Każde kolejne pomieszczenie, które (względnie) uznajemy za wykończone, za każdym razem kocham najbardziej z całego domu. Moja miłość trwa zazwyczaj do momentu ukończenia prac nad kolejnym, albo tak jak to było z gabinetem – do momentu, w którym zdecydowanie przegnę z czasem, który w nim spędzam. Po kilkunastogodzinnych odsiadkach w gabinecie, przez ostatnie 3 miesiące, nasze relacje (moje i gabinetu) troszkę się ochłodziły. Niespecjalnie chce mi się do niego wchodzić, bo kojarzy mi się z PRACĄ. Podobnie miałam z w pewnym momencie… z sypialnią. I to wcale nie dlatego, że miałam przesyt snem, albo innymi sypialnianymi czynnościami ;)
bezSENs totalny
Mój problem z sypialnią polegał na tym, że pracowałam na laptopie. Laptopa więc zabierałam ze sobą do sypialni i po kilku godzinach bez ruchu w gabinecie, fundowałam sobie kolejne godziny bez ruchu i w bonusie w ciemnościach, przed laptopem. BEZ-SENS totalny. Kiedy zaczęłam rozkładać moje funkcjonowanie na czynniki pierwsze, w poszukiwaniu źródła mojego chronicznego zmęczenia, dotarło do mnie, że ja nie mam w domu miejsca, które kojarzy mi się z relaksem. Każde pomieszczenie nadawało się do otworzenia laptopa, a więc, w każdym pomieszczeniu (łącznie z kuchnią i łazienką) mogłam pracować. A już w szczególności w sypialni. O nie! Dłużej tak nie pociągnę. Od tej pory – do pracy będzie mi służył tylko gabinet. A w sypialni będę robiła wszystko, co mnie relaksuje.
Z tym postanowieniem poszło mi zgrabniej niż z milionem prób przechodzenia na dietę. No, ale nie mogło się nie udać, skoro postanowiłam sobie RELAKS i ODPOCZYNEK. Sprawę ułatwił mi też Maciek, który zażyczył sobie mocny, stacjonarny komputer do składania filmów. Stacjonarkę ciężko już wdzierżyć pod kołdrę, więc praca siłą rzeczy została w gabinecie. Tylko w gabinecie. A sypialnia, stała się moją odskocznią od wszystkiego. Miejscem, w którym zaczynam i kończę dzień, samymi przyjemnościami. Ale zmiana! Dodatkowo podzieliliśmy się z Maćkiem obowiązkami przy Matim już na sztywno, czyli: rano tatuś, wieczorem mamusia. Mało sprawiedliwy ten podział (dla Maćka) bo, kąpiele zazwyczaj należą do Maćka. Ja przychodzę już na gotowca, do pachnącego bąbelka, żądnego wieczornych bajeczek. Łóżko o poranku, jest moje i tylko moje. Chłopaki zajmują się sobą, a ja robię sobie mini przedwstęp do dnia, wrzucając coś śmiesznego na bakusiowy fanpage i przeglądając listę zadań do zrobienia, którą mamy na każdym sprzęcie (opiszę Ci kiedyś ten system, bo jest fantastyczny, pamiętamy o wszystkim i dopisujemy albo odhaczamy załatwione sprawy z telefonów, tabletów, komputerów… wszystkiego co mamy aktualnie pod ręką).
Sypialnia – część 1
Sypialnia stała się dla mnie najbardziej uwielbianym pomieszczeniem i wiem, że akurat to uwielbienie nie przeminie tak szybko jak w przypadku reszty pomieszczeń, no bo jak można się zmęczyć relaksem? ;)
Dzisiaj pokażę Ci tylko jedną jej część, a obstawiam, że w lutym, uda mi się pokazać Ci już wszystko. Przed nami jeszcze wymyślne fronty do szafy Maćka, uchwyty do zabudowy obok łóżka, lampa, toaletka w ostatecznej konfiguracji no i dodatki, których na razie jest jeszcze malutko, bo nie potrafię się zdecydować na ostateczny kolor komody przed łóżkiem. Kupiliśmy tę z litego drewna z IKEA, bez lakieru, bo idealnie nadaje się do pomalowania w jakieś fajne wzorki i kolorki, a tak się składa, że znamy się baaaardzo dobrze, z pewną kosmicznie utalentowaną Klaudią, która obiecała nam wyczarować z tej komody unikalny egzemplarz.
