Materiał z pokoiku jest tak obszerny, że sama nie wiem od czego zacząć. Mam i zdjęcia i film. Na filmie dodatkowo zobaczysz kulisy tego, jak nasz pokoik powstawał więc logicznie byłoby zacząć od filmu. No chyba, że jesteś w gorącej wodzie kąpana i chcesz zacząć od końca :) Co by nie było, na początku czy na końcu, musisz ten film obejrzeć bo chyba jedyne nagranie, w którym będziesz miała okazję zobaczyć jak się prezentowałam jako KULA na końcówce ciąży :) I jak łapałam zadyszkę podczas mówienia, nie mając pojęcia o tym, że jest zwiastunem szybszego porodu! :)
Na filmie (TUTAJ) opowiadam o całym zamyśle na pokoik, o tym jak miało być i dlaczego jednak tak nie jest :) Zobaczysz też jak pokoik wyglądał pierwotnie, bo nie wszyscy o tym pamiętają, ale „zyg-zak” miał już swoją premierę 2 lata temu. To był pierwszy pokój, który względnie wykończyliśmy wprowadzając się do domu. No… ale jak za chwilkę zobaczysz, z „zyg-zaka” została tylko tapeta :) Uwaga, uwagaaaa, tadaaaaam! Oto królestwo Jej Różowości Milenki Drugiej Pączkowej :)
Jak widzisz, baza jest biała (jak w każdym naszym pomieszczeniu), do tego róż i kolorowy dywan, a dla równowagi szare zasłonki z pomponikami, które nadają im lekkości. Zasłonki (i właściwie to cała oprawa okna) to pierwsze, na co chciałabym zwrócić Twoją uwagę. Znalazłam firmę, a właściwie to znalazła moja znajoma, która zajmuje się projektowaniem pokoików dziecięcych (koniecznie obejrzyj IG Moniki TUTAJ), która wreszcie robi porządne zasłonki. Nie było problemu ani z wymiarami ani z kolorem, ani z jakością. Zasłonki prasują się bajecznie i mają dodatkowo podszewkę więc pięknie się układają. Przy poprzednim „wcieleniu” pokoiku korzystając z usług baaaardzo znanej wśród mam firmy, nie mogłam się doprosić o sensowną długość i przychodziły raz za długie, raz za krótkie, a hasło: dwie firanki zamiast jednej, wypowiadałam chyba w jakimś innym języku bo odsyłałam jedną z nadzieją, że wrócą dwie, a wracała ciągle jedna. Normalnie cudowna firanka! Także jeśli szukasz zasłonek, z czystym sumieniem mogę Ci wreszcie polecić profesjonalostów. Firmę, która tym razem szyła mi zasłonki znajdziesz TUTAJ. Tam też zamówiliśmy lampę stojącą (TUTAJ) i pasujący do niej plafon na sufit (TUTAJ), lampkę na ścianę skośną (TUTAJ) i genialny stoliczek, który jest właściwie też złotym, ozdobnym koszem (TUTAJ). Te drewniane i plecione elementy genialnie współgrają z podłogą i ocieplają całą przestrzeń.
Kosz ze zdjęcia powyżej i dwa kwadratowe, w których trzymamy ubranka z kolejnych rozmiarówek w szafie to już inny sklep. Też z asortymentem wyjątkowym i takim, którego trzeba się trochę naszukać, bo niewiele sklepów nimi dysponuje. Sklep TUTAJ, kosz owalny TUTAJ, kosze kwadratowe TUTAJ.
