Dzisiaj wyjątkowo zacznę od dowcipu. Jest krótki, nieskomplikowany, ale dokładnie wyraża sens mojego wpisu. Pesymista widzi ciemny tunel. Optymista widzi światełko w tunelu. Realista widzi światła pociągu.… Maszynista widzi trzech kretynów na torach. Co się dzieje z bohaterami naszej historii, kiedy spotykają się z maszynistą, raczej się domyślasz. Teoretycznie wszyscy kończą tak samo, bo rzeczywistość mamy jedną. Ale najważniejsze jest to, jak im się żyło do czasu tego niefartownego spotkania.
W rzeczywistości pomiędzy postawą optymisty i realisty nie powinno być większych rozbieżności. Moim zdaniem optymista to taki „pozytywny realista”. I takim pozytywnym realistą jestem właśnie ja. Wierzę w dobro, które mnie otacza, ale mam też świadomość wszechobecnego zła. Rzecz w tym, że jako „pozytywny realista” jestem ponad tym złem. Równowagi tego świata nie zmienię. Ale to, czy się tym stanem rzeczy przejmuję, zależy już tylko ode mnie. Na to mam wpływ. Jak to robię?
1. Nie przeżywam polityki. Nie należę do lemingów. Widzę, co się dzieje i mam swoje zdanie na temat poczynań byłego i obecnego rządu. Gdybym miała wylać z siebie całą złość na polskich polityków, musiałabym poświęcić na to zbyt dużo cennego czasu. Nie zmienię tego. Nie mam na to wpływu. Mogę oddać swój głos raz na kilka lat w wyborach. Może akurat się przyda. Ale nie poświęcam swojego czasu na roztrząsanie się nad machiną, w obliczu której jestem malutkim tycim tycim pioneczkiem. Wolę poświęcać swój czas rodzinie i przyjaciołom.
2. Nie oglądam telewizji. Nie piorę sobie mózgu paradokumentami, które wbrew pozorom szarpią nasze nerwy pomimo tego, że mamy świadomość fikcji. Przeżywamy to, wkręcamy się. Ja nie tracę na to czasu i nerwów. Nie wiem, ile minęło edycji Gwiazdy Tańczą Po Wódzie i jaki splash zrobił jakiś celebriti. Wolę w tym czasie pochłonąć kolejną książkę albo pośmiać się z mężem z przekomicznych tekstów naszego dziecka. Telewizor na razie został w mieszkaniu. Musimy go przewieźć, bo chcemy je w końcu wynająć i serio, cieszę się na myśl o telewizorze tylko dlatego, że nadrobimy z Maćkiem masę filmów, które przegapiliśmy w ciągu ostatnich 3 lat. Filmom mówię zdecydowane tak. Klan sobie jeszcze poczeka ;)
3. Nie interesuję się życiem innych. Nie wchodzę na Pudelka, rzadko kiedy nawet odpalam Facebooka na moim prywatnym profilu. Nie plotkuję, nie zastanawiam się, kto kim jest w mojej „branży” i komu dobrze by było powchodzić trochę w tyłek, żeby mieć z tego profity. Interesuję się tylko problemami mojej rodziny i moich przyjaciół. Dzięki temu odcinam się od plotek na swój temat i ciekawostek o innych (które moim zdaniem, jeśli są opowiadane podczas nieobecności zainteresowanych, niewiele mają wspólnego z prawdą). Nie zatruwam sobie tym głowy i nie analizuję. Nic to nie wnosi do mojego życia.
