Paradoks goni paradoks… Podejrzewałam, że tak będzie, ale nie spodziewałam się, że może być AŻ TAK. Poniedziałek, 20:20 a ja siedzę sobie przed komputerem we względnie posprzątanym mieszkaniu. Na poduszce obok leży mała niebieskooka kuleczka wysysająca resztki kaszy z butli. Za chwilę zabiorę się za pakowanie. Jutro wylatuję do Włoch. Krótka, 3-dniowa delegacja i znów jestem z moimi chłopakami. Fajnie się złożyło bo akurat w tym czasie duży chłopak ma dwudniowe szkolenie. A co z mniejszym? Mniejszy wstaje w sobotę rano i rozgląda się za Babą Iwąką. Uwielbia z nią spędzać czas. Ma „swojego człowieka” 10 godzin dziennie. Chodzi na spacery, bawi się z pieskiem, tańczy, śpiewa, szaleje, po czym zasypia w ramionach Baby. A kiedy się budzi w domu są już rodzice gotowi do szaleństw do późnych godzin nocnych.
To nie bajka kochani. To nasza rzeczywistość. Mój powrót do pracy był najlepszą decyzją jaką mogliśmy podjąć. Paradoksalnie mam więcej czasu na wszystko. Na pracę, na dziecko, na męża, na bloga (hmm… no nie no… jest mniej tego czasu na bloga ale jakoś dziwnie się wyrabiam ze wszystkim na spokojnie). Jedyny minus to krótkie dni. Nie mam kiedy robić zdjęć. Ale zostają nam jeszcze weekendy – poradzimy sobie. Owszem, długie, tygodniowe wyjazdy takie jak ten do Paryża są męczarnią – głównie dla mnie. Tęsknota zżera, nie ma co się oszukiwać. Ale takich nie będzie wiele. Delegacje trwają zazwyczaj 3-4 dni. Negatywów brak :)
Jak wygląda teraz mój dzień? Wstajemy z Maćkiem około 6 rano. Jak na razie system porannego „ogarniania” wychodzi nam idealnie. Dochodzimy już do takiej wprawy, że wyrabiamy się nawet ze śniadaniem i wypiciem połowy porannej kawki :) 7:15 wkracza Baba Iwąka. Krótkie pogaduchy, gonitwa w poszukiwaniu zgubionego telefonu/kluczy/komputera/buta/notatnika i możemy wychodzić. Wspólna podróż do pracy. Buzi, buzi u mnie pod firmą i już stoję przed ekspresem do kawy żeby przygotować sobie „drugie pół” kawki. Dzień mija ekspresowo. Ale co najważniejsze – bezstresowo. Mam to szczęście, że w pracy mam bardzo fajną atmosferę, lubię swój zarząd, lubię ludzi, z którymi współpracuję na co dzień. W połowie dnia wyskakujemy na lunch z mężem do restauracji, w której się poznaliśmy <3 To nie reklama, ale restauracja, w której jadamy jest tak klimatyczna, że muszę Wam ją pokazać. Tym bardziej, że wiążą się z nią takie pozytywne wspomnienia :) Nazywa się Na Skrajnej. Wpadajcie! Może akurat się zjedziemy na lunch :)
Około 17 jesteśmy w domu. Wita nas mała kuleczka z okrzykiem „heeeeeej”, albo czymś w tym stylu :) Nooo chyba, że śpi. Wtedy mamy jeszcze chwilunię dla siebie <sesesesese> Czego chcieć więcej od życia? No może tego, żeby to małe zaczęło chodzić spać około 19 a nie 23. Koleżanka w pracy (też mama) powiedziała mi, że jej mały śpi 3 godziny w ciągu dnia a o 19 ledwo zjada butlę bo już mu się zamykają oczy. Jak tego dokonać? Podpowiedzcie mi! Skoro nauczył się przesypiać noce, może uda nam się nauczyć go i tego? :)
Paradoks goni paradoks… mam mniej czasu, ale jestem w stanie zrobić więcej. Znów czuję się atrakcyjna i spełniona zakładając do pracy szpilki i marynarkę. Znów obowiązkowo hybryda na paznokciach, noga ogolona żeby rajstop nie podrzeć, perfuma na szyję żeby dziecięcą kupę zatuszować. Jest dobrze moje kochane :) Jest super! A wiecie co jest najlepsze? Będzie jeszcze lepiej bo lista moich marzeń do spełnienia niedługo skróci się o kolejną pozycję. Ale o tym powiem Wam niedługo. Wszystko w swoim czasie.
