekonana, że „styl bycia” naszego synka jest w dużej mierze wynikiem naszych zamierzonych zachowań względem niego i pewnych zasad, których staramy się trzymać.

1. Nie oglądamy przy Matim telewizji. Jeśli telewizor jest włączony to tylko na wyraźne życzenie Matiego. No chyba, że chcemy go na chwilę zająć. Włączamy baje bez problemu bo Mati ogląda ich tak mało, że nie czujemy żadnego zagrożenia. Najpierw było Baby First TV, teraz przenosimy się powoli na Jim Jam. Albo YouTube, a na nim piosenki dla dzieci, literki, samochody. Zero przemocy, zero krzyków i wrzasków… krzyczący zdenerwowany Pingu to szczyt agresji w bajkach ;)

2. Kiedy Mati ma napad złego humoru i krzyczy na swoich biednych rodziców potrafiąc nawet przejść do rękoczynów pokazujemy mu, że płaczemy z tego powodu i nam smutno. Zawsze przezawsze tłumaczymy mu jak dorosłemu, że Matunio zrobił mamie to i to i mamie jest teraz smutno. To kochane dziecko najpierw marszczy brewki mówiąc kilka razy, że Matunio nie kocha a po chwili już wisi na nas przytulony i całuje kuku, które zrobił albo mówi „jus dobzie”. Ale jego napady złego humoru to nie są spazmy na podłodze w sklepie czy seria placków bo mama nie kupiła lizaka. Mati do sklepu idzie po „fajną bułę” a nie po lizaka :)

3. No właśnie, cukier. Kiedyś wyczytałam taką mądrość, którą później konsultowałam z lekarzem, że cukier działa na dzieci jak kawa. Są nadpobudliwe, z nadmiaru mogą być rozdrażnione. My nauczyliśmy Matiego, że cukru się nie je. Nie ma czegoś takiego jak nagradzanie za coś ciasteczkiem czy słodyczami. Owszem, jak chce „tacho” to dostaje to tacho. Ale jedno, dwa jak ma zły humor. Nie bronimy go przed cukrem, ale przed jego nadmiarem zdecydowanie tak. Mati nie pija soczków. Pije wodę. I „kafkę” ostatnio czyli „kakałko”. Na początku cukru nie dostawał nawet grama więc teraz wystarcza mu mała ilość i już ma dosyć. Wiem, że cukier bardzo wpływa na zachowanie dzieci i fizycznie i psychicznie bo chyba wojna o lizaka w sklepie to podstawowy problem rodziców podczas zakupów prawda?

4. Ze wszystkiego robimy fajną zabawę i nie zadajemy zbędnych pytań. I teraz uwaga. To jest sprawdzone. Maciek, kiedy pytał Matiego „czy zmienimy pieluszkę” zawsze dostawał w odpowiedzi „nie”. W tym samym czasie ja brałam pieluszkę śmiejąc się do rozpuku z „fajnego lwa” na przodzie pieluszki, zadając raczej pytanie od której nogi zaczynamy (używamy tych majteczek więc Mati sam wkłada w nie nóżki) i problem znikał. Maciek zaczął w końcu robić to samo. I działa! Mati nadal na pytania odpowiada zazwyczaj „nie” ale jeśli w pytaniach dajemy mu wybór składający się z dwóch wariantów „na tak” zawsze wpada w sidła naszej zasadzki :)

5. Jesteśmy niesamowicie czuli dla Matiego. Ja wiem, że to jest syn. Że facet to facet i nie może być w życiu pierdołą. Ale teraz to jest malutkie dziecko, które potrzebuje czułości rodziców i z pewnością od niej nie „zpipieje” ;) Tak więc Mati jest całowany i przytulany zarówno przez mamę jak i przez tatę. Całujemy każde kuku, drapiemy po pleckach, dajemy „palufa” do trzymania przy zasypianiu. Teraz to Mati odrywa się od budowy „gwigu” (dźwigu) z klocków, przytula się niezdarnie i mówi: „Matunio Kocha”. Albo całuje mnie w ranę na dłoni, która już zniknęła co prawda, ale on nadal o niej pamięta. Od kilku dni, codziennie rano przyciąga moją dłoń i całuje „kuku mamy”.

6. Rozmawiamy z Matim praktycznie cały czas. Baba Iwąka robi dokładnie to samo. Rozmawiamy zadając mu pytania. To najlepszy sposób na chwilę spokoju na spacerze. Mati idzie wtedy grzecznie obok (albo siedzi sobie w wózku) i odpowiada na kolejne pytania. O drzewka, o światła, o kolory. Tematów nigdy za mało. Monolog (bez ładu i składu za to bardzo emocjonalny) stosuję w chwilach kryzysowych typu KĄPIEL. Mati i Wanna to bardzo burzliwy związek. Raz pałają do siebie miłością „do pomarszczenia skóry” innym razem nie jestem w stanie nawet go do tej wanny włożyć. I wpadłam na pomysł opowieści o „Pani spod bloku baby”, która gdyby usłyszała jak się zachowuje Matunio byłaby bardzo zdziwiona bo to przecież nie jest ten Matunio, którego widziałam dzisiaj z Babą i Xavim pod blokiem bla bla bla. Niezależnie od krzyków i płaczu kontynuuję swoją opowieść i nagle… cisza :) Macek mówi, że gadam takie głupoty, że dziecko cichnie z załamania nade mną… Whatever… DZIAŁA :)

7. Powiem Ci jeszcze czego nie robię. Nie krzyczę. I nie chodzi o to, że się powstrzymuję. Po prostu nie mam takiej potrzeby. Czasem się specjalnie zmuszałam do podniesienia głosu, ale to było aż nienaturalne. Jak na Maćka mojego ukochanego mogę się drzeć jak we włoskiej knajpie tak z Matim wiem, że do niczego dobrego to nie prowadzi i po prostu mówię stanowczo że tego i tego nie wolno bo to to i to a kiedy próbuje płaczem wymusić na mnie zmianę zdania… nigdy tego nie robię. Nie mogę go nauczyć, że wystarczy popłakać żeby zmieniło się „niebezpieczeństwo”. Bo ja stanowczo mówię zawsze wtedy kiedy coś jest „niebezpieczne”. I niezależnie od płaczu takim pozostaje.

Ameryki nie odkryłam. Pewnie nie odkryję, ale widzę, że te proste sposoby w sytuacjach kryzysowych po prostu działają. Na razie nie potrzebuję skonkretyzowanych metod, schematów. Jest dobrze tak jak jest… i obym tych metod nigdy nie potrzebowała :) A jak to jest u Ciebie? Podyskutujmy trochę bo z wiadomości prywatnych wnioskuję, że wiele mam na tej dyskusji skorzysta.

Mati Pole-0795 Mati Pole-0787 Mati Pole-0737 Mati Pole-0767 Mati Pole-1-3 Mati Pole-0748 Mati Pole-0750 Mati Pole-1 Mati Pole-1-2 Mati Pole-0753