Ciebie też męczy to pytanie? Ty też zastanawiasz się nad tym czy Twoje metody wychowawcze są dobre dla Twojego dziecka? A może ja jestem urwana z choinki i tylko mną targają takie dylematy? Nie wiem… czasem nic już nie wiem…
Mati jest niesamowicie grzecznym dzieckiem. Tak mawia moja mama, ale nie wiem czy ma jakieś logiczne porównanie bo wychowała dwójkę dzieci „spod ciemnej gwiazdy”, chociaż sama utrzymuje, że byliśmy grzeczni. Dziećmi spod ciemnej gwiazdy nazywała nas natomiast nasza babcia. Babcia, która kiedy tylko widzi Bakusiątko mówi, że grzeczny chłopczyk z niego. Morał z tego taki, że zapuszczając się nieco bliżej pnia drzewa genealogicznego można łatwo znaleźć obiektywną odpowiedź na pytanie „Czy moje dziecko jest grzeczne?”.
No i teraz przychodzi pora na mój odwieczny dylemat. Ja, dziecko, a teraz matka, spod ciemnej gwiazdy mam grzecznego synka. To wiem. No i teraz jak żyć ja się pytam? Jak mam się zachowywać kiedy moje dziecko nie zawsze robi to, co robić powinno? Przecież ono nie wie co to złe intencje. Ono nie ma pojęcia, że czasem robi źle. Po tym dzieciaczku widać, że on nawet rzucając w telewizor blaszanym traktorem robi to dla zabawy a nie po to, żeby zrobić ku-ku Panu Telewizorowi. No i tłumaczysz takiemu delikwentowi, że robi źle ale on się chce dalej bawić i rzuca tym blaszakiem prosto w Twoją głowę. No i co teraz? Tłumaczenie nie pomaga. On chyba jeszcze nie rozumie. Prawdziwy facet. Dużo może – niewiele rozumie ;) No i co teraz? Co teraz ja się pytam?
Kiedy zabieram mu samochód (nie krzyczę na Małego, nie mam „jeszcze” do tego serca) on płacze. Zanosi się płaczem. I robi mi paluszkiem nu-nu-nu. I taki jest biedny nieszczęśliwy :( Noooo i się zaczyna. Nie pokazuję tego po sobie bo muszę być twarda a nie miętka, ale w głowie zaczyna mi się gonitwa myśli. A może nie powinnam zabierać samochodu? A może powinnam go zająć czymś innym? A może nie powinnam zwracać uwagi? A może? A może? No nie pamiętam jak postępowała w takiej sytuacji moja mama bo ja raczej blaszanymi samochodami nie raczyłam sprzętów domowych. Mój brat (o ten) też nie bardzo się interesował takimi nieruchomymi celami. Dawid był ambitnym dzieckiem. Nie bawił się w jakieś celowanie do telewizora, który stał w miejscu. On trafiiał tylko i wyłącznie w ruchome cele w postaci jego siostry. Hmm… ale nawet jak oberwałam takim pokaźnym samochodem w nos tak mocno, że aż przykryłam się nogami, jakoś nie specjalnie pamiętam żeby ktoś z dorosłych stosował jakieś wymyślne formy kary albo tłumaczeń. Aaaaa wiem dlaczego nie pamiętam. Straciłam przecież wtedy przytomność :)
„Ej”… nie pomyśl sobie, że ja mam dwie lewe ręce i rozkładam je tylko nad dzieckiem w każdej sytuacji (wyobraź sobie jak wyglądają rozłożone dwie lewe ręce – ja płaczę ze śmiechu :) ). Nie pomyśl sobie, że ja zanim zrobię jakikolwiek ruch wychowawczy najpierw pytam wszystkie matki, żony i kochanki a na koniec weryfikuję to czego się dowiem u żony Wujka Google. Nie jest tak źle. Ja się po prostu zastanawiam czy robię dobrze. Czy czytając z maluchem książki powinnam mu pozwalać na łamanie kartonowych grubych stron. Czy dobrze robię pozwalając mu klikać po moim komputerze kiedy już mnie przymusza do tego płaczem. Gdzieś tam w środku jest ten instynkt. Ale coś czuję, że instynkt tak samo jak sumienie może się skrzywić. No bo jak wytłumaczyć rodziców, którzy swoje dzieci biją albo na nie krzyczą pośrodku sklepu bo te mają ochotę postać w wózku (pamiętasz jak o tym opowiadałam tutaj?). Oni chyba myślą, że robią dobrze…
