Poniedziałek. Siedzę sobie w moim różowym gabinecie i rytualnie już, jak w każdy poniedziałek, sącząc kawę z różowego kubka, zanoszę się ze śmiechu z komentarzy do niedzielnego wpisu. Mam tak fantastyczne dziewczyny na FB, że jeśli tylko napiszę coś humorystycznego, wiem, że komentarze przebiją mój tekst razy milion. Z resztą znasz te dziewczyny :) W końcu jesteśmy tu wszystkie razem.
Pukanie do drzwi (nie dorobiliśmy się jeszcze domofonu ani dzwonka). Kurier. Mój ulubiony. Taki kochany, zawsze coś sobie pogadamy o życiu, wniesie ciężkie kartony gdzie trzeba. Super gość. Tym razem pudełeczko niewielkie. Ale niczego się nie spodziewałam więc od razu zrobiło mi się gorąco bo ostatnio po mojej nocnej posiadówce nad blogiem z czasoumilaczem w postaci butelki szampana, okazało się, że w przypływie bliżej nieokreślonych emocji kupiłam mojemu kochanemu mężowi… gitarę. A co najlepsze, zamknęłam komputer na stronie Allegro, z elektronicznymi pianinami za 4 tysiące! Od tamtej pory do komputera siadamy tylko we dwójkę. I szampan też idzie na dwoje ;)
Tym razem stres był niepotrzebny. Przesyłka była bezpłatna. Uff. Jakiś niezapowiedziany gift. Można spokojnie zmienić kolor twarzy z purporowo-bordowego na ludzki i zacząć oddychać miarowo. W środku paczki znalazłam dwie identyczne koszulki zaprojektowane przez Gilesa Deacona, zestaw obiektywów i liścik. O proszę. Przeczytaj sobie.
Znajdź różnicę! Dobre! A te obiektywy to faaajne! Dawaj porównywać koszulki. Rozmiar M jak na Mężną kobietę, trochę tego materiału ma. Lupka mała, weź tu kobieto szukaj wiatru w polu. Do roboty zagoniłam więc Maćka. Wypatrzył w tłumie kobiet taką perełkę jak ja, to wypatrzy i różnice pomiędzy koszulkami prawda? Niestety. Okazało się, że mój mąż jest ślepy tak samo jak ja, więc nie dość, że rzuciło to cień podejrzenia na jego dotychczasowe komplementy na mój temat, to jeszcze straciłam kupę czasu na kombinowaniu z koszulkami. Tym bardziej, że nie wiedziałam co to za marka bawi się ze mną w kotka i myszkę. Zapakowałam paczkę na moją półkę „Poczekalnia” i wróciłam do pracy, totalnie wyrzucając z pamięci nierozwiązaną zagadkę.
Minął tydzień. Dokładnie tydzień. Sytuacja z obrazka powyżej dokładnie taka sama. Rytuał poniedziałkowy w toku. Pukanie do drzwi. Déjà vu normalnie. Ale tym razem się nie podnoszę. Otwiera Maciek po czym przynosi mi do pokoju rozpakowaną już paczkę z logotypem Ariel. Na początku zupełnie nie skojarzyłam tych dwóch paczek ze sobą. Dopiero liścik napisany w ten sam sposób odświeżył mi pamięć. Noooo to w końcu się dowiem gdzie się ukryły te różnice.
W pudełku, oprócz listu i kapsułek Ariel znalazłam pendrive z poniższym filmem. Nosz kurdę zrobili mnie w balona! :)
Koszulki były identyczne. Jedna, została wyprana w czystej wodzie. Druga została poplamiona a na koniec zalana tuszem. Kapsułka Ariel nie dość, że usunęła plamy widoczne gołym okiem, to jeszcze pozbyła się tych, które moglibyśmy dostrzec za pomocą makroobiektywu (czyli w dużym, baaaardzo dużym przybliżeniu). Według informacji producenta dzieje się tak między innymi dlatego, że trzy niezależne substancje są ze sobą odseparowane do momentu rozpoczęcia prania i rozpuszczenia kapsułki. To zapewnia ich najlepszą efektywność. Pierzesz w proszku czy w kapsułkach? Masz jakieś porównanie w tej kwestii?
Ekipa z agencji obsługującej markę Ariel zrobiła kawał dobrej roboty. Można wysłać darmową próbkę produktu i napisać, że jest fajna, ale można też w przemyślany i oryginalny sposób wciągnąć w świat produktu. Na pytanie, czy chciałabym, we współpracy z marką Ariel opublikować swoje wrażenia po otrzymaniu obydwu paczek zgodziłam się od razu. Bardzo dobra marka, bardzo dobre produkty, bardzo fajny sposób przekazania swojej historii. Ode mnie duży lajk za ciekawą i bardzo pozytywną akcję. Oby takie akcje wyparły w przyszłości wszystkie nudne i dla czytelników i dla blogerów projekty.
Jeśli się ze mną zgadzasz, daj Arielowi łapkę w górę. Niech się cieszy „chłopak” ;) A jeśli chcesz się cieszyć razem z Arielem, mam dla Ciebie niespodziankę. Mam 5 takich zestawów kapsułek Ariel do rozdania. Chcesz jeden do przetestowania? Zróbmy sobie szybki konkurs.
Szybki Konkurs!
W komentarzu poniżej napisz mi jaka była najtrudniejsza plama z jaką walczyłaś do tej pory.
Możesz też napisać czy udało Ci się z nią wygrać czy poległaś? :) Może Ariel pomoże? :)
Konkurs potrwa do 5 lipca. Powodzenia! :)
WYNIKI KONKURSU
(dziewczyny, podeślijcie mi na kontakt@bakusiowo.pl Wasze adresy do wysyłki i numery telefonów dla kurierów)
Gratulacje dlaaaaaaaaa:
Najtrudniejsza plama? Hmmm…wiem! W czasach szkolnych jakies 9 lat temu będąc na utrzymaniu rodzicow kupiłam sobie( za uzbierane pieniążki) biała torebke z klapa ktora byla zapinana na magnesy. Lato, biala torebka z jakims ozdobnym ROZOWYM kwiatuszkiem? no piekna byla niestety do pierwszego prania? po wypraniu i wyschnieciu okazalo sie ze metalowe elementy do ktorych przymocowane byly magnesy zabrudzily mi torebke RDZĄ! rozumiesz? Moja piekba torebusia?czego to ja nie probowalam. Moczylam ja w coli, lalam jakies rozpuszczalniki zeby to usunac i nic…ale najlepszy pomysl byl zeby plamy zamalowac biala kreda? a, ze torebka z materialu kreda swietnie sie na niej trzymala?tak dotrwala do konca wakacji. A rdza z kazdym praniem troszke schodzila? taka pomyslowa jestem? czytam Cie od jakiegos 1,5roku a to moj pierwszy komentarz w dodatku pisany z synkien na rekach bo tak mi usnal i zal go odkladac do lozeczka a jeszcze pranie do powieszenia, samo sie nie zrobi? a kapsulki Ariel znamy i lubimy?pozdrawiamy!!!?
GRATULACJE!!!
Mój ulubiony barszcz na ulubionej białej sukience….koszmar!!
Niestety po moich domowych sposobach nawet pralnia nie dała rady :(
A trzeba było od początku użyć Ariela- miałabym więcej soli do ziemniaków i pieniędzy na waciki.
Najtrudniejsza plama? Hmmm…wiem! W czasach szkolnych jakies 9 lat temu będąc na utrzymaniu rodzicow kupiłam sobie( za uzbierane pieniążki) biała torebke z klapa ktora byla zapinana na magnesy. Lato, biala torebka z jakims ozdobnym ROZOWYM kwiatuszkiem? no piekna byla niestety do pierwszego prania? po wypraniu i wyschnieciu okazalo sie ze metalowe elementy do ktorych przymocowane byly magnesy zabrudzily mi torebke RDZĄ! rozumiesz? Moja piekba torebusia?czego to ja nie probowalam. Moczylam ja w coli, lalam jakies rozpuszczalniki zeby to usunac i nic…ale najlepszy pomysl byl zeby plamy zamalowac biala kreda? a, ze torebka z materialu kreda swietnie sie na niej trzymala?tak dotrwala do konca wakacji. A rdza z kazdym praniem troszke schodzila? taka pomyslowa jestem? czytam Cie od jakiegos 1,5roku a to moj pierwszy komentarz w dodatku pisany z synkien na rekach bo tak mi usnal i zal go odkladac do lozeczka a jeszcze pranie do powieszenia, samo sie nie zrobi? a kapsulki Ariel znamy i lubimy?pozdrawiamy!!!?
Najgorsza plama z jaką miałam do czynienia to wylany tusz na nowej sukience córeczki. Niestety poległam i nie odpraly się plamy :-(
Na tusz najlepsza jest pianka do golenia dla mężczyzn. Rewelacyjny sposób ?
Trawa na najlepszych spodniach syna. Za groma nie mogę się jej pozbyć. Próbowałam chyba ze 100 sposobów a plama tylko ciut jaśniejsza ale jest!
Najtrudniejsza plama to plamy na ubraniach po olejku który miał zabezpieczyć mój brzuch przed rozstępami w ciąży oraz przed pomarszczona skórą. Niestety nic nie jest w stanie tego sprac z ubrań. Wszystkie białe i jasne są żółte ?
Agnieszka B
Najtrudniejsza plama- ta na spodniach synka. Nie wiem skąd się tam wzięła plama ze smarów,ale na pupie jest krecha. Za którymś tam praniem zrobiła się jaśniejsza ale już nie zeszła ? Może kapsułki Ariel by pomogły. ? ?
Oczywiście że mam swoją plamę, nawet kilka. Każdy je przecież ma! Upiększają one bluzeczki i sukieneczki mojej corci, dodam że te ,,żłobkowe”. A więc, mimo najszczerszych chęci z większością z nich do dziś sobie nie poradziłam, bo…..są niewiadomego pochodzenia! Tylko najstarsi górale wiedzą z czym to się jadło! Albo nawet oni nie wiedzą……Ach…..
Krew mojego psiaka która do tej pory jest na mojej ulubionej bluzce:( być może Ariel dałby rade pozbyć się jej?? :)
Ja walcze caly czas z wszelkiego rodzaju plamami po oleju, ropie i roznego rodzaju smarowidlach ktore znosi do domu kolega malzonek-kierowca ciezarowki notorycznie poprawiajacy mocowanie ladunku i notorycznie zapominajacy ze jest w „cywilnych” ciuchach. A po powrocie do domu blagalny wzrok i : „kochanie tam jest plamka na mojej ulubionej koszulce-zrobisz cos z tym?” ?
jako,ze sezon w pełni … A moje dziecko kocha owoce,wycieczki rowerowe postanowiłyśmy sie wybrać do lasu na jagody, niedość ze umorusana wróciła cała w plamy od jagód wskoczyła do ogrodu i zajadała sie wiśniami, na koniec była zabawa w gotowanie czarny piach jest naaaaj lepszy !!!!… Dzięki Bogu kapsułki poradziły sobie byłam w szoku !!??
