Kuchenne rewolucje czas zacząć!

Kuchenne rewolucje czas zacząć!

W kuchni zadomowiliśmy się już na stałe. Spędzamy w niej 80% czasu. Nic dziwnego. Dopieszczaliśmy ją z Maćkiem nocami zakładając zasłonki na 10 różnych sposobów, ustawiając chlebak w każdym możliwym kącie, kłócąc się o to, gdzie powinny być noże a gdzie talerze. No bo wiesz… Panem kuchni co by nie było nadal czuje się Maciek, a tu nagle zonk, bo mu się żona wpieprza w gary i wymyśla, że zacznie gotować… nienormalna :) Na domiar złego, kulinarną smykałkę poczuł też Mati, a mówi już doskonale, przez co nie mogliśmy udawać, że nie rozumiemy próśb o zniesienie jego drewnianej kuchenki do kuchni na dół… i w ten oto magiczny sposób, gotujący Pan Tata został zdeklasowany przez towarzystwo o zdolnościach kulinarnych na podobnym poziomie :P

Z tymi moimi zdolnościami kulinarnymi podobno trochę sobie ujmuję, ale jako prawdomówna perfekcjonistka stwierdzam, że nie mogłabym oszukiwać moich czytelniczek udając, że w kuchni czuję się jak ryba w wodzie. Bo się nie czuję. Bo ja muszę wszystko na szybko, na już, tak jak przez całe życie. A w kuchni się tak nie da… i jakoś tak, nie po drodze mi z tym gotowaniem zawsze było. Będę szczera. Czuj się ode mnie lepsza. Gotowanie to nie jest mój konik. To raczej mój słonik… w składzie porcelany… który chce wszystko na szybko, na wariata, który musi w jednym momencie i smażyć i piec i zmywać (bo tak szybciej)… i wychodzą nam z tego różne kwiatki. Już Ty wiesz jakie :)

Ale powoli się wkręcam wiesz? Serio. Pod swoje skrzydła wzięły mnie blogerki kulinarne (Julita i Ania) i nawet krytyk kulinarny z prawdziwego zdarzenia, taki wiesz, pierwyj sort (Magda). Uczą, podpowiadają, wyśmiewają, karcą, ganią… ale wiesz co? Dobrze mi z tym! I wiem, że jeszcze świat zadziwię niejedną potrawą! Daj mi rok na rozruch. Rok to długo prawda? Ale wiesz… ja potrafię zrobić schaboszczaka czy pomidorówkę. Nie jestem żółtodziobem. Wiem na jakim oleju się smaży i że pomidorów nie łączymy z ogórkami. To nie jest tak jak myślisz. Ta moja awersja do gotowania nie wynika z braku umiejętności tylko z braku serca do tego. Ale wraz z przeprowadzką, wraz z bezwarunkowym zakochaniem w nowej kuchni z prawdziwego zdarzenia serce rośnie. Rośnie do takich rozmiarów, że znalazło się w nim miejsce na UWAGA UWAGAAAAAA –> PIERWSZE WEKI!!! Mam nawet z tego święta film! Obejrzyj i spróbuj zgadnąć co to za smakołyki się robiły tego wieczoru w Bakusiowej Kuchni :)

Mały bakstejdż

Ja wiem, że pewnie o tym wiesz, ale pewnie jest sporo osób, które czytają nas od niedawna więc pozwól, że troszkę Ci opowiem o mojej pracy „sprzed bloga”. Otóż pracowałam w firmie spożywczej, która zajmowała się produkcją różnych smakowitości takich jak makarony, dżemiki i syropy owocowe. Jako człowiek, który „był po tamtej stronie” chciałabym Ci dzisiaj opowiedzieć trochę o pasteryzacji, jako metodzie, która w pełni zastępuje nam dodawanie konserwantów w celu przedłużenia trwałości produktów.

Babcia zawsze mądra, najmądrzejsza

Te metody, których używały nasze babcie są przenoszone na „większe gabaryty” i tak dla przykładu: nasz garnek z wrzącą wodą, zamienia się w tzw. autoklaw, który robi z produktami dokładnie to samo, tylko mieści ich 100 razy więcej. Ostatecznie wychodzi nam ten sam dżemik czy soczek. Soki, które kupujemy w sklepie są właśnie pasteryzowane. Nie znajdziemy w nich żadnych sztucznych konserwantów czy utrwalaczy bo po pierwsze zabrania tego prawo a po drugie… nie ma sensu ich dodawać bo pasteryzacja to najlepszy sposób. Porównaj sobie sok kupiony w sklepie i sok, który zapasteryzujesz w domu. Będą smakowały tak samo. W naszym filmie np. występuje sok Tymbark i mus owocowy Kubuś. To właśnie te marki wspierają akcję „Pasteryzujemy”, która ma na celu poinformowanie nas wszystkich o tym, czym w ogóle jest pasteryzacja.

Pasteryzować możemy na mokro w dużym garnku z wodą albo na sucho w piekarniku. Szczegóły poznasz tutaj. Pamiętaj o tym, że niezależnie od wybranego sposobu pasteryzowania, musisz sprawdzić, czy „zassało się wieczko”. Stawiasz weki do góry dnem i kiedy ostygną sprawdzasz czy wieczka są wklęsłe. Jeśli tak – brawo :) Jeśli nie, nie ma co rozpaczać. Wystarczy powtórzyć pasteryzację od nowa. Pasteryzując zabijasz bakterie i drobnoustroje, które powodują psucie się jedzenia dzięki czemu nie musisz dodawać do swoich przetworów ani odrobinki cukru.

Wracamy do kuchni :)

Wracamy na ziemię. Do naszej kuchni. Tam, gdzie niedawno powstał domowy dżemik z bananów z cynamonem (bez odrobinki cukru!) i marchewkowa zupka z kiwi :) Przepisy naszych weków znajdziesz tutaj i tutaj, na stronie akcji pasteryzujemy.pl. A, żeby Cię zachęcić do kliknięcia w nasze przepisy pokażę, Ci jak ślicznie wyglądają nasze słoiczki :) Nie mów, że nie chcesz takich samych :D

Pasteryzujemy Bakusiowo-4294 Pasteryzujemy Bakusiowo-4296Przepis na dżemik z bananów (bez cukru) z cynamonem (albo wanilią, jeśli wolisz) –> TUTAJ. 

Pasteryzujemy Bakusiowo-4309 Pasteryzujemy Bakusiowo-4308Przepis na najszybszą i najpyszniejszą na świecie zupkę marchewkową z kiwi –> TUTAJ.

Ale to dopiero rozgrzewka :) Zabawa. Wiesz co mi się marzy? Piękna spiżarnia z własnoręcznie przygotowanymi wekami. Takimi z prawdziwego zdarzenia. Z karteczkami, z ceratkami na pokrywkach. Marzy mi się zdejmowanie kurzu z pękatego słoiczka z malinami w środku, żeby tak sobie ten słoiczek otworzyć i pochłonąć jego zawartość do popołudniowej herbatki, jak to robią w Anglii. Ach :) Będziesz tu ze mną? Czy przeraża Cię moja postępująca przemiana? (No starzeję się, co tu dużo ściemniać) :)

Więcej przepisów i informacji o pasteryzacji znajdziesz na stronie www.pasteryzujemy.pl.