7 sposobów na zajęcie chorego dziecka w domu [skuteczne!]

7 sposobów na zajęcie chorego dziecka w domu [skuteczne!]

No tego to jeszcze nie było, żeby mi dziecko zachorowało do tworzenia wpisu o… chorowaniu dziecka :) A co lepsze, żeby ten wpis napisać, musiałam wszystkie te sposoby, które zaraz Ci polecę, wprowadzić w czyn :) Także wpis jest najbardziej aktualny z aktualnych i najbardziej życiowy z życiowych :) A to piękne, uśmiechnięte dziecko, wystrojone jak na bal jest w rzeczywistości małym chorowitkiem, który aktualnie mierzy się już z czwartym wirusem w ciągu niecałych dwóch miesięcy. No wiecie… pierwszy rok w przedszkolu więc swoje przechorować musi. Ale jak się jest księżniczką z krwi i kości to nie ma, że choroba – jak są zdjęcia to musi być suknia :) Nawet z glutem do pasa :)

Do stworzenia tego wpisu zaprosił nas Herbapol Wrocław SA producent syropu Pyrosal, który zaraz zobaczysz na zdjęciu. Jeśli Twoje dziecko zaczyna flikać, kaszleć i widzisz, że to pierwsza faza przeziębienia czy grypy, wtedy warto po niego sięgnąć bo jego składniki działają przeciwgorączkowo, napotnie i przeciwzapalnie. Dobrze się też sprawdzi przy zapaleniu gardła – powleka drogi oddechowe. Działanie Pyrosalu opiera się na wyciągu z czterech ziół: kory wierzby, kwiatu bzu czarnego, kwiatostanu lipy i liścia podbiału. Czarny bez i lipa działają napotnie, podbiał koi i chroni podrażnione gardło a wspomniana lipa dodatkowo je powleka natomiast wyciąg z kory wierzby ma działanie przeciwzapalne i przeciwbólowe. Jeśli tradycyjne metody leczenia nie są Ci obce, pewnie niczym Cię nie zaskoczyłam. A nuż nie wiedziałaś, że jest syrop, który łączy te wszystkie zioła? :) Oby się te informacje przydały. Te i clou naszego dzisiejszego spotkania na blogu czyli moje sprawdzone sposoby na to, żeby dziecko w domu nam się nie nudziło a tym samym dało nam się oddać rozkoszy codziennych obowiązków bez „nuuudzę się” co 5 minut :)

Jako mama pracująca już 9 lat z domu trochę już tych sposobów przerobiłam. Nie mam serca sadzać dziecka na cały dzień przed telewizorem czy tabletem. A, że czasu zazwyczaj jest jak na lekarstwo, nie mogę sobie pozwolić na rozbudowane zabawy, tory sensoryczne i inne cuda na kiju, które wymagają mojego zaangażowania. Wyszukuję takie zajęcia, które pozwalają mi prowadzić względnie standardowy tryb życia, bez poczucia winy względem znudzonego dziecka :) Co mogę Ci polecić? ANO… :)

Zapas materiałów plastycznych na czarną godzinę – obowiązkowy!

Moje dzieci są już przyzwyczajone, że jeśli wchodzi nuda, trzeba zajrzeć do mamy do gabinetu bo ona zawsze będzie miała skitraną jakieś fajne kolorowanki,  papiery kolorowe, bloki, kolorowe długopisy DO POŻYCZENIA (o tym za chwilę). A jak zabraknie jej kolorowanek to wydrukuje jakieś z internetu :)

I co ważne – może z kredkami to bez przesady, nie wpadłabym żeby dzieciom wydzielać kolory, ale na przykład ciastolinę daję Milence tylko po jednym kolorze, maks dwa, a resztę trzymam na kolejną okazję. Dla niej i tak największą frajdą byłoby zmieszanie kolorów i po chwili zabawy by już nie było a tak… nie ma co mieszać, trzeba coś kombinować :) No i za każdym razem mam efekt świeżości. Nowego malutkiego prezentu. Zrób sobie zapas takich plastycznych cudowności – uratuje Cię nie raz, mówię Ci :)

TO MOJE ale mogę Ci pożyczyć.

Och jak to cudownie działa :) Taki prosty trik. Dziecko się nie zastanawia dlaczego mama ma swoje kredki, mazaki, stempelki itd. Mamie potrzebne „do pracy” i po temacie. Nie dość, że kiedy POŻYCZAM takie kredki czy flamastry, dzieciaki czują jakby świętego graala dorwały, to jeszcze obchodzą się z tymi pożyczonymi rzeczami jak z jajkiem, równiutko układając w pudełku, dbając żeby się nie pogubiły skuwki od flamastrów itd. A to daje dodatkowe minuty i ciszy i zajęcia czymś dzieci :)

Chińskie duperele mile widziane :)

Polecam Ci poszperać po Allegro, Erli, Amazonie czy innym Szopi :) Można tam kupić za grosze małe układanki, rzutki z rzepami, drewniane tetrisy, statki… takie wiesz, gadżety na sztukę dosłownie, bo wiadomo, że to wiele nie wytrzyma jak kosztuje 5 czy 15 zł, ale radocha dla dziecka będzie. A nam później nie będzie szkoda wyrzucić. Chociaż, powiem Ci, że te zabawki „na sztukę” w wersji letniej, które Ci pokazywałam na stories (styropianowe samoloty po dyszce, żołnierzyki ze spadochronami po 4 zł za sztukę czy latawce, które najpierw mój Maciek wyśmiał a później sam puszczał) okazały się takimi hiciorami, że dzieciaki wybawiły się nimi przez kilka tygodni i leżą gdzieś spakowane na kolejny sezon :)

