Pod moim ostatnim wpisem (klik) nawiązała się ciekawa dyskusja. Jednym z wyznaczników fajności zabawek jest według wielu z Was to, że zabawka UCZY i ROZWIJA. Zabawki, które mają bawić (tak jak ich nazwa wskazuje) są ble bo niczego naszego dziecka nie nauczą…
A ja się pytam skąd takie twierdzenie? Skąd pęd za tym, żeby nasze dzieci uczyły się w każdej sekundzie swojego życia? Dlaczego i tak zmęczonym już umysłom dzieci, które UCZĄ SIĘ BEZ PRZERWY nie zaserwować dawki rozrywki, która będzie je tylko i wyłącznie bawić?
Dlaczego jesteśmy aż tak okrutni dla swoich dzieci? TAK! OKRUTNI! Bo jeśli nade mną stałby przez cały dzień kat, który nie pozwalałby obejrzeć mi odmóżdżającego serialu albo przeczytać lekkiego romansidła uważałabym to za okrucieństwo.
Każdy z nas ma prawo do odrobiny rozrywki, do nic nie znaczącej zabawy, która nie będzie nas uczyła czegokolwiek. A tak w gruncie rzeczy to trudno jest znaleźć nawet taką zabawkę/zabawę. Bo wszystko rozwija. Ale umówmy się, że nie wnikamy w to tak szczegółowo. Nasza książka niby służy nam tylko do rozrywki, ale też nas rozwija. Jednak w tym wpisie nie o to mi chodzi. Założenie jest takie, że chcemy WYPOCZĄĆ nie ucząc się i nie forsując swojego mózgu.
Tak samo jest z tym biednym dzieciaczkiem. Nie pamiętam już kto tam napisał, że te światełka w plastikowych zabawkach tylko denerwują i niczego nie uczą. Okej. A jak idziemy na dyskotekę to nie ma światełek? No są! Po to, żeby bawić! I taki biedny dzieciaczek niech też się popatrzy chociaż na te światełka.
Żeby nie było… to nie jest tak, że ja chcę moje dziecko tylko i wyłącznie bawić bo jest dzieckiem. Nie. Chodzi mi o to, że wszędzie powinniśmy starać się zachowywać równowagę. Dziecko ma prawo do odpoczynku. Niech sobie powciska te przyciski, niech posłucha piosenek, niech popatrzy na światełka, które pomimo wszystkiego i tak je rozwijają.
Dziecko tego z czym my jesteśmy na porządku dziennym musi się nauczyć. Ono się uczy bez przerwy. Ja z chęcią bawię się z Bakim w zwyczajne „a-ku-ku” z nadzieją na to, że właśnie odpoczywają jego rozgrzane do granic możliwości móżdżkowe zwoje. Chociaż ostatnio gdzieś wyczytałam, że taka zabawa uczy „przewidywania”. Szukam więc dalej zabawy, która jest tylko za-ba-wą, bo chcę, żeby moje dziecko mogło być przez jakiś czas tylko dzieckiem. Na wyścig szczurów jeszcze będzie miało czas…
BAKUSIOWY LOOK:
Kapelusz – H&M
Chustka – Reserved
Sweterek – tutaj
Spodenki – tutaj
Butki – Nike
My bawimy się głównie w zabawy, które mają na celu dobry fun. Ale przy nauce wchodzenia na łóżko i schodzenia z niego tez jest kupa śmiechu :-) na angielski, pianino, judo, gitarę i jazdę konną przyjdzie czas :-D
A zastanawiałam się co o tym powiesz :) :*
Bakus super wygląda w tych portkach:-) Jak dorosły chłopak :-) A co do tekstu,to zgadzam się z tobą, dziecko jest dzieckiem i owszem,to my musimy zadbać o jego prawidłowy rozwój i w tym też musi znaleźć się czas na zabawę,taką zwykłą, nie koniecznie konstruktywna. Bo dziecko powinno odczuwać jak najwięcej przyjemności w swoim życiu, jest czas na naukę i czas na zabawę :-) Moje dziecko np.uwielbia oglądać rybkę mini mini,niczego go ona nie uczy,ale jak widzę to zainteresowanie na jego twarzy,to jak się do niej uśmiecha to aż żal mi ją wyłączać :-) Nie dajmy się zwariowac w tym dzisiejszym wyścigu szczurów! Teraz juz od chwili poczęcia jest rywalizacja między dziećmi/matkami,które więcej warzy,ile miało cm jak się urodziło, które pierwsze usiadlo, zrobiło kroczek itd.itd.A to wszystko my rodzice napędzamy, stwarzały taką rywalizacje i robimy wszystko żeby nasze dziecko było najlepsze i często zapominamy o tym że to tylko dziecko…
Czytałam kiedyś o metodzie wychowywania dzieci, którą wprowadziła pewna położna,za nic nie przypomnę sobie jej nazwiska. Głównie chodzo o to, żeby szanować dziecko, jego wolną wolę i daeać mu wybór. Chcesz się bawić, baw się. Chcesz poznawać świat, doświadczaj. Nie zwracam uwagi na rodzaj zabawki, czy uczy czy tylko bawi. Jeśli Julka sama chwyci książeczkę, siadamy i oglądamy, czytamy. Jeśli chwyci za „ryradło” pokazuję jej tylko gdzie wcisnąć żeby grało i świeciło, a nieraz pozwalam jej po prostu poleżeć i pogafsć do sufitu. Najważniejsze żeby uszanować jego wolę. Co nie znaczy, że na wszystko będę pozwalała, albo niczego wymagała. O nie. Znajdę tylko tę granicę…
Juz niedługo będę pracowała z dziećmi i strasznie się ciesze,ze sa jeszcze na tym świecie mądre mamy tak jak Bakusiowa mama!!:) zgadzam się z Tobą w stu procentach!!! Dziecko to dziecko nie maszyna…rozrywka należy się każdemu a pozatym człowiek uczy się przez całe życie prawda? :) buziaki dla Matiego!!
