Synku, oglądam te zdjęcia i nie potrafię w pełni się nimi cieszyć. Nie potrafię się cieszyć żadnym z Twoich uśmiechów na nich. Bo wiem, że te miejsca, te okoliczności nie są tych pięknych uśmiechów warte. Ty się cieszysz wszystkim co jest Ci dane a ja czuję, że daję Ci tak mało… Jestem już zmęczona Synku. Tak bardzo zmęczona tą zimą, tymi murami, tym płytkim oddechem. Tak bardzo chciałabym wypełnić płuca świeżym wiosennym powiewem wiatru. Tak bardzo chciałabym, żebyś i Ty mógł to zrobić.
Obiecuję Ci, że to już ostatnia taka zima. Kolejna będzie inna. Kolejna będzie piękna… Będziesz miał swój pokój. Będziesz miał swoje podwórko. Będziesz miał przestrzeń. Prawdziwą przestrzeń. Takie wypady z mamą do centrum handlowego będą dla Ciebie już tylko rozrywką, nie koniecznością. Będą miłą odskocznią od tego, co chcę Ci podarować… A chociaż jeszcze tego nie rozumiesz, podaruję Ci naprawdę wiele. Podaruję Ci Piękno synku. Piękno pisane przez wielkie P. Podaruję Ci piękną wiosnę, piękne lato i piękną zimę. A od tej zimy wszystko się zacznie…
Kolejna zima ogrzeje Cię radosnymi płomieniami w kominku. Kolejna zima utuli Cię do snu dźwiękiem wiatru. Nie tego uwięzionego pomiędzy murami bloków. To będzie prawdziwy, wolny wiatr. I chociaż pomiędzy jego powiewami nadal będziesz słyszał swoje znajome dźwięki ukochanych kolędy Krawczyka uwierz mi, będą brzmiały piękniej. A kto wie? Może usłyszysz coś jeszcze? Kogoś jeszcze…
Synku, obiecuję Ci, że następna zima rozpocznie nowy rozdział w naszym życiu. Obiecuję Ci, że płatki za oknem będą wirowały i tańczyły w takt innej melodii. Naszej melodii. Melodii, której nie miałeś możliwości jeszcze poznać. Ale pokochasz ją tak samo jak my. Zobaczysz.
Nowa melodia naszego życia będzie spokojniejsza. Będzie inna niż dotychczas. Będzie rozbrzmiewała śpiewem ptaków. Innych niż te, które poznałeś do tej pory. To już nie będą grube gołębie i wrony krążące beznamiętnie nad kromką starego chleba, który nasz sąsiad wyrzuca z okna razem z innymi odpadami. Nowa melodia ukryje się w śpiewie sikorek i stukaniu dzięciołów. Nowa melodia przypłynie do Ciebie ciepłym letnim wieczorem zaklęta w rechotaniu żab i cykaniu świerszczy. Nie wiesz co to świerszcze Synku. Jeszcze nie wiesz…
Obiecuję Ci Synku, że takie popołudnia jak to, które spędziliśmy w minioną sobotę, kiedyś będą dla Ciebie prawdziwą frajdą. Dla Ciebie, dla mnie, dla Twojego taty i może dla kogoś jeszcze. Ale żeby tą frajdą się stały, żebyś zechciał przyspieszyć na kilka chwil musimy teraz zwolnić. Musimy zmienić melodię naszego życia. Bo ta dotychczasowa jest zbyt szybka. Umykają nam przez to najpiękniejsze dźwięki naszego życia. To nie jest Twój rytm Synku, jeszcze nie Twój…
Bakuś:
Bluza – KuKuKid
Buty – SuperFit
Piękny wpis… Piękna obietnica w nim zawarta… Piękna jest Twoja miłość do synka, piękna jest relacja Was łącząca.
