#Bakusiowe Fotostory

#Bakusiowe Fotostory

Uwielbiam mieć czas… czas na oddanie się tym czynnościom, które kocham najbardziej. Uwielbiam mieć… dziecko! Bo dziecko umożliwia mi bezkarne oddanie się tym czynnościom, których bez dziecka nie mogłabym robić. Dzięki dziecku mogę się bawić. Tak po prostu bawić. Dzięki dziecku wkraczam w ten świat ponownie i czerpię z niego pełnymi garściami. Czasem zastanawiam się czy nie więcej niż samo dziecko. Ale… who cares! Rodzicowi też się należy trochę od życia za te sterty śmierdzących pieluch i noce ze snem przerywanym co godzinę. O! Właśnie teraz, kiedy to piszę, Maciek czyta sobie bajkę. Sam sobie bo Mati olał go po 2 stronach i wyszedł. Fajna bajka, o jakimś królu. O! Ja też mam dla Was bajkę, też o królu :)

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20

Wiem, wiem, zbyt wartka akcja to to nie była, ale tak mi się przyjemnie opisywało te zdjęcia… i czcionka taka fajna. Powiedzcie, że fajna noooo!!! :)

Zabawa z dzieckiem to prawdziwe wyzwanie. Wyzwanie ale i przyjemność. Nie będziemy mieli już kolejnej okazji na to, żeby bezkarnie się bawić. Ja z takich chwil czerpię podwójnie. Ba! Potrójnie, bo nie dość, że cofam się w czasie do jedynych momentów beztroski to jeszcze dokarmiam swoje wewnętrzne dziecko nowymi bodźcami – pięknymi zabawkami, których nie miałam za młodu. A jaka jest trzecia korzyść? Trzecią korzyścią jest wszystko to, co czerpie ze wspólnej zabawy moje dziecko. No dobra, powinnam wypisać to jako pierwszą korzyść, ale tak mi się logiczniej układa tekst bo chciałabym Wam teraz przytoczyć to, co napisała Pani Justyna Korzeniewska – psycholog współpracujący z Fisher Price.

„Przez zabawy z partnerami – rodzicami, rodzeństwem, rówieśnikami – dzieci przystosowują się do norm i reguł postępowania, dyscypliny społecznej, współpracy, rozwiązywania konfliktów na zasadzie wzajemnego szacunku. Na gruncie zabawy rodzą się pożądane uczucia, takie jak: życzliwość, chęć niesienia pomocy, poczucie obowiązku i odpowiedzialności. Radość wspólnego działania i tworzenia stopniowo przezwycięża dziecięcy egocentryzm i egoizm.”

Zabawy z takimi szkrabami w takim wieku jak Bakuś są nadzwyczaj trudne. Albo robisz to co mu się podoba albo jest płacz. Albo go czymś zainteresujesz albo zrzuci Ci wszystko ze stołu, krzyknie na Ciebie po swojemu i pójdzie do kuchni wyciągać z szuflad noże. Ja ostatnio przeszłam do strategii: zrzucił – podnieś, odsunął – przysuń. I obserwuję sobie z przyjemnością jego pomysły na coraz to nowe zabawy z tymi samymi gadżetami.

„Zabawki dostarczają całej gamy emocji od radości po frustrację, od poczucia sukcesu po gorycz porażki. Kiedy mimo wielu prób piętrzenia klocków wieża ciągle się przewraca a zwierzątka nie mieszczą do wagonu pociągu, pojawia się złość i irytacja. Na szczęście zabawki są na tyle atrakcyjne, że ciągle podsycają ciekawość świata. Dlatego dziecko uporczywie ponawia próby i uczy się wytrwałości. Poczucie sukcesu po opanowaniu danej funkcji zabawki na długo zachęca do kolejnych zmagań.”

Kilka dni temu schowałam Matiemu wszystkie zabawki oprócz klocków i zabawek Little People. Nic nie jeździ, nic nie pika, nie dzwoni, ni miga. Chcę żeby trochę za tym zatęsknił. Żeby na nowo odkrył te zabawki kiedy zobaczy je za kilka tygodni. Macie już doświadczenia z takimi „operacjami”?