Najgorsze plamy nie maja z Nami Szans! Używamy tylko kapsułek Ariel, wiec plamy Nam nie straszne. Rozstrzygnięcie akurat w 2. Urodziny Igora, które są na działce – będzie co prać! :D
Niestety smar z przyczepki samochodowej o ktora sie oparlam na mojej bialej kurteczce, ktora od tamtej pory uzywana tylko na sanki i lepienie balwana ;)
Haha, no właśnie jestem na tym etapie! Kupiłam bluzkę, piękną, niebieską rękaw 3/4, ubrałam jeden jedyny raz i potem wrzuciłam do prania. Po wyciągnięciu patrzę – a to co? Na prawym rękawie ciemna plama, jak po atramencie. Ale skąd? Byłam tylko raz, na imprezie rodzinnej, to niemożliwe. Wypralam jeszcze raz i nic. Potem mydło, odplamiacz, namaczanie i dalej nic. Pół rodziny już pytam czy wiedzą jak mi pomóc. A bluzka leży i tak smutno na mnie patrzy… Ariel, ratuj! W Tobie ostatnia nadzieja!!!
Świetnie tylko nie ma mocnych na spaghetti mojego męża i kupke naszego młodszegomłodszego syna. Otóż co ten mój mąż dodaje do tego jedzenia za atakowany Ace, vanischem, i innymi wybielaczami zaza żadne skarby nie chce puścić… Dlatego przed zaproszeniem gości na obiad informuje, ze zmienna odziez obowiązkowa ?
Oj te plamy .. Do dzis z moich ulubionych spodni nie mogę pozbyć się plamy z oleju :(
Miałam je drugi raz na sobie gdy spieszac sie do wyjscia pichciłam jeszcze obiad , aby było szybciej moja mama która przyszła do wnusia położyła pierożki na patelni przy której stałam też ja no i niestety stało się !! Paskudny olej załatwił moje nowe ulubione spodnie w kolorze nude :( .
Do dziś nie udało się pozbyć a nawet jest jeszcze gorzej . Pierwszy raz zdarzyło się tak , że nawet VANISH nie dał rady ! . Szczerze nie próbowałam kapsułek ARIEL ale jeśli uda mi się wygrać wierzę , że spodnie będą z powrotem jak nowe :D
niewiem czy można to nazwąć plamą czy już katastrofą,ale najgorszą plamą jest od przypadkowo zwiniętego różowego biustonosza wsród białych ubrań,wszystkie w śmietnik :(
Warto polać plamy płynem do naczyń zatrzeć i polać gorąca woda i do pralki z kapsułka Ariel mi pomogło na roztopione masło i olej
Moja najgorsza w życiu plama niesie za sobą dużo bardziej pechowy wątek niż sama walka z ową plamą. Ciepły weekend. Portfel pełny. Szafa „pusta” no to co? No jedziemy na zakupy! 7 godzinna wycieczka po centrum handlowym z przerwami na siusiu i maka. Torbom z zakupami juz rączki odpadają z przeciążenia. Mnie również. Wśród stosu szmatek ON. Mój wymarzony.. miętowy koronkowy komplet bielizny wcale nie taki „tani i promocyjny” jak to innym przedstawiałam. Ale żeby skrócić tę historię. Wracam do domu. Jak kamień w wodę. Zniknął. Nie ma. Finito. Wyparował. Smutek żal i łzy przez tydzień. Historia z centrum handlowym po dwóch tygodniach się powtarza jednak w poszukiwaniu jedynie mojej perełki. Wracam do domu. . Znowu powtórka. Rozpacz płacz i zgrzytanie zębów. Soku porzeczkowego mi się zachciało. Do torby ze stanikiem mi się zachciało go włożyć. Nie zakręcić mi się zachciało! No idiotka! ! Piorę i Piorę przez następne dwa tygodnie. Czysty. Materiał juz może nie ten sam. Ale przynajmniej nie fioletowy. Nie porzeczkowy. Ale gdybym jeszcze kiedyś miała ochotę na sok porzeczkowy. . .
Wszystkie plamy ktore zrobi moje dziecko, czy to czekolada czy jakis tluszcz czy niebieska pianka marshmallow NIGDY sie nie spiera. Leje vanish na plame a potem nawet do pralki ale nigdy nic nie puszcza. Albo mam pecha albo jeszcze nie mam Ariela:p
Sok porzeczkowy na białych spodniach które uwielbiem! :( Moja mała księżniczka za szybko biegała z kubeczkiem.. a później było tylko: „pseplasam, samo się wylało” :) Spodnie leżą teraz w szafie niedoprane i czekają na cud..
Moja córka jadła jagody, czyt. były na koszulce i spodniach (dzieć 1.5 roku) oczywiście poległam ? ciekawe czy ariel dałby sobie radę?!
Codziennie walcze z trudnymi plamami a to z blota a to od czzekolady,trawy, zupki, marchewki,jogurtu……wszystkie plamy sa nie straaszne od kiedy uzywam Ariela :) radzi sobie naprawde swietnie :) a jesli chodzi o taka mega plame….to moje ulubione biale spodnie.. dostaly blotem od kierowcy ktory bardzo sie spieszyl……ale I z nimi Ariel sobie poradzil :) :) :)
Barszcz się bardzo dobrze spiera z wszystkiego, nawet w zimnej wodzie, pod warunkiem, że jest z buraków, a nie sztucznych barwników. Plamy z oleju polecam posypać kredą, która wciąga tłuszcz, po kilku zabiegach plama powinna zejść. Na plamy samochodowe sposobu nie mam… ;) U nas mordercze dla ubrań są owoce, np. truskawki, jagody, maliny, wiśnie, do tego trawa i zielska wszelakie… Jak tak sięgam pamięcią to jakieś 90% ciuchów mojego syna ma plamy nie do doprania… A skarpetki białe zawsze są jednorazowe ;)
Ja niestety borykam się z paskudna plama ze sloiczkowego obiadku mojej córci. Ledwo co zdazylam umyć jej buźkę i rączki żeby mamy nie ubrudzila przed wyjściem, ledwo zdążyłam założyć nowiutką, jeszcze nieśmiganą sukienkę na siebie kiedy to obiadek córusi postanowił zwrócić się wprost na mój świeżo ulokowany zakup. I musiałam założyć starą kieckę a z plamą borykam się do dziś. Brzydka czerwono- pomarańczowa plama ;(
Jagody na nowej bluzce młodego niestety tak skutecznie ja załatwił ze plama nie chciala niczym zejść ? jednak nauka bezcenna teraz wszystko co próbuje nowego probuje w starych koszulkach bo niestety większość owoców do mnie wraca :p mama 15m Alexa i 3.5l Julka :)
To była na pierwszej radcę z moim teraz juz mężem, byłam w białej spódnicy a on wybrał miejsce na radke park który pózniej zmienia sie w lasek nad rzekach. Po takiej romantycznej przechadzce usiedliśmy na ławce a ja nie zauważyłam ze była na niej jakis dziwny smar lub cos takiego,nie w głowie mi było oglądać ławkę. Spódnica została tylko na pamiątkę bo nie udało sie tego sprać niczym.
Sytuacja sprzed roku . Nowe spodnie a na drugi dzień plama już na nich …próbowałam prac w Różnych środkach czystości, nawet soda z cytryna i nic ..plama została..któregoś dnia ciotka mi podpowiedziala jak ona pozbywa się plam na których jest trawa (swoją drogą ta ciotka chyba nie lubiła mnie ) mówiła że bierze środek do czyszczenia WC i płyn do naczyń i robi z tego mieszankę która później wciela w odzież i do pralki ..ja głupia tak zrobiłam i wszystko co było w pralce do wyrzucenia bo wszystkie ubrania były odbarwione ? ciekawe czy ariel dałby sobie radę z takimi plamami …
Tłuste plamy po moim ukochanym rosołku. Chciałabym choć raz wyprać ciuszki moich małych pociech, które również uwielbiają rosół (zapewne po mamusi), tak aby lśniły czystością… jeden raz, tylko jeden malusieńki raz :-D
Plama z wina na białej bluzce której żaden odplamiacz nie dał rady kapsułek ariela nie próbowałam ale piore w ich proszku więc może warto spróbować kapsułki :)
Przy małym dziecku normalną rzeczą są wiecznie poplamione koszulki .. Najcięższą chyba plamę mieliśmy z lodów jeżynowych ? Koszulka poszła do kosza, bo żaden środek nie dawał rady. A kapsułek nigdy nie stosowałam choć chętnie bym przetestowała.
Aaaaa! Nie wierze ze pomoze na ta plame, z ktora walcze od…. LUTEGO! Poleglam 2miesiace temu a bluzka lezy w szafie i czeka na magiczna moc sprania- UWAGA -podkladu :/ ! nie bede pisala marki bo nie wiem czy moge, ale od tamtej pory podklad i ja jestesmy na stopie wojennej…niestety…Takze jestem mega ciekawa, czy Ariel dalby rade.
Ja właśnie z córeczka 7-miesieczna jesteśmy na etapie obiadków i deserów i zmorą jest marchewka, na którą do tej pory nie znalazłam sposobu nawet jeśli założę sliniak to zawsze gdzieś coś mała ubrudzi czy to rączka czy coś kapnie i wtedy nawet ładna bluzka nadaje się tylko do śmieci bo wiem że niewiem jakbym się meczyla zawsze plama będzie.Nasza zmora to marchewka, sos do spagetti i wszelkie soczki już się poddalam bo nie znam.na nie sposobu a chciałabym tak po prostu się cieszyć karmieniem niż myśleć ciągle o jakimś cudownym „leku” na te plamy.