Środek szafy, w której mamy wspomniane kwadratowe kosze zobaczysz na filmie TUTAJ. Ta szafa jest strzałem w dziesiątkę. Nie dość, że optycznie powiększa przestrzeń, kryjąc potężny skos, to jeszcze możemy w niej zmieścić cały dorobek Milenki, plus część ciuchów Matiego i nadal zostaje nam przestrzeń na deskę do prasowania czy odkurzacz. Jestem MEGA zadowolona z tego jak to wyszło. Pomysł mój, projekt Maćka, wykonanie naszego niezastąpionego Pana Arka i jego firmy (namiary TUTAJ) :) Właściwie to od tego, czy Pan Arek będzie w stanie zamontować nam w tak trudnym miejscu szafę, zależały losy całego pokoju! Udało się i muszę Ci przyznać, że jestem szczerze dumna z efektu :)
Druga część zabudowy pod oknem, to część typowo „zabawkowa”. Zainspirowała nas zabudowa w pokoju Matiego, z której jesteśmy szalenie zadowoleni. Przy takich skosach trudno o lepsze zagospodarowanie przestrzeni. Jak widzisz, te szafki aktualnie są właściwie puste. Przebrałam książeczki i zabawki Matiego i to, co posłuży jeszcze Milence, wyniosłam do niej. Reszta przestrzeni czeka na… rozwój sytuacji :)
To szare „jajko” to waga niemowlęca Chicco. Z Matim musieliśmy bardzo często chodzić do przychodni żeby go dokładnie zważyć, bo nasza waga nie chciała pokazywać takich różnic na jakich obserwacji nam zależało. Teraz już się pieszo do przychodni nie przejdę, więc wolę kontrolować wagę Milenki w zaciszu domowym. Nastawiam się tym razem na ostrą walkę o jak najdłuższe karmienie piersią, więc nie chcę bazować na domysłach, a na konkretach. Milenka zgodnie z moimi przypuszczeniami poszła w ślady brata i w szpitalu notowała zbyt duże spadki wagi. Nie chcę jej dokarmiać „na ślepo” więc wolę ją ważyć częściej niż powinnam, za to karmić możliwie samą piersią. I na razie mi się to udaje!!! Z funkcjami naszej wagi zapoznasz się TUTAJ.
Róża rodem z Pięknej i Bestii to moja radosna twórczość :) Tę szklaną… (co to w ogóle jest?) :) i różę wypatrzyłam w IKEA. Złota korona to właściwie poduszka (TUTAJ), lightbox z białą obudową (zazwyczaj są czarne, białych jest mniej) wynalazłam TUTAJ, jednorożec to skarbonka ze Smyka, a ta różowa kosmetyczka to przesłodki zestaw pielęgnacyjny Chicco, który się rozwija (zwróć uwagę na zdjęciu z przewijakiem) i na dobrą sprawę można do niego zapakować też kosmetyki i inne gadżety i śmiało zabierać w podróż. Tyle, że to takie ładniusie, różowiutkie, że musiałam postawić na widoku jako ozdobę :) Oczywiście nie z wyjętą zawartością! Zawartość tylko żebyś sobie zobaczyła co jest w środku :)
W pokoiku jest trochę złotych elementów. Chciałam możliwie jak najbardziej ocieplić tę biało-różowo-szarą przestrzeń i myślę, że mi się to udało. Dywan, zabawki, złote i drewniane elementy robią świetną robotę. Ananasa już znasz bo noszę go właściwie z pokoju do pokoju. Kupiłam go chyba w H&M Home. Świecznik zabij… w Pepco może? Już nie pamiętam. Za to tę drewnianą lampkę w kształcie łabędzia ze złotą koroną kupiłam TUTAJ. Musisz koniecznie zobaczyć resztę tych lampek bo są bajeczne (TUTAJ).
A ten tęczowy zestaw jest do kupienia TUTAJ. Jestem nim bezgranicznie oczarowana. To są takie MOJE kolory. Takie słitaśnie pudrowe, ale nie tandetne. No po prostu rozpływam się jak oglądam te cudeńka. Zdjęcie nie oddaje ich uroku. Zerknij na FILM (TUTAJ), na minutę (12:54). Na filmie jest trochę lepiej. Ale kurczę wierz mi na słowo, że na żywo są totalnie zjawiskowe. To są pierwsze drewniane zabawki, które skradły moje serce.
Lampka ananas (TUTAJ), poduszka supeł (TUTAJ), poduszka jednorożec (TUTAJ). A ta poduszka przy pluszakach, gwiazdka w warkoczyki, to część wielkiego zestawu pościeli i dodatków do pokoiku, które koniecznie musisz obejrzeć TUTAJ. My różowego kocyka z tej serii używamy właściwie cały czas. Najpiękniejszy ze wszystkich kocyków jakie mamy. Sweter w różowe warkocze zrobił furorę na blogu więc myślę, że ta seria też podbije Twoje serce tak samo jak moje.
