5 powodów, dla których nie  lubię LEGO DUPLO

5 powodów, dla których nie lubię LEGO DUPLO

Ja chyba nie lubię ich najbardziej ze wszystkich domowników! Nie znoszę! Nie znoszę ich tak samo jak czekolady, wina i seriali. Zło wcielone tego świata. Chcesz wiedzieć dlaczego? Proszę bardzo:

1. Zabierają czas – żeby chociaż zabierały czas tylko dziecku nie byłoby problemu! One zabierają czas Maćkowi! Bo jak siądzie bawić się z Matim to przecież go nie oderwiesz od zabawy! Maćka oczywiście! Pistolety, samoloty, tyle rzeczy do zbudowania… niech się wali, niech się pali, świat nieważny. Ważne klocki i zabawa…

2. Uzależniają – niestety oprócz dziecka, uzależniają również nas – dorosłych. Nie potrafię sprzątnąć ich w nocy wrzucając je po prostu do pudełka. Muszę przecież zbudować domek, poustawiać koniki i krówki na trawce, dopasować kolory okiennic do okienek… a noc mija. Minuta za minutą i o zgrozo… godzina za godziną.

3. Są kością niezgody – pomiędzy całą naszą rodziną. No, ale jak tu żyć, kiedy budujesz sobie w spokoju domek a tu Ci przychodzi taki mały terrorysta i na dach przyczepia okno bo przecież musi się bawić tym, czym bawi się mama. Albo taki duży terrorysta Ci przychodzi i zabiera spod ręki czerwone długie klocki bo mu akurat do samolotu potrzebne. Jakby nie mógł sobie budować z innych niż te, które stanowią kluczowe elementy konstrukcyjne mojej willi! Czy oni nie mają lepszych zabawek? :(

4. Sprawiają ból! – no dobra, to już nie jest ich „minus” na siłę. To jest poważna sprawa ;) Nie wierzysz? A to stań sobie na taki klocek bosą stopą to uwierzysz. Tylko tak z zaskoczenia, podczas bitwy o ten długi czerwony klocek ze swoim mężem. I poczuj to… ten ból pięty spotęgowany strachem, że mogłaś coś zrobić temu żółtemu klocuszkowi z myszkami, który tak uwielbia Twój synek i robi dla niego specjalną dziurę w murze.

5. Rozwijają kreatywność… za bardzo – podczas robienia sesji do tego wpisu pokłóciliśmy się z Maćkiem 2 razy. No ale jak tu się nie kłócić, kiedy Maciek uznał, że Jezusek może leżeć w żłobku w ogrodniczkach i czapce z daszkiem. Ja rozumiem, że podczas zabawy można sobie dużo wyobrazić, że samolot lata, że ciuchcia bucha parą… ale Maryja w spodniach?! Musiałam ustąpić i zostawiliśmy Józefa na wyraźne życzenie Maćka w kasku budowlanym. Aaaa no i 3 królowie zostali w swoich standardowych ciuszkach bo jak ich ubraliśmy w stroje z chusteczek nawilżanych, Mati nam powiedział, że to aniołki (te, które siedzą na dachu przy magicznej bożonarodzeniowej dacie i puszczają z magnetofonu kolędy). Później jeszcze uznał, że koń chce wejść do aniołków więc… sama zobaczysz na zdjęciach :)

A teraz koniec żartów. Będzie na poważnie. Miałam problem z tym wpisem wiesz? No bo co tu odkrywczego napisać o Lego Duplo? Przecież wszyscy wiemy, że klocki to dla dziecka zabawka najlepsza z najlepszych a i rodzice nie pogardzą zabawą. Jedni budują domy, inni samoloty… a i tak najpiękniejsza jest kreatywność dzieci w tym wszystkim. Mati z okresu budowania jak najwyższych budowli przeszedł do budowania dźwigów. Karmi krówki butelkami, układa w łóżeczku Babcię do snu. Możliwości są nieograniczone ale Ty o tym wszystkim przecież wiesz prawda? Nie ma to jak poczciwe LEGO DUPLO. Im więcej tym lepiej. Nasza budowla powstała z kilku zupełnie różnych zestawów. Ale wyszła pięknie prawda?

No właśnie! Jeszcze o budowli. Lego zaprosiło nas do baaaardzo fajnej zabawy. Ale na razie nie mogę jeszcze zdradzić o co chodzi :) Na razie mogę Ci powiedzieć tylko tyle, że Lego poprosiło nas o zbudowanie kreatywnej budowli. 3 sekundy zastanowienia i obydwoje z Maćkiem wpadamy na ten sam pomysł. ZBUDUJMY SZOPKĘ BOŻONARODZENIOWĄ!

Szopka nie-byle-jaka bo naszpikowana smaczkami, które pewnie z przyjemnością analizowałby jakiś krytyk sztuki współczesnej :) Konstrukcja szopki jest akurat przypadkowa. Bardzo duży udział w jej projektowaniu brał Mati więc raczej nie poznamy nigdy powodów dla określonych jego wyborów, ale:

1. W szopce jest piesek i kotek. Razem. Obok siebie. Kochają się bo przecież to jest TA magiczna noc, kiedy potrafią przemawiać ludzkim głosem i w końcu wyrzucają sobie wszystkie żale po czym radośnie słuchają kolęd… z niebieskiego magnetofonu :)

2. Nad szopką jest gwiazda betlejemska, która w rzeczywistości jest księżycem, ale tu musisz użyć wyobraźni i po problemie :)

3. Nad stajenką, w białych obłokach, na chmurkach (przezroczyste klocki nie są tu przypadkiem) śpiewają aniołki. Z playbacku, z magnetofonu, ale takie czasy dzisiaj, że nawet anielskie chóry wypadają blado przy komputerowej obróbce klaszczących u Rubika.

4. Trzej królowie przywiedzeni na miejsce blaskiem gwiazdy betlejemskiej przybyli najszybciej jak się dało więc nie zdążyli się przebrać w odświętne szaty, z resztą spowalniał ich Baltazar na żółwiu. Kacper i Melchior spodziewali się takiego obrotu spraw więc złoto, kadzidło i mirrę zamówili kurierem kolejowym. I tam już gdzieś ta ciuchcia z wagonami gdzieś przemyka więc w razie czego, proszę mi tu nie obgadywać trzech króli, że z pustą ręką przyjechali :)

Ojjj… mogłabym tak do nocy… wiem, że nie masz czasu przed Świętami więc już Cię nie gnębię. Zapraszam na tonę zdjęć, a już niedługo powiem Ci, co się z naszą szopką stanie dalej :) Trzymaj rękę na pulsie, bo będzie to dotyczyło głównie Ciebie :D

DSC_6052 DSC_6050 DSC_6043 DSC_6012 DSC_6044 DSC_6046 DSC_6045 DSC_6037 DSC_6036 DSC_6035 DSC_6016 DSC_6029 DSC_6033 DSC_6027 DSC_6026 DSC_6023 DSC_6018 DSC_6042 DSC_6020 DSC_6056 DSC_6034 DSC_6066 DSC_6065 DSC_6064 DSC_6063 DSC_6057 DSC_6054 DSC_6031 DSC_6030 DSC_6039