Pamiętasz wpis o 5 kłamstewkach naszych mężów? Kilka dni temu usiłując przekonać Maćka do tego, że bluzka, którą mam na sobie jest starym łachem sprzed lat, wyciągniętym z kontenera pod blokiem albo co najwyżej kupionym na przecenie przeceny za 2 złote uświadomiłam sobie, że my też takie święte nie jesteśmy i może nie wpychamy sobie parówek w twarz i nie zalewamy ich kaczupem (chociaż mi się zdarzało), ale pakiecik kłamstewek, którymi żywimy naszych małżów też się znajdzie prawdaaa?
1. Ta bluzka jest stara jak świat! Muszę rozwinąć jeszcze tą genialną myśl, bo ona ma przecież swoje odnogi! Ja np. potrafię się obrazić na Maćka za to, że „Widziałeś mnie tyle razy w tej bluzce i dopiero teraz ją zauważyłeś?! Taki jest efekt patrzenia się na inne baby zamiast na swoją żonę łotrze Ty! Babiarzu!”. Metka obowiązkowo pod skórki od bananów i brudne pieluszki i sprawa załatwiona. No chyba, że tą nadprogramową bluzką spowodujesz wir na koncie?
2. Jaki wir na koncie? W dobie internetów i bilingów elektronicznych trudno się wybronić, ale są na to sposoooby :) U nas wszystko co kupuję „jest potrzebne”. Stara suszarka paliła mi moje trzy włosy a przecież nie chcesz mężu żebym chodziła z dwoma włosami prawda? Trzy to jeszcze burza! Jeszcze warkocz zapleciesz a dwa? Mężu, ja chcę dla Ciebie tak pięknie wyglądać! A ten opiekacz taki drogi był bo ja chciałam zaoszczędzić w rzeczywistości wiesz? Bo w tym opiekaczu to masz i gofrownicę i tosta zrobisz i jeszcze grill! Zobacz! Trzy sprzęty w jednym! Z resztą… i tak promoszka była.
3. Promoszka była! No właśnie. Mąż nie będzie siedział przed komputerem i nie sprawdzi czy ta promoszka rzeczywiście opłacalna bo po piątej promoszce w miesiącu już mu się nie będzie chciało. Promoszka to moje słowo wytrych. Tak jak ja mawiam, że z głupotą nie wygrasz i nie ma co dyskutować jeśli ktoś jest idiotą z założenia tak Maciek mawia, że z promoszką nie wygrasz i nie ma co dyskutować jeśli żona atakuje Cię „z promoszki”. Promoszka jest tylko czasowa, promoszka może się nigdy więcej już nie zdarzyć, promoszka w rzeczywistości dba o nasz budżet bo za jakiś czas i tak musiałbyś to kupić mężu.
4. No dobra, ale nie samymi promoszkami świat żyje. Są jeszcze szkody na mieniu. Np. na ukochanym samochodzie. Przyznaj się, ile razy krzyczałaś „Na bank, nie wjechałam w żaden dół! To nie ja połamałam felgi!” No proste, przecież to dół przywalił w Ciebie. Ja co prawda tak jeszcze w życiu nie miałam, ale opowiadała mi o tym ostatnio koleżanka, której felgę taki dół ostatnio zaatakował. Ona w ogóle nie zauważyła, że dojechała do domu na kapciu. Gdzie tam! Owszem, czuła, że ją ściąga na pobocze, ale stwierdziła, że musi właśnie uciekać bo nie dość, że dół ją gonił to i pobocze! Ludzie na parkingach też jeżdżą jak idioci! Jadą po tych alejkach akurat wtedy kiedy Ty biedna kobieto chcesz wycofać spomiędzy dwóch aut. No proste, że nie widzisz do pewnego momentu nie? A, że taki burak się zaczai i jak Ty wyjeżdżasz to on „baaaaach” i jeszcze Cię z OC ściąga to przecież nie Twoja wina biedna żonko prawda? Płacz, Płacz! Teraz jest pora na PŁACZ! Nooo przytula. Łyknął ;)
5. NIE BYŁO! Masz tak, że jak wyjeżdżasz po zakupy to mąż Ci mówi, kup jeszcze colę, kajzerki i Michałki Zamkowe? A Ty chcesz żeby już mu ten bebech nie wystawał jeszcze bardziej z tej koszuli a kajzerka z Michałkami popita colą nie będzie działała na Twoją korzyść. I co wtedy? No przecież NIE BYYYYŁO! Mężu! Do takiego sklepu pojechałam co wzdłuż i wszerz go obeszłam i coli nie byyyło! Na pieczywo już za późno, tylko chlebek razowy był. A Michałki były takie drogie kochanie… wzięłam Ci zamiast Michałków pomarańczki. Też słodkie, nie poczujesz różnicy prawda?
