Co zrobić kiedy dziecko…  klnie jak szewc?!

Co zrobić kiedy dziecko… klnie jak szewc?!

Kilka dni temu w markecie, w kolejce do mięsa, usłyszałam ciekawą wymianę zdań pomiędzy nieletnim bobkiem w czapce z liskiem z Zary (na oko ze 3 latka, on, nie ta czapka) i mamą bobka w ledżingach w panterkę (na oko ze 30 lat, ledżingi, nie ta matka). Dziecko krzyczało do mamy, żeby mu kupiła batonika. Matka krzyczała do dziecka, że „takiego gówna nie będzie jadł bo to niezdrowo”, po czym po całym sklepie poniósł się znajomy dźwięk hymnu narodowego „Przez Twe oczy, Twe oczy zieloooone…”. Zaczynaliśmy już z Matim tańczyć do gorącego bitu, kiedy Matka – Panterka jednym ruchem oślepiającego srebrnego szpona wyłączyła podkład muzyczny zanim zdążyliśmy przejść do pierwszego „szase”. Nasza ulubiona piosenka przerwana w najlepszym momencie. „Nosz ku*wa mać, w takim momencie?!” sobie myślę. Ale tylko myślę. Te same emocje chyba przeżywa Matka – Panterka. Widocznie wkurzyła się sama na siebie, że przerwała sobie koncert bo soczyste „Ku*wa” rozbrzmiało nagle w całym sklepie. A w ślad za nim kolejne, kolejne i kolejne… i serio… zastanawiam się, po to ta Matka stała w tej kolejce po mięso skoro mięsa to miała raczej w nadmiarze bo rzucała nim na wszystkie strony. 

Spotkałyśmy się później przy kasach. Matka dalej na telefonie, już jakby bardziej w stanie ZEN, chyba mięso wystrzelała, za to synek postanowił chyba zachować równowagę w przyrodzie bo zanim wyszli ze sklepu skwitował „kulwą” 3 siatki zakupów i jedną butelkę keczupu, który spadł z taśmy. Moje oburzenie nie znało granic. Znaczy się znało bo pozostało w głowie i nie wydostało się na zewnątrz drogą werbalną. Oburzenie Matki – Panterki jednak znów poszło o krok dalej niż moje i 3 razy powiedziała synkowi, żeby „się wyrażał” a po keczupie rzuciła tylko, że „powie ojcu”.

„Jak z masełko”

Pewnie myślisz, że ten wpis będzie o tym, że żeby dziecko nie przeklinało trzeba się po prostu ogarnąć i wyrażać odpowiednio żeby później nie małpował? No w teorii tak powinno być. Przykład Mamy-Panterki. Ta to rzeczywiście niech się ogarnie, ale na Boga bądźmy ludźmi… każdemu się wymsknie w końcu. Każdy w końcu rzuci jakimś mięchem, niefortunnie w towarzystwie dziecka. A dzieci, jak to dzieci. Uczą się nazywać przedmioty, uczą się nazywać uczucia i emocje. Uczą się właśnie w takich hardkorowych sytuacjach jak… jak ta, którą zaraz Ci opiszę.

W mieszkaniu grzeje na maxa. Ja zamiast przykręcać termostaty biegam jak poparzona i pakuję co się da bo musimy szybko jechać z Matim do domu oddalonego o 30 km, pod którym JUŻ stoi kurier z przesyłką. Zakładam kurtkę najpierw sobie, później ubieram młodego żeby się nie zgrzał. Gorąco mi, pot cieknie z czoła sama już nie wiem czy z temperatury czy z świadomości upływającego czasu. Próbuję wcisnąć te pulchne palufy w bucik, ale oczywiście boczny suwaczek musi się akurat teraz zaciąć. Zawsze wszystko „jak w masełko” i akurat dzisiaj musi się okazać, że nie masełko a klops. No rzesz „ku*wa mać”! Upsss… wymsknęło się… może nie słyszał? Nie zareagował, dooobra, nie słyszał. Poszło. Wychodzimy z tego piekarnika.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy podjeżdżając pod dom, z tylnego siedzenie usłyszałam „kulwa mać! jechaliśmy do doomkuuu!”. Zawsze słyszałam tylko radosne „jechaliśmy do domkuuu!” Tym razem Pączek postanowił użyć sposobu mamy na wyrażenie skrajnych emocji. I co tu z tym fantem zrobić? Z tą „kulwą” w sumie?

