5 oznak chłoniaka u naszych rodziców/dziadków, które niesłusznie bagatelizujemy

5 oznak chłoniaka u naszych rodziców/dziadków, które niesłusznie bagatelizujemy

Wbrew pozorom ten tekst nie ma na celu Cię wystraszyć. Zależy mi na tym, żeby jak największa ilość osób zdała sobie sprawę z tego, że niektóre z objawów standardowo przypisywanych wiekowi, niekoniecznie z wiekiem mają coś wspólnego. Bagatelizujemy je i my – dzieci/wnuki i nasi rodzice/dziadkowie, którzy przekraczając granicę 60 roku życia są narażeni na tą chorobę bardziej niż my – „młodzi”.

Drodzy pasażerowie! Nie ma powodów do paniki!

Nie chcę też siać paniki i rozsyłać wszystkich ludzi, którzy przeczytają ten tekst po przychodniach czy od razu do księdza ;) Co prawda ja, po zapoznaniu się z materiałami, które otrzymałam w ramach kampanii informacyjno-edukacyjnej mało nie dostałam zawału, ale na szczęście kampania nie jest tylko „informacyjna” ale i „edukacyjna” więc oprócz informacji w formie czytanej otrzymałam też edukację w formie spotkania z Panem Profesorem Janem Walewskim – członkiem Rady Naukowej Centrum Onkologii w Warszawie. Brzmi strasznie prawda? Nie ma stresu! Pan Profesor to przesympatyczny człowiek, który mój strach zamienił w nadzieję. Podczas spotkania, dotarło do mnie, że chłoniak, o którym zaraz Ci napiszę kilka słów, to nie wyrok a nadzieja, bo to właśnie chłoniak jest nowotworem, który można leczyć bez skomplikowanych operacji, samym leczeniem farmakologicznym. Nie ma czegoś takiego jak przerzuty, jest bardzo łatwy do zdiagnozowania. Z drugiej jednak strony – niediagnozowany niestety może doprowadzić np. do paraliżu określonych narządów i niestety również śmierci.

Chłoniaka nie trzeba się bać! Ale trzeba o nim pamiętać bo jeśli go zbagatelizujemy, może pokazać swoje groźne oblicze.

Co to jest ten chłoniak? Okiem blondynki ;)

Wykładnię Pana Profesora przepuściłam przez mój blond filtr i dostosowałam do poziomu wiedzy i zainteresowania współczesnych internautów tak, żeby Cię nie zanudzić ale jednak coś wytłumaczyć. Chłoniak to nowotwór. Ale samo słowo nowotwór nie powinno Cię przerażać bo z nowotworem zaczyna być strasznie dopiero jak się okaże, że był złośliwy. Nowotworem jest każda brodawka i włókniak, tłuszczak czy torbiel. Chłoniak natomiast to taka ciekawa forma nowotworu bo z nim nie da rady, żeby był złośliwy. Chłoniaki dzielimy na dwie grupy: o przebiegu agresywnym i przebiegu powolnym. Z tymi powolnymi czasem można przejść przez całe życie i nawet po zdiagnozowaniu nic z nimi nie robimy. Gorzej jest z tymi przebiegającymi agresywnie.

No ale gdzie te chłoniaki właściwie „przebiegają”?

Chłoniak to nowotwór układu chłonnego. Układ chłonny to część układu odpornościowego, który pełni rolę naszego obrońcy. W razie jakiegokolwiek ataku przez obce białka (tak wygląda choroba u człowieka, nawet zwykła grypa), układ chłonny wytwarza żołnierzy, którzy z „obcymi” walczą. Chłoniaki najczęściej (choć nie zawsze) rozwijają się w węzłach chłonnych. W miejscach, które są takimi punktami orientacyjnymi naszego układu odpornościowego. Wygląda to mniej więcej tak, że węzeł chłonny wysyła swoich zwiadowców „w teren” a Ci powracają z informacją o tym czy w organizmie jest bezpiecznie, czy przedostał się do niego jakiś obcy. Jeśli się przedostał, nasz węzeł rozpoczyna walkę czyli produkuje przeciwciała, które mają za zadanie zniszczyć wroga. To dlatego podczas zwykłej grypy czy przeziębienia nasze węzły chłonne się powiększają. One wtedy niesamowicie intensywnie pracują co można zobaczyć gołym okiem, albo wyczuć ręką.