6. Ta waga dodaje 5 kg!!! Więc zawsze kiedy rozmawiamy o naszej wadze z mężem uczciwie odejmuję te 5 kg. Pamiętaj żeby jeszcze dopytać czy nie ważył się przypadkiem rano bo jak rano to już w ogóle trzeba dostosować swoją wagę do warunków. Mąż musi wiedzieć ile rzeczywiście ważysz. Im większa różnica między nami tym lepiej. Od razu czuję się szczuplejsza. A on na bank czuje, że jego żona to torpeda. Nie domyśli się, że ważę 55 a nie 50 (uwaga, to waga podana pod publiczkę, przelicz sobie „po naszemu kobiecemu” jaka jest prawda, ja nie mogę bo Maciek użyje tego przeciwko mnie).
7. Zakupy zakupami, opony oponami. Jest jeszcze jeden myk, który często stosuję na moim ukochanym kiedy potrzebuję „chwili dla siebie”. Weeeeż no poczytaj mu książeczkę, on przez cały dzień mówił tylko o Tobie. Nie ważne, że kiedy wszedł do domu Mati odwrócił się obrażony, że to nie Baba. Nie ważne, że krzyczy z pokoju „ma-ma o tu!” co w wolnym tłumaczeniu oznacza, „chodź tu do mnie bo mi się z nim nudzi!” Nie ważne, że sprzedaję ten patent od czasów, kiedy Mati jeszcze nic nie mówił. On mógł mówić oczami, on mógł pokazać to gestem. Potrzebuje ojca akurat wtedy, kiedy w telewizji lecą „Przyjaciółki”. Taaaak… właśnie wtedy włącza mu się potrzeba ojcowskiego ciepła. Nie rób tego dziecku. No idź z nim się poprzytulaj w drugim pokoju bo tu go będą „Przyjaciółki” rozpraszały!
Pewnie się powtórzę, ale uwielbiam Cię, kochana! :)
Jak ja taki kłamczuch ;)
Malwina ty jesteś genialna. Przeczytałam to wszystko mężowi i tez się śmiał ale oczywiście przekonałam go, że ja taka straszna nie jestem :) ha ha dla niego to było by straszne gdybym go tak perfidnie 'oklamywala’ a przyznaje się do wszystkich punktów w twoim wpisie no oprócz tych z autem bo jeszcze nie mam prawa jazdy. Ha ha uśmiałam się jak zwykle. Jesteś the Best :-)
Trafione idealnie ;) poprawilaś mi humor :)
To teraz sie przyznaj ile masz jeszcze trików w zanadrzu ? Przeciez z wszystkim sie nie wydałaś? Bo On przeczyta ;) małe sumy uciekające z konta można ukryć płacąc paypalem … Wówczas możesz piec razy płacić za ten sam wieszak w łazience , przeciez sie nie kapnie ;)
Oj, z tym autkiem to ja mam dość często :)
Na moje szczęście jak narazie winy nie udało się udowodnić :D
Pozdrawiam
Paula
Numer 7 zastosuje na pewno! :D
U mnie też 7 górą nawet jak Kuba pozniej wola mnie z pokoju udaje, że woła tak o z przyzwyczajenia haha :D bo przecież Taty caly tydzien nie ma ;d
jeszcze takie małe kłamstewko-
I co Kochanie dobre te pierożki?
Sama ulepiłam. Pół dnia nad nimi siedziałam!
Coś w tym jest…. No cóż zrobić takie życie…
Mnie to tez zawsze te doly atakuja. Raz nawet rowerzysta. A i to ostatnie tez wykorzystuje. Ale perfidnego to w tym nic nie widze. Ja jestem zadowolona i on dumny ze dziecko teskni. A dziecko… Zniesie bo co ma zrobic?
No leżę i kwiczę! Juz dawno nie czytałam tak dobrego skeczu. Łzy płyną mi strumieniem, dziecko tez się cieszy, bo jak matka się cieszy to jest super. Mistrzowski tekst! I chylę czoło za zasadność. Kobieta potrafi ;-)
Czytam i z każdym słowem paszczęka mi się szczerzy w uśmiechu bardziej szeroko. :D Tylko małżon się na mnie dziwnie patrzy.