Kocyk (TUTAJ), poduszka gwiazdka (TUTAJ), pościel (TUTAJ). Mamy jeszcze rożek (TUTAJ), matę do zabawy (TUTAJ), gwiazdkę z pozytywką (TUTAJ), kokon (TUTAJ)… o matko no nie dam rady Ci tego wszystkiego wypisać bo i tak co drugie słowo, które piszę to „TUTAJ” :) Zobacz sobie po prostu całą kolekcję i zakochaj się tak samo jak ja… TUTAJ :) :) :)
Na pewno Twoją uwagę zwrócił bajkowy fotel. Niestety nie podlinkuję Ci go i nie polecę firmy, w której go zamawiałam. Od ponad miesiąca nie mogę się doprosić o jego wymianę. Pomimo tego, że z daleka wygląda obłędnie, siedzisko jest zupełnie niedopasowane do reszty fotela. Jest krzywe, źle obszyte, a materiał, użyty do obicia fotela tak tragicznie cienki, że tam gdzie są zszywki, jest po prostu poprzecierany. Nie chcę robić smrodu firmie, która go produkowała bo wierzę w to, że ja jestem po prostu jakimś niefortunnym przypadkiem, ale z lojalności względem Ciebie, nie mogę Ci tego też polecić. Nasz fotel wygląda bajkowo, nie mogę się nie zgodzić. Ale jego jakość, wykonanie i kontakt z firmą niestety pozostawia wiele do życzenia.
Ale może przejdźmy do bardziej przyjemnych tematów. Obok fotela jak widzisz blat naszego złotego kosza-stoliczka, a na nim ramka zdobyta lata temu w Piotrze i Pawle, wazon z Pepco (jeden z tych 18, które kiedyś kupiłam hurtowo, a później nie wiedziałam co z nimi począć) i już tak wiesz, tylko dla oka i tylko do zdjęć, ustawiłam sobie herbatkę i czajniczek (że niby będę miała czas na wypicie posiadając dwójkę dzieci… pomarzyć zawsze można nie?). Zestaw do herbaty to moja zimowa zdobycz z Home&You (niestety już nie widzę na stronie), a tulipanki można zamówić TUTAJ.
No dobra. Przechodzimy do najprzyjemniejszej i zarazem najtrudniejszej części pokoiku. Otóż wymyśliłam sobie taki właśnie baldachim. I jak się okazuje, to znalezienie takiego, który odpowiadałby mi kolorystycznie i jakościowo graniczyło z cudem i rzeczywiście, wtedy kiedy już zrezygnowałam z poszukiwań, cud napatoczył mi się gdzieś przed oczy podczas przeglądania Instagramu czy tam innego Facebooka sam! Zamówiłam sobie TUTAJ aż 4 baldachimy, które przymierzaliśmy na żywo i ostatecznie wybraliśmy ten, który właśnie widzisz. Od razu dobrałam piękne gwiazdki (TUTAJ), księżyc, który wisi na ścianie zgrabnie maskując wystający kabel (TUTAJ) i chmurkę z gwiazdkami w tym samym klimacie powieszoną nad kołyską (TUTAJ).
Jako, że do kołyski średnio nam przypasowała nasza karuzela, którą pokazywałam Ci we wpisie wyprawkowym, zostawiliśmy ją na czas, w którym kołyskę zamienimy na łóżeczko, a teraz, o klimat do spania dba nasza owieczka Chicco z pozytywką i projektorem, która jest trochę mobilna w sumie, bo Mati przenosi ją z pokoju do pokoju, tam gdzie jest Milenka, żeby małej poświecić światełkami prosto w oczy albo pograć melodyjki prosto do ucha :) Zaangażowany ten nasz starszy brat, zdecydowanie :) Muszę w końcu znaleźć chwilę, żeby do niej przysiąść bo ta owieczka ma funkcję nagrywania głosu mamy i specjalny sensor wyczuwania płaczu dziecka. Nie miałam jeszcze nawet czasu na to, żeby to dobrze przetestować! Ale melodyjki wygrywa przesłodkie. Włączam ją sobie sama żeby jej posłuchać :) Owieczkę z bliska obejrzysz TUTAJ.
Kołyska to był mój wymarzony mebel, który jako pierwszy zamówiliśmy do pokoiku Milenki. Zobaczyłam ją w sklepie stacjonarnym i zakochałam się już z daleka, a kiedy podeszłam, żeby nią poruszyć i okazało się, że nie buja się na boki jak łódka tylko właściwie przesuwa się w jednej płaszczyźnie, wiedziałam, że musi być moja :) Dużo taniej niż w stacjonarce znaleźliśmy ją w tym samym sklepie, w którym zamawialiśmy tę bajkową warkoczykową pościel. Pościel TUTAJ. Kołyska TUTAJ. Są 3 wersje kolorystyczne. I powiem Ci, że teraz, kiedy dodaliśmy do pokoiku ostatecznie tyle elementów drewnianych, stwierdzam, że fajnie wyglądałaby też taka właśnie naturalna, drewniana. Co do marki, pomimo tego, że jeszcze nie używaliśmy samej kołyski, mogę od razu zaświadczyć, że jest mega jakościowa i warta dużo większych pieniędzy niż w rzeczywistości kosztuje. Zaraz pokażę Ci łóżeczko Matiego, które mamy już 5 lat i nie dzieje się z nim NIC A NIC. Też Troll.
