7 zakazanych ❌ pytań do matek [usłyszałaś któreś z nich❓?]

7 zakazanych ❌ pytań do matek [usłyszałaś któreś z nich❓?]

Dzisiaj tak pół żartem, pół serio, a właściwie to 20% żartem i 80% serio :) Przygotowałam dla Ciebie 7 pytań, które osobiście usłyszałam minimum milion milionów razy i tyle samo razy moja cierpliwość wystawiana była na próbę życia i śmierci :) Żyję i ja i moi rozmówcy, więc jak widać obeszło się bez ofiar, ale czuję, że kilka z garści tych siwych włosów, które błyszczą się na mojej fryzurze to mógł być efekt tego z czym przyszło mi się mierzyć. A z czym dokładnie? A proszę. Przyjemnej lektury… i wspomnień ;) 

Trochę Ci po ciąży zostało kilogramów, prawda?

Ożeż Ty! Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam! A moja ręka waży teraz więcej z tymi pociążowymi kilogramami! Serio, nie można sobie dać spokój z takimi pytaniami/stwierdzeniami? Czemu one mają służyć? Co mam odpowiedzieć? Tak? I co dalej? Albo niezręczna cisza, albo moje ulubione teksty „karmienie z Ciebie wyciągnie” – ze mnie nie wyciągnęło, „po roku dojdziesz do siebie” – u mnie mija szósty i coś nie dochodzę, „teraz wyglądasz jak prawdziwa kobieta” – uff! Całe szczęście! Hmm… to jeśli wcześniej nie wyglądałam to… coś jest nie tak z moim mężem!

Luuudzie. Podejmowanie tej tematyki jest niepotrzebne i po prostu nie na miejscu. Jeśli mama będzie chciała o tym pogadać sama – zrobi to. Jeśli tematu nie porusza to istnieje prawdopodobieństwo, że nie jest on jakoś super wygodny, czy przyjemny i serio… odpuśćmy sobie i tyle.

Nie jest mu za ciepło/za zimno?

Och serio? Ja wiem, że to jest takie niewinne pytanko. Ale to jest po prostu klasyk. Taka niby nic nie znacząca iskierka, w efekcie wywołująca pożar. A czasem i wybuch… bomby atomowej. Mistrzami w zadawaniu tych pytań są wszystkie babcie i dziadzie :)  Oni najczęściej lubią się dopytać o stan wnuczka/wnusi, albo co gorsza… obcego dziecka! Bo dzieci to dobro narodowe jest. A ich rodzice tego pokolenia są tak bardzo inni od rodziców poprzedniego. A Ci z pokolenia poprzedniego oczywiście nie dawali sobie rady z dziećmi tak dobrze jak Ci z pokolenia przed-poprzedniego i tak do… usłanej śmierci :) O właśnie! A skoro my już tak o słaniu to…

Gdzie Ty znalazłaś takiego męża? Pomaga, dziecko przewija!

Szacunek całego świata dla każdego męża, który przewija… SWOJE DZIECKO :) I wiesz… on POMAGA. Bo obowiązek to masz Ty żono. A mąż jest tylko do pomagania :) Fakt. Maciek do szczególnie szczęśliwych podczas przewijania Milenki nie należy :) Przy Matim było tak samo. I ja go chwalę za wszystko co zrobi. Ale nie dlatego, że jest facetem i robi w ten sposób coś ponad program, tylko dlatego, że my tak już mamy, że lubimy doceniać się wzajemnie. Działamy zespołowo na różnych polach. Ale zawsze zespołowo. I co najlepsze, ja jestem jak najbardziej konserwatywna! Uważam, że facet to facet a kobieta to kobieta. Ale mamy jeden wspólny wór obowiązków o nazwie RODZINA i wszystko co jest w tej kwestii do zrobienia dzielimy po równo.

Używasz chusteczek nawilżanych zamiast wody/wacików/prysznica/itp?

Zostańmy jeszcze w temacie przewijania. Bo to jest kultowy, obok karmienia, o którym powiem za chwilę, pretekst do zadawania niepotrzebnych pytań. Nasz sposób na przewijanie wypracowaliśmy sobie z Maćkiem przy Matim bardzo szybko. Pantsy (może i droższe od klasycznych pieluszek, ale dla nas o niebo wygodniejsze), chusteczki nawilżane, bo tak nam wygodniej i maść Bepanthen Baby profilaktycznie przeciw odparzeniom. Do tego obowiązkowo paklanki żeby nie stresować się przewijaniem na mieście i temat przewijania uważam za zamknięty. Ale co z tego, że nam tak wygodnie, skoro „kiedyś to się pieluchy tetrowe dzieciom między nogo zakładało to się nóżki nie krzywiły” i chusteczki nawilżane to pełne chemii są (nawet jeśli w składzie mają tylko wodę i sok z cytryny – nie ważne – chemia i koniec), a tyłek dziecku to mąką ziemniaczaną można obsypać i po co maść. Ano po to, żeby wzmacniać barierę ochronną skóry prowitaminą B5 na przykład. Z resztą… błagam. Mam nosić w torbie słoik z mąką? (bo szklane musi być, nie chemiczny plastik). Ech… no comment. To znaczy… no more comments w tym temacie :) Bo mam jeszcze 3 fajowskie :)

Dlaczego dajesz dziecku słoiczki?

