Rzeczy to w sumie tylko dwie pierwsze. Punkt trzeci z rzeczą ma niewiele wspólnego, ale jak to w życiu bywa, jest z tych 3 najważniejszy. W zasadzie to mogłam zatytułować ten tekst: 3 rzeczy nie do zastąpienia w życiu każdej kobiety a nie matki, ale za chwilkę przyznasz mi rację, że jednak dopiero macierzyństwo pozwala nam te 3 punkty docenić tak na serio :) To co? Jedziemy!
1. Kawa – kawa najczęściej bez cukru żeby nie tracić czasu i energii na dodatkowe ruchy rąk. Kawa pita pospiesznie, duszkiem żeby kopnęła jak najszybciej a gdyby ktoś wymyślił kawę dożylną, jestem przekonana, że matki ganiałyby uśmiechnięte i okablowane z tymi jeżdżącymi stojakami na kroplówki po centrach handlowych i placach zabaw. Kawa od momentu, w którym przestajesz karmić piersią staje się Twoją ambrozją. I tak już pozostanie po wsze czasy. Pytałam mojej babci i prababci. To się nie zmieni.
2. Czekolada – moja teściowa do kawki (od której jest uzależniona od momentu pojawienia się na świecie Maćka „kręciu-kręciu”) spożywa jedną jedniusią kosteczkę czekolady (na dodatek gorzkiej! o zgrozo!) i na tym kończy swoją przygodę ze słodyczami na cały dzień. Rozumiesz to? Żadnych batoników, żadnych ciasteczek w polewie czekoladowej… Nic… kompletne zero. Ale moja teściowa jest tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Czekolada i wszystkie jej pochodne (a właściwie to słodycze) są drugim po kawie paliwem dla zabieganych Matek-Polek… Matek-Światek w sumie! Czekolada jest naturalnym lekiem na całe zło tego świata. Złagodzi PMS, ból głowy i depresję. Zaleczy złamane serce i wyciągnie z dołka. Jest tylko jeden minus czekolady… nie idzie w cycki!
3. Spotkanie z przyjaciółkami – najlepszy, najpotężniejszy i najdoskonalszy lek na całe zło tego i wszystkich równoległych światów. Spotkanie z przyjaciółkami zawiera w sobie zawsze wszystkie nasze życiowe rzeczy „nie do zastąpienia”, obfituje i w kawę i w czekoladę, a po 22 w truskawkowe winko musujące. Kiedy zostajesz matką, spotkanie z przyjaciółkami staje się świętem narodowym, najważniejszym wydarzeniem życia, które musi uszanować i mąż i dziecko. To właśnie na nim oczyszczasz swój umysł, problemy rozbrajasz na czynniki pierwsze i podejmujesz strategiczne decyzje. Spotkania z przyjaciółkami nie zastąpisz największą grupową psychoterapią… niczym grupowym go nie zastąpisz!
Spotkań nie do zastąpienia może być więcej. Możesz uwielbiać spotkania ze swoją teściową, z szefem podczas przerwy na lunch, z listonoszem ;) Ile ludzi, tyle spotkań #niedozastąpienia. A jakie Ty masz spotkania #niedozastąpienia?
So true! Nie ma nic lepszego na zły nastrój / męczący tydzień/co tam jeszcze dokuczyć może, niż spotkanie z przyjaciókami. A jak do tego dochodzą bąbelki – uwielbiam! Każdej Matce się należy za te wszystkie trudy + na zapas ;)
Ej oszalałaś! Gdyby nie można było kawy podczas karmienia to bym od niemal 15 miesięcy nie spała! :P można pić nawet dwie dziennie :)
Ja karmię i kawę jedną, rozpuszczalną, słabą dziennie pijam. :) Bez tego się nie obejdzie niestety. Taki mój nałóg. A co do czekolady…ach i te ciasteczka…staram się ograniczać do zera. Jak już coś to gorzka od czasu do czasu. :D No, ale czasem nie da się nie ulec pokusie (zwłaszcza przy PMS :/) i zjem coś SŁODKIEGO. :D
Spotkaanie z przyjaciółkamii…hmm czekam narazie na ten moment tak naprawdę, bo wszystkie przyjaciółki mam daleko ode mnie. :( Ale jak już się spotkamy, to nic ważniejszego nie ma! :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo prawdziwy podpunkt 3 ! Dla mnie takie spotkania są najlepszym paliwem rozpędowym :D
2 pierwsze punkty owszem jestem za ale 3 y mnie całkowicie odpada od kiedy urodziłam 1 córkę juz ma 2 lata zaraz to moje życie towarzyskie umarło siedzę w domu już nie mowie nawet ze po urodzeniu 2 córki 4 miesiące temu to już w ogóle czuje się jak pies uczepiony na łańcuchu nawet się zerwać nie mogę także zazdroszczę tych spotkań ja bym chciała wyjść chociaż na zakupy a nie ciągle przez neta robić bo m twierdzi ze tak lepiej
Sama prawda! Dlatego już przebieram nóżkami na jutrzejsze spotkanie z dawno niewidzianymi przyjaciółkami. Zostawiamy dzieci i idziemy w dłuuuugą. No, tzn. na jedno piwo, ale co tam. Liczy się fakt :)
Tatuaż na stópce? Wrzuć fote calego. Kanon Matki Polki przełamany po milionokroć :)
A co to za winko truskawkowe? ;)
Słodycze najlepszym lekarstwem na złość :D
Malwinko ja sie z punktem drugim nie zgadzam ;) w sumie ja cos czekoladowego jem raz na miesiac-dwa i to tylko przy spotkaniu z przyjaciolka. ;) ale z kawa w 100 % ;) rowniez jestem od niej uzalezniona. :)
Oj tak, ja bym dodała tylko priorytet: codziennie – kawa, kawa, kawa, czekolada, czekolada, czekolada, a weekendowo friends!
Spotkania z moimi dziewczynami to jest to :) Tylko winkiem się nie raczę jeszcze :)
Również te z przyjaciółkami!
Ojjj kawa to obowiązkowo i to najlepiej w ilościach hurtowych ;) Ogólnie bez kawy nawet jako niematka nie funkcjonowałam… karmiąc ograniczylam się do dwóch dziennie, no czasem trzech jak było ciężko (a piję siekiery sypane bez żadnych dodatków). Słodycze mogą dla mnie nie istnieć za to dobry obiad w knajpie raz w tygodniu funduję rodzinie obowiązkowo…to taki czas dla nas ale też daje kopa energetycznego matce, która nie stoi w kuchni i nie przyrasta do garów.
Spotkanie z przyjaciółkami to najlepsiejszy poprawiacz humoru :)
Kawa i czekolada to też moje nałogi ;)
Kawa tak, ale słodzona. I może mnie nie pobudza to właśnie mając dziecko zaczęłam ją pić. Polubiłam mieć rano jakąś taką swoją tradycję ? Czekolady nie jem prawie wcale i jakoś nie potrzebuję, a spotkania z przyjaciółką są THE BEST! ?
A ja kawy nie pijam, czekoladę jadam czasami i z koleżankami częstrzy kontakt mam przez telefon, cóż nie mieszkamy blisko…. I normalnie żyję….to dowód że bez tych 3 rzeczy można się obyć.
Kawy nie pijam, czekoladę jem raz na jakiś czas jak mnie „najdzie”. Więc punkty 1 i 2 odpadają u mnie. Za to punkt 3 jak najbardziej mi pasuje. Fajnie odprężyć się po całym tygodniu i jeszcze pogadać z kimś na swoim poziomie ;)