Nie myślcie, że moje życie składa się z samych pozytywów. Tak nie jest. Są negatywy. Są cały czas. Ale są dla mnie totalnie nieważne. Podpowiem Wam w kolejnym wpisie jak to robię. Obiecuję, że pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
Miłej nocy dziewczyny!!!
Mieć Babcię na wyciągnięcie ręki to SKARB! zazdrościmy…
Również zazdroszczę :) My musieliśmy skorzystać ze żłobka, ale że Mały w nim chorował cały (!) miesiąc to zdecydowaliśmy się na zaufaną nianię (znajomą) :)
Przy dziecku człowiek uczy się lepiej ogarniać. Ma więcej obowiązków, to się mobilizuje. A taka babcia to skarb.
Podniosłaś mnie na duchu, bo ja wracam w poniedziałek do pracy i boję się czy doba nie będzie za krótka.
Pati dasz radę zobaczysz :) To jest niesamowite, ale do wszystkiego mam 10x więcej powera. Jest jeszcze jeden prosty „dopalacz” w moim przypadku – mam to szczęście, że jestem osobą wierzącą. Ale niezależnie od tego jak jest u Ciebie, trzymam kciuki baaaaaardzo mocno :*
Super wpis, po prostu super sie czyta, babcia to faktycznie skarb, ale nasze obie pracuja. Moj maly tez spi w dzien 2 czasem nawet 3 godz i chodzi spac o 7 najpozniej o 8 ale to zalezy od drzemki w dzien ;) pozdrawiamy Bakusiowa rodzinke :**
Mój mały śpi od 20- do 7-8 rano a w ciągu dnia ma dwie drzemki o 9:30 do 11:30 i od 15 do 16:30 więc jest myślę super pod tym względem. Ale to miesiące tej samej rutyny. Nie dni , nie tygodnie a miesiące.
Marzy mi się taka praca jak Twoja! Ale jeszcze nie teraz jeszcze synek podobnie. Bardzo chciałabym Cię poznać pogadać tak na żywo jak będziesz w Krakowie zapraszam na kawkę :) tyle mogłabym się od Ciebie uczyć :)))
Zazdroszczę Ci tego, że masz pracę którą lubisz.. Ja swoją na początku lubiłam, uwielbiałam, godzinami mogłam tam siedzieć a jak miałam iść na urlop to miałam doła, że mnie tam nie będzie! A teraz…Teraz tak się wszystko w firmie pozmieniało że chodzę tam tylko z musu,tzn.wrócę tam po macierzyński już za kilka tygodni:-(
Super, tylko pozazdroscic ale sama to przechodzilam pare lat temu I niestety czlowiem sie po paru miesiacach wypala…. po powrocie z pracy nie wiadomo w co rece wlozyc – pranie, prasowanie, gotowanie obiadu, zakupy, ogarniecie mieszkania po calym dniu nieobecnosci….. czy moglabys zdradzic jak udaje ci sie to wszystko pogodzic czy rowniez babcia pomaga :) A juz nie mowiac o zmeczeniu po 10 godzinach po pracy I czasie dla siebie…..
Czy pisałaś gdzieś o tym jak oduczyłaś synka budzenia się w nocy? Chętnie bym to przeczytała a nie mogę się doszukać
W całym tym wpisie wyczuwa się Twoją energie i zadowolenie. Odnoszę wrażenie, że powrót do pracy dodał Ci sił. Fajnie, że Wam dobrze. Tylko jak tak to czytam to zadaje sobie pytanie czemu mi ciągle brakuje czasu?A moja doba przecież ma tyle samo godzin…
Pozdrawiam Was serdecznie:)
A ja się właśnie zastanawiam nad powrotem do pracy. Natala czasem potrafi zmęczyć. Praca zawodowa + dziecko i dom po pracy. Ciekawe czy tez będę taka zadowolona.
Babcia to skarb ;) Nie wiem czy bez niej poradziłabym sobie. Jednak gdy będę wracać do pracy, synka pośle do żłobka niestety.
super jest poczytać kogoś o tak optymistycznym podejściu:)