Kocham to pytanie. Tak jakbym była gorszej maści matką, która z własnego lenistwa dziecku wtyka niewiadomego pochodzenia warzywopodobne mielonki. No właśnie nie! Właśnie ja uważam się za bardzo dobrą matko-partię w tym temacie. Bo ja mojemu dziecku dietę rozszerzałam BIO słoiczkami, które są przecertyfikowane wzdłuż i wszerz i co taki proces certyfikacji oznacza wiem z własnego doświadczenia bo kiedyś w takiej firmie pracowałam. Nie mam od kogo kupić bio mięsa z królika. Albo wszystkich po kolei produktów, które w takim słoiczku są. No dobra… teraz już się to BIO naprawdę rozwija, ale jeszcze 4 lata temu, kiedy rozszerzałam dietę Matiego nie było właściwie nic! Jedyne co mogłam dostać to BIO słoiczki dwóch marek. To super wygoda – zgadza się. Ale też dostarczanie dziecku tego, co najlepsze.

Nie nudzisz się siedząc tylko z dzieckiem w domu?

Och serio, serio, serio??? I to potrafi powiedzieć inna matka. Albo matka, która już swoje dzieci odchowała i nagle dostała amnezji :) Nie ma opcji, żeby nudzić się „siedząc” z dzieckiem w domu. Bo jeśli już taki układ w małżeństwie panuje, to zawsze, oprócz dziecka, jest do ogarnięcia cała chałupa, rachunki, wodomierze, empegieki i inne gazownie. Zawsze jest do ugotowania obiad, zrobienie zakupów, wstawienie prania i daj Bóg, żeby w domu była suszarka to chociaż rozwieszać nie trzeba. Ja do Milenki zatrudniam na 8 godzin dziennie nianię, która zajmuje się tylko Milenką, podczas gdy ja pracuję. I wiem i widzę, że nie ma opcji, żeby taka osoba robiła coś jeszcze. Bo będzie musiała odwrócić uwagę od dziecka, które wymaga jej w 100%. A takie matki (albo ojcowie), w domu z dzieckiem, nigdy nie zajmują się tylko dzieckiem. Przecież w domu jest ZAWSZE coś do zrobienia.

Zostawisz tak dziecko i wrócisz do pracy?

I tak na koniec, dla odmiany… zła matko! Zostawiasz dziecko i idziesz do pracy? Dopóki „siedzisz” w domu to siedzisz. I zbijasz bąki bo opieka nad dzieckiem to co to jest :) Ale jak już idziesz z tego domu do pracy, bo nie daj Bój „potrzebujesz się oderwać od rutyny dnia codziennego” to sorrrrryyyyy… ale po co zakładałaś rodzinę? Dziecko Cię potrzebuje, a Tobie się kariera zamarzyła? Nie ładnie, nie ładnie!

Pewnie zatrudnisz nianię, która będzie miała w nosie dziecko i będzie je przegrzewała żeby chorowało to wykorzystasz męża żeby wziął wolne i jej „pomagał”, pójdziesz na łatwiznę i będziesz trwonić zarobione pieniądze na chusteczki nawilżane zamiast wody, zaaplikujesz dziecku słoiczek bo na ugotowanie obiadu już Ci ochoty nie wystarczy i na koniec… na koniec przytyjesz. Od siedzenia. Tylko, że tym razem, przed komputerem, w robocie ;)

PEES. No to dawaj teraz, w komentarzu na facebooku, z którym z tych pytań przyszło Ci się zmierzyć? :) Będzie mi też szalenie miło jeśli udostępnisz mój wpis albo zostawisz mi serducho. Wiesz jak ja kocham serducha, prawda?

PEPEES. Materiał powstał dzięki marce Bepanthen – starowinka już, bo w tym roku kończy 75 lat! Ale wszyscy seniorzy powinni brać z niej przykład. Bepanthen nie zadaje zakazanych pytań matkom. Bepanthen je wspiera <3

L.PL.MKT.07.2019.7290