Matka interesowna – to ja! Nie zgadniesz co robię dla siebie, zamiast dla dziecka :)

Matka interesowna – to ja! Nie zgadniesz co robię dla siebie, zamiast dla dziecka :)

Jest pewna rzecz, którą robię bardziej dla siebie niż dla dziecka. Ciekawa jestem czy Ty też tak masz. Czy Ty też, chociaż podświadomie, myślisz w tej sytuacji o sobie, nie tylko o dziecku. Przez długi czas się za to biczowałam. Wydawało mi się, że skoro jestem mamą, wypadałoby żebym akurat tę czynność robiła tylko z myślą o dziecku. Bo to jemu ma to wszystko służyć. Jego rozwojowi, jego wygodzie… No o wspomnieniach to jeszcze niespecjalnie mogę mówić w kontekście Milenki, ale Matiego już jak najbardziej. Dobra, nie trzymam Cię w niepewności. Chodzi o wieczorne rytuały, które mają na celu zapewnienie dziecku spokojnego snu przez całą noc (i możliwie jak najszybszego zaśnięcia haaaaaha) :)

Ja to kurdę robię dla siebie, no! Maciek robi to dla siebie. Robimy to bardziej dla nas niż dla dzieci. Bo my, po całym dniu z tą kompanią jesteśmy tak padnięci, że równie dobrze moglibyśmy zasnąć w opakowaniu, na dywanie (pozdro dla mojego męża, który opanował tę umiejętność do perfekcji). My wręcz marzymy o tym, żeby te nasze Pączki poszły jak najszybciej spać i spały jak najdłużej :) Dla naszego dobra. Naszego odpoczynku i naszej wygody.

I ja tu nie będę prawiła morałów o tym jak wygląda jakość opieki nad dzieckiem przez zmęczonego rodzica, kontra rodzica wypoczętego (względnie) bo obydwie dobrze o tym wiemy. Ludzi brakiem snu się torturuje! I to jest jedna z najbardziej efektywnych form tortur! I wcale mnie to nie dziwi. W końcu sen to podstawowa forma regeneracji naszego organizmu i jeśli taka potrzeba jest zaburzana, to wpływa to na cały nasz organizm. Łącznie z tym, że tyjemy! Wiem… to drastyczny argument, ale musiałam go użyć, żeby przemówić Ci do rozsądku, w razie gdybyś chciała mi tu tłumaczyć, że dziecko to taki okres w życiu rodzica i że to minie itd. Okres minie, ale kilogramy zostaną, buuuu!!! Straszę Cię :)

Ale już tak po prostu serio, serio, z prawdziwa troską i jakimś tam doświadczeniem na koncie chciałabym Ci podpowiedzieć, żebyś tych rytuałów spróbowała serio. Bo one naprawdę działają i ja to widzę i odczuwam. A co lepsze… wypróbowałam to na samej sobie. Więc jeśli rytuały działają na jakość mojego snu, to co dopiero na takiego maluszka? Starszaka w sumie też, tylko ze starszakiem nie ma stresu, że mu przemięknie pieluszka w nocy :)

U nas jest tak, że około 19 idziemy z Milenką do łazienki na „myju-myju”. Mati w tym czasie ogląda baję na dobranoc, a kiedy baja się kończy przychodzi do łazienki. Jedno z nas niesie wtedy Milenkę do sypialni a drugie myje starszaka. Milenka jeśli jest najedzona przed kąpielą zasypia już w trakcie ubierania w śpioszki. Musi być smoczek gdzieś w okolicy bo to jest jej przyjaciel do usypiania numer 1. Ja daję dzieciom jeść wtedy kiedy są głodne, nie wtedy, kiedy wybija określona godzina w harmonogramie dnia, więc często bywa tak, że Milenka je dopiero po umyciu. Wtedy już nawet smoczek nie jest jej potrzebny bo zasypia już pod koniec butelki. Tak tak, niestety na noc jest już u nas butla. Milenka coraz bardziej gardzi moimi piersiami. Jedyną osobą, która się na ich widok jeszcze cieszy jest Maciek chociaż powiem Ci w tajemnicy, że baaaardzo mu się dziwię bo to tak jakby się cieszyć z pustej skórki od banana… if U know what I mean ;) No, ale o tym to sobie kiedyś może pogadamy w innych okolicznościach. Lecimy dalej z rytuałami :)

Do mleka wieczornego zaczęłam dodawać Milence trochę kaszki jaglanej. Takiej bez dodatku cukru. Nie wiem czy działa to, czy po prostu #JejRóżowość robi coraz większe przerwy w karmieniu nocnym, ale coraz częściej jest tak, że po kolacji, Milenka domaga się jedzenia około 3 w nocy i później już po przebudzeniu około 7, albo i wcale i chce jeść dopiero około 8-9 rano.

Latem zawsze była chociażby mikroszczelina w oknie, żeby Milenka miała świeże powietrze. Teraz, kiedy zaczął się sezon grzewczy, włączamy nawilżacz bo zaczęła nam pokasływać przez sen. Chyba działa :) Myślałam, że nasze wspomaganie snu dziecka (i rodzica, sorry) na tym się właściwie kończy. Po odłożeniu Milenki do kołyski wychodzę do Matiego czytać książkę na dobranoc, albo zwlec z podłogi Maćka, który w trakcie czytania zasnął :) Wyganiam do Milenki Maćka (ja niestety budzę się na każde jej poruszenie i serio słyszę jak spada z niej kocyk więc to nie są żarty) a sama kładę się obok Matiego. Wolę spać na jednoosobowym łóżku z nim, niż w sypialni, bo tam jak nie kocyk spada to mąż chrapie jak traktor… NERWICAAA!