Pora na materacyk. W tym wpisie tylko Ci o nim wspomnę, a na więcej konkretów przygotuj się we wpisie o metamorfozie sypialni, który już niebawem zagości na blogu. Wymieniliśmy wszystkie materace. Mamy nowy materac u nas w sypialni, u Matiego, robiony na specjalne zamówienie do kołyski Milenki i taki, który czeka już zapakowany razem z łóżeczkiem, które w przyszłości postawimy tutaj zamiast kołyski.
No właśnie, takie małe kołyski, oprócz tego, że są słodkie mają jeszcze jedną zależność – posłużą trochę krócej niż standardowe łóżeczko. Wzięłam to pod uwagę podczas projektowania przestrzeni. Na miejsce kołyski po prostu wstawimy łóżeczko po Matim, które czeka właśnie rozmontowane na strychu. To też TROLL, dokładnie TEN MODEL. Kupiliśmy je 5 lat temu, jeszcze do mieszkania na Bródnie. Przyjechało tu razem z nami i właściwie jeszcze 3 miesiące temu było używane przez Pączka, który usilnie walczył z wizją przeprowadzki na łóżko dla starszaka :)
Jakoś tak wyszło, że zakochałam się w tej pościeli z jednorożcem (TUTAJ) tak mocno, że stwierdziłam, że muszę ją mieć JUŻ :) Czeka na łóżeczko razem z karuzelką i materacykiem. Karuzelka Chicco Magic Stars włącza się na dźwięk płaczu dziecka a oprócz tego, ma jeszcze pilot, którym możemy sterować z odległości. Tę górną część można też zdjąć i zostawić sam projektor. Sprawdzaliśmy co on tam czaruje… no cuda… pięknie to wygląda! Strasznie żałuję, że nie przemyślałam od początku tego, że skoro chcę żeby kołyska się bujała, to bezsensem będzie przyczepianie projektora czy wiszących zabawek bo to mija się z celem :) Ale z drugiej strony… mam przynajmniej gotowy zestaw do podmianki za kilka miesięcy :) Jeśli planujesz normalne łóżeczko, ta karuzelka na pewno się sprawdzi. TUTAJ wersja różowa. TUTAJ wersja niebieska.
Ta trójeczka na grafice to właśnie materac, który też zamówiliśmy już za jednym zamachem ze wszystkimi materacami. Wszystkie materace postanowiliśmy wymienić na ekologiczne. Są obleczone antybakteryjną tkaniną, która zwalcza bakterie, grzyby i roztocza, mają zdejmowaną wierzchnią warstwę, którą bardzo łatwo uprać, a przy tym pięknie pachną. Kiedy dotarło do mnie, że moje dzieci, podczas snu wdychają opary rozpuszczalników, stwierdziłam, że na czym jak na czym, ale na materacach, na których spędzamy połowę naszego życia oszczędzać nie będę. Z resztą nasze dotychczasowe materace już się sprzedały :) Także moja pierwotna obawa, że wywalimy na śmietnik kasę, którą wydaliśmy już raz na materace była bezpodstawna :) O materacach, których teraz używamy poczytasz TUTAJ. A ja obiecuję wrócić ze szczegółami już wkrótce :) Dzisiaj zajmijmy się pokoikiem :)
Teraz pora na gadżet, który nie potrafię się zdecydować gdzie chcę mieć. Na początku miał stać w pokoiku dziecięcym, ale na razie i tak Milenka śpi z nami w sypialni, więc jeżdżę z nim w tę i nazad :) To wanienka z przewijakiem. Pewnie Cię zaskoczę marką, ale też Chicco :) Jakiś czas temu dostałam komentarz, że za dużo coś Chicco w tej naszej wyprawce. Serio? A dlaczego miałabym na siłę szukać różnych marek skoro tej jestem pewna i jakości i rozwiązań jakie oferuje rodzicom? Łóżeczko dostawne Next2Me Dream jest takim hitem, że chyba zajmie połowę wpisu z metamorfozą sypialni bo ten produkt to jest wręcz przełom i polecam go każdej mamie. Podobnie z poniższą wanienką z przewijakiem. W