5 kuchennych tricków, dzięki którym zyskuję 3 godziny tygodniowo!

5 kuchennych tricków, dzięki którym zyskuję 3 godziny tygodniowo!

W kuchni jestem strusiem pędziwiatrem. Gotuję kilka potraw jednocześnie, sprzątam w trakcie gdy coś się gotuje, piecze, mieli itd. Wykorzystuję każdą minutę. To dla mnie coś w rodzaju gry :) W kuchni staram się działać tak, żeby spędzać w niej jak najmniej czasu. Lubię ją, bardzo, ale mając tak napięty grafik w pracy, szukam oszczędności czasu wszędzie gdzie się da. Bo dla mnie liczy się ten czas, który mogę poświęcić Maćkowi i dzieciakom. To jest moja waluta.

Kiedyś paliłam wodę… razem z garnkami :) Nie znałam się na przyprawach. Nie wiedziałam jak przyrządzać potrawy. Podchodziłam do gotowania jak pies do jeża. Tym bardziej, że niespecjalnie lubię się z mięsem, szczególnie tym surowym, które trzeba dopiero przyrządzić. Niestety moje chłopaki KOCHAJĄ MIĘSO! I tak właśnie do kuchni wkroczył mój jaśnie mąż. Z potrzeby mięcha :) Kiedy Maciek przejął obowiązek przyrządzania mięsa, okazało się, że w kuchni wegetariańskiej radzę sobie bardzo dobrze! Załapałam na czym polega komponowanie smaków, przestałam się stresować, że „znów mi nie wyjdzie” i … JEST LEPIEJ NIŻ DOBRZE! Wreszcie gotuję sprawnie i PRZEWIDYWALNIE, dzięki czemu zniknął mój pierwszy i podstawowy spowalniacz w kuchni, pod tytułem: NIE NADAJĘ SIĘ DO GOTOWANIA :) JUPIII!
Sytuacja nie zmieniła się jednak na tyle, żebym stała się kuchennym freakiem, który z kieliszkiem wina buja się w rytm muzyki, zaciągając się bukietem aromatów wydobywającym się znad patelni. Nooo nie. Wyżywienie rodziny to jest dla mnie nadal czalendż level master. Ma być smacznie, zdrowo, szybko i … jak najrzadziej :) Jakoś tak… wolę spędzać życie poza kuchnią :)
Ostatnio, w ramach przygotowań do mojej drugiej książki (trzeciej właściwie, ale wiesz o co cho… o kolejną część „Jak zmieniłam życie w rok?”), przeanalizowałam ile czasu spędzałam w kuchni kiedyś a ile teraz. I wiesz co mi z moich rachunków wyszło? Wydajemy na jedzenie mniej chociaż paradoksalnie jemy w domu więcej niż kiedyś. Ale też dużo zdrowiej. Potraw do wyboru mamy więcej, ale marnuje się zdecydowanie mniej. A to wszystko dzieje się przy jednoczesnym spędzaniu w kuchni 3 godzin mniej na tydzień.
Te 3 godziny tygodniowo to jest dodatkowy tydzień urlopu w roku! Czujesz to? :) 
Co takiego zaczęłam robić? Odczuwalnie niewiele. Taktycznie – mega dużo :) Bo dzięki temu, jestem w stanie nakarmić moją rodzinę szybko, ale nadal zdrowo.

Nieśmiertelna baza „sosowa” 24h/dobę

Moja mama, zawsze przed wyjściem na zakupy, sprawdzała czy mamy chleb. Ja sprawdzam czy mam curry, miód, mleko kokosowe, czosnek, cebulę i cytryny :) To jest mój złoty sos do wszystkiego. Możesz go użyć i do samych warzyw i mięsa. Możesz ewentualnie zrezygnować z cebuli, ale ja tego nie robię. Moje serce jest z cebuli :) Cebula 4 ewer i ewryłer :) Ale do czego ten sos użyć żeby było szybko? Ano do…

Mrożonki bejbe!