Zabawa w gotowanie

Może być na niby z ciastem z ciastoliny, albo na suchym grochu bez wody. Ale jest jeden warunek. Muszą być PRAWDZIWE gadżety z kuchni :) Im większy kram, tym lepiej :) I tylko próbuję tej niby zupki, niby herbatki jak Ci kuchareczka przyniesie. Zupka zazwyczaj jest za gorąca, żądam podmuchania, pokrojenia w kawałki niewidzialnej parówki w boczku :) Zmieniam zdanie po chwili jak już dostanę to, co zamówiłam (trochę się mszczę za wszystkie niezjedzone obiady, ale to też dobrze działa na moją psychikę hahaha). Proszę o przyniesienie niby soli i niby pieprzu i obowiązkowo pełna obsługa kelnerska! Ja sobie sama niby-pieprzu mielić nie będę nad moją niby-zupą. A ile razy w solniczce był cukier zamiast soli i trzeba było od nowa cały niby-obiad gotować! Paaaani :)

Wycinanki z tego co „no dobra oddam Ci”

Zawsze mam pod ręką jakąś gazetkę z Rossmanna albo katalog z jakiejś księgarni wysyłkowej. Trzymam te cudeńka na takie dni jak te. Tutaj proszę bardzo – pudełko po przesyłce wycięte jak ekran od telewizora albo scena w teatrzyku a do tegooo katalog z kurtkami dla mam :) A jeszcze w Pepco kupiłam takie fajne nożyczki, które wycinają wzorki. Dziecka nie ma :) Jak jej się znudziło zadałam magiczne pytanie „czy mam już to wyrzucić?” NIE! NIGDY! Jeszcze nie skończyłam! Po powrocie ze szkoły nawet Mati się włączył w te wycinanki :) I wiesz co? Wcale do przedstawienia na deskach teatru nie doszło. Wiedziałam, że nie dojdzie już jak wycinałam dziurę w pudełku. Odnoszę wrażenie, że dla dziecka nie jest ważne osiągnięcie celu a sama droga do niego. Hmm… a może to nie tylko dzieci tak mają? :)

W temacie wycinanek i oddawania na zniszczenie tego co i tak do zniszczenia by poszło jeszcze podpowiem Ci KARTON. Im większy tym lepszy. Na pewno widziałaś na stories nie raz jak Mati wozi Milenkę w jakimś kosmolocie z kartonu :) U nas o kartony jest wieczna bitwa w domu. Maciek chciałby zostawić „bo kiedyś się przyda”, ja chcę wywozić do PSZOK-u zanim jeszcze przyjadą odebrać papier żeby mi to nie zagracało przestrzeni, a Mati patrzy się na karton i już widzi jaki z niego zrobi pojazd :)

Domek z krzeseł z kocem

Patent zapożyczony od moich prywatnych rodziców, z czasów mojego prywatnego dzieciństwa :) To cwaniaki jedne! Wiedzieli jak Malwinkę wyłączyć :) Z tych kocowych domków mam na tyle miłe wspomnienia, że jak robimy domek dzieciakom, to sama w nim układam poduchy i gramolę się do środka :) Różnica jest taka, że jako dziecku, nie chciało mi się w nim od razu spać, a teraz jakoś tak… 5 minut i mnie nie ma :)

Basen… w wannie :)

Nasze dzieciaki na informację o tym, że oprócz umycia, będą mogły się w wannie jeszcze pobawić, rozbierają się w biegu :) A taka kąpiel przy przeziębieniu to super sprawa. Nie dość, że wygrzewa to jeszcze kiedy dodamy do wody trochę olejku eukaliptusowego albo nawet sole do kąpieli z jakimiś leśnymi zapachami, robimy przy okazji inhalację. Po kąpieli przyjemny szum suszarki, ciepła herbatka, kanapeczka i jakoś tak dziiiwnie dziecku się chce spać w środku dnia. Niesssamowite, ciekawe od czego ;)

ZŁOTA ZASADA NA KONIEC – czasem jest tak, że żaden z powyższych pomysłów nie interesuje dziecka. Szczególnie jeśli jest jeszcze marudne bo część energii życiowej pożytkuje na walkę z chorobą. Zauważyłam, że najlepiej w takiej sytuacji powiedzieć: SPOKO TO NIE i bez słowa zacząć robić samemu to, co przed chwilą się dziecku proponowało. A jak się zapyta czy może z Tobą to trochę pozwlekać, pozastanawiać się czy się zgodzić czy nie :) Wtedy zadziała :) Pewnie większość doświadczonych mam przyzna mi rację :)

A jeśli masz jeszcze jakieś fajne patenty wrzuć je w komentarzu pod zajawką do wpisu na FB. Tam przenosimy sobie ploteczki :)

 

 

Wpis jest efektem współpracy reklamowej z Herbapolem Wrocław SA