Na codzień staram się nie jeść mąki w ogóle. Szczególnie pszennej! Brrr! Zostawiam sobie tę przyjemność na szczególne okazje załamania nerwowego, podupadającej diety i wykolejenia życiowego, w którym chcę zrobić sobie dodatkowe kuku i z jednej strony włączyć sobie wyrzuty sumienia z okazji pochłoniętej białej buły z masłem, a z drugiej dolegliwości fizyczne w postaci spuchniętej twarzy, wzdętego brzucha i stanu przedśpiączkowego. Tak okropnie działa na mnie właśnie mąka pszenna. Wiem, że przesadzam, ale jakoś przez to, że mąka pszenna jest dla mnie taka zabójcza, to obraziłam się po trosze na wszystkie możliwe mąki. I kiedy jem na przykład michę spaghetti razowego w ramach węglowodanowego szaleństwa i tak czuję wyrzuty sumienia. Bo MĄKA :)
Są też plusy takiej mącznej schizy. Otóż szaleję w kuchni i testuję każdy możliwy przepis bez mąki. I tak właśnie jakiś czas temu wpadłam na przepis na ciasto bezmączne na bazie migdałów i gorzkiej czekolady. Trochę go podrasowałam na swój możliwy sposób (czyli prosty, bo ja stanu finezji w kuchni nie osiągnę chyba nigdy) i wyszedł z tego przepis na ciasto (totalnie suche, o konsystencji mącznej), które nie ma w sobie nawet grama mąki!
Przepis na ciasto bez mąki:
1 szklanka zmielonych migdałów
2 łyżki syropu klonowego
1 łyżka miodu
1 białko z jaja
2 łyżki oleju kokosowego
1/2 tabliczki czekolady gorzkiej
szczypta pieprzu cayenne
szczypta cynamonu
O proszę. Wszystkie składniki pięknie nam rozrysował Maciek poniżej :)
To co? Do roboty? :)
Migdały mielimy, czekoladę rozpuszczamy a białko ubijamy na sztywno. Do rozpuszczonej, ciepłej czekolady wkładamy czubatą (meeeega czubatą) łychę oleju kokosowego. Mieszamy aż się rozpuści. Dodajemy zmieszany wcześniej miód i syrop klonowy. W oddzielnej misce mieszamy ubite białko z migdałami i przyprawami. Na koniec wlewamy masę. Ciasto możemy zrobić w większej ilości w dużej formie. Ja przedstawiam Ci wersję kokilkową, jako zdrowy deser na szybko dla dwóch osób, bez dopychania się resztą wielkiej blachy „bo szkoda, żeby się zmarnowało”.
Standardowo już, jak w większości moich wpisów, używam Philips Airfryera. Jeśli chodzi o pieczenie, to jest on trochę szybszy niż piekarnik dlatego musisz sobie wycyrklować jaką ustawić temperaturę i czas pieczenia. Najlepiej będzie jeśli użyjesz starego, babcinego sposobu z wkładaniem wykałaczki. Jak suche to dobre, jak mokre to jeszcze trochę musi „dojrzeć”. W Airfryerze ustawionym na 180 stopni, ciasto „dojrzewa” w 25 minut. Używam w nim standardowych, dostępnych wszędzie kokilek. Sprawdzają się świetnie.
Tak wygląda nasze ciasto… no w tej wersji to może bardziej ciastKo, na surowo (chociaż właściwie to można je jeść od razu, ale gwarantuję Ci, że po upieczeniu, smak będzie duuuuużo lepszy). Jest totalnie bezmączne, bezglutenowe… nie mogę powiedzieć, że jest dla alergików, bo jednak migdały to też orzechy… z resztą niedawno stosowałam zamiennie orzechy włoskie. Problem tylko w tym, że często w takich paczkowanych orzechach są kawałki skorupki a takie częściowo zmielone to już pewna śmierć dla naszych zębów (wiem coś o tym) ;) Dlatego stawiam zdecydowanie na migdały i ze względu na smak i na… bezpieczeństwo.
No dobra, już nie przeciągam. Zobacz jak pięknie wyszło nasze ciasto :) Jak z żurnala! Do dekoracji użyłam cukru pudru ale śmiało możesz go pominąć. Miód i syrop klonowy zasładzają ciasto idealnie. Na wierzch położyłam własnoręcznie upichconą konfiturę z… czereśni! Podobno nie da się zrobić konfitury z czereśni. No to ja zrobiłam. Tak samo jak smażę bez tłuszczu i piekę ciasta, bez mąki. BHAWO JA ;)
Zdrowa kuchnia to nic strasznego jak się okazuje. Trzeba tylko odrobiny chęci… i niechęci do mąki ;)