Malwina, piękny tekst…Dotyka mnie w 100%…Też jestem zmęczona tym ciągłym biegiem, tymi krótkimi popołudniami i tą niby zimą. Zakładam, że za rok Bakuś doczeka siostrzyczki? Pozdrawiam:)
Świetny wpis.. a bluza synka kapitalna!;)
Pięknie! Wspaniałe jest to, że nic tak nie napędza, motywuje, daje kopa do działania jak miłość do Dzieci. Jedno spojrzenie na mojego synka i podobne myśli i obietnice pojawiają się w mojej głowie, choć może nie będzie to następna zima, to zrobię wszystko by któraś właśnie taka była. A Tobie życzę spełnienia planów ;)
Uwielbiam Twoje zdjęcia. Moją pasją jest fotografia i chętnie bym się z Tobą wybrała w plener na sesję z dziećmi ;)
Pozdrawiam
Ula, czekaj do wiosny uderzamy w plener :)
Wiosna już nie długo w końcu ;) Zima mi się znudzila, wolę ciepłe sesję ;)
Ja też. Zdecydowanie :)
To umawiamy się na wiosenną sesję ;)) Ja to już doczekać się nie mogę ciepłych dni… Dzieci mamy w tym samym wieku myśle że się dogadają ;)
Zdardzisz w koncu gdzie sie przeprowadzacie ;)? Chyba do domku na wsi… :) Nie pytam ze zloscliwosci, nie chcesz pisac wcale bac jeszcze – to nic. Po prostu mieszkam w Warszawie i też czasami mnie ona męczy, chociaż nie mam jeszcze malego brzdąca. Ale czesto mysle co bedzie, jak on już bedzie a my w tym pedzie, w tej w Warszawie. Ale nie mam odwagi tego zmienić… I tak moze czekam trochę na tą Twoją inspirację ;) Buziaki dla Bakusia.
kaja-sz, daj mi jeszcze miesiąc. jeszcze miesiączek i wszystko wyśpiewam :)
Przepiękny wzruszający wpis.
:) :*
Bakuś w tych włoskach wygląda bardzo dorośle, jak dwulatek <3 Wspaniały wpis…
Zapuszczamy żeby znów wyglądał jak bobo :) Wypadek przy pracy ;)
Pięknie to napisałaś…. chwyta za serducho
A ja na szczescie ciesze sie kazdym ze zdjec na którym są moje dzieci…są zdrowe ,uśmiechnięte i to jest pełnia szczęścia.Gdziekolwiek bym nie była, jaka zima by nie była to nie ważne, bo są z nami dzieci.Fakt szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko.Życzę więcej optymizmu ps. Warszawa jest męcząca..pozdrawiam i gratuluję ślicznego synka!
Ula to był taki chwilowy… rzyg na to wszystko :) Masz rację, pełnia szczęścia to zdrowe dziecko. Ale jesteśmy tylko ludźmi… ja czasem muszę sobie ponarzekać. A uwierz mi, robię to niesamowicie rzadko :) Dziękuję i pozdrawiam serdecznie! :)
halo
witam.czytuje twojego bloga sysytematycznie i przyznam szczerze ,że lekko trąciło mi snobizmem.ale twój ostatni wpis dosłownie powalił mnie na kolana.kurcze jestes w takiej fazie jak ja kilkanacie lat temu i tego głownie ci zazdroszczę.tego,że ci się chce zmieniać rzeczywistośc dla najblizszych,że nie dpoadla was stagnacja i szare życie etc.ja sama mam dwoje dzieci-dużych już i dom w kredycie oraz piękną działkę z domem na wsi(spadek) i patrze na to przez pryzmat pracy którą muszę tam włożyć-koszenie,odśnieżanie itd.ale każda porą roku jest tam przepięknie.pozdrawiam cię serdecznie i życze dalej tego ognia w oczach i miłości.przepraszam za masę błedów ,brak dużych liter .
Hmm… tekst o zwolnieniu tempa (melodii) i większej przestrzeni… ja tu nie czuję snobizmu :)
Keep my fingers crossed for you and your plans :) Btw, Bakusiowe suprfity zaklada sie bez problemow? Szukam sniegowcow dla mojego synka (15 miesiecy), ale ma wysokie podbicie i w ogole sa problemy z dobraniem bucikow.Help please.
mamutek polecam po stokroć po miliardkroć :) Są super. My tez mam problem z podbiciem. Będziesz zadowolona :)
myśląc snobizm -chodziło mi o poprzednie wpisy i ceny zabawek i ciuchów ,które czasami podawałaś.ale kolega z pracy ostatnio uswiadomił mi ,że ze mnie burzuj bo mam 2 domy,a ja zawsze myslałam o tym w kategoriach pracy , którą musze tam włożyc-koszenie ,sadzenie ,grabienie etc.i tłumacze mu to .a on na to,że ja mam cały rok wakacje .w sumie pomyslałam , że chyba jestem szczęściarą.mam w pamięci zeszłoroczne wakacje na wsi-nie wyjezdzalismy nigdzie bo zwyczajnie nas nie stac-utrzymanie domu a co dopiero dwóch kosztuje.i wiesz co nigdy w zyciu nie zamieniłabym tego na najlepsze wakacje w najlepszym kurorcie.kawa o poranku wypita w altance smakuje cudnie ,a do tego w koszuli nocnej i boso.po prostu bajka.życze ci żebyś znalazła własne miejsce.pracuje w warszawie i gdy przyjezdzam z pracy do domu lub na działkę na wsi to czuję się jak w innym swiecie jak w bajce.