W trudnych plamach pomaga mi zawsze mama;-) jest nie zastąpiona kiedyś podarowałam swojej młodszej siostrze podkolanówki w kolorze pudrowego różu, moja mama zrobiła z nich białe bo myślała, że jej pofarbowało po prostu czysta magia
Najgorsza plama? To taka którą syn przynosi z przedszkola ;) a szczególnie pamiętam jedną. Nowa koszulka z minionkiem, żal było nie puścić syna „odstrzelonego” do przedszkola. Godzina 15:00 renóweczka zajechała po synusia. Jak zwykle mamusia przeczytała co tam dziś się jadło, zapytała gdzie się bawiło. Czar powrotu do domu prysł gdy ujrzałam to – brązową plamkę tuż nad brwią minionkowej buźki. Szybki powrót pamięci do jadłospisu, cóż nie było nic co by zostawiło tą plamę. Bluzka była prana juz kilka razy od tego czasu, ba nawet magiczne rączki teściowej nie pomogły. Zagadka została nierozwiązana, niczym ta zadana od sfinksa. Być może te super kapsułki pomogłyby sprać ten incydent? ;)
moja najtrudniejsza plama? Klej cyjanoakrylowy średniogęsty na spodniach- traktowałam acetonem i werniluksem… poległam. Więc w tym wyjatkowym wypadku nawet Ariel nie pomoże.(Chociaż w sumie to nie zaszkodzi spróbować- w ostateczności wytnę dziurę- przecie modne) Ale na plamy z jagód i trawy poproszę :-P
Plama po paście do butów. Próbowałam wszystkiego , dosłownie wszystkiego. Różnych internetowych sposobów, wybielaczy, cudownych mydełek, rad babuni itd.. i plama jak była tak jest. Bluzeczka do wyrzucenia bo po tych eksperymentach już nie nadaje się niestety do noszenia :)
Któregoś dnia nagle w pokoju Dziecięcia zrobiło się cicho. Zbyt cicho – a to zawsze oznacza jakąś katastrofę. Zanim jednak zdążyłam wejść i sprawdzić, co broi, Młody wypadł z pokoju z radosnym okrzykiem: „Niespodzianka!”. O mało co nie wybuchnęliśmy śmiechem, a potem naszym oczom ukazało się opieczętowane firmową pieczątką łóżko, kawałek kaloryfera, podłogi, komoda, ściana i oczywiście pościel. Ledwo powstrzymując uśmiech wyjaśniliśmy, że to nie był najlepszy pomysł, bo od tego są kartki itp. Zaangażowaliśmy też syna w sprzątanie i pranie. To były najtrudniejsze plamy, bo chociaż sytuacja była komiczna przez tę radosną zapowiedź, to trzeba było zachować powagę i rozwagę :)
Naprawdę trzeba się ograniczyć do jednej plamy? Ja mam w tym temacie bardzo rozległe doświadczenia.
Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa jest to, jak mój ojciec przypadkowo oblał mnie benzyną. Zatem byłam jedną wielką (no, nie taką wielką, bo mniej więcej dwuletnią) plamą. Wszystko mnie szczypało, smierdzialo i w ogóle katastrofa, więc darłam się koncertowo. Kolega taty dał radę spacyfikować tę moją rozpacz kąpielą w pianie. A że jeszcze trochę chlipałam, to dał mi też kota – żółtą maskotkę, która była potem moim ukochanym przytulańcem :-)
Pozdrawiam!
Piękny dzień chrzciny córki ja w pożyczonej pięknej sukience od kumpeli noszę po kościele córkę zanoszaca się od płaczu jakby to naprawde wyganiali z niej diabla. Lecz nagle słyszę jakieś bul bul w tym małym brzuszku- ocho myślę no to ładnie kupa idzie… No i przyszła wylazla po same pachy i na moja sukienkę a to ze to początek mszy mowie nie no będą ją tak trzymać komu ja oddam z taką kupa na plecach ;( no i tak trzymałam do końca mszy przeklinajac w duchu ten dzień.. wracam do domu z gośćmi i z kupą, biegnę zapierac sukienkę no i myślicie że się dało!? a ską!! 5razy prana a żółta plama została ;( może i mnie Ariel by uratował? bo jak ja jej ta kiecke mam oddać?? ;(
Moją najgorszą plamą z jaką się zmierzyłam to czarna pościel i czarne prześcieradło ,które wysmarował mój Synuś SUDOCREMEM(dużym opakowaniem )……i siebie samego a także był ubrany na czarno. No masakra nie do ogarnięcia ,jednak udało się wszystko zmyć mocząc ok 24 godziny w misce z Purem….(cały 2l płyn do naczyń) hee od tamtej pory Sudocrem stoi wysoko.
Moje czarne satynowe najseksowniejsze na świecie spodenki. Biała farba do drewna.
Najgorsze plamy to zdecydowanie te,które mi syn przynosi na swojej białej bluzce z kołnierzykiem z przedszkolnego mundurku. Zazwyczaj jest to plama po marchewkowym soku lub po zupie pomidorowej. Żeby puściły dosłownie musi bluzka ta przejść co najmniej 3 prania,a i tak czasem ślad pozostaje. Właśnie słyszałam od znajomej,która używa kapsułki Ariel,że są świetne. Fajnie byłoby się samemu przekonać. Teraz wakacje,więc plam nie zabraknie. Zapewne będę miała starcie z nowymi może nieznanymi plamami :)
Mnie pokonała plama po marchewkowym soku jednodniowy na jasnoszarej bluzie synka…..plama prawie się spała, ale niestety razem z kolorem bluzy. Więc chyba nawet ariel nie pomoże tym razem… Ale chętnie bym spróbowała tych magicznych kapsułek :-)
Oj tak, jest taka plama. Do tej pory z nią walczę, a trwa to już sporo czasu… Ignacy (obecnie lat 3, przy „zapoznaniu” z plamą lat ok. 2,5) jest dość wszędobylskim Pączuchem, do tej pory lubi wszędzie pozaglądać, o wszystko zapytać, wszystkiego spróbować. Tego dnia byliśmy akurat u teściów, była to chyba jakaś „grubsza” okazja, bo na stole same smakołyki i nalewka wiśniowa domowej roboty. Ignacy wystrojony jak na Pączka przystało: eleganckie spodenki i mój ulubiony, cieniutki, jaśniutki sweterek z Zary <3 Dorośli w dyskusji, a młody lata to tu, to tam. W końcu podbiega do mnie z prośbą o picie. Więc sięgam po czystą szklankę i…. w tym samym momencie Ignacy jednym sprawnym ruchem chwyta za kieliszek z nalewką i siup… już sam zapach go zniechęcił więc jak się nie wzdrygnie, nie podskoczy i calutki kieliszek pac na ten mój ukochany sweterek. I próbowałam wszystkiego! Dosłownie. Bo i domowe sposoby, i te od wujka Google, i takie mydełko, i sraki psikacz, no wszystko i NIC! Ale przyznać muszę, że w całej tej walce proszek pozostawał ten sam… może tu tkwi problem?! Arielu, przybywaj z odsieczą!
Oczywiście plamy z niedzielnej pomidorowej :) na szczęście po wielu namaczaniach i praniach jest prawie niewidoczna na białej bluzce synka ale dobrze byłoby mieć taki Ariel na następne pomidorowe, które mąż z synami uwielbiają :)
Plama z którą nigdy nie wygrałam i wątpię aby kiedyś mi się to udało… Drugie dziecko czyt. córka ;) a problem wciąż ten sam. Czasem dotyczy bodziaków a czasem nawet dotyka spodni … A szkoda je czasem wyrzucać do śmieci bo zawsze po namaczaniu i praniu jednak żółta plama zostaje :/ któraś domyśla się o co chodzi ? :D
Taaak.. „kupa” mój odwieczny wróg od kiedy zostałam mamą i co jakiś czas prowadzimy wojnę :)
Ooo to coś dla mnie!!! Ariela jeszcze nie miałam okazji wypróbować.
A moja najtrudniejsza plama?
Hmm tłuszcz z upragnionej,wyczekanej kiełbaski z grilla na nowej,nowiutkiej sukience z Reserved. Na szczęście kupionej na wyprzedaży, ale fajnie by było jak by się wyprała.
Najgorsze są chyba te plamy, które nie chcą zejść z ulubionych ciuchów. I tak sobie powspominam moje ukochane białe rurki Wrangler kupione na wyprzedaży i noszone niczym trofeum. Pech chciał, że cieszyłam się nimi tylko miesiąc. Jakiś maluszek biegał po Tesco z lodem. Takim co to barwi język. Niestety nie wyrobił zakrętu i wpadł na mnie. I tak to na udach miałam piękną plamę od jego buźki, a po kolanie spłynęła reszta zawartości papierka. Roztopiona niestety. Dziecko płakało, ja je uspokajałam, a jego mama mnie przepraszała. Koniec końców z całego zamieszania ostała się plama. Ja nie wiem co oni pakują do tych lodów, ale doprać się do końca nie doprała mimo, że traktowałam ją mydełkiem odplamiającym, sodą, wodą utlenioną, jakimś odplamiaczem co to podobno nawet flamastry wywabi. A prane były chyba z pięć razy. Niestety plamie po lodach nic nie dało rady. Może dlatego, że nie miałam jak od razu zaprać spodni. No nie wiem…Ale dżinsów żal mi do dzisiaj. Koniec końców z rurek ostały się krótkie spodenki dla siostrzenicy, bo ja nie lubię takich co opinają uda…
Mój mąż jest mechanikiem – więc wszystko jasne ;). Wiecznie ubrania w smarach a dopranie jego ciuchów roboczych graniczy z cudem. Trzeba by było co tydzień trzy komplety zanosić do pralni chemicznej choć nie wiem czy i to by pomogło. Szanowny małżonek kupił sobie spodnie Pumy, taki śliski dres niebieski, kolor typowy mechanikowy jak ja to mówię. Oczywiście pogrzebał w garażu i… spodnie szlag trafił, dobrze, że kupił je taniej na promocji… próbowałam już wszystkiego… Niestety nic nie pomogło. Plamy i tak zostają, może nie aż tak intensywne, ale jednak :(. No cóż juz się przyzwyczaiłam… :( smuteczek. Mąż ma zakaz grzebania przy samochodzie w wyjściowych ciuchach, ma szafę pełną ubrań przeznaczonych do celów garażowych.
Fakt, że z plamami radzi sobie rewelacyjnie. Niestety prowokuje u mnie alergię :( i u Młodego też :( Jakiś czas kupowałam tylko do prania rzeczy Ślubnego, ale nie jestem na tyle konsekwentna, zawsze zaplątało się coś mojego i klops. Ale co do plam, to faktycznie świetny jest.