Zastanawiam się często czy wystarczająco dużo rozmawiam z moim synkiem, czy dzień, w którym odpuszczamy sobie spacer rzeczywiście jest dniem, w którym z tej przyjemności powinniśmy rezygnować bo koleżanka mi mówiła, że dla niej spacer to świętość i nie ważne jaka jest pogoda, spacer musi być. Zastanawiam się wreszcie często czy nie pracuję za dużo. Tego jestem niemal pewna. Nie wiem czy dobrze robię planując rozpoczęcie przygody z przedszkolem od 3 roku życia. Nie wiem co będzie lepsze – kontakt z dziećmi czy kochająca babcia. Momentami nie wiem nic… zupełnie nic. Bo chciałabym moje dziecko wychować najlepiej jak potrafię. Bo nie chciałabym mu zrobić krzywdy. Bo to nie jest błąd, który popełniamy względem siebie. Odpowiadamy za nasze dzieci i musimy uważać żeby niechcący nie zrobić im krzywdy złymi metodami. Nie chciałabym przeoczyć czegokolwiek. Ale tak się chyba nie da… prawda?
Jaką jestem matką? Na pewno nie idealną, ale godzę się z tym :))
Już sama taka refleksja dużo mówi o tym, jaką jesteś mamą :) Nie wierzę, że można być rodzicem idealnym, niepopełniającym błędów. Wierzę natomiast, że moje dziecko nie potrzebuje matki idealnej a kochającej i mądrej :) I tego będę się trzymać ;)
Kochana, nie dajmy się zwariować. Tak, jak też mam milion podobnych dylematów, ale wiesz… staram się wrzucić na luz ;) Pewnych zachowań nie tolerujemy i jeśli słowo z uzasadnieniem nie dociera to ostrzegamy, że np. jeśli Wiki nadal będzie coś tam robić to np. zabieramy na 20 minut ukochaną zabawkę, żeby się nauczyła konsekwencji swoich wyborów… Ale to wszystko też przyszło z czasem, dlatego, że po prostu w tej chwili ona już rozumie i często robi pewne rzeczy celowo. Znasz swojego Synka lepiej niż ktokolwiek inny i myślę, że jeśli po prostu będziesz robiła tak, jak czujesz to będzie dobrze… Mnie się wydaje, że dzieciaki potrzebują przede wszystkim dobrego wzorca, dużo miłości i po prostu racjonalnego ( chodzi mi o to, że wytłumaczonego, a nie na zasadzie „nie, bo nie”) pokazywania jak odróżniać dobro od zła… Wierz mi, że jesteś najlepszą mamą, jaką mógłby mieć ; )
PS. Jeszcze tak wracam myślali, gdy Wiki miała około roczku… wtedy z tego co pamiętam do upadłego powtarzałam, zabierałam coś czego nie można było ruszać, tłumaczyłam, tłumaczyłam, tłumaczyłam… ale czasem jeśli 10-ta prośba o walenie drewnianą łyżką do ucierania ciasta w telewizor nie skutkowała, zabierałam i tłumaczyłam, dlaczego to robię.
No tak… wróciło do mnie :) Wiedziałam, że kiedyś wróci :)
PS. Congratulations ;)
Mój syn ma rok i zaczyna właśnie badać – gdzie jest granica i na ile może sobie pozwolić. Mam jedną żelazną zasadę – po prostu pewnych rzeczy NIE WOLNO robić i koniec kropka. Na początku był bunt i wielka histeria, gdy np nie pozwalałam bawić się kuchenką gazową. Ale z czasem… z czasem jakby skumał, że kuchenka gazowa jest be i są fajniejsze rzeczy, które możemy razem robić. Oczywiście często nagina różne granice, próbuje czy jednak tym razem się uda, no ale jeśli zburzę tę konsekwencję, to po prostu zburzę to minimum zasad jakie mamy w domu.