Mogłabym tak długo. Serio. Bo moje podejście do życia jest niesamowicie złożone. Z jednej strony jestem typową perfekcjonistką, która uznaje tylko jedną rację – moją najmojszą ;) Z drugiej, mam niesamowity dystans do otaczającej mnie rzeczywistości. Oceniam, co ma realny wpływ na moje życie i tylko na tym się skupiam. Ale dla wielu to jest tylko teoria. Ja do mojego stanu dochodziłam długie lata (brzmi to tak, jakbym korzystała z pomocy specjalistów – nie, nie korzystałam, chociaż pewnie dobrze by mi to zrobiło, ale jakoś nie miałam na to czasu). Sporo czytałam, sporo analizowałam, odnosiłam się do wydarzeń z przeszłości, żeby zrozumieć dlaczego mam taki a nie inny schemat myślowy, przekonania czy zachowania. Serio, jeśli będziesz wiedziała skąd pochodzą Twoje myśli, będziesz w stanie stanąć obok siebie i na chłodno ocenić sytuację. Bez problemu zaopiekujesz się swoim wewnętrznym „ja”, żyjącym w Tobie dzieckiem, odpowiedzialnym za Twoje emocje. Jak to zrobić? Czytając, czytając, czytając. Nie muszą to być od razu opasłe tomy encyklopedii medycznej. W każdym artykule o psychologii człowieka będziesz w stanie znaleźć odniesienie do swoich zachowań. Jesteśmy powtarzalni i przewidywalni. Serio :)
Skąd brać takie treści? Zacznij od cyklu artykułów, przygotowanych przez Revitasens. Cykl nosi dumną nazwę: „Zostań optymistą w 30 dni” i rozprawia o pozytywnym podejściu do życia. Zapisujesz się tutaj i czekasz na maila. Ja robię to razem z Tobą, bo uważam, że takiej wiedzy nigdy za wiele :) Dodatkowo Revitasens wysyła Ci prezent (oczywiście jeśli masz na to ochotę) w postaci suplementu diety, który ma za zadanie uzupełnić poziom podstawowych składników odżywczych odpowiedzialnych za Twój nastrój. Nie bój się! To nie żadne psychotropy :) O tym, co jest w środku przeczytasz tutaj. Jest kwas foliowy, OMEGA-3, L-tryptofan, witaminy z grupy B. Same pyszności :)
To co? Zaczynamy akcję – „optymistka”? :)
Do programu zapiszesz się klikając tutaj.
Darmowe opakowanie Revitasens dostaniesz, klikając w opakowanie tutaj.
Jeśli podobał Ci się ten wpis, będzie mi niesamowicie miło, jeśli nagrodzisz go… lajkiem na Facebooku.
To dla mnie naprawdę dużo :)
Zapraszam Cię też na mój Instagram :*
A jeśli pragniesz bardziej intymnego związku, przyjmij moje oświadczyny i… zapisz się na mój Newsletter :)
Wiesz zazdroszczę Ci..
Jestem realistką.. twardo stąpam po ziemi! Może przez to, że często dostawałam po dupie.. polityka – co to w ogóle jest..
Zgadzam się iż wypowiedź moja twoja nic nie zmieni! Więc po co szczepić język..
Chciała bym to zmienić.. tytuły zapisane i zobaczymy!
W tych trzech punktach jestem dokładnie taka, jak Ty! ;) <3
Cześć, ja mam jeden sposób by życie stało się milsze i było w nim więcej radości. Staram się każde słowo „muszę” zamieniać na „chcę”. Na przykład zamiast muszę zrobić obiad dla dzieci i męża (bo będą głodni) myślę i mówię chcę zrobić dla nich obiad by nie byli głodni. Dzięki słowu chcę po prostu bardziej się CHCE. Uważam że Ci co ciągle wszystko muszą (posprzątać, ugotować, pójść do pracy) mają smutne życie, współczuję im. Ja chcę i czuję się z tym świetnie i szczęśliwie :)
O tak! Chcę i MOGĘ :) To już duet nie do pobicia :) Miłego dnia! :)
Fajny artykuł na 6.00 rano gdy jedziesz do pracy :-) a bedzie jeszcze lepszy na poranek poniedziałkowy :-) ps. Pobranie gratisu nie działa :/
Gdyby wszyscy mieli taką politykę życiową, o ile łatwiej by się nam żyło :).. Ja zamartwiałam się wszystkimi problemami dookoła, ale ostatnio zrozumiałam, że nie na wszystko mam wpływ, a takie zamartwianie tylko negatywnie odbija się na moim zdrowiu. Więc chociaż ciężko (bo charakter zamartwiaczki mam) to staram się sobie tłumaczyć, że nie powinnam denerwować się tym, na co nie mam wpływu.
Masz udane życie i mnóstwo kasy, to łatwo ci mówić „bądź optymistką”. Gdybym ja tak żyła to też bym była optymistycznie nastawiona do świata…
„Bądź optymistką” mówiłam nawet wtedy, kiedy moje życie przypominało piekło. Między innymi dzięki temu mam teraz „udane życie i mnóstwo kasy”. Albo narzekasz, albo bierzesz się w garść. To Twój wybór.