Używałam przez 2 mce kapsułek Ariel i nie widziałam większej różnicy, więc przestałam bulić na Ariela i przerzuciłam się na kostki Persil i jestem z nich bardziej zadowolona. Szczególnie do białego. Piorę raz w kostkach, raz w płynie Persil – zależy na co w danym miesiacu jest promocja. Jednak i tak żaden proszek/płyn/ kostka jakie od posiadania dzieci zaczęłam testować (a mam dzieci od 6 lat), nie radzą sobie z większością plam jeśli nie potraktuje ich wcześniej Vanishem (ale tak, żeby poleżały z 30 min z nim), czy sodą, czy beckermanem, czy jakimś mydełkiem odplamiajacym.
zdecydowanie plamy z trawy na strojach sportowych mojego syna , który ciągle gra w nogę ;) nie używałam jeszcze tych kapsułek , może to one będą rozwiązaniem mojego problemu ;)
Najgorsza plama…pamietam ja jak dziś…to miał być mój wymarzony dzień ,ten jeden jedyny w życiu….dzień mojego ślubu. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, makijaż, fryzura, wymarzona suknia z milionem falbanek,piękny bukiet czerwonych róż….tylko nie przewidziałam zęby trzymać go z dala od mojej sukni…jeszcze w domu podczas zdjęc zaczęło z nich kapać zielone „coś” i poplamiło mi przód sukni…matko jak wpadłam w panikę ,nie no raczej w szał…sama nie wiedział co robić zapierać czy iśc brudna.Ale moje kochana druhna uratowała sytuację, poprostu wzięła kilka długich szpilek i tak pospinała falbany na sukni że nic nie było widać. I tak poszłam do ślubu w szpilkach:p
Nasz trzyletni artysta uwielbia zabawy „falbkami”, niestety nasz proszek nie lubi „falbek” na ubraniach małego artysty…
Po ostatnich wojażach jego ulubiony podkoszulek z lodem w aucie jest ciągle namaczany i prany w różnych „cudownych proszkach i płynach” – bez sukcesu. A co najgorsze mama czarodziejka nie może podmienić podkoszulków bo w sklepie zostały wyprzedane :(
Plama..walczę z nią już ponad 2 lata. Kiedyś zanim zostałam szczęśliwą mamą uwielbiałam chodzić na imprezy. Pewnego razu założyłam nową u góry biała bluzkę i do niej czarną torebkę. Impreza była świetna, humory dopisywały, aż do rana.. Zaczęłam sprzątać swój bałagan z dnia wcześniejszego i dostrzegłam moją nową bluzkę.. przeżyłam szok, pozostał na niej okropny czarny ślad po pasku od torebki. Pomyślałam że może się spierze, na początku używałam różnych środków wybielajacych, a do dzisiaj co białe pranie bluzka ląduje do pralki z ogromną nadzieją. Niestety nic nie jest w stanie sprać okropnego śladu po torebce. POMOCY ! Może Ariel dałby sobie radę ? Z miłą chęcią ubralabym ją znowu..
najtrudniejsza plamy świata !!!! to plamy , które zafundowała mi… pralka! Tak… dokładnie tak jak czytasz – pralka. Jestem mamą dwóch księżniczek, męża i kota, tak więc prania mam zawsze opór. Zawsze do prania używałam płynów, proszków a ostatnio kapsułek (ale tylko Ariela). Jakiś rok temu wyciągnęłam pranie, które okazało się niedoprane, wręcz okrzyczalam starszą córkę, że bardzo pobrudzila ubrania:( kiedy chcialam je raz jeszcze wyprać, niestety ani proszek, ani vanish nie dał rady. Ubrania do wyrzucenia. Jakiś czas później sytuacja się powtórzyła. … wyciągam jasne ubrania (ubrania córek) i na paru bluzeczkach są plamy. Okazało się, że odkładający się w zakamarkach pralki płyn do plukania oraz resztki innych detergentów oraz brud z bielizny powodują co jakis czas „wyrzut” brudu do pralki:/ tak więc pamietajcie moje drogie panie oraz mamy, że przynajmniej raz na miesiąc włączamy pralkę na 90 stopni. Ja tak piorę ręczniki i od tej pory pralka zawsze ładnie pierze i oby tak było zawsze :) pozdrawiam
Najtrudniejsza plama.. z gliny po, której zjeżdżałam jak na zjeżdżalni, a w tajemnicy przed mamą próbowałam sama uprać wszystkimi proszkami zmieszanymi razem.
Spodenki wyblakły, a plama pozostała… ;)
Ja najgorszą plamę zrobiłam mojej córce na koszulce. Tak tak to JA ją zrobiłam nie córcia :-) a zaczęło się od tego, że córka (lat 3) poplamiła koszulkę jakimś sokiem, oczywiście w zwykłym praniu nie zeszło także szybciutko namaczam w POPULARNYM odplamiaczu i co?! Plamę wywabiłam tak skutecznie, że zostały białe plamy :-( a mogłam użyć Ariela!
Jako żona mechanika – smar nie jest mi straszny,
Jako mama rozbójnika – jagody, soki marchewkowo-owocowe też usunąć potrafię,
Jako kobieta oblalam egzamin – biała sukienka i wino!! —> nie idą w parze! To najgorsza plama ever!
Wino, czerwone wino ma mojej najulubienszej bluzcd. Pomogło tylko delikatne maczanie plamy w wodzie utlenionej (bluzka na szczęście ecru) ?
Tych najgorszych plam nieco w życiu bywa,
Szczególnie gdy członków rodziny przybywa …
Kiedyś zdarzał się olej, trawa lub u braci smar,
Teraz u córci panuje owoców, farb i zupek czar!
Ale z tego wszystkiego najlepszy jest mój starszy 34 letni braciszek,
któremu w wielkie święta zawsze skapnie słodki lód na brzuszek :)
Hi hi hi hi taki jego pechowy los,
w najlepsze koszule bezlitosny CIOS!!!
Najtrudniejszą plamą jaka do tej pory mi się przytrafiła to plama z tartych jabłek na ubrankach moich dzieci. Udało się je sprać posypując Arielem który własnie wchodził na rynek.
„Dałam plamę” podczas jednego grillowego dnia u rodziny, gdzie to ubrałam ulubioną bluzkę (a jest najlepsiejsza na świecie bo świetnie się ją nosi ) i niestety miałam „zajście” z ketchupem, ten to załatwił mi bluzkę konkretnie :( .Na nic się zdały próby uratowania tego ulubionego ciuszka mojego, mydło szare było w natarciu,płyn do mycia naczyń, sok z cytryny i nawet dodana do prania polecana soda.Tyle trudu i jedynie troszkę wyblakła ta plama, także ślad po ketchupie został choć niewielki ale widać, a uwielbiana przeze mnie bluzka zaszeregowana już jest do tak zwanych „domowych” ciuszków, wcześniej była w szeregu „wyjściowych”, ale po domu też przyjemnie się ją nosi więc ma ona awoje drugie przeznaczenie ;)
Najgorsza plama?! Jabłko na bluzeczkach mojej córki. Uwielbia je jeść ale niestety zawsze coś sie ubrudzi. Najgorszy koszmar?! Kiedy kupilam piękna bialą sukieneczke córce i co mój mąż starł córce jabłko do miseczki a miseczkę wręczył do rączki, rzecz jasna Niunia miała sukieneczke na sobie… Niestety niczym nie mogłam wygonić tych plam. Moze Ariel…
U nas nowa, piękna biała bluzka którą synio dostał w prezencie- rzecz jasna trzeba było od razu ją przywdziać. Krótki spacer z babcia, powrót do domu a bluzka z białej zamieniła się w biało-kolorową ;) lody, kolorowe napoje, owoce… Niestety po pierwszym praniu z odplamiaczem nic nie pomogło, później namoczenie bluzeczki przed praniem również nie pomogło to może teraz szanse damy Arielowi… ;)
O dziwo u mnie najgorsze plamy są po ulanym i zaschniętym mleku :/
Nie wiem co teraz dodają do mlek modyfikowanych (a niestety nie każdy może karmić piersią), ale po wypraniu ubranka synka i pieluchy tetrowe nie dosyć że mają żółte plamy (podobne jak po oliwce, tyle że my oliwki nie używamy), to jeszcze śmierdzą zepsutym mlekiem i nie sposób się plam i okropnego zapachu pozbyć (albo płyny do dziecięcych ubranek są za słabe) :(
No chyba żart??! O plamę jedną mnie pytasz? Jak sobie poradzilam? Ja się zmagam z nimi codziennie!!! JESTEM ŻONA MECHANIKA! Nie śmiej się, takie żony też są ;) Piore, mocze w miskach, znowu piore. Plamy finał mają różny, jedne znikają, inne są niestety nie do opanowania. Może ten Ariel bym wyprobowala? Wyślij próbkę kochana, misja jest do pokonania ;) pozdrawiam
Najtrudniejsza plama z jaką miałam do czynienia to jedzonko z przedszkola+piach z piaskownicy. Trzy prania i nic. A że to był dzień jakiegoś przedstawienia to synek był ubrany na jasne żywe kolory. Póki co walczę dalej, bo to ulubiona bluzka i spodnie synka ze spongebobem i królem julianem, więc szukam czegoś co mi pomoże. I chyba mi podpowiedziałaś ;-)
Na plamy z owoców najlepszy wrzątek ;) najlepiej jak plama przeschnie kiedy poleje sie wrzatkiem sama splywa, potem wystarczy zostawic zamoczona odzież w tymze wrzatku w misce na chwile i do prania jak uparta dalej to mozna pociagnac np niemieckim mydelkiem odplamiajacym – cudo :)
A co do plam…to nic nie jest w stanie sprac z ubran moich dzieci mazakow tych najzwyklejszych.. A na naszych koszulkach sa to slady po dezodorantach…
Ja uzywam kapsulek Ariel i sa rewelacyjne. Oczywiscie moja tesciowa ciagle gada „ja to nie wiem jak ty mozesz prac w tych kapsulkach, przeciez w niczym tak sie nie upierze jak w proszku, te kapsulki wszystkie to sa do niczego, bla bla bla” :P pal szesc, ze sama tez je kupuje, ale po synowej trzeba pojezdzic :D
Mam dwojke dzieci, 5-latke i 8-miesieczniaka i jeszcze nie zdarzyla sie plama, ktorej by kapsulki nie unicestwily. Mazaki, flamastry, wszelkie skutki przeprowadzanych przez starszaczke „ekspemyrentow” znikaja bez sladu. Podobnie jak kupki, soczki i inne ulewajki mlodego. Tak wiec jedyne czego z ubran dzieci nie moge sie pozbyc to dziury, ktore nie wiedziec czemu moja zdolna corka robi dlugopisem…? O.o
To zdecydowanie niespodziewany wyciek z pampersa mojego syna na bialutkie body. Jakiś błąd podczas zakładania i psikus gotowy. ;)
Jest w mojej szafie jedna taka fajna kremowa koszula. Próbowałam już różnych sposobów na pozbycie się plamy, która się na niej znajduje. Na razie bez efektu :( szkoda się jej pozbyć. Jeszcze może znajdzie się jakiś magiczny trik, który zadziała. Plama żółta, a powstała po karmieniu mlekiem kobiecym. Taka jakaś niewielka kropla i dopiero jak wyschala okazała się być taka uparta do usuniecia..ehh… może jednak tym razem odpuści:) chce spróbować tego Ariela
Trawa… pięknie zielona trawa na wszelakich spodniach moich dzieci…
Jak dla mnie Ariel niestety ma za mocny zapach a szkoda bo to dobre kapsułki :( szkoda ze aż tak intensywnie pachną :(
Wiesz dla mnie najtrudniejsze są ply które tworzy Alex :/ niestety najczęściej przegrywam z plama z soczku marchewkowego lub czekolady :( no i teraz ząbkowanie, biegunka też zostawia po sobie ślad nie do sprania :/
Uszyłam synkowi spodenki. To były spodenki takie jak zawsze chciałam i poświęciłam dwa wieczory,aby mój mały mężczyzna wyglądał jeszcze bardziej słodko niż zazwyczaj a moja satysfakcja-nie do opisania! Nadszedł ten sądny dzień-jedziemy do babci i dziadka na małe przyjęcie,a niech rodzinka popatrzy jaki mamusia ma talent i jaki synek przystojny! Założyłam te białe spodenki w pandy i wyglądał cudnie,podbije wszystkie serca ciotek a mama urośnie w oczach-i to nie z przejedzenia !