Kogo teraz stać, żeby kupić dziecku sweterek za 169 zł (w promocji?!) który zaraz i tak będzie za mały? xD
A co do zabawek to racja, jedne mogą uczyć innymi niech się dziecko tylko bawi i ma radość ze zwykłego walenia o podłogę albo machania :)
A my robimy głupie miny, ryczymy i ogólnie zachowujemy się jak niespełna rozumu :) I mamy przy tym radochę :P Acha, i kazałam mężowi kupić Lidce lalkę Barbie, bo Lidia lubi je czesać :)
A ciekawi mnie co Bakusiowi Rodzice myślą o malowaniu paznokci u dwuletnich dziewczynek? Bo ostatnio to gorący temat na blogach ;-)
Tu jest taki problem, że praktycznie każda zabawa takie małe dziecko czegoś uczy. My na odmużdżenie stosujemy gonitwy :-) Biegamy po pokoju i łaskotamy się. Synek ma kupę radochy a ja trochę ćwiczeń fizycznych :-)
Wiesz, że kupując zabawki w pierwszej kolejności zwracam uwagę z czego są wykonane, skąd pochodzą, jak wyglądają – co robią też ale trochę później, bo do samej zabawy mamy wszystko wkoło: szufladę ze skarbami w kuchni (jeszcze nic jej nie zastąpiło), konika bujanego (no, chyba że uczy koordynacji ale i tak chodzi o fun z jazdy), rzeczy mniej lub bardziej hałasujące. Tak naprawdę nawet jeśli zabawka nie jest stricte „edukacyjna” to i tak jest. W tym wieku wszystko czegoś uczy i rozwija zmysły :). Nawet dotyk podłogi, jazda samochodem czy całusy.
Gdybym się miał zastanawiać nad każdą zabawką „czego ona uczy”, to chyba zabrakło by mi czasu na zabawę z dziećmi :) Zresztą chyba każda czegoś uczy, więc czas schować ambicje rodziców do kieszeni i pozwolić dziecku być dzieckiem, tak jak piszesz. Będzie miało całe życie, żeby być dorosłym.
Tak,dokładnie zgadzam się z panem Kamilem w 100 %.
Tylko jeszcze dodam,że ostatnio zauważyłam taką sytuację,że jest moda teraz na styl skandynawski,retro itp.i u większości dzieci,które mają pokoiki w takim stylu zauważyłam brak zabawek,jakby brak dziecka w pokoju…wszystko w tematyce nawet zabawki ba rowerki,autka itp.,a jeśli już to przeważnie tylko hand made. Mamy usilnie twierdzą,że ich dzieci nie są zainteresowane zabawkami stąd ich brak ;( A mi wydaje się,że po prostu same mamy nie chcą zagracać tak jasnego i idealnego pokoiku jakimiś kolorowymi plastikami ;p bo trudno uwierzyć mi w to,że dziecko nie zwraca uwagi na kolorowy plastik tylko na same jasne,przeważnie pastelowe miśki hand made i te inne trendy must have ;p a jeśli już tak jest to gdzie te dzieci bo ja osobiście takich nie znam ;))
zacytuję fragment mojej ulubiooonej piosenki z reklam „niech każdy pamięta, bawiąc uczymy się” – Danonki ;p
Dwójeczkę dzieci mam, każde było zainteresowane czym innym, córcia jak była mała to jej ulubioną zabawką było plastikowe kółeczko z pięcioma kulkami w środku i czerwonym sznureczkiem, którym przyczepiało się je do siedziska z mothercare, pluszaki miała i ma gdzieś, na 2 urodziny dostała klocki drewniane i owszem bawi się, tworzy, widzę jak się rozwija, ale nie wiem czy w młodszym wieku coś by z tego ogarnęła, tak to oczywiście lala bobas i wózeczek. Za to synek uwielbia wszystko co głośne, kolorowe, co robi hałas, czyli zabawki grające, głośne grzechotki, piłki, oczywiście garki, a szczególnie pokrywki, które jak się rzuci z małej wysokości to się kręcą, tak się bawi godzinami, a jak się zmęczy to uwielbia się przytulać do wielkich miękkich misiów (lub też rozwalić się na nich wygodnie) i dopiero u niego siedzisko z mc zdało egzamin, a małe misie tuli i szuka gdzie mają oczy ;)
