Bezsenne noce, wahania nastrojów. Dziecko na filmie płacze – ja płaczę. Dziecko na filmie się śmieje – ja płaczę. Dziecko na filmie… ja płaczę. Ostra jazda bez trzymanki. Maciek nie wiedział już, co robić, bo ja raz płakałam z rozpaczy, a raz ze szczęścia. A kiedy nie wstrzelił się w aktualny powód płaczu, płakałam… no bo jak on mógł się nie wstrzelić? Pewnie już mnie nie kocha! No bo jak można kochać taką wielką opuchniętą kulką, która w niczym nie przypomina zgrabnej blondynki sprzed ciąży.
No właśnie. I w całym tym szaleństwie nieprzyjemnych wspomnień ja nadal, jak głupia, oglądam się za małymi bobasami i odliczam minuty, dni do „odpowiedniego momentu” na zajście w kolejną ciążę. Matko Bakusiowa ogarnij się, przypomnij sobie, jak to było w „tamtych czasach”. Przypomnij sobie, co nie dawało Ci spać w nocy, zanim znów zaserwujesz sobie powtórkę z rozrywki…
- Nie schudnę po ciąży. Nie ma opcji. Jak można schudnąć 30 kg. Ile to będzie trwało! A co z moją skórą! Przecież ja się będę potykała o własny brzuch.
- Brzuch, no właśnie! Jeszcze chwila a rozstępy, które poszatkowały mi uda zrobią to samo z moim brzuchem. Co ja z tym brzuchem zrobię? W co go upchnę?
- W co, no właśnie! Już nigdy nie założę moich ukochanych rurek, już nigdy nie wcisnę się w seksowną małą czarną. Już nigdy nie wcisnę w 12 centymetrowe szpilki moich świńskich raciczek.
- Raciczek, no właśnie! Gdzie się podziały moje stopy? A właściwie to dlaczego one są takie potężne! Czy ja kiedykolwiek odzyskam kostki? Dlaczego ja tak puchnę, przecież piję wodę. Dlaczego ten lekarz nie przepisał mi tabletek na puchnięcie!
- Lekarz, no właśnie! A jeśli ten lekarz nie widzi, że coś jest nie tak? Jeśli to puchnięcie oznacza zatrucie ciążowe?
- Zatrucie ciążowe, no właśnie! Co wtedy z moim dzieckiem? Co jeśli nie zauważymy tego w porę? Co jeśli wody płodowe zaczną je truć?
- Wody płodowe, no właśnie! A co jeśli ja nie zauważyłam i one mi już odeszły? W końcu to mój pierwszy raz. Pojęcia nie mam jak to wygląda. Co jeśli ja już rodzę?
- Rodzę, no właśnie! Co jeśli nie zdążę dojechać do szpitala? A jeśli zdążę to okaże się, że nie ma miejsca i żaden lekarz nie będzie chciał mnie przyjąć?
- Lekarz, no właśnie! Co jeśli źle przyjmie mój poród? Co jeśli okaże się, że zrobi krzywdę mojemu dziecku? Co jeśli moje dziecko będzie przez niego chore? A może ono jest chore a ja o tym nie wiem?
- Chore? No przestań! USG u dwóch niezależnych lekarzy, wyniki fantastyczne. Na śniadanie witaminki, na obiad żelazo, na kolację kwas foliowy. Musi być dobrze!
Ciąża z filmowym „stanem błogosławionym” niewiele ma wspólnego. No chyba, że moja była jakaś oderwana od rzeczywistości. Co by nie było dziewczyny, każdy stres jest wart uśmiechu naszego dziecka, widoku jego pulchnych stópek i zapachu włosów o poranku. Jestem gotowa zaryzykować wszystko jeszcze raz dla miłości.
Uwielbiam czytać Twojego bloga :)
U mnie było w ciąży podobnie, ale wszystko skończyło się dobrze, i mam teraz 3,5 rocznego synka :)
Czasem myślę o drugim dziecku, ale u mnie to niestety dosyć odległy temat.
