Dzika dżungla w… „dużym pokoju”

Nasz maluszek wkroczył w etap łapania wszystkiego w zasięgu rączek i nagle poczciwy pluszowy słonik – grzechotka czy piłka z dziurkami (o niej w innym wpisie) to stanowczo za mało dla dorosłego, dwumiesięcznego odkrywcy. Wiek zobowiązuje… szczególnie rodziców do kolejnego zakupu – tym razem maty edukacyjnej.

Do tematu podchodziłam jeszcze w ciąży robiąc mały research w sieciówkach, które przemierzałam co drugi dzień (a tak „dla sportu”, bo może kolejny fajny ciuszek się trafi, albo kocyk albo bla bla bla … zawsze nowy pretekst do wyobrażania sobie jak to będzie widzieć w tym moje maleństwo). Ku mojemu zaskoczeniu zabawki w sieciówkach im większe i wartościowsze tym w bardziej szalonych cenach. Szalonych naprawdę bo jeśli bakusiową matę finalnie kupiliśmy za 200zł na allegro, a w sklepie ta sama kosztowała blisko 400 to ktoś tu oszalał z pewnością… Po przeprowadzonym przeze mnie konkursie na najdoskonalszą i najwspanialszą bakusiową matę zwyciężyła ta, która (dodatkowo) pięknie świeci nad główką małego co niezmiennie go cieszy bo ilekroć spojrzy na światełka wydaje z siebie swój nowy rodzaj śmiechu (jego śmiech ewoluuje co tydzień) – tym razem gardłowe yhyhyyy:)

Słoneczko zaważyło na zakupie akurat tej maty. Co prawda byłam pewna, że ma jeszcze minikaruzelę  z motylkami pod słoneczkiem, ale chyba za dużo sobie wyobrażałam. Owszem, motylki się kręcą, ale napędzane siłą rodzicielskiej miłości:) Mata zwie się Fisher Price – Rainforest. I tu moje czujne oko wychwyciło coś niepokojącego. Na allegro ceny tych mat wahają się od 300 do 100zł. Dziwne… okazało się, że nieznana (przynajmniej mi) firma Baby Gift produkuje niemal identyczną matę (różni się tylko jedną zabawką). OK. Ktoś chce kupić za wszelką cenę taniej, ufa materiałom, na które nie dostaniemy żadnych certyfikatów. Wszystko do zrozumienia, dopóki sprzedający podaje do wiadomości co sprzedaje. Ale oszustwem są zagrania wielu sprzedających, którzy podają, że mata jest marki Fisher Price, ale nie posiada oryginalnego opakowania „bo się zepsuło”, „bo produkt powystawowy” (no błagam, kto robi wystawę z maty składającej się z kilku malutkich zabawek, które każdy „oglądający” może po chwili schować do kieszeni). Albo jeszcze lepiej – wstawiają zdjęcie maty Fishera (zwróćcie uwagę na zabawkę – papugę, podejrzewam, że po rozpakowaniu papuga ze zdjęcia okaże się żółtym aligatorem) a produkt kosztuje 100zł. No takim okazjom to już raczej nikt nie powinien ufać chociaż cena powala. Poniżej zdjęcia opakowania maty, którą kupiliśmy maluszkowi i tej Baby Gift, bo udało mi się ustrzelić zdjęcie opakowania.       Mata szałowa. Wkładamy Bakusia kiedy tylko się da. Od tygodnia jest stałym elementem „czasu aktywności”. Młody rozmawia z zabawkami, łapie za wspominaną wcześniej papugę jedną rączką, a drugą próbuje ją znokautować siarczystym sierpowym:) Dzwoniący, pluszowy tukan to idealny przysmak pomiędzy karmieniami a w słonia z grzechotką najlepiej próbować uderzać nogą. No i jest małpka. Małpce śpiewamy miłosne piosenki razem z melodyjkami wydobywającymi się z głośników. Małpka się do nas uśmiecha i czeka tylko na nasze auuuu i grrrrruuuuu. Prawdziwy przyjaciel:) A te odgłosy cykad i żab dzisiaj na przykład tak zainspirowały małego Bakusia, że usłyszałyśmy z Babą tylko skupione stękanie i poczułyśmy przepiękny bukiet tygodniowej kupki, na którą czekamy z utęsknieniem codziennie. Mata jest super. Szczególnie dla chłopca. Widziałam jeszcze takie różowe typowo dla dziewczynek, ale tak mało w nich kolorów… smutne to musi być dla takiej dziewczyneczki kiedy otacza ją tylko jeden kolor w różnych odcieniach. Ja bym stawiała jednak na Rainforest. Widziałam jeszcze taką z podwodnym światem (miała fajną poduszeczkę – rybkę). Ale zmyliły mnie te motylki, które w moim przekonaniu miały się kręcić i odrzuciła ją na wstępie:)

Bakuś:

Rompers – Next

Mata – Fisher Price

 Zdjęcia mat: allegro.pl