Nam się udało mu wytłumaczyć, że coś jest gorące „si” i nie wolno dotykać i „kuj-kuj” coś jest więc też trzeba uważać. Ale najgorzej jest z chlapaniem wodą z wanny, wrzucaniem zabawek do niej kiedy np. ja się kąpię. Oj sporo tego wszystkiego :) Ale żebym do super stanowczych należała niestety nie mogę powiedzieć :( A staram się kurcze jak mogę!
Ja nie jestem mamą idealną ale się staram. Mój synek ma prawie 3 latka jest bardzo ruchliwym i teraz trochę niegrzeczny dzieckiem ale podejrzewam, że to tej słynny bunt. Bo póki co wszystko jest na NIE! Czasem podniosę głos ale to tylko oznaka mojej słabości. Bywa tak, że synuś ma zły dzień i rzuca wszystkim co mu wpadnie w ręce. Ostatnio rozbił tablet cóż mogłam zrobić nic. Czasem wydaje mi się, że robi mi na złość rozwalając cały pokój złoszcze się czasem ale nie potrafię patrzeć jak płacze. Serce mi pęka gdy zabiorę mu zabawkę za to, że np nią rzucał czy używał do innych dziwnych rzeczy. Staram się go przytulić wytłumaczyć że źle zrobił że jak będzie grzeczny to dostanie zabawkę spowrotem. Nie wiem czy dobrze robie zabierając mu zabawki którymi rzuca i oddaje mu dopiero po kilku godzinach. Największą karą dla niego jest zabranie jego ulubionego motorku na którym jeździ płacze ale pomaga. Przychodzi sam i się przytula przeprasza mnie. Mówi że mnie kocha i że nie będzie już tak robił. I tak to robi ale cóż…. czasem jestem za miękka ale kiedy ja tłumacze dziecku a dziadki przytulają mam złość do nich bo moje tłumaczenie idzie na marne. Tak więc nie wiem jaką mamą jestem… trochę zagubioną chyba…
A wiesz Iza co ja robię? Zabieram zabawkę, tłumaczę Młodemu podczas jego histerii i w pewnym momencie jak mi tak już płacze przerażająco… daję za wygraną bo mi go tak szkoda :/ Głuuupie to wiem. Bardzo głupie…
Myślę, że im lepsza mama tym więcej ma takich dylematów
Jak bardzo bym chciała, żeby Twoja teoria była trafna :)
Swietny. Blog.. Super temat..co do twego wpisu nie tlumacz dziecku w czasie histeri bo i tak nie dociera nic do niego. Przytul..poczekaj az sie uspokoi i wtedy rozpocznij rozmowe. Co do przedszkola to moja corcia pojdzie od wrzesnia i szczerze, uwazam to za cos dobrego. Kontakt z rowiesnikami jest bardzo potrzebny a my mamy przeciez i tak jestesmy zawsze gdziez blisko. Ja jestem z corka caly czas w domu, nie pracuje i staram sie wielu rzeczy nauczyc i pokazac tawiaby z przyjemnoscia wkroczyla w swiat rowiesnikow.
Ja mam dwulatka, który już potrafi robić coś ma złość i jak to widzę to ciśnienie mi rośnie oj rośnie . . . i wtedy zabieram mu to czym się bawi on wpada w jakiś szał płacze . rzuca się itd ale ja nie krzyczę mowie spokojnie że porozmawiamy jak się uspokoi i zaraz mu przechodzi wtedy rozmawiamy spokojnie on zawsze przeprasza g jest spokój . . . na chwilę :) Ja dopiero teraz widzę ze powtarzanie mu 200 razy ze czegoś nie wolno powoli do niego dociera nawet jak się rozbiera to wie ze ciuchy nie mogą leżeć na podłodze i np jak wchodzi do swojego łóżeczka zdejmuje kapcie bo milion razy mówiłam Mu ze w butach nie wolno do łóżka wchodzić i zawsze mu zdejmowałam teraz już robi to sam bez żadnego upominania. teraz juz wiem ze warto mówić, tłumaczyć bo to kiedyś wkońcu dotrze do :)
Dzizas Zuzia! Moje dziecko za pół roku będzie ze mną rozmawiało? Będzie zostawiało kapciuszki przy łóżeczku? Ludzie! To już tak szybko? Matko… czytam tak sobie co piszesz i nagle doznałam olśnienia. Moje dziecko niedługo pewnie przemówi! Jakoś logicznie przemówi! Dżizas co to będzie! Inny poziom! Może będzie więcej rozumiał, może więcej przekaże… ach :) Właśnie się rozmarzyłam :)
Z tym gadaniem, to się bardzo szybko może zmienić – Twoja chęć słuchania, co Młody mówi. Faza miliona pytań, to też nie przelewki…
Odnośnie złości i dylematów. Nigdy, porównując się do kogoś innego nie wypadamy zbyt pozytywnie, dlatego nie porównuj swoich metod (lub ich braku) wychowania do kogokolwiek. Będzie dobrze :) Moi rodzice nie mieli internetów, poradników onlajn i innych badziewników do pomocy,no a to moje pokolenie 30latków, wydaje mi się, że całkiem wyszło na ludzi.