No, ale wracając do tego wspomagania snu dziecka. Co jeszcze wpływa na jego jakość, na co zupełnie do tej pory nie wpadłam? Pieluszka! Ja wiem… to jest mega oczywiste, ale kompletnie na to nie wpadłam dopóki nie posłuchałam Agnieszki Piotrowskiej – pierwszej w Polsce certyfikowanej konsultantki ds. snu dziecka. Nieźle co? Nieźle, że taki fajny zawód, a nie, że pieluszka bo tak naprawdę, podczas konferencji Pampers, na której Agnieszka występowała, strzeliłam sobie takiego konkretnego FacePalma kiedy dotarło do mnie, że PRZECIEŻ PIELUSZKA! A właściwie to pieluchomajtki w naszym przypadku. Jestem ich wierną fanką. Wiem, wiem, powtarzam się za każdym razem, ale nawet ostatnio dostałam podczas storiesowego Q&A, wiadomość z podziękowaniem za to, że pokazałam Pampers Pants bo one naprawdę odmieniają życie i dziecka i rodziców :) I okazuje się, że niekoniecznie tak wszystkie mamy o nich wiedzą :) A szczególnie o moich ukochany pantsach Premium Care – najlepsze z całej oferty Pampers.

Podczas tego spotkania oglądałam doświadczenie, w którym porównywana była pieluszka z takiej meeeega popularnej sieciówki, której nazwy nie mogę podać bo nie pozwala mi na to prawo, ale znasz te pieluszki na bank. Niby to samo a jednak nie. Pieluszki Pampers z linii Active Baby (opakowanie trochę się zmieniło – wrzucam Ci zdjęcie niżej) mają 3 kanaliki, które równomiernie rozprowadzają wilgoć. Nic się nie przesuwa, nawet w sytuacji, w której konkretnie potrząsniemy pieluszką a sam wkład chłonny jest oddzielony od skóry dodatkowymi warstwami. Te pieluszki wyróżniają się unikalną dla Pampersa warstwą „Sleep”, która pomaga szybko odprowadzić wilgoć od skóry do wnętrza pieluszki jednocześnie równomiernie ją rozprowadzając po całej powierzchni. Wkład chłonny w postaci 3 chłonnych kanalików absorbuje wilgoć i nie zbryla się nawet po zmoczeniu. To zapewnia dziecku komfort nawet wtedy gdy intensywnie się rusza / zmienia pozycję w czasie snu.

Pieluszka, w której dziecko może przespać spokojnie całą noc to właściwie podstawa. Ja o tym nie pomyślałam bo używam pieluszek Pampers od samego początku. Powiem więcej – chciałam je zdradzić z pieluszkami ekologicznymi, które okazały się drogą, szeleszczącą ceratą. Ekologiczną ale ceratą :)

Wracając do naszych rytuałów i wyspanych zarówno dzieci jak i rodziców, jeśli masz problem i Twoje dziecko nie śpi dobrze w nocy polecam Ci poświęcenie chwili na przeanalizowanie wieczornych rytuałów i warunków, w jakich śpi Twoje dziecko. Ja widzę mega różnicę w zachowaniu i śnie Milenki jeśli się zasiedzimy wieczorem i na przykład jej nie kąpiemy przed snem albo zasypia w wózku na dole zamiast ze mną na górze. Warto też przeanalizować co dziecko je na noc bo kaszki z dodatkiem cukru wcale nie są bardziej treściwe. Cukier pobudza to raz, a dwa, obciąża malutki brzuszek. Może być też tak, że dziecko jest uzależnione od smoczka – tu Agnieszka podpowiedziała mi, że warto małymi kroczkami uczyć dziecko spania bez smoczka, wtedy dziecko będzie się mniej wierciło w jego poszukiwaniu, albo położyć tych smoczków w okolicach rączek trochę więcej, żeby dziecko (to działa przy starszych) samo mogło po smoczek sięgnąć i włożyć go do buzi bez wiercenia się i budzenia rodziców.

Warto też sprawdzić tę pieluszkę. Kupić na spróbowanie, tylko na noc, pieluszki Pampers (albo pieluchomajtki, mówię Ci, że to dla dziecka meeeega wygoda, pokochasz pieluchomajtki tak jak ja). Tak tylko żeby sprawdzić. Jeśli nie będziesz widziała różnicy, wrócisz do tych, których używasz.

Aaaaa! Jeszcze jedna ciekawostka! I pewnie sporo mam przyzna mi rację. Przetrzymywanie dziecka dłużej, żeby lepiej spało nie pomaga. Wręcz odwrotnie, wpływa negatywnie na jego sen. Fazy snu dzieci są rozłożone trochę inaczej niż te u dorosłych i jeśli dziecko jest zbyt zmęczone, może mieć właśnie problem z zaśnięciem a później ze spokojnym snem.

Takie ciekawostki zasłyszałam. Taka mądra jestem ;) Ale najlepszą z mądrości i odkryciem stulecia jakie chcę Ci przekazać jest to, że dziecko jest tak samo Twoje jak i męża i jeśli nie masz możliwości w tygodniu, to chociaż w weekend idź kobieto na zasłużone odsypianie bo prawo do snu i regeneracji należy się NAWET matkom! I żonom :) Kochankom nie :)

PS. Patrz tylko jak wyspane dziecko szaleje :) Ta dziewczyna zdecydowanie ma charakterek po tatusiu ;) No doooooobra no… zapowiada się Malwina 2. Wyspana Malwina 2. Szacun dla jej przyszłego męża :)