Oprócz komody, kupiliśmy też w IKEA łóżko, z szufladami, w których trzymamy kosmiczne ilości koców i poduszek, od których jestem chyba uzależniona. A jak się przyjrzysz bardziej zdjęciom, zobaczysz nasz szary fotel z podnóżkiem (też z IKEA, to ten, który wcześniej stał w salonie), na którym powstaje narzutka z wełny czesankowej. A właściwie to już raz powstała, ale nie dość, że zrobiłam ją nierówno, to nie wpadłam na pomysł, że skoro robię ją z 8 kg wełny, to i spleciona będzie tyle ważyła i teraz jestem na etapie tworzenia mniejszego, dokładniejszego egzemplarza, a z reszty zrobię COŚ, jeszcze nie wiem co, ale na pewno podpatrzę jakiś patent u Kasi :) Kocham ten fotel. A właściwie to cały zestaw. Podnóżek to super wynalazek. Poziom relaksu dzięki podnóżkowi – expert plus :)
Wracając jeszcze do łóżka, muszę Ci powiedzieć, że patent z półką za łóżkiem, był dla nas jak zbawienie. Nie dość, że zmieściła nam się idealnie pod skosem, dając trochę miejsca na książki, to jeszcze umożliwiła nam zrobienie zabudowy po mojej stronie łóżka, praktycznie na całą szerokość pokoju. Mieliśmy do wyboru zabudowę, albo szafki nocne. Większość szafek nocnych ma 40 cm szerokości, a nam zabrakło jakiś 70 centymetrów, żeby pozwolić sobie na taką konfigurację. Półki „w zagłówku” uratowały nam tyłki. Wszystko co chcielibyśmy mieć pod ręką, mieścimy bez problemu tam. Syropki awaryjne, po które nie chce nam się biegać w nocy na dół, termometr, balsamy… wszystko to, co niekoniecznie musi stać na wierzchu, trzymamy dzięki tej półce w zasięgu reki. Ale jak zaraz zobaczysz, większość miejsca zajmują u nas jednak książki. Taaaak, sypialnia z czytaniem kojarzy się nie tylko mi, ale całej naszej trójce. Co prawda, ja jestem w trakcie czytania, 40 książek, Mati „czyta” po 40 razy tę samą, a Maciek czyta jedną przez 40 dni, ale każdemu dostało się tyle przestrzeni ile mu potrzeba (mnie najwięcej czyli sprawiedliwość jest) :)
Chciałabym wprowadzić sobie w ciągu dnia jeszcze taki moment na czytanie, właśnie na tym fotelu w rogu, ale nie dorobiłam się jeszcze stojącej lampy. Pewnie weźmiemy TĘ, żeby pasowała do lampek nocnych przy łóżku. Myślę, że fajnie wypełni miejsce pomiędzy komodą a fotelem.
Na ścianie nad komodą, pierwotnie miał wisieć telewizor, ale ostatecznie stwierdziliśmy, że nie mamy ochoty zasypiać przy mrugającym świetle, co już zdarza nam się bardzo często, podczas oglądania kolejnej serii Przyjaciół w salonie. Sypialnia niech pozostanie w klimacie spania i czytania, które zdecydowanie bardziej relaksuje i uspokaja, a zamiast telewizora, podziurawimy trochę ścianę ramkami ze zdjęciami i fajnymi hasłami (coś na wzór ściany w gabinecie).
No dobra. Nie przeciągam. Najpierw pokażę Ci naszą sypialnię za dnia, żebyś poczuła klimat, w którym zaczynam dzień. Później przejdziemy do naszych wieczornych rytuałów, które zamiast mi się nudzić, przyciągają mnie do łóżka jak magnes.