Pozdrawiam!
Ola, mama Emila (2 lata i 6 m-cy)
Myślę, że jestem matką intuicyjną, staram się robić to co czuję, że jest najlepsze dla moich dzieci, czasem trochę euforyczną :)
Mówię, tłumaczę, zabieram jak muszę i staram się trzymać nerwy na wodzy, bo o ile po półtorarocznym chłopcu można się spodziewać wszystkiego, to od trzyletniej dziewczynki oczekiwałabym ciut więcej ;)
Ale kocham tak mocno, że jak tu się złościć, widzę te oburzone minki i spojrzenia z pod brwi i zasłaniam się czym mogę, by nie widzieli, że już się śmieję :)
Jaką mamą jestem? Myślę,że dobrą. Jednak każda z nas powinna myśleć o sobie w samych superlatywach:)
Tomek jak na niespełna roczne dziecko jest mega ruchliwy,ciekawski i chciałabym żeby chociaż 5 min usiedział spokojnie :) Pokazuje już charakterek, próbuje nas ustawiać:D Jak do tej pory nie uległam i mimo dzikiego płaczu:) i rzucania się stawiam na swoim. Tłumaczę i tłumaczę: Telefon nie jest do zabawy, jest dla dorosłych nie wolno wkładać go do buzi itp. Po takich akcjach myślę sobie „Matka po co się produkujesz…” ale za chwilę przychodzi inna myśl” Matka, tłumacz bo nadejdzie taka chwila,że zamiast do buzi spróbuje zadzwonić a to będzie jakiś postęp:).
Nie wiem jak Ciebie Malwinko i Was drogie mamy ale mi to pytanie nasuwa się zawsze po ” rozmowach” z innymi mami. Unikam takich jak ognia ale czasem porostu nie idzie. Hasła, po których wyrzucam sobie :
-Siedzi już?
-Nie?! to musisz zrobić tak i siak.
– Raczkuje?
-Nie?! To musisz mu blokować stópki o coś żeby mógł się oprzeć o coś…
Teraźniejsze hasła
– Chodzi już?
– Nie?!przecież On ma już prawie rok…Moje chodziło jak miało 8miesięcy. Musiałabyś iść z nim do ortopedy a najlepiej zakładaj mu już buciki żeby stopa się przyzwyczaiła (najgłupsze hasło ever)
Po takich rozmowach zawsze czuję się jak ostatnia oferma i zastanawiam się czy ja robię wszystko dobrze? Czy pomagam prawidłowo rozwijać się Tomeczkowi? Co z tego, że moje dziecko czołga się zamiast raczkować i człapie trzymane za rączki ale sam nie chodzi. Czy ja robię coś źle?
Nikt inny tylko mama „dobra rada”mogą skutecznie obniżyć samoocenę innej matki.
Mamy „dobra rada” to temat rzeka:)
Pozdrawiam
Monia-mama Tomcia
Z dziadkami tak już jest, że uważają, iż ich dzieci to były diabełki, za to ich wnuki to aniołki, pomimo, że my często widzimy coś zupełnie odwrotnego, bo w końcu dziadkowie nie spędzają z naszymi dziećmi 24/7
Co do zachowań i stawiania granic, to Twoje dziecko jest na tyle duże, to na pewno rozumie, że czegoś nie wolno robić, choć nie raz testuje granice, bo może jednak mama nie mówiła poważnie, albo zapomniała, że nie można.