Pozdrowienia i ucałowania dla ślicznego Bakusia :*
Powiem Ci tak. Ja właśnie jestem w 21 tygodniu drugiej ciąży i jest tak samo chujowo jak za pierwszym razem a nawet gorzej, bo przy 2,5 rocznej córce jakoś średnio mam czas na wylegiwanie się więc jest ciężko miejscami, ale dobrze wiemy że to stan przejściowy, że poród będzie pięknym zakończeniem tej udręki a na końcu czeka nas nagroda najlepsza że wszystkich, po prostu warto ta cała katorge przejść :) A jak słyszę tekst ze to stan błogosławiony albo że ciąża to nie chorba to wzbudza to we mnie taka agresję że lepiej by osoba wypowiadajaca te słowa zachowała bezpieczna odległość ;)
Mimo wszystko było i jest cudownie!!! :-) a teraz poszukaj plusów i samych pozytywów ;-)
Ja teraz jestem w 2 ciazy w 25 tygodniu i moim największym stresem było czy nie porpnie.Teraz czy nie urodze przed czasem.Do tej pory wszystko jest ok badania,na usg dzidzia zdrowa rośnie ☺ .a mimo tego I tak myśli krążą w koło tego aby wszystko było dobrze.O to ze tyje i ze z 20 parę kilo będzie do zrzucenia nie martwie się bo wiem ze jak się zapre to schudnę :) ale w pierwszej ciąży tez byłam jedna wielka huśtawka emocjonalna.Śmiech w płacz a płacz w furie gniewu.Teraz w 2 ciazy zdecydowanie lepiej.Nie mam takich wahań nastrojów ani wybuchów emocji.Wiec bierz się moja droga za drugą dzidzie bo taka jest prawda że nigdy nie ma dobrego momentu.Zawsze jest jakieś coś..A jak już będzie to zobaczysz że dacie rade ☺
Ja za to najbardziej bałam się tego, że jak już się urodzi, to źle go wezmę na ręce i mu główka odpadnie. Nawet mi się to śniło nie raz i budziłam się z krzykiem… ja nie wiem kto mi coś takiego wmówił :-)
I jeszcze całą ciążę się bałam, że poronię. Najpierw czekałam aż zacznie się ruszać, żebym wiedziała, że żyję a potem za każdym razem, gdy się nie ruszał umierałam z przerażenia.
Ja też się bałam, że główka dziecku odpadnie! Hurra! Wreszcie znalazłam kogoś kto czuł to co ja, bo otoczenie się ze mnie śmiało!!! Tylko, że ja wiem skąd mi się to wzięło. Mialam lalkę, bobasa, i jej właśnie, po pewnym czasie, odpadala głowa. Pielegniarka po porodzie zapytała mnie czemu nie wezmę córki na ręce ( Justynka urodziła sie w 35 hbd i najpierw nie wolno jej było przytulać, dostawala antybiotyki, leżała w inkubatorze) ale po kilku dniach juz było lepiej tylko ja się bałam. I jak o moich lekach opowiedzialam pielegniarce to ona się mnie zapytała: czy Pani boi sie swojego dziecka? I podała mi Justynę. Od tej pory lęki zniknęły, a ja nie chcialam się rozstawać z moją Kruszynka. Pozdrawiam.
:))))
Moja córka ma 4 latka i czekamy własnie na drugą, która pojawi się za 6 tygodni :) Najlepsze jest to że ta ciąża jest wspaniała w porównaniu do pierwszej i całkiem inna! :)
Moja kluska ma siedem miesięcy a ja cały czas myślę o drugim bobasku :-)
I kolejnym o gromie miłości ❤
Aaa to kiedy nadejdzie ten moment na drugiego dzidziusia? Bo ja tez juz mam swoj ustalony :D
Ja dobrze przeżyłam ciążę, nie miałam problemów, ale na drugą jeszcze poczekam… przy naszym szogunie nie zdecydowałabym się na maleństwo, bo skończyłabym w psychiatryku ;)
O maj gad… W końcu coś dla mnie :) ja jestem właśnie w drugiej ciąży.. W tzw chcianej – nie planowanej.. To dopiero połowa.. A może już połowa a ja mam dwa razy tyle siwych włosów pozew rozwodowy pisze trzy razy dziennie… Płacze non stop a bo pogoda zła a bo piękna a pierworodna chora i wyjść nie można a bo zasnąć nie mogę a bo spać mi się chce.. Maj gad o co tu chodzi..