Zdecydowaliśmy się na biel połączoną z szarością, którą będziemy przełamywali dodatkami w pastelowych kolorach. Tym razem padło na różowy (hmm… zdziwiona? nie sądzę) :) Sypialnia moim zdaniem powinna być zdecydowanie „stonowana”. Czasem nawet męczą mnie kolorowe grzbiety książek, bo już zakłócają mój spokój. Nie wyobrażam sobie wypoczywania w miejscu z czerwonymi ścianami czy na przykład tapetą w biało-czarne pasy. Umarłabym tam prędzej niż się wyspała :) No dobra, teraz już serio, serio nie przeciągam :) Tak wygląda aktualnie nasza sypialnia (a właściwie to jej połowa) za dnia:
Wieczorne rytuały
Pracę nad blogiem, mam już od jakiegoś czasu, w miarę rozplanowaną. Zarówno w tygodniu (na przykład wtorki mam wolne, za to w soboty zdarza nam się robić jakieś sesje), jak i w ciągu dnia. Około 20 jestem już „wolna”. Idę wtedy do mojego umytego i pachnącego bąbla, który zasypia w łóżku razem ze mną, po czym Maciek przenosi go do jego łóżeczka i… zaczynamy wieczorny rytuał czytania. Najpierw czyta mi Mati. On „czyta” tylko polskie książeczki i tylko obrazki :) Po „przeczytaniu” polskich obrazków stara matka z rosyjskim akcentem, czyta dziecku bajkę po angielsku. Kupiłam kiedyś w TK MAXX zestaw baśni, tak dla spróbowania. Okazało się, że przy tym zasypia się Matiemu najlepiej. I wiesz co jest najlepsze? Ostatnio poprosił mnie, żebym sama wyciągnęła książeczkę o SMUTNYM PTASZKU. Nie wiem jak on to zrobił, ale „Brzydkie Kaczątko” nazywa właśnie bajką o smutnym ptaszku. Może widział wcześniej obrazki? Aronoł. Na szczęście nie potrafi załapać kiedy koniec bajki, więc nie protestuje nawet jeśli przerwę w połowie (a czytanie bajki o Little Red Riding Hood, gdzie autor postanowił używać tej nazwy w każdym zdaniu, potrafi zmęczyć język, więc stosuję to nagminnie).
Najprzyjemniejsza część wieczoru
Podczas usypiania malucha, na półce z kolejnym w naszym domu lightboxem, (który tak btw. uważam za wynalazek tysiąclecia), stawiam sobie świeżo zaparzoną meliskę, która dociera do idealnej temperatury, w czasie wieczornego czytania. To jest coś pięknego! Ja czuję spływający na mnie relaks, już w momencie, w którym niosę tę melisę na górę po schodach. Wiem co się wydarzy, minuta po minucie (oczywiście nie zawsze się udaje, ale śmiało mogę dać tym „rytualnym wieczorom” 80% spośród wszystkich).
Po tym, jak zaśnie młodzież, przychodzi moment na czytanie MOICH czytadeł. Wypijam duszkiem moją meliskę, aż robi mi się tak przyjemnie ciepło od środka, przykrywam się ukochaną kołderką i… zatapiam się w lekturze. Matko… ja się uśmiecham nawet teraz, kiedy to piszę. Jeśli nie masz swoich wieczornych rytuałów koniecznie tego spróbuj. To naprawdę działa.
Jak dziecko…
Cieplutki, słodziutki bąbelek przy mnie. Cieplutka (niesłodziutka, bo nie słodzę) meliska grzeje mnie od środka. Cieplutka (bezsmakowa) kołderka grzeje mnie na zewnątrz. Tylko ja i książka. Tylko ja i literki. Tylko ja i… odpływam :) I wiesz co uwielbiam w tym odpływaniu? Leżące obok dziecko, które ktoś przeniesie do łóżeczka, spadające z nosa okulary i tę wysuwającą się z mojej ręki książkę, które ten sam „ktoś” odłoży w bezpieczne miejsce . Czuję się jak dziecko, którym opiekuje się ktoś „większy i silniejszy”. A to daje mi dopełnienie tego relaksującego wieczora. Światło też ktoś za mnie zgasi… a to co się dzieje po zgaszeniu światła, niech pozostanie już moją (bardzo słodką) tajemnicą ;)
Co prawda finalny wpis, z całą sypialnią planuję na luty, ale wyprzedzając pytania mam dla Ciebie short-listę, co skąd. A że właściwie większość to IKEA, to zadanie mam ułatwione :)
MEBLE:
| Fotel TUTAJ | Podnóżek TUTAJ | Łóżko TUTAJ | Półka za łóżkiem TUTAJ | albo można od razu zamówić zestaw TUTAJ | Komoda TUTAJ |
TEKSTYLIA:
| Moja pościel TUTAJ | Pościel Maćka TUTAJ | Różowe poduszki TUTAJ | Firanki TUTAJ | Dywan TUTAJ | „Owieczka” TUTAJ |
DODATKI:
| Lampki nocne TUTAJ | Lampki do czytania TUTAJ | Ramki na zdjęcia TUTAJ | Różowe świeczki TUTAJ | Białe świeczki TUTAJ | Podstawka pod świeczki TUTAJ | Sztuczne kwiatki TUTAJ | Blaszany dzbanuszek TUTAJ | Lampion TUTAJ | Biały budzik TUTAJ | Ficus w doniczce z różą TUTAJ | Doniczka z różą TUTAJ | Kwiatek w białej doniczce TUTAJ | Biała doniczka TUTAJ |