jednym miejscu mam i przewijak i wanienkę i miejsce na wszystkie gadżety pielęgnacyjne i wygodne udogodnienia takie jak regulowana wysokość, wieszak na ręcznik, system odprowadzania wody z wanienki czy odczepiany kubeczek do polewania główki wodą. A co najlepsze, zestaw ma kółeczka, dzięki czemu mogę z nim kursować po między pokojami i zastanawiać się po kilka razy dziennie gdzie powinnam go finalnie postawić :) Bo w sumie to przygotowaliśmy pokoik dla Milenki i bardzo, bardzo chciałabym już zacząć z niego korzystać, ale z drugiej strony, na razie w sypialni jest po prostu wygodniej :)
Nasz zestaw pielęgnacyjny jest w kolorze szarym. Pasuje więc i do sypialni i do pokoiku. Ale jest jeszcze taki w kolorze morskim. Zobacz TUTAJ. Oglądałam sporo zestawów pielęgnacyjnych i żaden nie był tak zgrabny i tak przyjemny dla oka jak ten Chicco. A umówmy się, specjalnych walorów estetycznych to taki mebel raczej wnętrzom nie nadaje :) Chicco jak dla mnie w tej kwestii wymiata konkurencję.
Hmm… co jeszcze mogło zwrócić Twoją uwagę, czego nie podlinkowałam w tekście? Hmm… DYWAN! Dywan kupiliśmy TUTAJ. Właściwie w ostatniej chwili, też takim właśnie złotym strzałem jak to było z baldachimem. Miał być szary, pleciony, ten, który mam w gabinecie. I też wyglądałby spoko, ale ten kolorowy jednak wymiata i nadaje temu pokoikowi charakteru :) Aaaa wiem co jeszcze! Pudełka z gwiazdkami! Pudełka z gwiazdkami kupiłam TUTAJ. Matrioszki, które stoją pod łabędziem to mój skarb, który kupiłam od jakiejś rosjanki długie lata temu, na „koronie” Stadionu X-lecia :) Kiedyś mogą być warte miliony! Drewniane ramki to nabytek z IKEA, a te dwa obrazki w środku to rysunki Iwony, która narysowała najpierw moje zdjęcie z sesji ciążowej, a później zamówiłam u niej taki rysunek z pierwszego zdjęcia Milenki, które publikowałam na Instagramie. Strona Iwony TUTAJ. Chcę wypełnić te cztery mniejsze ramki też jej rysunkami, ale jeszcze muszę się zastanowić które zdjęcia dać do przerobienia :) Super ma talent dziewczyna nie uważasz?
Aaaa no i jeszcze Apropos talentów to zerknij do tego plecionego kosza :) Tam w środku jest koc z wełny czesankowej zrobiony przez moją mamę! Wyobraź sobie, że zrobiła taki z pełnej grubości tej wełny i uznała, że jest mało praktyczny więc go całego spruła i rozdzieliła wszystkie metry wełny na pół, po czym zrobiła koc od nowa, z cieńszych pasm :) No wariat z tej naszej Baby Iwąki ewidentnie :)
No nic… pora chyba kończyć :) Myślę, że podlinkowałam Ci każdy możliwy gadżet i dałam namiary na wszystkie możliwe firmy, z którymi współpracowałam przy tworzeniu pokoiku. Mam nadzieję, że jeśli w jakimś stopniu się zainspirowałaś, albo coś Ci się w królestwie Jej Różowości – Milenki spodobało, znajdziesz odpowiedź w powyższym tekście.
Jak wyglądał proces tworzenia pokoiku, jak wyglądał pierwotnie i co nami kierowało podczas jego tworzenia, dowiesz się z filmu, a wszystko co techniczne udało mi się rozpisać w tekście.
Zapraszam Cię więc teraz na film, a sama idę się trochę pocieszyć widokiem pokoiku na żywo bo muszę przyznać, że zdjęcia nie są w stanie oddać jego przytulności i ciepła. Jestem szczerze dumna z efektu i wiem, że Milenka, za kilka lat, doceni to wnętrze :) No chyba, że nie będzie lubiła różowego? Ale nieeeee… marne szanse. Ona Różowość wysysa codziennie z mlekiem swojej różowej matki ;)