O mentorko kłamstw wszelakich ! Wspieraj Nas na krętych ścieżkach życia. Wspomagaj w pogodzeniu spraw, których pogodzić się nie da jak „nowe ciuchy” i „debet na karcie mężczyzny ” – oczywiście, że to nie ja zrobiłam ten debet. To te wszystkie opłaty bankowe i prąd podrożał, więc więcej z konta pobrali ;)
Myślałam, że jestem pomysłowa i sprytna :) ale może obie takie jesteśmy :)
O kurcze! Ale się uśmiałam! :) jestem u Ciebie na blogu od niedawna, a już Cię uwielbiam!!! :) łzy mi lecą ze śmiechu ;) codziennie wieczorem zamiast spać leżę i czytam sobie po pare wpisów :) jesteś świetna :)
Hahaha :D Spłakałam się ze śmiechu :) „Promoszka była” – tego użyłam parę dni temu ;p Od ceny promocyjnej odjęłam jeszcze „parę” złociszy i szybko zerwałam metki, tak na wszelki wypadek :P
Ha ha ha tekst „caly dzien ptta o Ciebie” znam z wlasnego posworka :-) a od siwbie dodam jeszcze ” przeciez Ci mowilam o tyj juz od tygodnia, a Ty jak zwykle mnie nie sluchasz” np gdy spontanicznie chce sie wyrwac z domu :-)
Uśmiałam się do łez :D zupełnie jakbym czytała o sobie :D jesteś mega babka :d pozdrawiam
Trafiłam na Pani blog dopiero teraz…. i nadrabiam stracony czas! Popijam kawę i smieję się w pustym mieszkaniu sama do siebie! Czytanie Pani tekstów to jak rozmowa z najlepszą przyjaciółką! ;)
Martyna, przyjaciółki nie mówią do siebie Pani tylko po imieniu :) Malwina jestem :) I jest mi PRZEMIŁO, że do mnie trafiłaś :) Wpadaj jak najczęściej! :)
Ogólnie raczej nie wypowiadam się na blogach, ale nie mogłam tego nie napisać, Twój blog jest inny niż wszystkie te popularne blogi!!! I bardzo mnie to cieszy :) W końcu trafiłam na bloga, dla którego warto poświęcisz czas, z którego można coś wartościowego wynieść. Bo ile to można się skupiać tylko na ubraniach, stylizacjach i rzeczach materialnych…To wszystko przeminie. Oprócz dawki humoru, którą nam serwujesz, która potrafi poprawić nawet najbardziej pochmurny dzień myślę, że nie tylko mój :). Twój blog jest o życiu, takim normalnym, każdego człowieka, niezależnie od statusu społecznego i zawartości portfela, o codziennych problemach, które ma każdy i ich rozwiązywaniu jak i małych drobnostkach, z których należy się cieszyć aż po motywację i realizację siebie i swoich marzeń. Wartości takie jak szczęście, miłość, rodzina, samoakceptacja są dużo ceniejsze niż to co powinnam mieć w szafie, jakie jest must have na dany miesiąc itp. Masz wielkie szczęście. Tak trzymaj a fanów Bakusiowej rodzinki będzie coraz więcej :) Pozdrawiam serdecznie. Kasia
Punkt 5 i 7 to jakby dosłownie o mnie…. koffam tego bloga <3
Ha, ha, no tak. Ciut kłamiemy, odrobinę manipulujemy. Ale wszystko z troski o naszych partnerów. Cóż poradzić, że panowie są tak słabego zdrowia. Serca mają słabiutkie, ataki serca popularne, więc trzeba im dawkować wrażenia :D
Pogratulować Paniom naiwnych, pierdołowatych (albo bardzo sprytnych i umiejących ten fakt zamaskować) mężów.
Uważam że nie ładnie jest kłamać męża i oczekiwać aby on nie kłamał mnie.
Ja zawsze mówię prawdę i nic złego się nie dzieje :))
Jestem mężatką od miesiąca ale z mężem jestem już 3 lata ale pkt 1,2,3,4 i 5 są już przerobione.
pkt 1 zawsze działa, pkt 2 ja dostaję wypłatę do ręki i na koniec miesiąca generalnie nie mam kasy :),
pkt. 3 promoszka działa zawsze, ale on wie, że ja faktycznie co miesiąc coś fajnego gdzieś wychaczę, bo ja lubię się w to bawić, pkt 4 prywatny mechanik = mąż po prostu :) , pkt 5 opiera się na stwierdzeniu albo „miałam mało czasu” albo „nie było tego co lubisz” albo „nie wiedziałam co Ci wziąć więc nie wzięłam nic” :) Dzieci nie mam i wagi w domu też nie posiadam :)
Pozdrawiam gorąco i uwielbiam Twojego bloga :)
T o ja dodam swoje :v
1. (W kwestii letnich butów) Nowe buty?! Nie, stare! W zimę kupiłam ;)
2. (Nowa torba plażowa) Mężu to nie jest torba dla mnie, to torba dla RODZINY! Przecież kąpielówki mu spakuję!
3. (Waga) Ten ręcznik strasznie ciężki / jestem przed okresem.
PS. Jaka Ty jesteś śliczna! <3
Hahah ostatnio taki dół wjechał we mnie i zrobił mi dziurę w misce olejowej!! ;)
Ja zawsze mowie mężowi prawdę. Jak chce kase to mu mowie wprost ile i na co i dostaje. Jak cos zepsuje to tez to mowie.
Takie rzewczywiste … Jakby z mojego życia wyjęte ;D