Tak jak moje serce wypełnia cebula, tak zamrażarkę… mrożonki. Mamy takie swoje, przygotowane z różnych warzyw od mojej babci. Mam też takie kupne w stylu mieszanki meksykańskiej czy włoskiej, albo, moje odkrycie 2018 roku – ZDROWE dania gotowe (z obsmażonym już mięsem, albo vege), które wrzucasz tylko na patelnię i po 10 minutach masz obiad. Przyjrzyj się na skład takich mieszanek na przykład z Frosty. Żadnych barwników, aromatów i innych cudów. Kurczak z ryżem po indyjsku, po meksykańsku. Makaron albo kluseczki z pszenicy durum z warzywami i mięsem. Sporo tego jest. Dla mnie to wybawienie, bo nie dość, że szybko i zdrowo to przede wszystkim, nie muszę się bawić z surowym mięsem czego nie znoszę tak jak CI wyżej wspominałam. Tutaj kurczak jest już podsmażony na oleju słonecznikowym więc wrzucam wszystko na patelnię i po 10 minutach chłopaki mają obiad na stole :)

Gotowe mieszanki przypraw… zrobione przeze mnie

Zaczęłam je robić jeszcze w czasach, kiedy producenci raczyli nas glutaminianami monosodowymi w gotowych mieszankach. Kiedy dotarło do mnie czym się szprycujemy zaczęłam szukać alternatywy dla tych gotowych mieszanek z dodatkami i wiesz na co wpadłam? Zaczęłam czytać składy :) Składniki podawane są zawsze w kolejności od największej ilości do najmniejszej i tak metodą prób i błędów odtworzyłam (względnie no bo wiadomo… glutaminianu nie podrobisz) te kompozycje. Mam przyprawę do warzyw, przyprawę grecką, domową vegetę a nawet przyprawę grillową :) Teraz już można dostać mieszanki z samych ziół i przypraw, ale ja już przyzwyczaiłam się do swoich smaków no i wychodzi jednak taniej. Zdecydowanie.


Herbata na 2 dni

Ej! Nie śmiej się! :) Widzisz co tam za mną stoi na zdjęciu powyżej? Dzban zaparzonej meeeega mocnej herbaty. Gotuję tylko wodę, dolewam wrzątku i mam herbatkę w kilka minut. Oszczędzamy tym mega dużo czasu i nie marnujemy tyle herbaty, bo np. z Matim jest tak, że on chce herbę teraz i już, idealną do picia. Jak się sparzy to dziękuję do widzenia. Nie tknie już tego kubka nawet jak będzie zimny :) Ja znowu robiłam sobie zawsze kawę albo herbatę i odstawiałam „na chwilę” żeby przestygła, po czym przypominałam sobie o niej jak już była totalnie zimna. Teraz sama korzystam z tego, że mam gotową do picia herbatkę na pstryknięcie palcem :)

Na czarną godzinę

To się tak zawsze wszystko wydaje… eeee dobrze roplanowałam czas. Na bank się zmieszczę. Przecież rozplanowałam dzień tylko na 60% (poczytasz o tym w mojej książce), ale kurczę… w każdym tygodniu przychodzi taki moment którego nie jestem nigdy w stanie przewidzieć. Od zawsze pierwsze co na tym cierpiało to właśnie nasze posiłki. Kończyło się więc na telefonie na pogotowie… pizzowe. Dlatego od długiego już czasu
robimy po prostu więcej jedzenia. Takiego zdrowego, naszego, które przygotowujemy danego dnia. Mrozimy pasztety warzywne, pasty kanapkowe czy nawet dobry chleb (u nas w okolicy straszna chlebowa bida – kupujemy więcej trochę dalej albo pieczemy sami). Mamy też sporo dań jednogarnkowych po prostu w wekach. Sosy do makaronu, leczo, curry. Jeśli już coś robimy to zawsze więcej. Dzięki temu wykorzystujemy szybciej zapasy warzyw i za jednym zamachem (i jednymi brudnymi naczyniami) przygotowujemy kilka posiłków więcej.
A TY JAKIE MASZ SPOSOBY NA OSZCZĘDZANIE CZASU W KUCHNI? DAWAJ, DAWAJ! JA SWOJĄ LUBIĘ, ALE JAKBY TO POWIEDZIEĆ… HMM… BARDZIEJ PRZEMAWIA DO MNIE KANAPA W SALONIE ;)