❗️Skuteczny sposób na przekonanie dzieci do mycia zębów bez dramy i płaczu! ? [to takie proste!?]

❗️Skuteczny sposób na przekonanie dzieci do mycia zębów bez dramy i płaczu! ? [to takie proste!?]

No dobra, powiedzmy to sobie szczerze… mycie zębów za dzieciaka nie należy do ulubionych czynności :) Ja, jako kilkulatka, unikałam tego jak ognia. Wymyślałam wszelkie możliwe sposoby, okoliczności i inne Dnie Dziecka, żeby tylko wywinąć się od tego przykrego obowiązku.

Dlaczego przykrego? Właściwie to nie zastanawiałam się nad tym specjalnie do czasu, kiedy przyszło mi pierwszy raz… zawalczyć o umycie zębów z Matim :)

W pierwszym odczuciu, z perspektywy dorosłej osoby, kompletnie nie potrafiłam zrozumieć skąd to jego jęczenie. Przecież umyte zęby to przyjemny stan :) Miętowa świeżość w ustach, oddech pozwalający bez skrępowania cedzić słodkie słówka, z mężem, o poranku, twarzą w twarz, niczym w romantycznych filmach :) (swoją drogą… te poranne sceny w full mejkapie i soczystym pocałunku, zaraz po przebudzeniu to dla mnie nadal abstrakcja… pomimo tego, że już miotłą nie trzeba mnie gonić do łazienki i jako dorosła, mądra Malwinka, zęby szoruję po każdym posiłku) :)
No właśnie… wróćmy do tematu gróźb, próśb i niechęci dzieci do „szorowania klaków” (jak to moja mama zwykła mawiać) :) Wydaje mi się, że już wiem o co chodzi… Ach Malwinko Szerloku Ty przebiegły Ty!
Kiedy przeanalizowałam momenty, w których miewałam nagłe zrywy i chęć wymycia zębów za wszystkie czasy, okazuje się, że zawsze w łazience byli ze mną rodzice! Nie działały na mnie groźby. Nie działały prośby. Nie działało straszenie czarnymi zębami. Borowaniem… Nic! Kompletnie nic. Zawsze to umycie zębów, W SAMOTNOŚCI było dla mnie nieprzyjemne. Kiedy mama mówiła, „jeszcze umyj zęby” po czym korzystała z okazji mojego zajęcia i biegła coś ogarnąć w domu, zawsze, ale to zawsze, czułam, że zostaję sama z moim przykrym obowiązkiem, który oddala mnie od najprzyjemniejszej części wieczoru, czyli układania mnie do snu przez mamę.
Zrobiłam eksperyment i postanowiłam towarzyszyć Matiemu w myciu zębów. Coś mu w tym czasie opowiadać a najlepiej myć zęby razem z nim. ZADZIAŁAŁO! Mati mył zęby coraz chętniej. Teraz nawet sam mi o tym „przypomina”! Niedawno do naszego zespołu myjących zęby dołączyła Milenka więc robimy z tego rodzinne wydarzenie i jest naprawdę fajnie :) Bez płaczu, bez straszenia próchnicą (którą Mati ma głęboko w poważaniu tak samo jak opowieści o bakteriach na rękach, które może połknąć jeśli nie umyje rąk po skorzystaniu z toalety). No sorry takie są dzieci, do nich nie trafisz „dorosłym argumentem” :)

Najlepszym sposobem na zachęcenie dzieci do mycia zębów jest... mycie ich razem z nimi :)