Mleko się rozlało

No i co tu zrobić teraz? Śmiać się? Nie, bo się nauczy, że tym rozśmiesza mamę. Powiedzieć, że to nieładnie też nie, bo będzie wiedział, że tym zrobi mamie na złość, jak będzie miał kolejny atak buntu dwulatka. Co robić? No zobacz np. jak to było z Maćkiem (a tu Mati serio nie był chyba świadomy tego co mówi, tylko bidny nie potrafił dobrze wymówić…).

Przed obejrzeniem tego filmu zaopatrzcie się w dodatkowe majty Żeby było jasne! On tego nigdy od nas nie usłyszał!…

Posted by Bakusiowo on 28 września 2015

 

Maciek w tym przypadku starał się zachować spokój i opanować śmiech. Podziwiam go. Ja, kiedy zobaczyłam ten film nie potrafiłam się nie śmiać. I jeszcze głupia pokazywałam go wszystkim podczas gdy Mati był gdzieś obok, a on doskonale rozpoznaje swój głos i kocha oglądać filmiki i zdjęcia ze sobą w roli głównej. Zobaczył, że się wszyscy z tego śmieją i zaczął nas bombardować „chu*ami” żebyśmy się tylko trochę pośmiali. Mój błąd. Przyznaję. Ale kurcze… jak taki błąd naprawić? Na razie mój sposób to „ignorowanie”. Zauważyłam, że Mati oczekuje pewnej reakcji. Jeśli nie reaguję pogada, pogada i zapomina. Ale wiem, że w przypadku starszych dzieci już tak łatwo nie jest. Tak więc reasumując: na dwulatka – mój sposób: ignorancja. Słyszałam, że na starszaków działa „lista przekleństw dozwolonych” ale nie wypowiadam się. I obym się wypowiadać nigdy nie musiała.

No i jak tu się pilnować skoro…

O proszę! Proszę! Przykład na bieżąco. Spróbuj sobie wyobrazić jak Maciek sekundę temu skomentował zdjęcia skrzętnie chowane przed jego okiem od dwóch miesięcy. Ten aparat, który zabraliśmy na spacer z Matim, którym „karmiliśmy kaczki” i „robiliśmy helikopter” to ukochany, pierwszy aparat Maćka. Darzy go uczuciem dziewiczym, kolekcjonerskim… nie pozwalał nam go dotykać. Traf chciał, że wyjechał do pracy zostawiając swój bezcenny skarb na szafce. Mati tego nie przepuścił. A ja, matka-blogerka, nie mogłam zrezygnować z takiego gadżetu do sesji przecież prawda? :)

No to jak ten bidny Maciej mógł to skomentować? NO JAK? ;) I jeszcze się złapał po chwili za twarz i szybko rzucił do Matiego, że TATA NIC NIE MÓWIŁ! Luuuudzie… no to się zacznie teraz od nowa :) 

Żółta Kamizelka-2295 Żółta Kamizelka-2303 Żółta Kamizelka-2345 Żółta Kamizelka-2353 Żółta Kamizelka-2352 Żółta Kamizelka-2351Żółta Kamizelka-2318 Żółta Kamizelka-2328 Żółta Kamizelka-2322 Żółta Kamizelka-2311 Żółta Kamizelka-2291 Żółta Kamizelka-2290Żółta Kamizelka-2361Pączkowa stylówka:

Buciki – Emel (tutaj)

Kamizelka – Zara

Spodnie – Zara

Szalik – Zara

Czapa – Broel (tutaj)

Żółta Kamizelka-2309

Żółta Kamizelka-2313