Imprezka rozkręcała się,że hej,dziadek zabrał młodego na spacer i mogłam odpocząć,poplotkować. A gdy zobaczyłam ich w końcu w drzwiach-zamarłam. Całą moją robotę trafił szlag. Spodenki całe brązowo-zielone,nie było nigdzie czystego miejsca.A ja się popłakałam i wnerwiłam na dziadka,że na takie szaleństwa zezwolił wnukowi,że moja praca poszła na marne. Wierz mi albo nie,ale mi to zepsuło cały wieczór. Zrobiłam z miłości takie spodenki a teraz do wyrzucenia.
Próbowałam mydełkiem odplamiającym,różnymi odplamiaczami,szorowaniem,sodą,kwaskiem cytrynowym. Na nic to. Mijał kolejny tydzień a mi dalej było przykro na samą myśl i wtedy wymyśliłam,że przecież mam męża pracującego w Niemczech. A wiemy,że Niemiecka chemia jest lepsza od tej Polskiej. Spróbuję ten ostatni raz z ich detergentami. Maż mi przywiózł odplamiacz w który średnio wierzyłam ale to była ostatnia deska ratunku. Możesz mi wierzyć albo nie,ale po użyciu i następnym praniu spodenki były wręcz idealne. Jakby nigdy nie ucierpiały. I tym sposobem Ariel uratował moje dzieło sztuki :) Niestety był to odplamiacz a nie kapsułki i jestem bardzo ciekawa,czy same kapsułki dałyby sobie radę,czy może przyspieszyły by efekt odplamiacza? Od tamtej pory mąż co miesiąc przywozi mi odplamiacz Ariela :) Jest to rewelacja i mam nadzieję,że będzie bardziej dostępny w Polsce,bo póki co widzę go tylko w sklepach z chemią Niemiecką.
P.S: Plamy na spodenkach były spowodowane zabawą dziadka z młodym :) Kochany dziadziuś pokazał wnukowi uroki wsi i jak można zaszaleć turlając się z górki porośniętej trawą i jak żołnierze w wojsku muszą się czołgać żeby być silnymi mężczyznami ! :) Dziadkowi już dawno wybaczyłam,przecież kocha wnusia najbardziej na świecie i chciał dać mu niesamowite wspomnienia !
Zupa pomidorowa mojego synka ze sloiczka firmy g… Na moich pięknych białych spodniach z wysokim stanem w których nie widać mojego brzucha zakładanych do teściów aby nie patrzyli na mnie z pogardą tylko mówili jesteś prawie szczupła ;-)
pianka do włosów na skórzanej torebce
Moja największa zmora jest z pozoru błaha…na początku super zabawa, ubaw po pachy, syn przeszczesliwy i nawet śladów zbrodni brak. Szok czeka po wyjęciu prania z pralki. Plama na plamie! Ale jak to?! Nic nie było! O czym mowa? Odpowiedź jest banalnie prosta…BAŃKI MYDLANE ?
Nową uroczą biało różowa sukienusie z helo kitty moja zdolna córeczka postanowiła upiekszyc czarnymi wielkimi grochami (lub wrecz łatkami) wykonanymi farbą plakatowa.Zachwyt niestety minal gdy okazalo sie ze owe grochy zostana na sukience juz na zawsze (mama szpec od odplamiania tym razem nis podolala wyzwaniu) i wcale nie zdobią tak jak powinny.Łzy lament i żałoba po sukience trwa :(
Najturdniejsza plama to zdecydowanie plama po farbie olejnej, która była pomalowana ławka miejska. A więc cofnijmy się kilka lat wstecz… Byłam na studiach, mama zabrała mnie na zakupy i kupiła mi nowe super rybaczki. Następnego dnia ubralam je, bo wiadomo nowe, piękne to trzeba je wykorzystać :) czekając na autobus nieopatrznie usiadłam na ławce. Która jak się okazało jeszcze nie zdążyła doschnac, najpiere się przykleilam, a potem moje nowe rybaczki zostały przyozdobione białymi pasami po farbie olejnej. Dodam, że rybaczki nie były białe tylko oliwkowe… Niestety nic nie pomogło… Ani benzyna, ani rozpuszczalnik… Tylko tyle, że w efekcie po X różnych metodach farba została, a spodnie się odbarwily;)) tak skończyła się moja przygoda z najgorszą plama ever;)
To i ja muszę zakupić kapsułki ariela. Bo przy dwójce dzieci zawsze coś się poplami. Najgorsze są chyba plamy z farb plakatowych. Moja mała artystka maluje mini codziennie i jedne się spierają a drugie pozostają :-) Może Ariel pomoże a może któraś z Was ma sposób na farbki plakatowe?
Jesteśmy na etapie uczenia samodzielnego jedzenia. Tola ma skończone 15 msc i zaczyna machać rączkami na prawo i lewo gdy leci do niej jedzenie na łyżeczce suma sumarum jeśli nie zdąże uciec jedzenie ląduje na mnie na niej i na ścianie… niektórych składników nie sposób sprać :( jeśli zaś dam jej łyżeczkę do ręki ona najpierw musi nią pouderzać w zawartość miski, potem pobrać do ręki i porzucać i pozostałą część je albo pluje :D wyobraź sobie jak wygląda ona, ja i wszystko w koło i tak codziennie kilka razy dziennie :P
Dwa dni przed obroną licencjata postanowiłam że „odswieze” sukienkę kupiona specjalnie na tą okazję- piękna, dopasowana, biało czarna i elegancka. Wrzuciłam do pralki na szybkie pranie bo nie lubię sklepowego zapachu ciuchów. Jakież było moje zdziwienie gdy po wyjęciu sukienki nie była już biało czarna tylko laciata bo czarny porobil zacieki i plamy na białym… oczywiście z pomocą Internetu próbowałam jakoś usunąć to co zafarbowalo ale nIestety sukienka wylądowała w koszu a ja na szybkich zakupach po nową sukienkę :)
Najgorsza plama? Trudno wybrać -rodzinka lubi się brudzić; )
Jednak wybór pada na….. plamę z tuszu od żelowego (niebieskiego)długopisu, który mąż włożył do wewnętrznej kieszeni kurtki (jasny kolor ).
Długopis „wylał” i ukazała się mega plama w kolorze granatu, na wysokości klatki piersiowej….
W pierwszym odruchu? …. powiedziałam „szukaj sobie nowej kurtki, to jest niewykonalne „…. ale przecież sie nie poddam ?
Dwa dni walczyłam. „Domowe ” sposoby na przemian ze specyfikami wiodącymi prym w reklamach ( chyba nawet i Ariel miał swój udział w „sukcesie „-kiedy mi już ręce opadły; ) )
… I zeszło…. kurteczka jeszcze posłużyła, mąż uwierzył w żonę, żona poczuła się jak zwycięzca…. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie; ))))
Pozdrawiam Cię serdecznie Malwino.
Może zabrzmi to obrażająco, ale najgorsza plama jaką do tej pory mialam to połączenie obiadu i kolacji mojego syna na swoim swetrze. Plama skladala sie z przetrawionej marchewki, pietruszki, ziemniaka czyli papki jarzynowej i mleka mojej pociechy. Walczylam z nia tydzień. Pomógł płyn do czyszczenia tapicerek, pomysl bardzo innowacyjny, autorstwa mojego męża. Piekny , bialy sweter zostal uratowany ;)
Plama po farbie do ceramiki. Córka dostała na urodziny taka krowę skarbonka ceramiczna do pomalowania, farby w zestawie. Tak malowala, że i rękawem pomagała… Nie zeszło… Bluzka była nowa, córka płakała… Ostatecznie w tej bluzce śpi, z tą plama na lokciu…
Wyjechałam w czasach szkolnych na wycieczkę klasową zabierając ze sobą swój ulubiony zestaw: białe spodnie bojówki i czerwona opięta bluzeczka, chcąc w tym wyjść jeszcze raz na noc zamoczyłam cały zestaw w wodzie żeby się odświeżył a rano chciałam wyprać… od tego czasu pamiętam że kolorów nie należy łączyć a już napewno nie pierzemy białego z kolorami :P w tamtych czasach nawet wybielacz ACE nie podołał czerwonym plamom na białych spodniach :.(
Najgorsza plama, po ostatnim meczu. Mój synek przytulił się do mojej jasnej spódnicy, gdy był cały pomalowany na biało-czerwono. Jak się okazało farbki do twarzy nie schodzą tak łatwo z białych ubrań:P.
Najtrudniejsza plama do usunięcia?
Zdecydowanie ta w głowie po moich byłych mężczyznach ? Próbowałam wszystkiego a pierwsze w kolejności zawsze było jedzenie. Nie, nie mieszałam głową w bigosie ale zajadałam się nim dniami i nocami z przerwą na sen. A że we mnie drzemie jeszcze dziecko i suchego chleba nie potrafię zjeść bez plamy na koszulce… to wyobraźcie sobie ten bigos, nie ten w moim życiu tylko ten od mamusi, był dosłownie wszędzie. Plamy nie takie trudne do usunięcia, magiczne odplamiacze i jadymy, dojechalimy. Zabrudzeń po bigosie już nie ma ale po zawirowaniach uczuciowych,może warto poznać tego Ariela…?
Ja niestety nadal borykam się z plamami bo moje dziewcze które ” ochrzciłam roboczo” niszczycielem świata plami wszystkie ubrania. W przedszkolu buzie po kompocie zdarza się wytrzeć w jasny rękaw i pozostają jasne fioletowe plamy. Na kolanach plamy z trawy które nie schodzą całkowicie i wszystkie jej ulubione leginsy (przepraszam zostałam przez nią pouczona „legi”)są zniszczone i nadają się tylko do piaskownicy. Moje chłopaki (mąż i syn) wycieraja tłuste ręce o rękawy i co dziwne na ramionach te w zależności od intensywności spierają się bądź czekają na coś co je pokona.
