Ta jedna rzecz, z którą wszyscy mają problem, kiedy stają się rodzicami…

Ta jedna rzecz, z którą wszyscy mają problem, kiedy stają się rodzicami…

Klamka zapadła. Dziecko wyskoczyło z brzucha a Ty niezależnie od tego czy urodziłaś je naturalnie czy przez cesarskie cięcie KOCHASZ JE TAK SAMO. Twój mąż też je kocha pomimo tego, że rodził je tylko mentalnie. W pierwszych tygodniach po porodzie, drastycznie spada mu poziom testosteronu, w miejsce którego pojawia się milion ciepłych uczuć i coś na wzór „syndromu wicia gniazda”, który przechodziłaś w ostatnich miesiącach ciąży. Tak ten świat jest skonstruowany. Mądrze. Oklaski dla tego Pana z chmur, który przemyślał to w każdym calu. Majstersztyk. Nooo… może oprócz jednego malutkiego udogodnienia, które mógłby nam jeszcze dodatkowo sprezentować… urlopu od czasu do czasu…

Pochorować jak za dawnych lat… marzenie

Pamiętasz jeszcze czasy, kiedy chorowałaś w szkole albo w pracy? Niby człowiek czuł się gorzej, ale w sumie to fajnie było trochę poleżeć, zjeść rosołku od mamusi, przespać pół dnia i pooglądać bezkarnie seriale. Niby zaległości się piętrzyły ale co tam! Nadrobi się! Z dzieckiem już sobie zaległości nie narobisz nawet jakbyś bardzo bardzo się starała. Dziecka nie możesz odłożyć na później. „Ty tu Mateuszku pobaw się klockami a mamusia trochę pochoruje”. Haaaa płaczę ze śmiechu :) Wyobraź sobie tygodniową zaległość w zmianie pieluszki… a tam zaraz tygodniową. Dzienną sobie wyobraź! Nie ma opcji.

Zwróć uwagę na to, że ja nie mówię o tym, żeby brać urlop od dziecka i zapominać o tym, że ono jest. Chociaż… raz na miesiąc taka randka dziecka z dziadkami/opiekunką/ciocią podczas gdy rodzice mają randkę tylko ze sobą, przyda się każdej rodzinie. No, ale dzisiaj nie o tym. Dzisiaj raczej o tym, jak wielkim problemem dla rodzica staje się zwykła choroba. Po pierwsze nie chcesz zarazić dziecka. Po drugie… do jasnej ciasnej! Jesteś chora. Ludziom chorym wystawia się zwolnienie od pracy po to żeby pochorowali a nie pracowali w domu.

Siedlisko zła

Rok temu nasze mieszkanie stało się siedliskiem zła. Dosłownie. Zło opanowało Matiego w postaci solidnego przeziębienia. Zło dopadło też mnie w postaci grypy. No i co tu zrobić? To była grypa-morderca. Nie miałam siły patrzeć w stronę światła bo czułam jakby ktoś mi walił młotem w głowę i wlewał rażące światło pod powieki. Coś o-k-r-o-p-n-e-g-o. Leżałam i dziękowałam Bogu za to, że jest taki Maciek, który może wziąć urlop, po to, żeby utrzymać przy życiu chorą żonę, która właściwie to przebywała na zwolnieniu na dziecko. Po tygodniu epidemia swoimi mackami dopadła i naszego salowego. I szach mat… pozamiatane…

Najbiedniejszy z naszej chorej trójki okazał się Mati, który chorował najdłużej. My, w tym czasie, na zmianę zajmowaliśmy się obsługiwaniem małego chorowitka, donoszeniem kropelek do oczek, uszek, wyciąganiem kataru z noska, przytulaniem… Rozumiesz o co mi chodzi? Kiedy zostajesz rodzicem nie jesteś w stanie powiedzieć swojemu małemu szefowi: wiesz co… weź spadaj z tymi swoimi potrzebami, zwalniam się skoro nie szanujesz tego, że jestem chora i ustawiasz swoją chorobę dokładnie w tym samym czasie :) Nie możesz też wziąć urlopu od takiego dzieciaczka bo Twoje serce i tak zostanie razem z nim i pomimo szczęścia z wolnego, i tak masz wyrzuty sumienia, że gdzieś ta Twoja druga połówka jest… i nie jest z Tobą. Wiem to, bo przerabiałam to już niejednokrotnie.

A może własny biznes?

