Mądry rodzic nie przeżywa życia za dziecko.

Mądry rodzic nie przeżywa życia za dziecko.

Kilka dni temu, podczas wspólnej posiadówki z przyjaciółkami, Agata zadała mi pytanie o to, czy już widzę jakieś predyspozycje u Matiego do jakiegoś zawodu w przyszłości. Odpowiedziałam z pełnym przekonaniem, że daję mu całkowitą swobodę w temacie wyboru… pomiędzy medycyną a prawem. Żaaarcik, jeśli chodzi o mnie, to daję mu w tej kwestii całkowitą swobodę. Na ten ruch w życiu daję mu całkowitą swobodę. 

I może sobie teraz myślisz, że przesadzam bo przecież chodzi o troskę o dziecko, ale ja uważam, że takie usilne popychanie dziecka na dany kierunek, to bardziej od troski, po prostu, przejaw braku ufności do dziecka. Brak ufności, na który rodzice pracują sobie przez całe życie, nie pozwalając spróbować bądź nie kierując się tym, co naprawdę interesuje ich dziecko. Nie czas i miejsce na wyrzucanie moim rodzicom tego jaki potencjał we mnie zauważyli a jakiego nie, ale z tego miejsca chciałabym im za jedno podziękować. Za to, że dzięki nim… zostałam blogerką :)

_dsc8817

_dsc8823

To dzięki rodzicom zostałam blogerką!

Pamiętasz jak opowiadałam Ci o moich pierwszych siedmiu zawodach? Pierwszy jeszcze w klasie maturalnej. Zawzięłam się niesamowicie na usamodzielnienie się. Uznałam, że skoro jestem już dorosła na papierze, pora dorosnąć w życiu i zawalczyć o swoje marzenia. A, że marzenia miałam przyziemne… taka na przykład niebieska torebka z outletu w Puławach gdzieś pod Lublinem, albo czarne buty sportowe, to się wzięłam szybko do roboty. Ach! Pamiętam jak z dumą pokazywałam mamie moją nową torebkę i buty.  Mama chciała mi dołożyć ale uparłam się, że muszę mieć te, bo to za moje pierwsze zarobione pieniądze więc odpuściła.

Ale trochę odbiegłam od tematu bo właściwie to nie o marzeniach z outletu miało być a o tym, że dzięki pomocy rodziców zostałam blogerką :) No więc jak już tak się zawzięłam na tą moją samodzielność to stanęłam w obliczu poważnej rozterki. Papiery składałam tylko na Uniwersytet Warszawski. Nie wyobrażałam sobie ukończenia innej uczelni. Niestety zamiast na dzienne dziennikarstwo, dostałam się na dzienną socjologię, która była raczej planem „B”. Nie chciałam jej studiować. Chciałam dziennikarstwo i PR tak więc udałam się do rodziców z informacją, że muszą jakoś przełknąć to, że nie pójdę na dzienne studia, ale chcę iść do pracy i wieczorowo studiować to, co rzeczywiście mnie kręci. Rodzice po samej konsultacji wzrokowej odpowiedzieli, że dadzą mi pieniądze na studia, obym studiowała to, co chcę. I tym sposobem złapałam pisarskiego bakcyla, który czekał na odpowiedni moment, żeby mi o sobie przypomnieć. Nie wspomnę już o pomocy rodziców, którzy po pewnym czasie kupili mi mieszkanie w Warszawie więc dzięki nim, start w dorosłe życie miałam dużo łatwiejszy niż spora część moich rówieśników.

_dsc8827 _dsc8825

Nasz pakiet strażnika…

Dajemy mu trochę „fory” w życiu, ale tak to już chyba jest, że jako rodzice czujemy się w obowiązku, żeby zapewnić naszym dzieciom minimum to, co otrzymaliśmy od naszych rodziców na start a z drugiej strony, próbujemy nie powielić też błędów wychowawczych, które występują w każdej rodzinie, na różnych płaszczyznach. Ja na przykład obiecałam sobie, że nie będę trzymała mojego dziecka pod kloszem i wykażę odrobinę zaufania i wiary w to, że podczas jego wyjść z kolegami nie wydarzy się nic złego. Oczywiście przezorny zawsze ubezpieczony i tak jak teraz ubezpieczyliśmy Matiego i nas wzajemnie na wypadek niespodziewanych wydarzeń – więcej pod tym linkiem, tak kiedy moja młodzież podrośnie, też go ubezpieczę indywidualnie. Wiem, że to nie uchroni mnie przed staniem w oknie i wyglądaniem syna, spóźniającego się na umówioną godzinę, ale jeśli chodzi o mnie, to mam bardzo zachodnie podejście do kwestii ubezpieczeń. W Ameryce ludzie ubezpieczają wszystko od wszystkiego. I to daje im w pewnym stopniu spokój od zamartwiania się o to skąd wezmą pieniądze na ewenetualne leczenie… tfu tfu :) Nie piszę o tym już :) Wolę ubezpieczyć co się da, i mieć z głowy – nie „gdybać” co może się wydarzyć :)

Podobnie jest z kwestią zabezpieczenia studiów, które podobnie jak ja, Mati może być zmuszony opłacać. Dlatego już teraz oszczędzamy. Z resztą, powiem Ci tak po cichu, że studia wieczorowe, z racji tego, że część studentów musi na nie zarobić żeby je opłacić, wymuszają na takim młodym człowieku szybsze wejście w dorosłość nawet dzięki samemu otoczeniu, w którym się obraca. Ja pomimo tego, że rodzice opłacali mi studia, praktycznie cały czas pracowałam. Co prawda żeby się chłopak nie rozpędził za bardzo, dam mu do przeczytania kilka wpisów z bloga, żeby trochę wziął do serca nauk, które w życiu odebrała mamusia ;) Życia za niego nie przeżyję, tak jak napisałam w tytule wpisu, ale zawsze pomogę.