Ja też nie raz zastanawiałam się czy dobrze robię, zabierając zabawkę którą mnie czy kogoś/coś okłada, czasami podnosząc głos kiedy widzę że może sobie lub komuś zrobić krzywdę, a nawet w ostateczności ląduje w kącie.
Nie raz się zanosił płaczem i wpadał w histerię a mi serce pękało (chyba każdej „normalnej” matce pęka jak widzi swojego płaczącego malucha), ale teraz widzę, że jednak moje metody działają.
Kiedyś przychodzi taki dzień, że należy postawić sprawę jasno, że czegoś nie można i nie ma dyskusji/płaczu.
Zapewne nie chciałabyś żeby kiedyś Twój synek wyrywał zabawki innym dzieciom, niszczył je (bo nie są jego zabawkami), bił inne dzieci, ciągał za włosy, szczypał, gryzł, plut itp.? A niestety bardzo często tak się kończy, jak nie stawiamy granic, a im dłużej się z tym czeka, tym jest trudniej, bo już np. taki trzy-czterolatek ma jako taki pogląd na świat i jeśli przykładowo będziesz maluchowi pozwalać gnieść książki, a zaczniesz na to reagować dopiero jak będzie miało 2-3 lata, to dziecko może to mieć już w głębokim poważaniu, bo skoro pozwalałaś do tej pory, to czemu nagle Ci się odmieniło?
Wiadomo, to Twoje dziecko, Twoje zasady, ale w końcu kiedyś zacznie przebywać z rówieśnikami (w przedszkolu czy w szkole) i jednak powinien wiedzieć jak należy się zachować i czego nie należy robić.
oj zacznie mówić za rok zacznie i wtedy to się zacznie:D jestem mamą trzylatki, bystrej trzylatki, czasem myślę że za bystrej jak dla mnie:P. ale nie zapomnę chyba do końca życia jak mi wszyscy tłumaczyli (bo jestem młodą 19-letnią mamą), że jak masz dziecko to zapomnij o studiach, wakacjach, spokojnym ugotowaniu obiadu:) ja z Anią robiłam wszystko, gotowałam tańcząc i śpiewając do łyżki od zupy, wieszałam z nią pranie, czytałyśmy książeczki, uczyła się zemną i mężem do egzaminów:d rozwaliło mnie gdy ostatnio zachorowałam normalnie armagedon gorączka katar. A ona pyta mnie czy zrobić mi hejbatki (herbatki) w swoim czajniczku na swojej kuchence, przeczytała mi książeczkę oczywiście po swojemu i całowała mnie w czółko na dobranoc. Jeszce trochę się zorientujesz, że jestem ciągle pod baczna i nieprzemijająca obserwacja:P ale nie zapominaj jesteś tylko człowiekiem:D:)
W sytuacjach kiedy mój syn robi coś co mu zagraża reaguje, tłumacze, czasami muszę zabrać, odciągnąć, wysłuchać płaczu, trzymać wyginajacego sie na rękach, czasami sie nie da inaczej, ale większość sytuacji typu wylewanie wody za wannę czy rzucanie rzeczami dla zabawy udało mi sie stłumić w zarodku w ogóle nie reagując na takie zachowanie. Nie wiem czy moja metodę pochwaliłby autorytety, ja poczytuje to sobie za sukces wychowawczy
Miałam opcję zostawienia Oliviera z babcią lub przedszkole. Wybrałam przedszkole dlatego, ze babci go za bardzo rozpieszczała, a w przedszkolu ma codziennie styczność z dziećmi. Uczy się i bawi, mają też zasady, które trzeba przestrzegać, a ja robię podobnie jak Ty :) Jak za długo płacze to mi go żal :P
Nie dziwie się, że dręczą cie takie tematy. Każda z nas chce być najlepszą matką dla swojego dziecka i myślę że każda daje z siebie najwięcej i zawsze dla swojego dziecka to Ty będziesz najlepsza. Twój syn jest cudowny i super ze jest grzecznym dzieckiem mimo że mama urwis :) My mamy również to szczęście że nasze trojaki są grzeczne.