A jeśli już jesteśmy przy tych „dorosłych argumentach” to fakty są straszne!
  • 90% Polaków w wieku 30 lat ma próchnicę
  • Jesteśmy na szarym końcu pod względem stanu naszych zębów w Eurpie
  • Dzieci mają próchnicę już na mleczakach, co później podnosi ryzyko próchnicy na zębach stałych
  • Jemy okropnie dużo cukru, a to jeszcze bardziej naraża nas na próchnicę i jej konsekwencje
Najlepsze jest to, że myśląc o zepsutych zębach, co najwyżej myślimy o aspektach wizualnych. O przykrym zapachu z ust (kocham to określenie… „przykry zapach”… jakby nie można było powiedzieć wprost, że osobom, które nie dbają o zęby z lenistwa, albo nawet nieświadomie, źle je szczotkują po prostu z tych ust… ŚMIERDZI).
Prawda jest taka, że próchnica w naszych zębach wpływa niesamowicie na nasze zdrowie. Bezpośrednio z zepsutymi zębami wiążą się choroby serca, cukrzyca, przewlekła choroba nerek czy reumatoidalne zapalenie stawów! Brzmi groźnie, ale niestety takie są fakty :(
W dzisiejszych czasach mamy masę możliwości uatrakcyjnienia mycia zębów dzieciakom. Mati ma na przykład szczoteczkę elektryczną z ZygZakiem McQueenem. A dokładnie ze Stormem – taką sobie wybrał naklejkę – a do wyboru mamy ich kilka w zestawie ze szczoteczką więc można ją personalizować różnymi bajkami i postaciami z Disney’a. Dodatkowo można sobie ściągnąć darmową apkę na telefon MAGIC DISNEY i założyć dziecku konto, na którym będzie zbierał naklejki za wyszorowanie zębów przez całe 2 minuty (w tym czasie, na ekranie, magiczna szczoteczka szoruje obrazek, który w całości pokazuje się po 2 minutach). Mega pomoc dla tych najbardziej opornych zawodników :) AAA! I pastę Oral-B z ulubionym bohaterem można od razu kupić! :) Full opcja dla dziecka :)
Polecam Ci w ogóle zakup szczoteczki elektrycznej zamiast tej klasycznej z kilku powodów:
Dziecko nie myje zębów tak dokładnie jak my. Nie dociera we wszystkie miejsca, a nawet jeśli, to niespecjalnie te zębolki wyczyści, bo jego rączka nie jest jeszcze taka sprawna i szybka. Szczoteczka elektryczna Oral-B 3+, te którą widzisz na zdjęciu, wykonuje 7600 ruchów na minutę. Wystarczy przyłożyć ją do ząbkaz trzech stron i mamy idealnie wymiecioną płytkę nazębną.
Apropos jeszcze tego przykładania szczoteczki do ząbka. Szczoteczki Oral-B mają okrągłe główki. Nieco mniejsze dla dzieci i większe dla dorosłych. Właśnie po to, żeby otaczały ząbek ze wszystkich stron. I teraz ciekawostka numer 2…
Pierwsze zęby stałe to niekoniecznie te, które wyżynają się na miejscu mleczaków. Tak naprawdę jako pierwsze mogą wyjść na przykład szóstki, które wychodzą od razu jako stałe i często, gęsto chowają się za linią mleczaków przez co są narażone na niedomycie i namnażanie bakterii, a co się dzieje w tego efekcie już wiemy – próchnica od najmłodszych lat.
I trzecia ciekawostka w temacie najmłodszych dzieciaczków. Jak widzisz, Milenka też ma swoją szczoteczkę. Po pierwsze, dlatego, że chciała zabierać szczoteczkę Matiemu. Po drugie dlatego, że JA jestem fanką Krainy lodu i musiałam mieć w łazience szczoteczkę z Elzą i Anną :) Po trzecie, dlatego, że stomatologowie zgodnie potwierdzają, że dzieci, które od najmłodszych lat używają szczoteczek elektrycznych, później, podczas wizyty, boją się o wiele mniej wkładania różnych urządzeń do buzi i ich dźwięku. Są po prostu do tego przyzwyczajone. Z resztą właśnie od profesjonalnych urządzeń stomatologicznych pochodzi ta malutka, okrągła końcówka w szczoteczkach elektrycznych :)
Milenka używa szczoteczki, która jest według producenta przeznaczona dla dzieci od 3 roku życia, ale z tego co się dowiedziałam, chodzi po prostu o to, że nasadka składa się z małych elemetów i gdyby dziecko ją jakimś cudem rozgryzło (co wydaje mi się mało prawdopodobne), mogłoby to grozić zadławieniem. Ale ja, po konsultacji z moim stomatologiem uznałam, że i tak jestem przy dziecku więc luzik. A ważniejsze jest dla mnie dobre doczyszczenie zębolków (no błagam… co taki półtoraroczniak może sam zdziałać tą mikro-szczoteczusią) i oswojenie Milenki z „bzyczeniem” szczoteczki :)
Mati jako DOROSŁY 6-latek dostał już nawet swoją DOROSŁĄ szczoteczkę… 6+ :) Także aktualnie gość jest najbogatszy z nas, bo ma dwie szczoteczki (a my z Maćkiem jedną na spółę hahahaha) :) Ale w Rossmanie była we wrześniu promocja i tę zieloną szczoteczkę można było kupić 37 zł taniej :)
Szczoteczka Junior PRO 400 (6+) różni się od tej, której Mati używał do tej pory, między innymi tym, że:
  • czyści już w technologii 3D (takiej jak szczoteczki Oral-B dla dorosłych) i wykonuje blisko 30 000 ruchów na minutę (ciekawostka – wprawni dorośli, myjący zęby szczoteczką manualną, potrafią wykonać na minutę dokładnie 800 takich ruchów)
  • ma czujnik nacisku, który zwalnia pracę szczoteczki jeśli jest dociskana do ząbków zbyt mocno.
Później jest już taka w wersji dla 12 latka i tu ciekawostka – można do niej dokupić specjalne nakładki, które są przystosowane do mycia zębów z aparatem stałym. Ja takich używałam kiedy nosiłam aparat. Te same końcówki pasują do wszystkich szczoteczek więc to będzie dokładnie to samo, czego używałam ja. Ja jestem bardzo zadowolona. Rzeeczywiście mycie zębów w aparacie idzie dużo sprawniej niż szczoteczką manualną. W październiku zakładam dolny łuk więc czeka mnie powtórka z rozrywki.
ŁO MAAAATKO! JAK TY SIĘ MALWINKO ROZPISAŁAŚ! Chyba Ci brakowało tego paplania „palcami” po tym ciągu nagrywania filmów :) Paluszki domagają się gimnastyki jak widać :)
Mycie zębów nie musi być dla naszych dzieci przykrym obowiązkiem. I pamiętajmy, że żadnej bajery nie są w stanie przebić obecności rodzica, której w dzisiejszych czasach nasze biedne dzieci mają zdecydowany niedosyt. Zamieńmy „idź umyć zęby”, „a zęby umyte?”, „bo Ci się zęby zepsują” na CHODŹ, ZROBIMY TO RAZEM – BĘDZIE ZABAWA :) A jak rodzic mówi, że będzie zabawa, to dzieci wejdą w to bez mrugnięcia okiem – #potwierdzoneinfo! :)
Ściskam! Twoja M.
A nie! Jeszcze mam dla Ciebie przecież niespodziankę! Mam do rozdania 3 szczoteczki Oral-B D100!!!
TUTAJ wersja Toy Story
TUTAJ wersja Star Wars
TUTAJ wersja Kraina Lodu
Wybierz jedną z nich i napisz mi w komentarzu pod postem na FB <<TUTAJ>> swój wybór a dodatkowo:
Najzabawniejszy sposób na wykręcenie się od mycia zębów, który zastosowały Twoje dzieci, albo Ty sama pamiętasz z młodzieńczych lat :)
Wyniki konkursu podam w tym wpisie 17 października :)