_dsc8832 _dsc8835 _dsc8836 _dsc8834

Pierwszy, samodzielny ruch w życiu.

Chciałabym też zapewnić mu mieszkanie, tak samo jak moi rodzice zapewnili mi. Małą kawalerkę na start żeby mu się w głowie nie poprzewracało, ale niech ma chłopak swój kąt, bo jak sobie przypominam moją pierwszą współlokatorkę z ogłoszenia – Joannę… brrrr! O nie… wolę oszczędzić mojemu dziecku takich stresów. Niech sobie chłopak dobiera znajomych według swojego klucza, ale mieszkanie z przypadkowymi ludźmi, którzy na początku wydają się fajni, a później jesteś na nich skazany całą dobę to już inna historia.

A jeśli już o skazaniu mowa to nie mogę nie poruszyć kwestii ożenku! Wtrącać się do wyboru żony na pewno mu się nie będę… Co najwyżej reanimuję Bakusiowo i powklejamy sobie zdjęcia naszych dzieci, jak wyglądają po dwudziestu latach i wspólnie się przemieszamy ;) Co Ty na to? Dobry pomysł prawda? 120 tysięcy koleżanek na jednym podwórku już teraz, każda minimum jedno dziecko… będzie w czym wybierać ;) A tak serio serio to wiesz co mam na myśli w kwestii ożenku? Ślub i wesele. Oczywiście, jeśli młodzi stwierdzą, że nie chcą imprezy, nalegać nie będę. Zaplanowaliśmy z Maćkiem trochę zakątków świata do obejrzenia na emeryturze więc na pewno pieniądze, które teraz bezpiecznie odkładamy, na 100% się nie zmarnują, ale jeśli będę miała możliwość zasponsorowania własnemu dziecku tej jednej, jedynej imprezy w życiu, zrobię to z wielką przyjemnością. My z Maćkiem mieliśmy przepiękny ślub i wesele. Grał świetny zespół, mamy fantastyczny film i teledysk, piękne zdjęcia… za to wszystko zapłacili nasi rodzice. Nie wyobrażam sobie nie zapewnić tego samego mojemu dziecku. Przez to, że taki piękny prezent dostałam ja, czuję się wręcz w obowiązku, przekazania go dalej. Z resztą, to chyba jeden z najpiękniejszych dni nie tylko dla pobierających się, ale i dla ich rodziców.

_dsc8844 _dsc8842 _dsc8855 _dsc8861 _dsc8864 _dsc8868 _dsc8858 _dsc8837

Mój „Sposób na Przyszłość”

Trochę się rozmarzyłam, trochę powspominałam, ale i wybiegłam w przyszłość. A ja przyszłość lubię mieć w miarę zaplanowaną i „pod kontrolą”. W przypadku dziecka niestety kontrolować nie będę mogła wszystkiego. Mam świadomość tego, że może chcieć studiować coś, co zupełnie nie będzie mi pasowało, albo, o zgrozo” wybrać prostokątne stoły na weselu zamiast moich ukochanych okrągłych. Ale na to nic już nie poradzę. Gorzej będzie jeśli postanowi nie studiować wcale a wybranka jego serca okaże się skrytą zołzą, którą wyczuję na kilometr ;) Nie no, będzie dobrze. Obiecałam sobie, że wychowam mojego syna na mądrego, świadomego mężczyznę, który głupstwa będzie robił tylko z miłości. Jak to zrobię? W prosty sposób. Nie przeżywając życia za moje dziecko a aktywnie w nim uczestnicząc. Dopóki jest malutki, mogę skupić się na zapewnianiu mu jego podstawowych potrzeb takich jak bezwzględna akceptacja czy po prostu bezpieczeństwo i czułość. Teraz, nawet jeśli dostaje od nas jakiś prezent, nie do końca rozumie jego wartość. Dla niego i tak najlepszą zabawką są rodzice. To dobry czas na oszczędzanie. Ciekawy przykład znajdziesz TUTAJ – gdzie w ramach ubezpieczenia Nationale-Nederlanden można regularnie oszczędzać na przyszłość dziecka i chronić je jednocześnie na co dzień. Firma gwarantuje przy tym co roku nawet do 500 zł premii. Jak dla mnie to całkiem fajny zastrzyk gotówki. Nie umiem tego wytłumaczyć tak dobrze jak robią to specjaliści, ale wiem, że zrobię wszystko, aby mojemu dziecku zapewnić możliwie najlepszy start w dorosłość.

Nie powinniśmy tego odkładać tego na później. Pozornie małe kwoty, oszczędzane co miesiąc, po kilku, kilkunastu latach, dają sporą sumę. Tak samo małe, pozornie nieznaczące gesty i słowa, dają naszemu dziecku porządną dawkę miłości i akceptacji, która zaowocuje w przyszłości jego zaufaniem do naszych podpowiedzi i wskazówek. Mówię Ci, ja sobie to wszystko dobrze przekalkulowałam! Myślę, że na tyle dobrze, że i na wybór synowej się załapię ;)

_dsc8923 _dsc8910 _dsc8927 _dsc8925 _dsc8926

Partnerem wpisu jest nasz ubezpieczyciel – Nationale-Nederlanden – więcej o nim poczytasz pod tym linkiem.