Kiedy byłam mała, obraziłam się na Pana Boga za to, że ulepił mnie z żebra jakiegoś mężczyzny. Jak on tak mógł?! Mężczyźni byli pierwsi a nas to już z resztek tak?! Że niby gdyby nie było facetów to i kobiety nie miałyby racji bytu tak? Uuuu, obraza trwała długo. Niebezpiecznie długo jak na małą Malwinkę. Całe 15 minut! Na szczęście nie wytrzymałam i pobiegłam do mamy na skargę na Pana Boga. Mama wytłumaczyła mi, że jest troszkę inaczej…
Otóż kobieta zawiera w sobie coś z mężczyzny. To co najważniejsze. A reszta to dodatkowe cechy, bez których świat by się zawalił. Kobieta to takie oddychające urządzenie 2 w 1, które jest o niebo lepsze od mężczyzn. Ta teoria mi się spodobała. Mogłam śmiało pogodzić się ze Stwórcą i wrócić do zabawy.
Całe moje dotychczasowe życie potwierdza teorię Baby Iwąki. Facet jest prosty. Nie chodzi mi o to, żeby teraz facetom umniejszać, ale wiesz jak to jest z nimi prawda? Nie mają podzielnej uwagi, kiedy dzwonisz do nich podczas pracy nie ma opcji żeby zapamiętali to co do nich mówisz, wiecznie o czymś zapominają, nie potrafią planować… a kobitki? :) Multifukcjonalne urządzenia 2 w 1. Dwa przeciwieństwa w jednym ciele. Rozważna i romantyczna, spokojna i wyciszona, kochająca, delikatna i niemalże krucha żona w jednym ciele z drapieżną lwicą kiedy trzeba bronić rodziny. To jest piękne! I nie ma co tu się obrażać na mężczyzn, że nie są tacy idealni jak my. Świat byłby wtedy nudny :)
Razem z Microsoftem przygotowaliśmy baaaardzo fajny film, który ukazuje podwójne życie Mamy Be. No właśnie… mamy. Bo kiedy kobieta zostaje matką nagle, połączenie tych dwóch osób w jedną staje się jeszcze większym wyzwaniem. Ale jak nie my to kto? :) Z jednej strony musisz być super fajną mamą, z drugiej, bizneswoman, z trzeciej seksowną żoną, z czwartej… kurcze no, z czwartej wypadałoby też znaleźć w tym wszystkim czas dla siebie prawda? I kobieta to potrafi! Uczy się tego latami, ale w pewnym momencie dochodzi do takiej perfekcji, że przy wieczornej kolacji z mężem, zapytana o to jak minął jej dzień odpowiada, że „nuuuda” podczas gdy w głowie przewija jej się cały szalony dzień, w którym była nie 2 w 1 a 100 w 1! Serio dziewczyny, bhawo my! Nie możemy o tym zapominać.
Obejrzyj krótki filmik a po nim, zapraszam Cię na kilka kadrów „od kuchni”, kiedy to mieszkanie zamieniło się w plan filmowy a ja niczym człowiek z rozdwojeniem jaźni odgrywałam dwie kompletnie różne role. Fajna zabawa :) Mogę tak częściej :)
O rany :D Malwinko, chyba minęłaś się z powołaniem :D Powinnaś być aktorką! Świetny filmik, pokazujący oblicza kobiety – mamy. Wiadomo, że w czasie macierzyństwa ciężko zadbać o siebie „z każdej strony”, ale serio, da się. My, kobiety, mamy to we krwi. Spodobała mi się nazwa „multifunkcjonalne”, rewelacja! :)
Bakuś jak zawsze urzeka swym uśmiechem. :* PS Ma ten uśmiech po mamusi. Pozdrawiam serdecznie i czekam na konkurs. :*
uwielbiam czytać Twojego bloga jeszcze w życiu mnie tak żaden nie wciągnął. Jest coś w tym co robisz co przyciąga do Ciebie mnóstwo ludzi który pochłaniają Twoją prace i Twój wkład który wkładasz w tak fantastyczny blog. Gratuluję pomysłu na siebie ;) i tak wielkiego zaangażowania. Z przyjemnością czekam na kolejny wpis.
czy to wnetrze nowego Bakusiowego domku? :D
Ooo losie… Jaka Ty fajna jesteś…
a co to za gra w którą gracie na tablecie?
Ale czadowy filmik!! :D
Filmiki, które u Ciebie oglądam, za każdym razem są powalające. Na tyle skuteczne i tak bardzo sprawiają, że mogę się z Tobą identyfikować, że mąż mój pójdzie z torbami :D
p.s. stację parową Philips oczywiście nabyłam. Wróciłam do pracy od listopada i cały czas szukam dużej pojemnej torebki. Czarnej oczywiście najlepiej, która pomieści laptopa, żebym nie musiała nosić osobnej torby na niego. A wystarczy kupić taki tableto-laptopik…. :D Czekam na konkurs z niecierpliwością :D
O tak, mam ochotę bardzo! Właśnie takiego szukam! :))) Na moje sto potrzeb naraz, na wszystkie nagłe wypadki, na rolę mamy, przedsiębiorcy, pracownika, fajnej babki. Bo jesteśmy fajne babki, nie? :)
Jakis rok temu podczas spaceru mala wypuscila z reki moj telefon (ogladala na nim bajki – wiem, „Fe matka. Nie daje sie dwulatce telefonu do reki. A jeszcze z bajkami?! Dziecko nie powinno w tym wieku ogladac bajek!” Wiem, wiem. Wszystko wiem. ALE. Czasem telefon+bajka=cisza dla matki na kilka chociaz minut.) No. Ja ten telefon jeszcze doprawilam, przejezdzajac po nim kolkiem wozka. Najpierw jednym. Potem drugim. *** (tu popularny okrzyk „radosci” na „K” – w myslach rzecz jasna :) Pieknie, no pieknie. Szybka stluczona, naprawa sie nie oplaca. Chodzilam z tym pobitym samsungiem pare dobrych miesiecy, bo nie liczac zbitego ekranu, byl nadal sprawny. I mowilam sobie: „Nigdy wiecej nie dam dziecku telefonu do zabawy.” Niedawno przedluzajac umowe nabylam nowy. Wiekszy. Ladniejszy :) „Nie dam go malej, musi mi przesluzyc kolejne dwa lata.” Kiedy zapomnialam wziac w trase pobitego telefonu, MUSIALAM uraczyc znudzone dziecko nowym. Daj palec, a… Teraz spryciula chce tylko „koniki” na nowym. Chyba z 2 razy juz jej upadl. Dlatego wlasnie sprobuje szans w Twoim konkursie. Moze moja kochana maniaczka „my little pony” odczepi sie od mojego JESZCZE nie pobitego telefonu.
Pozdrawiam :)