Postanawiam… nie postanawiać

Postanawiam… nie postanawiać

Czytałyście już mędrkowanie Bakusiowej Mamy w styczniowym MAMMAZINE?

Dla tych kobitek, które jeszcze tam nie trafiły „przedruk” na blogu… w prezencie :)

Niech to będzie zachętą do zapoznania się z resztą
(macie do nadrobienia już 3 numery a już niedługo wychodzi 4!!!)


POSTANAWIAM … NIE POSTANAWIAĆ

Nowy Rok… Nowe Życie… Nowa Ja… A może tym razem pójść pod prąd? Może by tak postanowić, że postanowień nie będzie? Może Nową Mną zostanę nie zmieniając w sobie zupełnie nic – tak dla odmiany? Nie da się? Jak się nie da, jak się da!

Jakie miałaś zaplanowane postanowienie noworoczne? Niech zgadnę – schudnąć? Hmm… trudno nie było. A który to już rok z kolei sobie to postanawiasz? Podejrzewam, że przed ciążą zrzucenie tego i owego królowało na Twojej liście.

No właśnie. Przyznaj się sama przed sobą, ile razy oglądając swoje zdjęcia sprzed ciąży stwierdziłaś cicho: „Ale ja byłam głupia, przecież byłam taka zgrabna. Po co się tyle zamartwiałam swoim wyglądem?”. Znajoma historia prawda? Uwierz mi – teraz też oceniasz się zbyt surowo.

Zadajesz sobie jednak podstawowe pytanie – jak to zrobić? Jak przeprogramować swój mózg? Pierwsza wskazówka – zacznij słuchać tego, co mówią wszyscy dookoła z Twoim mężem na czele. Jeśli mówi Ci, że nie zwraca na to uwagi, że dla niego jesteś nadal tak samo piękna jak przed ciążą, może warto jednak usunąć go z szeregu kłamców i innych najgorszych oszukujących na każdym kroku swoje żony?

Uwierz mi – w przyrodzie nic nie ginie. W zamian za to, że mamy trochę więcej ciałka i może nie podobamy się sobie tak jak wcześniej, otrzymałyśmy najpiękniejszą ozdobę – dziecko, które skutecznie odwraca uwagę od naszych mankamentów. Rachunek i tak wychodzi z korzyścią dla nas – niedzieciate nam zazdroszczą! Gwarantuję Ci to!

Wiesz co mi powtarza mój mąż? Na wszystko przyjdzie czas. Kolejny banał? No dobrze. Pobawimy się więc w matematykę: Ile już żyjesz na tym świecie? A ile jeszcze planujesz żyć? Pewnie wyszło z tego dobrych kilkadziesiąt lat. A teraz odpowiedz sobie szczerze na pytanie: Czym ten rok poświęcony głównie na projekt „dziecko” jest w porównaniu do kilkudziesięciu lat Twojego życia? Nie wszystko na raz! Teraz jest czas na poznawanie i obserwowanie Twojego dziecka, na przeżywanie radości macierzyństwa.  Tego czasu nikt Ci nie odda jeśli stracisz go na zamartwianie się swoim wyglądem i mordercze próby wprowadzenia w życie dodatkowych obowiązków związanych z „poprawianiem siebie”. Na rozkosze diety i katowanie się na siłowni przyjdzie jeszcze pora.

Powiedz mi szczerze, dla kogo chcesz się zmienić? Dla samej siebie? Podpowiem Ci – chcesz się zmienić dla otoczenia. Najczęściej tego najbliższego czyli Twojego faceta. Dopiero uznanie w jego oczach daje Ci satysfakcję. I dopiero wtedy czujesz, że zrobiłaś coś „dla siebie”.  A czy jedynym komplementem jaki usłyszałaś od swojego mężczyzny przed Ciążą było: „Ależ Ty jesteś zgrabna”? Nie wierzę! Do czego zmierzam? Do tego, żeby uświadomić Ci, że Twoje piękno to nie tylko ilość tkanki tłuszczowej!

Czy zmieniły się Twoje oczy? Usta? Uśmiech? Kup kilka nowych kosmetyków, wyrwij wieczności pół godziny na makijaż, spójrz w lustro i zrozum, że jesteś piękna tak samo jak przed ciążą czy 10 lat temu.

A Twoje wnętrze? Twoje „ja”? Myślisz, że Twój facet, rodzina, przyjaciele kochają Cię za to jak wyglądasz? Jesteś już dużą dziewczynką i chyba nie muszę Ci mówić jak jest. Czy tych kilka dodatkowych kilogramów zmieniło to, kim jesteś w środku? Pewnie tak… Twój mózg doznał tragicznej amnezji i nie pamiętasz już kim jesteś, co Cię interesuje, bawi, śmieszy. Na pewno stałaś się nieciekawa, nudna, zepsuta do szpiku kości… Ludzie nie mają Cię za co kochać bo masz szersze biodra i wystający brzuch.  Ogółem tragedia :)

Hej! Głowa do góry! Kup sobie w końcu nowy ciuch i zapomnij na jakiś czas o Twojej garderobie sprzed ciąży. Nie martw się – jeszcze do niej wrócisz. Szkoda Ci pieniędzy? Poszukaj okazji w Internecie . Spróbuj zatuszować to i owo, wyeksponować to, co w Tobie piękne i pokaż wreszcie swojemu dziecku, że mama kocha siebie taką jaką jest i nie przejmuje się bzdurami. Myśl tak, jakbyś chciała żeby myślało w przyszłości o sobie Twoje dziecko.

I nie myśl, że „Ta, co pisze, wymądrza się  bo przytyła w ciąży 5 kg a teraz spadło jej 10 bo karmi piersią”. Ta, co pisze, przed ciążą była szczupła, chodziła w szpilkach do sklepu po bułki i nie zobaczyłabyś jej bez makijażu. A teraz nie mieści się w ani jeden ciuch ze swojej garderoby, gania z wózkiem w kucyku i dresach i… kocha siebie taką jaka jest bo wie, że na wszystko przyjdzie pora a Ci, którzy ją otaczają cenią ją za jej wnętrze a nie kilka kilogramów więcej czy mniej.

I tego samego życzy Tobie…