Bodziak i pierwsza marcheweczka – nic dodać, nic ująć :)
Dobrych kilka lat temu różowy stanik zafarbował mi białą koszulkę. Próbowałam wybielaczem, sodą i różnych innych specyfików aż w końcu pomogło coś w typie domestosa. Wiem że mogłam zniszczyć materiał ale już byłam tak zdesperowana że było mi wszystko jedno i pomogło :) od tamtej pory nie miałam tak trudnej plamy :) dziecięce ciuszki w truskawkach czy marchwi to pikuś :) ale do nich używam kapsułek :D
Najgorszą plama z jaką walczyłam są te z baniek mydlanych kupionych na wiejskim festynie. Ja wiem co to za chińskie badziewie, nie wiem co dodano do tego bankowego płynu. Wiek ze nowa sukienka mojej córki, założona jeden jedyny raz nadaje się do wyrzucenia. Niestety nicżyj nie udało mi się usunąć tych plam :(
O!
Mąż wylal kawę na snieznobialy
obrus. Wrzucił do kosza na pranie po tygodniu wyciagnelam i już nie da doprac. Masakra.
Obrus był tylko raz na stole.
Prezent od prababci na nowy dom
Plama z trawy ? na najpiękniejszej sukience mojej Michasi… Tatuś dumny, że po długiej walce, w końcu nam piękna trawa urosła stwierdził, że jego pierworodna musi swoje boskie malutkie stópki w niej zanurzyć… A córeczka bach na kolana i dawaj raczkować, trochę na brzuchu popełzać…. Ile radocha było…. A sukienka zielono biało turkusowa… siut… podległam…
właśnie jestem w trakcie walki z plamą..
jak na osobę dość pednatyczną przystało moje pranie ma tysiące kategorii. Naprawdę bardzo bym chciała żeby w tym praniu znalazła się czarna skarpetka narzeczonego – byłoby na kogo zrzucić, ale nie.. otóż na mojej ukochanej jasnej koszulce pojawiły się znikąd plamy o dość nieciekawym zabarwieniu – że koszulka bez wzorów, haftów nadruków to na jasnej każda jedna plama rzuca się w oczy strasznie. Obwiniam pralkę, która dowody zbrodni sprytnie usunęła. Plama została, nadal z nią walczę.. wybielacz nie pomógł. Może właśnie Ariel dałby radę ;)
Moja najstraszniejsza i najtrudniejsza plama to była po tym jak spadłam z karuzeli i rozbiłam nos brudząc krwią.. trawę :D
A wszystkie inne plamy usuwam Arielem ponieważ nigdy mnie nie zawiódł ! :)
Najgorsza plama? Ta na nowej śnieżnobialej koszuli mojego ukochanego, powstała podczas prasowania. Oczywiscie prasowalam ja, odrobina wody wyciekla z zelazka i przypalila sie na przodzie koszuli. Nie byłoby w tym w nic specjalnego gdyby nie to, ze właśnie wybieralismy sie na komunie jego siostrzenicy. Moja pierwsza oficjalna impreza z jego rodziną i taka wtopa! JA! pierwszy raz przypalilam cokolwiek zelazkiem i akurat musiało sie to stac w tak waznym momencie. Wszystko widziała przyszła teściowa, pewnie sobie pomyślała, że wziął sobie niezdare co nawet koszuli nie umie uprasowac ;) ale na szczęście nie skomentowała tylko poradzila jak pozbyc sie plamy. Ukochany musial isc w starej koszuli ktora na szczescie udalo mi sie wyprasowac bez wpadki ;) A plame udało mi się usunąć parę dni pozniej pocierajac pastą zrobioną z wody i cukru. A co teściowej, myślę, że jednak mnie zaakceptowała bo zawsze gdy przyjeżdżam robi mi pyszny sernik ;)
Taka sytuacja piękny dzień, świeżo wywieszone białe pranie na lince i sielsko puszczający bańki mydlane 5 late… Nie wiem co w składzie ma ten płyn do baniek ale plamy potraktowałam wszystkim (odplamiacze w płynie, proszku, mydełko, nawet domestos z zimną wodą, benzyna ekstrakcyjna) niestety nic nie pomogło ?
Farba do włosów – nic nie jest w stanie z nią wygrać :(
Najtrudniejsza plama? Wiem w tym roku kasztany miały dużo kwiatów, oj dużo, a leżaczki stały pod nimi , gdyż dawały miły cień. Wszystko dobrze, tylko sieroctwo takie jak ja zapomniało o kwiatuszkach i siadło na leżaczek nie sprawdziwszy, czy kwiatki zostały sprzątnięte. Tak oto moje śliczne jasne spodenki zostały poplamione i nic nie bierze tych śladów.
Ja cały czas szukam idealnego proszku do wyprania sylwestrowej plamy..a działo się to tak… Mąż dostał na gwiazdkę piękną, dobrą gatunkowo, granatową koszulę od TEŚCIOWEJ:) w której postanowił ubrać na imprezę sylwestrową. W tą noc postanowiliśmy przywieźć naszego synka do dziadków, wykąpać go i szybko uciec na imprezę:) gdy pierworodny kąpał się w wannie, mąż dosłownie uchylił drzwi na 5 cm może i wtedy nasz syn strzelił olejkiem do kąpieli dokładnie trafiając w tą uchyloną szczelinę, dokładnie na koszulę męża. Od tego czasu mąż zakłada koszulę tylko na wieczorne wyjścia gdzie nie widać tej plamki ale my wiemy że ONA ISTNIEJE w świetle dziennym.. help me!
Najgorsza plama? Plama z asfaltu na nogawce nowego beżowego garnitury męża (której się nabawił przy odbiorze robót drogowych). Koszmar :( Mi nie udało się z nią wygrać, ale Panie z lokalnej pralni dały radę :) Nie wiem jak to zrobiły, ale miały dużo przejść z tymi spodniami, bo teraz jestem kojarzona zawsze z tymi spodniami. A ja przy odbiorze rzeczy z pralni zbierała szczękę z podłogi jak zobaczyłam, że spodnie są jak nowe. Wielki szacun dla „Tych” Pań :) Same były w szoku jak dowiedziały się z czego była ta plama :D
Parę miesięcy temu taaak się świetnie bawiłyśmy z córeczką na placu zabaw, że aż nie wiadomo kiedy całe upaćkałyśmy się smarem z karuzeli ;( plamy siedzą na ubraniach do dzisiaj i przypuszczam że w tym przypadku już nawet sam Ariel nie pomoże, ale…może by tak karuzele wyprać w Arielu? No żeby to się więcej nie powtórzyło.. :)
ooo kurczę najgorsza plama… druga klasa podstawówki, mój czyściutki, piękny, jasnoróżowy plecak i ONA, zapomniana kanapka z serem pozostawiona na pastwę losu przez beztroską dziewczynkę na niemal całe wakacje, piękny plecak na dno szafy a dziewczynka na wieś do dziadków. No i co… No i pleśń była taka, że żadne proszki czy płyny nie pomogły. Co prawda prałam ten plecak sama, bez pomocy mamy (w pralce, takim zdolnym dzieckiem byłam, tak!) wiięęęęc nie obiecuję, ze moje metody wtedy były powszechnie stosowane i…normalne… fakt faktem plama nie zniknęła a plecak powędrował do kosza :P
Plama na nowej bluzce z winka własnej roboty mojej drugiej połowy :-) próbowałam nawet mydełko które podobno usuwa wszystko plama niestety jest nadal :-(
Najgorsza plama to była ta, kiedy mój 5latek wpadł w gnojówke u sąsiadów (biegał tam pomimo moich ostrzeżeń).
Nie przyznał się oczywiście, tylko postanowił załatwic sprawę sam. Zostałam go jak prał spodnie w fioletowej wodzie w łazienkowej umywalce z takim zawzięciem, że aż pot mu leciał z czoła.
-W czym ty pierzesz te spodnie?!
– w kapsułkach
– A ile ich wrzuciłes?
– Wszystkie!!!
Moja mina i krzyk bezcenne gdy nowe opakowanie starczyło na wypranie jednej pary portek.
Jedyna plama z jaką nie daję sobie rady do tej pory to plama po bańkach mydlanych. Tak dokładnie-bańki mydlane. Najlepsze jest to, że po wylaniu tego płynu na ubranie żadnych plam nie widać. Dopiero po wyciągnięciu ubrań z pralki pojawiają się brzydkie czarne plamyz, którymi już nic nie daje się zrobić.
Najtrudniejsza plama z jaką próbowałam walczyć to na… ścianie.Wyobraź sobie Malwina,że chciałam włożyć duży garnek z czerwonym barszczem do lodówki i jakoś tak mi się wywinął z rąk,że część wylądowała na podłodze,a część na ścianie.Do tej pory mam tą plamę.Szkoda,że Ariel nie jest do zaplamionych ścian…Pozdrawiam gorąco.
Plama nie plama. Mój niespełna 3-letni Synek, Bliźniak, wczoraj podczas kąpieli pokazuje mi na nóżce ranę i mówi, „umyj Mama”:), mówię Mu Synku to nie plama tylko ranka, obtarcie:(. „acha, nie plama”:). A jeśli chodzi o plamy na ubraniach, to przy Bliźniakach=Chłopakach:):) mam ich całkiem sporo, każdego dnia. A to Monte zjedzą i o!…kapnęło na bluzkę, a to jogurcik „hurra, hurra, jogurcik”:):) i już ląduje na sofie płynna ciecz, albo uśmiechnięte Buźki przytulają się do Mamy zaraz po …zjedzeniu pizzy i cały sos z buziek znajduje lustrzane odbicie na mojej białej bluzce, której nie zdążyłam zmienić po pracy. Ale te plamy to nic! Radzimy sobie, tzn. ja sobie radzę, pralka i Ariel;) Uśmiech i radość Moich Dzieci jest nie do przecenienia:):)
najgorsze moje plamy? wychodzą na prawie czystych prześcieradłach pranych z innymi rzeczami jakby właśnie zostały zalane jakimś sokiem, a nigdy nie były. Te plamy powstają w pralce albo z jakichś pozostałości, które w pralce mieszkają albo z brudu innych rzeczy… wygląda to strasznie, jakby wogle prane nie było i nigdy nie schodzi :( próbowałam ponownego prania, wybielacza, sody, kwasku cytrynowego, mydełek odplamiających… nic nie działa :( abuu
Praktycznie ze wszystkimi plamami sobie poradzę ale wręcz cudowna przemiana materii mojej córki sprawia, że plamy z kupy na jej ubrankach to dla mnie horror większy niż jej kolka :(
Wczoraj jak czytałam posta, to nie miałam co napisać, bo w sumie ze wszystkimi plamami sobie radziłam: marchewka, banan, jagody, itp. – wszystko ładnie odeprało magiczne mydełko. Ale dziś już mam, co napisać. Otóż rano poszłam z półtorarocznym Synkiem do pobliskiego warzywniaka, ja pakuję pomidory, a Szymek pokazuje na czerwoną porzeczkę i woła „Mama am”. Nigdy nie jadł, chce spróbować, myślę ‚kupię mu i tak nie zje, bo kwaśne’. W domu umyłam czerwone porzeczki, posadziłam dziecko w krzesełku i dałam kilka czerwonych kuleczek. Krzywi się i je i woła ‚AM’. Dałam więcej i więcej, a czerwony sok kapie i kapie. A małe rączki wyciskają soczek i wkładają małe kuleczki do buzi. Najadł się. Smakowało mu. Zdejmuję śliniak, a tam cała koszulka czerwona, bo tak kapało po małej bródce, że aż na koszulkę ciekło. Zapieram, szoruję. Trę magicznym mydełkiem. Zostawiłam do namoczenia, i co?! I nic. Plamy są. Niby mniej czerwone. Ale paskudy są dalej. Czerwona porzeczka! Oto jest trudna plama!