No kurde napisałam elaborat, chodzi mi o to, że dziecko w każdy sposób się uczy bo odkrywa świat, uczy się pewnych czynności, zachowań itd. Nie ograniczajmy mu tego, dajmy mu różnorodne zabawki a maluch i tak wybierze sobie te ulubione ;)
Ja z synkiem bawimy się w mało-edukacyjną zabawę „puc” czołem o czoło ;) <3
Ja uważam, że na wszystko jest czas. U nas selekcja zabawek następuje samoistnie. Stoją zakurzone i nikt już ich nie rusza, worek i oddajemy, tak robi się miejsce dla innych, jakich? Dzieci decydują, jest czas na ciastolinowe lody, na auta z wielkich kartonów malowane farbami, które służą zarówno do jeżdżenia na niby jak i do zabawy w chowanego, ale jest również przestrzeń dla grających laptopów, czy jeździka z mnóstwem odgłosów i światełek. Ja tylko zauważam, że kiedy pokój jest zagracony stosem zabawek to dzieci same nie wiedza po co sięgać, więc przynajmniej raz na dwa miesiące robimy wspólną selekcję.
Zabawki mają bawić, a słowa „edukacyjne” i „rozwijające kreatywność” są tylko reklamą dla rodziców. Chcecie wiedzieć czym chcą się bawić Wasze dzieci? To je do sklepu z zabawkami zabierzcie i zostawcie chwilę samych, obserwując rzecz jasna. Szybko się okaże, co się podoba a co nie. A jak mi ktoś powie, że jakaś zabawka nauczy angielskiego… W każdym razie, nie zapominajcie o bezpieczeństwie zabawek i o tym, żeby dobrać je do wieku dziecka.
Jedną z zabaw, która lubi mojego dziecko jest… wyjście do teatru. W Warszawie bywam czasami w Teatrze Małego Widza http://teatrmalegowidza.pl/ – spektakle są dla dzieci od 1. roku życia. Wiem, że nie jest to zabawa z rodzicem, ale czasami takie wspólne wyjście może rozwinąć kreatywność i dać dziecku możliwość poznania i odkrycia czegoś nowego. Polecam wszystkim rodzicom :)
Moje dziecko ma prawie roczek i bawimy się prawie cały dzień. Każda zabawa może rozwijać i może dawać radość. Bawimy się tak aby był uśmiech na twarzach bo to dla mnie najważniejsze, żeby Rumpel był szczęśliwy. Ale nie ukrywam, że ccę dbać o jego rozwój i tym samym zainspirowałaś mnie do utworzenia wpisu, o którym myślę już od dawna. Pewnie w tym tyg.opublikuję.
Dziękuję za inspirację i przypomnienie, że ja też byłam dzieckiem i ten młody człowiek pod moimi nogami też chce nim być!! :-)
Bardzo słuszny i mądry wpis. Piękne ma Pani dziecko :)
Dzieciom nie powinno się odbierać dzieciństwo – to najlepszy okres w życiu! Taki beztroski, związany z poznawaniem, smakowaniem, próbowaniem…
PS. A przy okazji – świetne ciuszki dla maluszka :)
Bardzo mi się podoba jak w jednym poście piszesz, że dzieci powinny się bawić dziecinnymi zabawkami, bo są dla nich odpowiednie, bez względu na to jakie są to zabawki – może to być zwykły miś, a kilka postów wcześniej opowiadasz o tym jak twoje dziecko świetnie bawi się tabletem i jak on dobrze działa na rozwój dziecka :) ale rozumiem, że z tym tabletem to była tylko reklama konkretnego produktu
Jak zwykle świetny wpis :-)
Dla mojej półrocznej córeczki najlepsze zabawki to wszystko to co zabawką nie jest :-) Paczka chusteczek, mała łyżka do butów, nakrętka ze słoika czy plastikowy pojemnik na żywność no i najważniejszy…pilot od telewizora. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy czegoś się przez to uczy. Najważniejsze dla mnie jest to, że:
1. Przedmiot jest bezpieczny i nie zrobi sobie nim krzywdy.
2. Jest uśmiechnięta i zadowolona.
3. Mam chwilkę „dla siebie”…czytaj na zrobienie obiadu albo powieszenie prania :-)
4. Nie muszę płacić triliardów dolarów, żeby dziecię było szczęśliwe :-P