Pozdrawiamy
Lubie czytać takie Twoje mądrości do przemyślenia:) Mój sekret na sukces wychowawczy to relacja pełna ciepła, czułości ze stawianiem granic. Ważny jest sposób stawiania tych granic. Jeśli raz pozwalamy na coś, raz nie- dziecko się gubi. Wiem jak konsekwencja jest trudna- widok płaczącego dziecka nieraz powoduje zmianę decyzji rodzica. Zawsze starałam się być kochająco- stanowcza. Moja córa w okresie raczkowania wiedziała, że nie może ruszać kontaktów, przewodów, czy stojących na podłodze kwiatków u babci. I nie ruszała. Stanowczo mówiłam od początku, że nie wolno,że to jest be. Jak raczkowała obok donicy mówiła „be”, omijała i szła dalej. Jak interesowała się czymś „niedozwolonym” starałam się przekierować jej uwagę i podsunąć ciekawą alternatywę. Dlatego nie płakała, bo nie odczuwała straty. Teraz, kiedy ma ponad rok i odmawia np. ubrania się i zaczyna płakać (zdarza się i tak), nie nakazuje, nie wymuszam, a rozśmieszam, robię dziwne miny i płacz zamienia się natychmiast w śmiech, a córa robi się podatna na założenie czegokolwiek. Każda mama musi wypracować sobie własne metody i dobrać je do swego dziecka, bo zna je najlepiej. Lubię pytać o sposoby postępowania innych mam, bo lubię czerpać i przekazywać dalej, to co dobre, sprawdzone, aby jak najpełniej móc się realizować w „misji matki”. Cały czas pamiętam jednak o tym, że nie ma złotego środka i idealnych metod wychowawczych. Błędy popełniamy mimo ogromu miłości. Może inne mamy pochwalą się swoimi pomysłami na konkretne sytuacje wychowawcze?:)
O tym jaką jesteś Mamą najlepiej świadczy uśmiechnięta buźka Twojego Bakusia! :) Pozdrawiam Aga
Jaką jestem mamą? Trudne pytanie, przede wszystkim dlatego, że z doświadczenia wiem, że każde dziecko jest inne i należy inaczej podchodzić do jego rozwoju, to akurat po innych mamach widzę. Uważam, że jestem dobrą mamą i to widzę po swoim dziecku które umie się skupić na jednej czynności, lubi się bawić z z każdym miesiącem się rozwija. Najważniejsze dla mnie były zabawki edukacyjne z bobomio które potrafiłam zachęcić do zabawy. Myślę, że jak kochamy dziecko i poświęcamy mu dużo czułości i troski jest się dobrym rodzicem
Tak sobie myślę, że dzieci to tabula rasa i wszystko to co pokażemy im jako wzorzec, stanie się (mam wciąż taką nadzieję) prawidłowe. Mój synek roczek skończył niedawno, mam wrażenie, że rozumie o wiele więcej niż nam się wydaje. A bada, testuje, kombinuje – fajnie! To całkiem normalne. Cieszę się z żywego i ciekawego świata dziecka…Chyba każda z nas zadaje sobie przez Ciebie postawione pytanie i na szczęście większość z nas jest najlepszą matką dla swojego dziecka. Mnie natomiast nachodzi często taka refleksja, że nie da się być we wszystkim idealnym, że mogę być jedynie przeciętną matką (nie poświęcając mu 100% swojego życiowego czasu) i jedynie przeciętnym pracownikiem (nie biorąc nadgodzin i nie błyszcząc dodatkową wiedzą u szefa, chcąc zrobić co swoje i biec do domu do dziecka). Od momentu kiedy sobie to uświadomiłam i się z tym pogodziłam, przestałam się kajać i zadawać multum pytań, czy aby na pewno. Teraz żyję ciesząc się z każdej chwili, zwłaszcza tej z dzieckiem.
O nie! Jedzenie nad książkami? I w dodatku w łóżku??
nu-nu-nu ;););)
Oj, skąd ja to znam. I pytania są znajome, i dylematy te same. Staram się nie nadużywać nakazów, zakazów czy podniesionego głosu. Na dużo jej pozwalam, bardzo dużo rzekłabym. Czy przez to rozpieszczam córkę? Nie wiem, może. Ale niech mi ktoś da 100% pewność, że moje sposoby wychowania są złe bądź wręcz przeciwnie – dobre.