Haha jakbym czytała o sobie, te trzy zasady mam już dawno wcielone ;) Wiesz, że optymista na cmentarzu widzi same plusy, a pesymista krzyże, to taki czarny humorek;)
„Był taki czas, gdy ciągle się spieszyłam.. Miałam ten pośpiech w sobie. I nagle pomyślałam: „Zaraz, dokąd ja się tak śpieszę? Przecież na końcu czeka na mnie trumna” Pozbądź się tego wewnętrznego biegu. Oglądaj świat, obserwuj, co się dookoła ciebie dzieje, bo życie mamy jedno, a przecież we wszystkim można znaleźć tyle piękna. Właściwie samo to, że się żyje, jest już czymś cudownym.”
Oj tak. Nieoglądanie telewizji daje duużo spokoju. Ten ciągły szum medialny na różne dziwne tematy, właśnie przeżywanie polityki po tysiąckroć i napędzanie się w dążeniach, które nam serwuje telewizja. Odechciewa się wszystkiego. U nas telewizor jest, ale służy tylko do oglądania bajek przez córkę i wieczorem dla nas do HBO GO.
kiedys twoj blog byl moim ulubionym..taki swojski i szczery. :) dzis dalej tu zagladam ale czegos mi brakuje.. szczerosc zamienila sie raczej w zyski..reklamy, w kazdym wpisie jest reklama jakiegos produktu.. co powoduje ze wydaje sie byc napisany tylko po to by zarobic,, chce tamta Malwine spowrotem..
Wpis sponsorowany w moim przypadku nie różni się niczym od wpisu niesponsorowanego. Zawsze piszę tak samo, zawsze prawdziwie. Często zostaję „posądzona” o reklamę w momencie, w którym polecam coś, nie dostając za to wynagrodzenia. Na blogu od początku pojawiały się wpisy sponsorowane. U mnie nie było i nie będzie wpisów opisujących jakiś produkt czy usługę bo ja tak nie piszę. Emocje są w każdym wpisie. Emocje i historie. Jest tu i swojsko i szczerze. Przynajmniej ja wiem, że taka jestem podczas tworzenia wpisów. Dziwi mnie, seeeeerio dziwi podejście niektórych czytelniczek. Jak poświęcasz kawałek swojego życia na stworzenie wpisu za darmo, wszystko jest ok. Jak dostajesz za tą samą pracę pieniądze już pojawia się problem… ostatnio dostałam przepiękny komentarz od jednej z czytelniczek, w odpowiedzi na podobny wydźwiękowo do Twojego:
„Malwina genialnie łączy inspirujące historie z rzeczowym polecaniem produktów. Jeśli potrafi obrucić to w uczciwe zarabianie każdemu niezbędnych funduszy na życie, gdzie jest problem? Proponuję usiąść i napisać chociażby 1 tekst z takim warsztatem. Wówczas punk widzenia może zaskoczyć!”
Czyli można zrozumieć, można zaufać, wystarczy spróbować wejść w moją skórę :)
Ja też się wyłączyłam na kanały informacyjne. Normalnie jakaś puszka pandory za każdym razem się otwiera gdy sięgasz po pilota…
Mi od dziecko powtarzano, że jestem zakręconą optymistką i zdecydowanie mi się to w mózgu zapisało i tak jest :D
Poza tym uważam, że optymizmu można się nauczyć, czego dowodem jest moja przyjaciółka, niegdyś wielka malkontentka, dziś największa optymistka na ziemi jaką znam :D
Mam wrażenie, że bardzo dużo ludzi Ci zazdrości. Jesteś osobą, która w blogosferze odniosła w krótkim czasie sukces i niektórzy nie mogą tego znieść. Lubię Cię czytać, bo jesteś prawdziwa opisując siebie i swoje emocje od samego początku, a że umiejętnie potrafisz przedstawić produkt, to tylko Twoja kolejna zaleta, przecież z czegoś trzeba żyć. Życzę Ci, abyś dalej tworzyła takie teksty, które dają do myślenia, czasem wzruszają, a innym razem rozbawiają mnie do łez. Kto choć raz miał możliwość spotkania Ciebie i porozmawiania z Tobą, wie że jesteś pozytywnie zakręcona, nikogo nie udajesz, tylko mówisz to co myślisz i czujesz prosto z serca! Taka jest moja opinia po spotkaniu Ciebie na Blog Fest kilka miesięcy temu.
Zgadzam się w 100 %. Zwłaszcza polityka może zepsuć humor . :)