15 kwietnia 2015, słoneczny piękny dzień… najpiękniejszy w życiu, bo i ja miałam być ta najpiekniejsza, w białej sukni w pięknych butach…. Stres zniszczył nie tylko sukienkę, nie tylko buty, ale i cały efekt WoW, który miałam zrobić po wyjściu z białego samochodu przystrojonego w białe kwiaty. W drodze na sale w celu odstresowania podano nam łyczek nalewki…nalewka była mojej roboty, żurawinowa, a w drodze była dziura… trwało to sekundę a zmywalo się wieczność … przetańczylam całą noc z czerwoną plama na sukience ;) nie próbowałam już potem jej sprac, niech pamiątka pozostanie…. dobrze że fotograf ogarniał Photoshop :)
Najgorsza plama albo raczej plamy .. to po pewnych lodach na koszulce córki.. czekoladowych, pysznych i topiących się w tempie „strusia pędziwiatra” ;) – na koszulce nowej i bardzo ładnej i do tego w bardzo jasnym kolorze .. no i te lody takie niby pyszne .. a tak w rezultacie tragiczne… bo jak dzieci jedzą wiadomo.. więc oprócz tego, że lody trafiały tam gdzie należy to wylądowały też na owej koszulce… a ostrzegałam uważaj !bo to już panienka nie mała, zrozumie myślałam… bo to już też nie pierwszy raz, że plama po tych lodach pozostała i się już nijak nie sprała, ale Tej koszulki tak mi było strasznie szkoda .. i niby dziecię uważało jak tylko umiało ale pech na sam koniec się zdarzył i chlup na koszulki sam przód .. na nic namaczanie, na nic odplamiacze, na nic kilkukrotne pranie… jak plama powstała tak i pozostała na dobre i nadal co jakiś czas wrzucę do pralki ją z nadzieją, że może tym razem … no ale jak to mawiają „nadzieja matką głupich” ;)
Jeśli chodzi o plamy to zawsze na myśl przychodzi mi przysłowie :”była plama nie ma bluzki bo ten proszek był od ruskich”:p ale wracając do tematu..jako mama 5 miesięcznego synka wchodzę na nowy poziom plamowego wtajemniczenia☺ostatnio będąc pozadomem karmiłam Filipa marchewką ze słoiczków i pech chciał że zrobiliśmy plamę na domiar złego nie wzięłam ze sobą żadnej bluzki na zmianę i plamie się wyschło..po powrocie do domu od razu wrzuciłem body do wody uprzednio obficie polewajac różowym płynem do plam, ale bez skutku. Wtedy przypomniałam sobie jak moja znajoma mówiła że przy pierwszym dziecku często plamy na chwile przed wypraniem traktowała Cifem..no to tak też zrobiłam, tylko że musiałam zająć się dzieckiem i tak bluzeczka zamiast 5min leżała 50..chyba nie muszę dodawać, że nie dość że wybielilo mi bluzeczke to jeszcze marchewkowa mama nie zeszła w całości ?
Najgorsza plama? Siostra kupiła sobie super sexy sukienkę na jakąś okazję, ale została odwołana i nie poszła. Za to mi szykował się pierwszy wypad z dziewczynami po porodzie i karmieniu piersią. Wolnaaa! No i standardowo: nie mam się w co ubrać! Tak dawno nigdzie nie wychodziłam! Uff Ale mam te nowe,drogie piękne buty, które ostatnio kupiłam! Kochana siostra- bierz moją będziesz wyglądać jak bogini! Więc ubieram body wyszczuplające ( kto to ustrojstwo wymyślił?! Jak sobie można w tym pojeść?! ) zakładam kiecke, ogarniam ten nieład zwany włosami i wyglądam zajebiscie! Nie dobrze, zajebiscie! Lecimy w miasto, najpierw coś przekąsić. Wybór padł na sushi. W życiu tego nie jadłam,ale teraz to trendy, dziewczyny są trendy a co tam, spróbuję. I dziamię tą surową rybę. Okropna,gumiasta, smak glonu wcale nie pomaga. Dziewczyny się zajadają i chwalą. Dość mi się żarcie chce wrócić to mnie jeszcze body w żołądek ciśnie. Zwrócę jak Boga kocham, nie chcę Ale zwrócę! Uff dziewczyny pojadły,ja poudawałam że jem idziemy tańczyć. No i tańczyłam, wywijałam jak gibka 16stka, światła mi dawały po oczach,muzyka po uszach, dam radę! Przecież przyjechałam się tu swietnie bawić! Gdy moje udręki się skończyły, body dalej mnie cisło, zamówiłyśmy taxi. I zniosłam sushi,tańce,światła,wino Ale jazdy samochodem już nie. Dzięki Bogu dojechałam pod dom, oparłam się o płot i…uwolniłam żołądek od obciążenia. Zadowolona,podchmielona, że nie ubabrałam nowych, cudownych butów wchodzę do domu i widzę się w lustrze- sodoma z gomorą! Sukienka ufajdana po całej długości! Zapierałam, prałam- mieszanka wybuchowa nie schodzi! A siostra pyta, kiedy oddam kiecke…
Najgorsza plama jakiej nie udało mi się pozbyć to plamy po lodach mooocno czekoladowych ? na nowej błękitnej koszulce. A że mój 3 letni syn uwielbia lody, a sezon w pełni to z chęcią zaopatrze się w coś dobrego do wywabiania tych nieszczesnych plamek i wielkich plam?.
Najtrudniejsza plama hm… czy ja wiem.codziennie mam choc jedno ubranie z plama.przy trojce dzieci to chyba koniecznosc? corka 6letnia przyciaga wszelkie plamy. Mlodsza 15miesiecy niewiele lepiej?tylko syn jak sie oplami to swieto. Chlopak??? I plama raz na pol roku albo i rzadziej? ale chyba najgorsza plama to z banana .mala go rozplaszczyla na swojej bialej bluzie w kolorowe kotki . Chcac niechcac po kilku probach poszla w kosz? ostatnio mialam starcie z biala bluzka corki . Plamy po lodzie.w dodatku ja odwrocila na lewa str i ukryla wiec sobie polezala … w ruch poszlo wszystko. Ocet soda wybielacz…. a kapsulki mialam inne i nie daly rady.za yo koszula biala syna jest bielutenka i bez plamy po lodzie czekoladowym ( panie po wystepie fundly dzieciom lody) po wypraniu w kapsulkach ariel. Piore tylko w kapsulkach bo proszek zapychal wszystkie rurki ,smierdzialo z pralki a teraz zero stresu ?a o kapsulki chetnie powalcze?fajnie byloby miec pudeleczko gratis?
Hmmm…najtrudniejsza plama…plama z rdzy na białej blizce. Bluzkę ubrałam dosłownie raz!!! Była biała z ładnymi, ozdobnymi metalowymi guziczkami. Wrzuciłam ja do pralki….i….szok….okazało sie, że podczas prania metalowe ozdoby ‚puściły’ rdzę….bluzka uległa zniszczeniu….po próbach walki z plamami niestety poległam. Próbując sprać plamy zrobiłam w niej dziury!!! Tamtą ‚walkę’ przegrałam:( Może Ariel skutecznie by pomógł?!
Dzieć odesłany do babci. Na całą noc. Matka wariatka zamiast zrobić to, co każda inna (czyt. iść spać), postanowiła spędzić romantic wieczór z mężem. Nowa sukienka, z delikatnego, lejącego materiału, różowa – a co! Winko, świeczuszki, muzyczka – taki klimat ;) i kiedy cała nasza domowa randka zaczynała nabierać rozpędu, nagle – pukanie do drzwi. Zerwałam się jak nastolatka, przepychając męża, zahaczając o stół i… jednym słowem powstał taki chaos, że świeczka się przewróciła, podpaliła serwetki, które zaczęłam gasić czerwonym winem. Tak, chlusnęłam nim tak zamaszyście, że wylądowało na mojej sukience. Tak, zrzuciłam ją z siebie prosto w świeżo rozlaną stearynę. Tak, do drzwi pukała sąsiadka, zapytać czy i u nas wywaliło korki…
Taka to była moja randka. Z plamami :)
Raz na parkingu upadła mi poduszka do karmienia i wpadła prosto do kałuży. Niby to tylko trochę brudnej wody, ale do tej pory nie usunęłam plamy, która została po tej „wpadce”. Już nie walczę z nią, bo próbowałam wielu rzeczy i nic nie pomogło.
I w sumie to jedyna plama, z którą sobie nie poradziłam ;)
Mam taką szczęśliwą krótką seledynową koszulkę do spania ,ktorą darzę wielkim sentymentem:) W niej urodziłam szczęśliwie dwójkę moich dzieci,a mam nadzieję że posłuży mi też przy trzecim:) I tu mam problem- otóż na koszulce od pewnego czasu widnieją malownicze ,zielone plamy z tuszu,który wylał mój synuś:( Z kolejnymi praniami plamy trochę bledną,ale kolor koszulki niestety też…Może Ariel by sobie z tym szybciej poradził?