W pierwszej wszyscy nosili na rękach pytali co u Ciebie.. A teraz??? Kręgosłup pęka od noszenia Młodej a przecież ona ciągle mama mama.. Tata twierdzi że skoro dałam sobie radę w pierwszej tak super to z drugą też sobie poradzę… Juz się nie mogę doczekać rozwiązania.. I tych pulchnych stopek.. Choc mam nadzieję że aż takie pulchne nie będą i nie rozewrwie mnie za mocno Hehe a tymczasem idę się przytulić do tej mojej na razie Jedynaczki..i z myślą że już niedługo to wszystko co uciążliwe w tej ciąży się skończy pójdę spać :) ps.. I nie ma co się zastanawiać.. Działać trzeba póki bociany nam nie pozdychaly Hehe buzka!!!!
Prawdziwy dekalog ciężarnych kobiet :)
Malwinko, podziwiam kochana Twój instynkt macierzyński :) ja jestem chyba wybrakowana pod tym względem :P
Twój synek nie ma 14tu miesięcy a Tobie już się marzy następny ….
U mnie też ciąża na tapecie tyle, że w praktyce :P i wątpliwości i pytań też mam całe mnóstwo
Znowu mnie ona zastała w momencie kiedy jeżdżę do szkoły (ale to pewnie wiesz :P) przerabiałam już to i obiecałam sobie, że drugi raz sobie tego nie zafunduje a tu proszę … Jakoś nie myślę o tym, że znowu będę wielka z galopującym cellulitem, za to myślę jak ja sobie poradzę z dwójką małych dzieci np wieczorami kiedy jest najwięcej pracy. Maćka praktycznie 4 razy w tyg nie ma w domu do godziny 21szej w tym dwa z nich to dyżury gdzie nie ma go dobę :( chwilami mam wrażenie, że moje małżeństwo tego nie udźwignie albo bardziej ja tego nie zniesę :):)
Zuza ma teraz 2,5 roku i jest tak fantastyczna, że można ją łyżkami jeść. Jesteśmy teraz razem w domu (bom na zwolnieniu) i mamy taki niesamowity kontakt jak nigdy. Rozgadała się, ma swoje zdanie, dokładnie wie co jej się podoba a co nie. Drugie też zapowiada się tak samo temperamentne bo też będzie z kwietnia :) ale jak powie do mnie „mamuś” i wyszczerzy te mleczaki to topnieje w ciągu sekundy ..
Mam też swoje małe marzenia … chciałabym żeby maluch lepiej jadł, z Zuzą do tej pory bywa różnie bo nie wszystko toleruje …
Ściskam babeczki :)
Po tym 2 zdjęciu stwierdzam jednoznacznie że Bakus jest w 100% podobny do Ciebie!! :-)
Ojej rozterki ciążowe :-) chyba każda z nas to przechodzi, szczególnie pod koniec, przynajmniej ja tak miałam jak się rusza to dobrze żyje, jak za często i za intensywnie o Boże coś się dzieje, na pewno coś niedobrego, nie rusza się przez godzinę o matko chyba pojadę do lekarza niech zobaczy czy wszystko dobrze. Masakra. Miesiąc przed porodem mogłabym już urodzić byłabym spokojniejszy, skurcz o matko rodze jeszcze nie teraz jeszcze poczekaj tydzień. Teraz kiedy jestem na finiszu 2 ciąży ( 34 tydz) jest to samo. Dochodzi dotego sstrach o starszego przecież on ma dopiero 15 miesięcy jak on zniesie obecność siostry, czy będzie zazdrosny, czy nie zrobi jej krzywdy, jak on wytrzyma ten czas kiedy ja będę w szpitalu, sam bez mamy, jak to będzie Kiedy będę musiała dzielić swój czas między dwójkę. Kurde chyba jakoś to będzie :-) na szczęście przy nawale obowiązków myślenie kiedy z wieloryba znowu przeobraże się w kobietę przychodzą nie za często :-)
P.s.