Czasem zapala się taka żaróweczka nad głową, z pomysłem: a może własny biznes? Może wtedy nie będziemy tak ograniczeni jak na etacie? Jak dziecko zachoruje to zawsze można sobie zrobić dzień, dwa wolnego a później nadrobić zaległości bez stresu, że nienormalny szef przywita nas po powrocie ze zwolnienia czy urlopu z obrażoną miną. A jeszcze lepiej – jedno z własnym biznesem w domu, drugie na etacie. Wtedy jest jakaś cykliczność w wypłatach etatowca i względna wolność drugiego z małżonków, prowadzącego swój biznes z domu. Względna wolność, względny spokój o wypłaty, wszystko jest względne właściwie, a w przypadku sytuacji podbramkowej i tak wszystko się wali tak jak się waliło.

Jak się tak bliżej przyjrzeć to właściwie nie ma wyjścia z tej sytuacji. Nie ma złotego środka. Owszem. Można żonę zostawić w domu i zrobić z niej House Managera, ale tylko w sytuacji, w której mąż nie będzie zapominał o równouprawnieniu i nie zacznie się rozkładać na kanapie po ciężkim dniu pracy w trakcie kiedy równie zmęczona żona będzie zasuwać od świtu do nocy. Jeśli jednak mam porównać niezawodność rodziców na etacie i w wolnym zawodzie to niestety… większej różnicy nie znajdziesz. Szef z korporacji zamienia się w klienta, który również wymaga od Ciebie terminowości i tym bardziej ma gdzieś chorobę Twojego dziecka. Obowiązują Cię umowy z karami za opóźnienia i nie ma co się dziwić, bo klient naszego klienta też ma umowę, z pewnie jeszcze większą karą niż nasza. Tak to niestety działa.

Wolność moja kochana, wolność moja jedyna (trolllololo)

My z Maćkiem postawiliśmy jednak na wolne zawody. Z dala od korporacji i wyjazdów służbowych. Służy nam to, nie powiem, że nie. Spędzamy zdecydowanie więcej czasu razem. Spotkania służbowe ustawiamy tak, żeby przy okazji zwiedzić wszystkie miejsca przyjazne rodzinom w Warszawie. Takie tam nasze małe, rodzinne postanowienie. Nad jakością tej „wspólności” też można by się na chwilę pochylić, bo kiedy wracasz z pracy po 10 godzinach poza domem, nie masz ochoty na nic innego jak relaks i nadrobienie zaległości w pracach domowych. W sytuacji, w której to my jesteśmy panami naszego czasu, często dzień ucieka nam przez palce. Ciągle czujemy oddech niewykonanych obowiązków na karku a we wspomnianych już sytuacjach kryzysowych, kiedy chorujemy (a od 3 miesięcy nie możemy się wyleczyć całą trójką) znów wszystko wali na łeb na szyję.

Morał z tego taki…

Jaki z tego morał kochani? Że rodzice, kiedy decydują się na dziecko, pozostają rodzicami niezależnie od okoliczności i to dobro dziecka jest na pierwszym miejscu. Nie ważne czy pracujesz na etacie czy w wolnym zawodzie. Jeden i drugi system ma swoje wady i zalety. Myślę, że pod dziecko nie ma co wybierać zawodu. Nasz zawód to NASZ zawód a nie dziecka. W tym przypadku akurat to jest totalnie rozdzielny temat i powinniśmy wybierać taki styl życia, jaki odpowiada NAM. W sytuacjach kryzysowych i tak będziemy się martwić, tylko każdy o coś innego :)

Od dziecka nie weźmiesz urlopu ani zwolnienia. Nawet gdybyś miała taką chęć… chociaż nie chce mi się wierzyć, że taka myśl, utrzymała się w Twojej głowie dłużej niż przez sekundę :)

park brodnowski rozwe espadryle superstar dzieciece kapelusz dla chlopca zegarek new look

zara kids total look blog modowy zalando espadryle rozowe koronkowa spodnica spodnica z gumka szydelkowa spodnica rozowa bluzka stylizacja z biała spodnica blog modowy dlugi sweter blogerka parentingowa zalando total look spodnica pepe jeans zegarek rozowy sweter szary biala torebka

MALWINA: sweter TUTAJ | spódnica TUTAJ | bluzka gdzieś TUTAJ ;) | torebka TUTAJ | buty TUTAJ | okulary TUTAJ | zegarek TUTAJ

blog parentingowy warszawa

MATI: buty TUTAJ | koszulka buty spodenki TUTAJ |

park brodnowski napis

Wpis powstał we współpracy z producentem Ibum (zajrzyjcie TUTAJ po więcej fajnych artykułów)

Komentarze tutaj