Aaaa no właśnie i to jest to, czego chciałabym dla nas :) A wieesz, ceny ubranek, zabawek… dla jednych są drogie, dla innych tanie… mi się wydaje, że moje dziecko nie nosi drogich ciuszków, zabawkami bawi się zwykłymi… ale wiem, że zdania mogą być podzielone. Ale to nie snobizm… przynajmniej ja tak nigdy tego nie czułam… pozdrowienia :)
Czasem mi też marzy się własny dom. Co prawda dopiero odkąd zostałam mamą. Ale póki co, wiem, że to dla mnie nierealne. Staram się więc myśleć o plusach życia w bloku i minusach mieszkania na wsi. Ale takie wpisy jak ten, wytrącają mnie trochę z mojej z trudem budowanej równowagi. Pozdrawiam:)
Ojej… przykro mi… ja wiem, że nie każdy ma taką możliwość. Wiem, że jedni kochają miasto inni wieś, ale ja jakoś tak bardzo jestem wsiowa, że nie musiałam swoją niechęć do tych murów z siebie wyrzucić :)
Bardzo ładnie napisane.
Wiem co to własny dom, całe życie w takim żyłam i początki w bloku były trudne. Jednak nie staram sie obrzydzać sobie tej rzeczywistości, w której raczej już będę żyć, bo chyba, że wygram w totka, miliona na działkę nie wydam ;) a dojazdy nie wchodzą w grę. :P
Co do tego tempa. To my jesteśmy swoimi dyrygentami. To my pozwalamy sobie wpaść w ten pęd. Zatrzymać się można wszędzie, nawet w centrum zatłoczonego miasta i wsłuchać się w śpiew tego skowronka, co siedzi na tym jednym jedynym drzewie. To my i nasza myśli, nasze podejście określa to jak postrzegamy rzeczywistość :)
Wszystko zależy od nas, a nie od tego pod jakim dachem mieszkamy :)
Witaj Malwinko. Jestem pewna ze chyba sama jeszcze do konca nie zdajesz sprawy, (tak jak Twoj synek), jak naprawde cudnie będzie. Bedzie Wam wspaniale. Już to czuć ;) Bo masz marzenia, bo masz nastawienie. I nawet koszenie, odsniezanie, dojazdy nic Wam tej radosci nie przyćmi.
Ja w to wierze i tego CI życzę. Byście mieli duzo pozytywów z tego nowego miejsca. Żebyście z prawdziwą łatwością i przyjemnością stworzyli w nim DOM. Sami mieszkamy na wsi, w domku na kredyt. W domku ktory byl naszym marzeniem. W grudniu minął rok od przeprowadzki. Kredyt na 25 lat. Ale coz, nikt nam nic nie dał, wynajem się nie opłacał, wiec nie my pierwsi i nie ostatni – trzeba było zaryzykować i jak to śpiewa ZAKOPAWER ” Trzeba stworzyć dom, żeby mieć do czego wracac, upchać miłość tam w każdy kąt. Wiec marzenia miej, bo to nie jest cięzka praca. i kochaj i kochaj, zbudujesz dom”
Jeśli będziesz mieć chwilkę zapraszam do mnie, chociaz na wpis o DOMU :) bardzo go lubię, i czytam gdy mi ciężko.. http://makeonewish.pl/2015/01/14/sen-o-domu/
Powodzenia i pozdrowienia Aga
Czytając to poczułam się jakbym żyła na innej planecie. Otaczają mnie inni ludzie którzy myślą trochę inaczej i nie tak wyszukanie jak Ty Malwina. To wszystko jest piękne, plany, dom dla dziecka i Was, ale patrząc dookoła na to wszystko co jest, jacy sa i jak żyją ludzie to robi się aż tak dziwnie, tak wręcz „bajkowo”
Eeeeeej Kornelia toż to tylko kwestia opisania rzeczywistości innymi słowani :) Ale nie martw się, to ja jestem z innej planety i serio najchętniej żyłabym w bajce ;)