Życzę owocnych starań:-)
Co ja bym dała za te rozterki. Póki co badania, monitoringi, wspomagacze… a tak już marzę o małych stopach. Ehhh
Jakie to prawdziwe, jestem w 34 tyg ciąży i czytając Twój wpis czuję jakby to było o mnie.. Podziwiam i dziękuję, że uswiadamiasz Nas wszystkie, że nie jesteśmy same w tych ciążowych rozsterkach.
Oj znam te myśli! Szczególnie o porodzie, zdrowiu dziecka itp. Myślałam, że tylko ja miałam taki misz masz w głowie a tu proszę! Cóż za pocieszenie :))
W czasie ciąży najchętniej nie wychodziłabym z gabinetu lekarskiego, nie dlatego że było mi tam przyjemnie po prostu tylko max dwa dni po wizycie byłam spokojna o synka a później ciągle coś mnie niepokoiło. Wydawało mi się ze coś takiego jak wahania nastroju mnie nie dotyczy ale jak sobie teraz przypomnę te kłótnie z mężem o pierdoły to inaczej nie da się tego wytłumaczyć jak szalejące hormony i chyba tylko naprawdę mocno kochający mężczyzna jest w stanie to znieść. Mój synek skończył dwa latka i ja też myślę o drugiej ciąży tylko te wymioty całodobowe i paskudne samopoczucie narazie mnie zniechęcają bo nie wyobrażam sobie biegać za synkiem całymi dniami jeśli miałabym czuć się tak jak wtedy. Myślę że zaczekam jeszcze dwa lata aż synek się usamodzielni. Będzie pięknie :) :*
Ty to jesteś niesamowita :-) piszesz przepięknie :-) mam syna i córeczkę i pewnie jakby mi zdrowie pozwoliło to zdecydowalabym się na jeszcze jedno ;) cały deskomfort i ból wynagradza maleńki cud :-) szkoda , że już nie poczuje pierwszych ruchów , później kopnięc i tego cudownego pierwszego spotkania z nowo narodzonym Skarbem ;)
oj miałam tak samo,te same pytania,te same wahania nastrojów…..myslałam,że to sie nigdy nie skonczy,że nikt mnie nie rozumie….dobrze ze mam to za sobą i uśmiech dziecka wszystko wynagradza….jeszcze jak głaszcze mnie po głowie o poranku i mówi „maaamoo”takim troskliwym wzrokiem:) (symuś 2 latka)
U mnie było trochę inaczej . będąc w ciąży nie miałam takich myśli bo wiedziałam, że wszystko będzie dobrze , wyniki, USG na sześć – tylko problemy z ciśnieniem były z powodu przytycia ponad 30 kg, ale wszystko pod kontrolą. Ale taki stan był do 39 tyg ciąży jak trafiłam za wysokim ciśnieniem do szpitala, wtedy tysiąc myśli mi przeszło przez głowę, modliłam się żeby dziecko było tylko zdrowe żeby wszystko było ok, po zrobieniu mi wszystkich wyników lekarz mówi że wszystko dobrze i że na drugi dzień wypiszemy Panią do domu, ucieszyłam się i poczułam jakby kamień z serca mi spadł, ale na drugi dzień rano jak miałam wyjść do domu wody płodowe mi odeszły, a wieczorem zrobili mi cesarskie cięcie – no i mój scenariusz który przeszedł mi przez głowę jak trafiłam do szpitala okazał się prawdą :( Syn przez niedotlenienie rodził się w zamartwicy w zielono krwistych wodach , dziś ma 6 lat jest dzieckiem ciężko chorym , ale kochanym :) To jest moje jedyne dziecko , chciałabym mieć jeszcze jedno, zdrowe dziecko, często myślę o tym, ale strach co zrobili mi z pierwszym dzieckiem mnie paraliżuje i nie wiem czy dałabym radę psychicznie przejść spokojnie przez kolejną ciążę . Kocham dzieci wszystkie patrząc na nie odrazu pojawia się uśmiech na mojej twarzy …. Może kiedyś odważę się. Pozdrawiam
U mnie jedna niedająca się zabić myśl – czy dziecko da rade do porodu – już raz poroniłam i co dzień boję się, że może się to powtórzyć :(