Dyscyplina od kolyski to PODSTAWA. Dzieci MUSZA czuc respekt do rodzica. Rygorystyczne wychowanie przynosi lepsze efekty niż beztresowe , które mnozy terrorystow , a ja mam nie lada male doświadczenie w tym temacie
Tasmanska bardzo dobrze (niestety) mówi… mi mój instynkt powtarza, że powinnam stawiać granice, nie pozwalać na zbyt dużo, uczyć samodzielności… Mam o tyle gorzej, że moje dziecko jest grzeczne, ale też nieśmiałe i strachliwe… Nie wiem jaka jest tego przyczyna. Ok, ja byłam tak samo nieśmiała, ale nie byłam takim boi dudkiem. Tylko, że ja miałam rodzeństwo… sama nie wiem, chciałabym, żeby była inna niż ja, a okazuje się, że jest baaardzo podobna :( Mimo, iż ja zawsze byłam wyobcowana, schowana w swoim świecie, nie miałam za wielu znajomych i nie zależało mi na znajomościach z innymi dziećmi, to chciałabym żeby moja Julka była inna… Niestety jest taka sama i wiem, że ciężko będzie miała z tym w życiu…
Mój młody od kiedy zaczął chodzić to cały czas próbuje co może zbroić, zagląda do kwiatów do szafek juz czasem brak mi sił by mu tłumaczyć bo to nawet nie skutkuje myślę sobie ze jest za mały i ze może w końcu zrozumie mam taką nadzieję ;) super książeczki można wiedzieć co to za książeczki i skąd ?
Moja Córka ma 2 lata i 8 miesięcy, rozwija się szybciutko i już od jakiegoś czasu da się z nią porozmawiać płynnie przez dłuższy czas o „dziecięcych sprawach” :) Postępy w mówieniu były tak szybkie że aż jestem w szoku! Z dnia na dzień widoczne wręcz :) Dla dziadków z mojej strony jest aniołem który nie robi nigdy nic złego, natomiast dziadkowie ze strony męża (w sumie to tylko babcia :p) już trochę „faktyczniej” widzą jej charakterek. Ale najlepiej to widzę ja, i wiem, że będzie, a wręcz nawet już jest trudnym dzieckiem. Z resztą ja i mąż też nie byliśmy grzecznymi spokojnymi maluchami, ogromny podziw obu stronom rodziców że dali z nami radę i koniec końców wyszliśmy na ludzi :) Niestety ale mała jak potrafi być cudownym aniołem zasługującym na ogromne pochwały, tak i w drugą stronę – równie angażuje się w bycie małym diabełkiem. Dziecko pewnych rzeczy robić moim zdaniem nie może, i nie robi, a jego sporadyczne próby zmiany mojego zdania kończą sie.. fakt, histerią, krzykiem, rzucaniem, mówieniem słów których w naszym domu się nie mówi i zachowaniami których w nas rodzicach również brakuje. Nie mam bladego pojęcia skąd mądralka je bierze :p krzyki i histerię przeczekujemy, później dopiero rozmowa i tlumaczenia. Jednak oprócz nich mimo wszystko dostosowana do sytuacji kara – zabranie zabawki którą rzuciło, zniszczyło; najdrastyczniejsza kara to histeria w kącie. Przed daną formą ukarania za złe zachowanie podejmuję kilka prób tłumaczenia bez konsekwencji. Dopiero kiedy to nie skutkuje następuje reakcja „grubsza”. Działa to w obie strony, za dobre zachwowania dziecko jest ciągle nagradzane, raczej rzadko formą „materialną”. Tutaj akurat trzeba się trochę na kombinować :) ale jeżeli mówię że telefonu nie wolno, do ubikacji się nikomu nie wchodzi, komputer jest nietykalny poniżej lat 5 i kubki ozdobne stojące na półce mają być nie dotykane to dziecku krzywda od tego że się zastosuje do tego co mówię się nie stanie. Nawet jeżeli próbuje mi udowodnić histerią że jednak się stanie, to doskonale znam swoje dziecko i wiem kiedy udaje :) Często mam podobne wątpliwośći odnośnie mojego wychowania, ale koniec końców zawsze dochodzę do wniosku że moim zdaniem jest dobrze :) Pozdrawiamy :)
O matko kochana, jak sie rozpisałam! Gaduła.. chyba założę bloga :)