Witaj,
Nie zaglądam tutaj po raz pierwszy, ale będzie to mój pierwszy komentarz. Zdarzyło mi się to rok temu na pierwszych zasłużonych wakacjach. Wybrałam się na Śląsk, wiesz Malwina – góry, Muzea, parki i Oświęcim… podróż do zajebistej paczki, u której się zatrzymałam. Była sobota, podnoszę leniwie jedno oczko potem drugie. Wstaje pije kawę robię make-up i zastanawiam się „w co ja się dzisiaj ubiorę?”. Zaglądam do walizki…. szukam, szukam i…. jest! Zwiewna,długa spódnica w kolorze żółtym. Do tego czarna bokserka i jesteśmy w domu :) Plan na moje wakacje był napięty, więc zbiórka rano odbyła się w trybie natychmiastowym. I tak oto, ubrana i gotowa do działania z pozytywną energia ruszam podbijać Śląsk :)
Uwaga!!! Wsiadając jeszcze pod domem do samochodu musiałam o coś zaczepić i co…. ujebałam się (z resztą jak zwykle:() Dobrze nie wyjechaliśmy, a ja już byłam gotowa na powrót. :(
Spódnica niestety od zeszłego roku i moich pierwszych w życiu wakacji wisi w szafie. Próbowałam, prosiłam, walczyłam i czarowałam… plama dalej jest…spódnica maksymalnie 2 razy założona. Wszystko poszło w ruch…. pełna determinacja – płyn do naczyń, mydełko do odplamiania no i vanish gold :( nic, taka skubana jest uparta….ehhh…a szkoda bo uwielbiam pastelowe kolory i ta spódnica była moją ulubioną… W duchu tegorocznego Euro 1:0 dla plamy, a tytuł ch…j Pani domu wędruje do… :(
Bez dwóch zdań – krew na kremowej, jedwabnej pościeli. Nie, nie moja. W ogóle nie ludzka. Moje futra jedzą mięsko w krwawej zupie i jeden z nich zdecydował, że jeść po nocy, samemu nie wypada wobec czego przywlókł mi kawałek do łóżka. Zanim się rano obudziłam, zanim zobaczyłam co darmozjady narobiły, zanim zaprałam… pościeli nie udało się odratować.
Pokonała mnie plama zrobiona pisakakiem suchościeralnym. Z podłogi schodzi, ze ściany też, a na jeansach trzyma się mocno jak Polacy w trakcie meczu ze Szwajcarami ?.
Oooo a mi akurat Twój post na fb spadł jak z nieba :) Akurat szukałam informacji czy mogę od sąsiada z góry żądać odszkodowania po zalaniu mieszkania bo poza typowym sufitem i ścianami zalał mi akurat pralnie wprost do kosza na pranie! Nowiuśki kombinezon jasny, raz ubrałam i mam cały w rdzawej wodzie… podeślij Ariel, zobaczymy czy uratujesz mój kombinezon, a sąsiada od odszkodowania :D
Tran na nowiutkich spodniach męża, które zamierzał oddać, ponieważ okazały się za duże… Próbowałam usunąć… Poleglam…
Najgorsza plama z jaką się spotkałam, to roztopiona smoła w nowych spodniach mojego chłopaka. Nabawił się jej od klękania w upalny dzień na ulicy podczas jakiegoś kościelnego świeta na którym była pielgrzymka. Próbowałam wszystkiego, ale oprócz tego że smoła wbiła się bardziej w materiał, kolor na kolanach od mojego tarcia wyblakl a ja miałam całe poniszczone ręce to nic nie zdzialalam niestety.
Jedyny plus tego taki, że chłopak nie przejmuje się już tym i nadal chodzi w spodniach pomimo tych plam, które w znacznej odległości nie są tak widoczne :)
Największa plama, z jaką miałam do czynienia, to ta na moim honorze, gdy w gimnazjum mój chłopak rzucił mnie dla innej.
Wiecie jak najefektywniej pozbyć się takiej plamy?
Zemstą ]:-)
Na ulubionej koszulce mojego Narzeczonego (mojej też, bardzo go w niej lubię)białej z nadrukiem, po urlopie zrobiły się żółte zacieki na dekoldzie, plecach i jednym rękawie. jest to mieszkanka balsamu do opalania, słońca i potu. Bardzo chciałabym ją doprac bez pomocy przyszłej Teściowej. Proszę uratuj mój honor jako przyszłej żony!
Kiedyś, będąc chwilowo u babci zrobiłam pranie, w nim moją ulubioną bluzkę. Babcia była przed remontem i miała stare żeliwne grzejniki. Ja – mądra głowa, chciałam, żeby bluzka wysychła na wieczór. Rozwiesilam więc ją na grzejniku. Wieczorem bluzka była w plamach z rdzy- nic nie pomogło. Na rdzę chyba nie ma mocnych :-/
Mam już kilka takich plam na koncie ;) Ale jednej nie pozbyłam się do dziś po tym, jak wyprałam swoje ulubione białe spodnie wraz z… fioletowym biletem komunikacji miejskiej w tylnej kieszeni :D Mam teraz białe spodnie z fioletową kieszenią na pupie :D
ulubiona bluzka w marynarskim stylu – biała w granatowe paseczki z małą plamą przy dekolcie po ketchupie? sosie pomidorowym? tartej marchewce (ale skąd marchewka?, bo mój 6-latek już od daaawna je sam, a pure marchewkowego po prostu nie lubi ;) ) ? no w każdym bądź razie pomarańczowa plama. Pranie, namaczanie, tarcie, zaklinanie nic nie pomogło, wiec przy pomocy nożyczek odcięłam plisę i mam teraz bluzkę bez plamy, ale z większym dekoltem i noszę ją tyłem na przód :) może to i oryginalne, ale nie chciałabym tak postępować ze wszystkimi bluzkami (co będzie jak plama wypadnie na moim niezbyt seksownym brzuchu?) więc grzecznie ustawiam siew kolejkę :)
pozdrawiam
Ania
Najtrudniejsza plama przytrafiła mi się kilka dni temu. Kiedy szłam na spacer na moją białą koszulkę „narobił” ptaszek, który prawdopodobnie objadł komuś drzewo wiśniowe lub czereśniowe :) Próbowałam już chyba wszystkiego, ale plama jak była tak jest nadal – tylko minimalnie zjaśniała. Może kapsułki Ariel dadzą jej radę…..?
Moja najtrudniejsza plama: miałam jechać z dzieckiem do koleżanki, więc trzeba wyglądać jakoś jak człowiek. Dziecko już wyszykowane, ja też, pakuję ostatnie rzeczy a młody raczkując wywalił się na twarz i rozciął sobie wargę o zęby. Płacz, krew, panika matki, biorę go na ręce, biedak przytula się do mnie i wyciera się w moją wyjściową bluzkę, ale ja byłam w zbyt wielkim szoku by zwrócić na to uwagę. Na szczęście młodemu szybko przeszło a ja dopiero u koleżanki zobaczyłam plamę. Bardzo ciężko potem sprać taką zaschniętą krew.
Ten wielki dzień, wyczekany od dzieciństwa moment – kurier przynosi moją suknię ślubną… Wow… wow… wow… Oczywiście takiego cuda nie można było schować do szafy, ale powiesić na jednej z bejcowanych belek, które mam w sypialni (że bejcowane, to dopiero wiem teraz, zgadnij dlaczego….). A belki idą u mnie w pionie i poziomie więc chociaż wieszak wisiał na belce poziomej, to tył sukni dotykał do belki pionowej… Tyle detali konstrukcyjno-architektonicznych… Rano obudziłam się przeszczęśliwa, otworzyłam oczy i zobaczyłam ponownie to cudo… Leżałam i patrzyłam, leżałam i marzyłam…. w końcu wstałam, podeszłam do sukni zdjęłam z wieszaka i…. zamarłam, prawie zeszłam… z tyłu od pleców do kostek biegła czarno-brązowa pręga…. skąd, jak, jakim cudem bejca zafarbowała – nie wiem!!! Ryczałam i namaczałam, soda, cytryna, odplamiacze, proszki… wyblakła, zmieniła odcień na żółto-brązowy… dopiero kilka sesji z rozpuszczalnikiem dało radę… dobrze, że do ślubu było troche czasu i jako „odplamiona” panna młoda stawiłam się w śnieżnobiałej bieli na ślubnym kobiercu…
Najtrudniejsze plamy to te z czasów licealnych (plastyk). Ile ja par dżinów straciłam, ile kiecki przepłakałam? ach! malownicze pejzaże rozmazane od tarcia?przerwy w toalecie spędzone na zapieraniu? namaczanie dniami i nocami? -wszystko na nic, a najgorsze zbrodniary to farby olejne. Jestem ciekawa, czy Ariel zdoła pokonać takie plamy? Z chęcią coś żałuję żeby to sprawdzić?
*Zmaluje
Hit ostatnio nad hitami w szkole, na podwórku, w przedszkolu – plastelina, ale „inna”. Ta jest niewidzialna, są też magnetyczne i inne, odbijają się jak piłka, kruszą jak szkło, rozdzierają jak papier – normalnie szał. Na dzień dziecka matka zakupiła by uradować córkę. Po jakimś czasie na ulubionej sukience córki i na drugiej sukience młodszej córki (która wiadomo naśladowała siostrę) pojawiły się dziwne plamy – nie do usunięcia. Nie wiedziałam skąd one są, dopóki znajoma nie powiedziała mi o plamach na obrusie, koszulkach i ich pojawieniu się kiedy owa plastelina pojawiła się w domu. No i lipa straszna, bo plastelina miała być hitem (sama w sobie jest), ale te plamy ;-(
Poległam po zaciętej walce z plamami po ulubionych owocach granatu na sukience, którą założyłam wcześniej tylko raz i to na własny ślub cywilny :( Wszelkie środki piorące i domowe sposoby na usuwanie plam zawiodły :( Rozstanie z sukienką było bardzo bolesne, a do owoców granatu podchodzę teraz z rezerwą, ale nadal nie mogę oprzeć się ich smakowi ;)
Od nie dawna zamieniłam Persil na Ariel. Wydawałoby się, że podobne marki, a tu mega zaskoczenie. Prałam żelami, proszkami, kapsułkami róznych marek (proszki odrzuciłam, gdy urodził się synek). Jakiś miesiąc temu skuszona ceną wzięłam Ariel. Serio nie wierzę w te wszystkie bajki, które opowiadają w reklamach, ale tu było mega zaskoczenie. Ariel w kapsułkach na prawdę daje radę! Kredki, flamastry, nie mówiąc o zaschniętym błocie, jagodach rozciapanych na kolanach czy innych dziwactwach, które przynosi na ubraniach mój syn. Wszystko schodzi, bez namaczania… kosmos!
Mam taką jedną bluzkę, załatwiłam ją sobie kiedyś praniem właśnie w nieodpowiednim detergencie. Bluzka zafarbowała w ogóle nie wiedzieć od czego, jest cała w bochomazy, do tego potraktowana zmiękczaczem (czyt. utrwalaczem)… zapewne już nigdy te plamy zniej nie zejdą :(
A teraz najlepsze, zdarzyło mi się włożyć czarną skarpetę z białymi rzeczami. Fakt, że urzywam tez chusteczek zbierających kolor, ale wierzę że również dzięki arielowi nic nie zafarbowało…
Ot taka moja historia z Arielem! Serdecznie polecam ten produkt.