Czasem zdarza się jednak, że nasz układ odpornościowy sam choruje. W węzłach chłonnych gromadzą się limfocyty (czyli Ci nasi zwiadowcy, o których Ci wcześniej pisałam), które nagle stają się nieśmiertelne (a w rzeczywistości powinny umierać) i robi ich się zbyt dużo w jednym miejscu. Tłok nie sprzyja prawidłowemu funkcjonowaniu, znasz to dobrze z poświątecznych wyprzedaży w sklepach. Robisz zakupy, które nie są potrzebne, chwytasz byle-co, tracisz orientację w czasie i przestrzeni. Sklep pęka w szwach a Panie ekspedientki nie panują nad sytuacją. Tadaaam :) No powiedz, że załapałaś o co chodzi :) Skoro już załapałaś to Ci jeszcze powiem, że tylko 50-60% chłoniaków rozwija się w węzłach chłonnych. W pozostałych przypadkach chłoniaki pojawiają się w narządach, które nie należą do układu chłonnego a swoim „zachowaniem” przypominają inne nowotwory. Ale pamiętaj – z dwojga złego lepszy chłoniak!

„To nie musi być wiek, to może być chłoniak”

To nazwa ogólnopolskiej kampanii informacyjno-edukacyjnej, do której promowania zostałam zaproszona. Po przydługim (ale wierzę, że potrzebnym) wstępie możemy przejść do kulminacyjnej części naszego tematu czyli pięciu oznak chłoniaka, które z chłoniakiem na pierwszy rzut oka nie mają nic wspólnego. Co gorsza, przypisujemy je wiekowi osoby, u której objawy się pojawiają i… przyjmujemy do wiadomości.

1. Powiększone węzły chłonne. Jak je odróżnić od powiększenia węzłów przy standardowej infekcji? W przypadku chłoniaka często są niebolesne i utrzymują się przez okres kilku tygodni.

2. Nocne pocenie. Nie chodzi tu o zwykłe pocenie od zbyt wysokiej temperatury ustawionej na grzejniku tylko takie charakterystyczne uderzenia gorąca, po których w środku nocy trzeba zmieniać piżamę.

3. Permanentne zmęczenie. Często osoby starsze uznają, że to urok ich wieku. Że już nie są w takiej formie jak przedtem. Że tak już będzie. Nieprawda! Moja prababcia, która przeżyła ponad 80 lat, do ostatnich chwil chodziła na grzyby do lasu a energią mogła obdzielić pół wsi. Jeśli nasi rodzice czy dziadkowie przez dłuższy okres czasu czują się wyraźnie zmęczeni powinni skonsultować to z lekarzem.

4. Szybki spadek masy ciała o około 10%. To też często bagatelizujemy nazywając to potocznie „wypadaniem z ciała”. Okej, rzeczywiście osoby starsze chudną, ale na przestrzeni lat a nie tygodni czy miesięcy.

5. Gorączka pojawiająca się bez wyraźnej przyczyny. Chłoniaki są bardzo podstępne. Rozwijają się cichutko, przybierając postać standardowych w określonym wieku przypadłości. Gorączka to objaw walki organizmu z jakimś intruzem. Nie bagatelizujmy jej częstych nawrotów.

Porozmawiaj z bliskimi…

Porozmawiaj z rodzicami, z dziadkami. Powiedz im o tym czego się dowiedziałaś. Nie chodzi o to żeby straszyć. Chodzi o to, żeby ich uświadomić. To jest ważne szczególnie w przypadku chłoniaków postępujących agresywnie, które potrafią podwoić swoją objętość w ciągu doby! Chłoniak to owszem, w wielu przypadkach niebezpieczny nowotwór, ale bardzo łatwy do leczenia więc lepiej wiedzieć o nim wcześniej. Pamiętaj! Chłoniak to nie wyrok! Ale zbagatelizowany może doprowadzić nawet do śmierci.